Przede wszystkim tytuł tej serii brzmi Tenchi Muyo!
Też doszłam do wniosku, że chyba bardziej starsi wiekiem fani m&a znają to anime. Kiedy zaczęłam się interesować (czytaj: kiedy miałam możliwość) japońską animacją i komiksem, a więc w połowie lat 90-tych, Tenchi Muyo! było na topie i każdy, kto wówczas popadł w manię mangową, po prostu musiał widzieć choćby pierwszą serię OAV. Jest to świetna seria obyczajowa z elementami s-f, opowiadająca historię licealisty imieniem i nazwiskiem Tenchi Masaki, który był (jak to brutalnie opisuje wikipedia) normalnym 17-latkiem, do czasu gdy przez przypadek obudził demona z lokalnej legendy. Jak się okazało, przestał być wówczas normalny, stał się za to (na kształt Rene Artois) obiektem uwielbienia wszystkich kobiet w promieniu kilometra i kilku galaktyk. Odkrył w sobie także nowe moce. Celowo piszę to w taki sposób, albowiem seria Tenchi Muyo! to przede wszystkim komedia, która jednak - jak na anime przystało - ma ciekawie rozwinięty wątek/ki fabularny/e.
Według mnie najmocniejszą stroną tego anime - które aktualnie liczy kilka mniej lub bardziej ze sobą związanych serii tv i oav, a także trzy filmy pełnometrażowe - są bohaterowie i relacje między nimi. A przegląd bohaterów mamy pełen: od porządnego i sympatycznego chłopaka, poprzez pirata kosmicznego, genialnego naukowca, księżniczkę galaktycznego rodu i jej młodszą siostrę oraz policjantkę, którą określić można dwoma słowami: "typowa blondynka" (a wszystkie zakochane w postaci tytułowej), aż po statek kosmiczny uwielbiający... marchewkę. Nie brakuje mieczy świetlnych, obłąkanych złoczyńców, krewnych z tajemnicami, gadających drzew oraz sług w postaci beczek. Kiedy złożyć to wszystko do kupy, otrzyma się mieszankę zaiste wybuchową.
Jako pierwsza powstała 20-odcinkowa seria OAV i ją właśnie miałam okazję widzieć (ale nie w całości). Seria składa się z kilku wątków fabularnych, przedstawia wydarzenia w różnym tempie i nasileniu, skacze z jednej galaktyki na drugą, jednak chemia pomiędzy postaciami dramatu pozostaje niezmieniona w swojej intensywności. Anime to ma w sobie wiele romantyzmu, potrafi wzruszyć i pozwala zaangażować się w uczuciowe perypetie bohaterów, potrafi wycisnąć łzy, ale wciąż pozostaje komedią, więc przeważnie wszystko dobrze się kończy, choćby nie wiem jak zawikłane było.
Inaczej jest w pierwszym filmie kinowym Tenchi Muyo! In love, który jest naprawdę świetnym kawałkiem anime. Opowiada historię kosmicznego kryminalisty, który potrafi manipulować czasoprzestrzenią i to właśnie usiłuje robić z przeszłością rodziców Tenchiego. Nasza ekipa postanawia cofnąć się o 26 lat, by ocalić przeszłość i tym samym przyszłość. Właśnie obejrzałam ten film po raz kolejny i zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie niż w latach 90-tych. Tenchi Muyo! In love to film na miarę najlepszych produkcji pełnych heroizmu, patosu i walki na śmierć i życie. Postacie są pełne desperacji i nie cofną się przed niczym, by ocalić swoje marzenia i swoich bliskich. Fabuła jest ciekawa, konsekwentna i dobrze poprowadzona. Nie brakuje dreszczyku emocji. Nie brakuje doznań estetycznych. Są liście miłorzębu i płatki sakury. Piękny utwór kończący, "Alchemy of Love" autorstwa Christophera Franke, oddaje w pełni klimat tego dzieła.
Nie napiszę nic więcej, chcę jednak zachęcić do obejrzenia tego anime. Ja sama mam plany zapoznać się z kolejnymi seriami, które według mojej wiedzy różnią się nieco między sobą: Tenchi Universe, Tenchi in Tokyo oraz Tenchi GXP - nawet jeśli jestem pewna, że pierwszą serię oav będę zawsze darzyła największym sentymentem
"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"
kirin.pl