Kącik fana

Dragon Ball

Klub Fana » FanFicki » Eliksir miłosny » Rozdział II
Eliksir miłosny
Rozdział II
 

U Uranai Baby.

– Fiu fiu, ale tyłeczek! No nie wstydź się Vegeto! Wyjdź z tej beczki! Wszystko co ludzkie można sobie pokazywać. – Mruczała zachęcająco wiedźma.

– Nie ma mowy! Powiedz, co tu jest grane! – Tu Saiya-jin opowiedział swoją historię. Uranai Baba przerywając napady śmiechu wyjaśniła, że wypił eliksir miłosny.

– O nie! Czy jest na to jakaś odtrutka?

– Oczywiście Vegeto! Chętnie dam ci odtrutkę jeżeli... – Tu uśmiechnęła się zalotnie – Zrobisz dla mnie striptiz na stole.

Gleba.

– Eee... to... ja... tego... Narazie! – Wojownik wyleciał w podskokach od Uranai Baby.

– Ej zaczekaj! Nie znasz skutków ubo... eee poleciał już.

Jednak kiedy Vegeta wracał do domu ciągnąc za sobą sznur rozkochanych panienek, wszystko na spokojnie sobie przemyślał.

– Hmmm, to nie głupi pomysł.

Teraz wreszcie rozkocha w sobie Bulmę. Zadowolony z siebie wszedł do domu. Pierwsze kroki skierował do pokoju Bulmy. Od razu bez żadnych wstępów podszedł do niej i zaczął ją całować. Wedle jego przewidywań dziewczyna wcale się nie broniła. Och, wreszcie mógł dać upust hamowanemu od dawna uczuciu. Odsunął ją trochę od siebie by móc widzieć jej twarz. Wtedy usłyszał słowa, o których tyle marzył.

– Vegeta, kocham cię!

– Ja też cię kocham skarbie. Teraz już zawszę będziemy razem.

Nagle Vegeta zauważył, jak przez okno wpatruje się w nich z zazdrością Yamucha. A niech tam. Vegeta miał w tej chwili gdzieś Yamuchę i wszystko inne. Był z Bulmą i tylko to się liczyło.

Gdy jakiś czas później z podwójnym zapałem ćwiczył w sali treningowej nie zważając na gapiące się przez okna zakochane dziewczyny, wszedł Yamucha.

– Czego? – Uprzejmie przywitał go Saiya-jin.

– Jak mogłeś mi to zrobić. Czy ty nie zdajesz sobie sprawy, co ja teraz czuje? Zazdrość mnie zabija. – Wycedził przez zęby Yamucha.

– Spierdalaj. Bulma i tak kocha mnie i nic na to nie poradzisz.

– A kto tu mówi o tej idiotce. Jestem zazdrosny o ciebie, kochaniutki, śliczniutki. Jesteśmy dla siebie stworzeni! Zerwij z tą idiotką! Buzi, buzi!

– Cooo? Odwal się! Nie jestem gejem.

– Jak to nie słoneczko? A te twoje obcisłe ciuszki? Bardzo mnie podniecają.

– No tak! – Wymamrotał do siebie zaczerwieniony Vegeta – Na Ziemi panuje zdecydowanie inna moda.

– Mam cię kaczorku. – Yamucha chwycił go nagle wpół i dał mu w policzek buziaka. Zniesmaczony Vegeta wyrwał się.

– Fuuuj! Bleee! Ewakuuję się stąd – Nie, tego było już za wiele. Więc to był ten efekt uboczny o którym mówiła Uranai Baba. Musiał koniecznie znaleźć antidotum. Ale to by oznaczało, że Bulma przestanie go kochać. Książę długo bił się z myślami. Ale wiedział, że przecież to co czuje do niego Bulma nie jest prawdziwe. Nie, nie ma prawa zniewalać jej uczuć. Nie chciał też do końca życia być nachodzony przez napalone panienki i pedałków.

– Uranai Babaaaaaa! Musisz mi dać to antidotum! Dłużej nie wytrzymam!

– A, a, a! Najpierw striptiz, kochaniutki.

Vegeta próbował oponować, ale Uranai Baba była nieugięta. Toteż z bólem serca przystał na jej żądanie. Gdy już było po wszystkim. Cały czerwony niczym buraczek wycedził przez zęby – No to teraz dawaj antidotum. Grrr.

– Hihi no więc muszę ci powiedzieć, że antidotum... wcale nie jest ci potrzebne. Działanie mikstury kończy się po upływie jednego dnia, ale dzięki za striptiz. – Wiedźma zalotnie puściła oczko do wojownika.

Gleba.

Biedny Vegeta wracał do domu. Już nie łaziły za nim rozwrzeszczane panienki, Yamucha nawet na niego nie spojrzał. Był już normalnym człowiekiem. Najgorsze, że utracił Bulmę. Nie, tego chyba nie zniesie. Duma nie pozwoliła mu jednak płakać. Postanowił po raz ostatni popatrzeć na Bulmę i odlecieć, bo nie ma sensu tu dłużej być skoro ona go nie kocha.

Wszedł do jej sypialni. Spała. Delikatnie pogładził jej twarz.

– Bulma... Dziękuję za najpiękniejszy dzień mojego życia.

Już chciał odejść, kiedy usłyszał zaspany głos ukochanej.

– Vegeta to ty? Nie odchodź. Przytul mnie. Tak cię kocham!

– Co? – Vegeta stał jak wryty! Czy ona powiedziała kocham? Ale, ale przecież mikstura już nie działa! Jakim sposobem? Czyżby... Czyżby to była więc... Prawdziwa miłość? Vegeta miał w tym momencie ochotę uściskać Kame sennina...

 
autor: nieznany

<- Rozdział I

<- powrót
Kącik fana ►
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker