Kącik fana

Dragon Ball

KLUB FANA
-
FANFICE -- SYN LEGENDARNEGO -- ODCINEK VIII
Syn Legendarnego
Odcinek VIII - Walka na śmierć i życie

       Brolly przyleciał tym samym statkiem co wcześniej.
       – Widzę, że już na mnie czekacie. Ale co to? Czy mi się wydaję, czy wy zmieniliście swój wygląd? – zapytał zaciekawiony przybysz.
       – O tak, zmieniliśmy się i to nie tylko na zewnątrz, teraz jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek. – odparł dziwnie pewny siebie Vegeta – teraz nie pójdzie ci tak łatwo jak ostatnio.
       – Mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę – odezwał się Gohan. Po tych słowach chłopcy odeszli dwa kroki w bok i oczom Brollego ukazał się Goku.
       – Co to ma być!? – wrzasnął zdezorientowany.
       – Nie co, tylko kto, Brolly. – poprawił go Goku. – Jestem Son-Goku.
       Przybysz nie mógł uwierzyć własnym oczom i uszom, jego najgroźniejszy przeciwnik miał być martwy, a teraz stoi tu przed nim cały i zdrowy. Brolly był całkowicie zdezorientowany. Wszedł na SSJ i zaatakował Goku. Ten bez przeszkód zrobił unik przed jego ciosem. Wojownicy weszli na SSJ (kto mógł), ale nie włączyli się do walki. Kilka minut Brolly atakował wściekle Goku i ten już radził sobie z nim gorzej. W pewnym momencie dobrego Sajana rozproszył przelatujący obok ptak, Brolly zauważył to i wykorzystał. Zadał Goku potężny cios w głowę. Oszołomiony Goku upadł na ziemię. Brolly nie chcąc tracić czasu ruszył na pozostałych, za cel obrał sobie Yamchę, Tiena, Piccolo i Kuririna. Zaatakował ich jednocześnie, starali się bronić przed ciosami, ale napastnik był za szybki. Goku w międzyczasie podnosił się z ziemi. Brolly bez problemu poradził sobie ze słabszymi wojownikami. Chciał zadać Piccolo, który leżał najbliżej niego, ostateczny cios, lecz Gohan w ostatniej chwili przerwał mu. Na razie uratował życie najlepszemu przyjacielowi, a zarazem trenerowi i przejął walkę z wrogiem. Błyskawicznie wszedł na SSJ i ze zwiększoną kilkakrotnie siłą zaatakował przeciwnika. Walczyli, każdy ile sił, walka była dość wyrównana, ale po kilku minutach intensywnej walki zmęczenie wzięło górę – Gohan zaczął przegrywać.
       – Gohan nie daj się! – zawołał brat, ale to tylko pogorszyło sytuację. Gohan zwróciwszy uwagę na brata rozproszył się trochę, Brolly to wykorzystał i wymierzył Gohanowi cios w potylicę. Barwa włosów i oczu chłopaka wróciły do naturalnego, czarnego koloru – Gohan stracił przytomność.
       – O nie! Przepraszam!... Trunks, scalamy się! – niemal rozkazał przyjacielowi Goten.
       – Racja! – zawołał Trunks i już chłopcy ustawiali się, by wykonać taniec fuzji. Brolly to dostrzegł i próbował przerwać chłopcom lecz nie pozwolił mu na to ojciec jednego z nich, do walki włączył się Vegeta. Goku nie doszedł jeszcze całkowicie do siebie, ale odzyskał tyle sił by zabrać nieprzytomnego syna z pola walki.
       – Gdzie jest Żarłomir [Yajirobei]?! – krzyknął rozeźlony Yamcha. – miał przynieść magiczne fasolki! Słońce już prawie zaszło, a jego nigdzie nie widać, jak się nie pospieszy to może już wcale nie przylatywać. – ględził dalej.
       – Yamcha nawet tak nie mów i uspokój się! – skarcił go za te słowa Piccolo.
       Walka między Vegetą i Brollym rozgorzała na dobre. Na nasze szczęście Vegeta zaczął przeważać nad rywalem. Walczyli tak szybko, że pozostali wojownicy mieli trudności z zobaczeniem co robią, chłopcy nawet zapomnieli, że mieli wykonać fuzję. W ułamku sekundy Brolly odleciał od Vegety na kilka metrów, widocznie ugodzony potężnym ciosem, Vegeta w tym samym momencie wzbił się wysoko w powietrze, rozłożył ręce do tyłu i zaczął krzyczeć na całe gardło:
       – FINAL FLASH!
       Złożył ponownie ręce przed sobą i wystrzelił w kierunku Brollego potężną falę uderzeniową. Brolly nie był w stanie zareagować, strumień energii trafił w cel. Wokół przybysza powstał krater o średnicy około dziesięciu metrów. Obłoki kurzu, dymu i odłamków skalnych przykryły miejsce wybuchu. Nikt by nie przeżył po takim ciosie, a jednak. Kiedy chmury opadły, oczom przyjaciół ukazał się Brolly, trochę poobijany i brudny, ale jednak żywy. Nie wyglądał na zachwyconego tym co się stało. Bardzo rozeźlony sytuacją zaczął krzyczeć w niebogłosy i wszedł na SSJ3, najwyższy osiągnięty przez niego poziom do tej pory. Teraz emanowała z niego ogromna siła. Jego oczy były zupełnie białe. Chłopcy na raz przypomnieli sobie co mieli zrobić, zaczęli wykonywać taniec fuzji. Vegeta ponownie zaatakował wroga, nie na wiele się to zdało, Brolly zadał Vegecie jeden celny cios w kark i ten momentalnie stracił przytomność. Gotenks widząc jak Brolly nokautuje ojca jednego z wojowników składowych, wściekły bez najmniejszego wysiłku wchodzi na SSJ3. Rozpoczęła się walka między Gotenksem i Brollym.
       – Jestem!! Wybaczcie, że tak długo, miałem kłopoty z pojazdem!! – zjawił się nareszcie Żarłomir. – Mam fasolki, ale tylko po jednej na każdego wojownika.
       – Dobre i to. – rzekł Goku.
       – Co się stało Gohanowi i Vegecie? Ty też nienajlepiej wyglądasz.
       – Walczyliśmy z Brollym, a może raczej staraliśmy się walczyć – wyjaśnił Goku.
       – Oooo... to ja się zmywam! – krzyknął Żarłomir, rzucił Goku fasolki i w pośpiechu odleciał. Goku otworzył woreczek z fasolkami, wyjął dwie i podał jedną synowi, drugą Vegecie, obaj na raz odzyskali przytomność i sprawność fizyczną. W międzyczasie walka pomiędzy Gotenksem i Brollym trwa. Gotenks zaczął przeważać, zauważa to Goku, błyskawicznie osiąga SSJ3 i wkracza do walki. Teraz walczą dwóch na jednego. Brollemu się to nie podoba i postanawia wyłączyć z walki Gotenksa, który już zaczyna tracić siły. Mimo długiej walki przybysz nie wydaje się zmęczony. Brolly spełnił swe zamiary, raptownie przerwał walkę pojawił się za zdezorientowanym sytuacją Gotenksem, skoncentrował energię w palcu i nim ktokolwiek zdołał zareagować, wystrzelił promień w stronę młodego wojownika. Niestety trafił w cel, promień przebił Gotenksa. Fuzja przestała działać, Gotenks zamienił się w Gotena i Trunks, obaj chłopcy martwi padli na ziemię. Vegeta widząc to, w mgnieniu oka przechodzi na SSJ2 nie siląc się by wejść wyżej i leci w stronę mordercy syna. Goku ma zamiar pójść w jego ślady, kiedy ma już wzbijać się w powietrze powstrzymują go Yamcha, Kuririn, Tien i Piccolo.
       – Goku, uspokój się! Nie możesz działać pod wpływem impulsu! – wrzeszczeli jeden przez drugiego.
       Gohan widząc jak Brolly kumuluje następną morderczą wiązkę energii i Vegetę lecącego prosto w pułapkę, bez zastanowienia wzbija się w powietrze, bez trudu wyprzedza Vegetę i staje między nim a nadlatującą już wiązką. Promień nie trafia w księcia, tak jak powinien tylko w Gohana. Siła uderzenia odrzuca chłopaka na Vegetę i razem lecą z ogromną prędkością w stronę ziemi. Z wielką siłą uderzają w ziemię, wokół nich utworzył się niewielki krater. Goku wyswobodził się z uścisków przyjaciół i popędził w stronę starszego syna i Vegety, mając nadzieję, że jeszcze żyją. Ziemianie pobiegli za nim.
       – Vegeta!! Gohan!! – krzyczał Goku – nic wam nie jest?
       – G... Gohan nie żyje. – wybełkotał Vegeta.
       – To... to niemożliwe.
       Goku po tych słowach padł na kolana całkowicie załamany po stracie drugiego syna. Vegeta też stracił dziecko, a poza tym nie był zachwycony tym, że Gohan uratował mu życie. Obaj wojownicy na raz, bez słowa podnieśli się z ziemi, na raz bez wysiłku osiągnęli SSJ4. Obaj byli tak porządnie wściekli, że nie liczyło się dla nich nic poza zemstą na mordercy ich dzieci.
       W tym samym czasie w zaświatach:
       – Gohan, co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony Trunks, gdy Gohan pojawił się obok niego. – co się stało po tym ja Brolly nas zabił?
       – Chciał zabić twojego ojca wciągając go w pułapkę...
       – To czemu nie ma tu mojego ojca, a ty jesteś?
       – Pokrzyżowałem plany Brollemu i przypłaciłem to życiem.
       – To teraz nasi tatuśkowie są nie źle wkurzeni, co? – odezwał się Goten.
       – I to jeszcze jak. – potwierdził Gohan.
       Z powrotem na Ziemi: dwaj giga wojownicy odskoczyli od siebie na jakieś trzy kroki i zaczęli wykonywać taniec fuzji. Chwilę po tym na placu boju był już Gogeta SSJ4, gotów zabić Brollego Jr. Z Gogety emanowała tak potężna energia, że skały wokół niego zaczęły unosić się do góry. Brolly nie chcąc ryzykować powiększenia mocy rywala zaatakował go. To był błąd. Teraz Gogeta poniewierał przybyszem jak tylko chciał. Miotał nim we wszystkie pobliskie skały, zadawał cios po ciosie, jeden potężniejszy od drugiego. Brolly był w niezłych tarapatach. Gogeta nie odpuszczał mu nawet na sekundę.
       – Pożałujesz, że przyleciałeś na Ziemię. – krzyknął Gogeta – Teraz zginiesz! – po tych słowach Gogeta wystrzelił ku przeciwnikowi falę uderzeniową. Brolly nie pozostał dłużny i również zastosował technikę fali uderzeniowej. Dwie energie starły się między sobą, nie widać było zwycięscy w tej, być może ostatecznej potyczce.
       – Chłopaki, będziemy tak stali i przyglądali się jak Vegeta i Goku się produkują, czy im pomożemy!? – zapytał nagle przyjaciół Yamcha.
       – Masz rację! Lecimy! – pochwalił myśl Kuririn i wszyscy podlecieli do walczących, ustawili się ramię w ramię za Gogetą i każdy z nich wystrzelił w stronę wroga swoje najsilniejsze ataki. Brolly w tej sytuacji nie miał szans. Połączone siły Gogety, Kuririna, Tiena, Yamchy i Piccolo przyniosły rezultaty, Brolly nie wytrzymał ogromnej siły i dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Zwyciężyli. Gogeta na powrót zmienił się w Goku i Vegetę. Wszyscy byli wykończeni, ale zadowoleni ze zwycięstwa, Sajanie pomścili śmierć synów. Mogli wracać do domów.


Odcinek IX

       Autor: Gohan


<- POWRÓT DO DZIAŁU

ODCINEK VIII -- SYN LEGENDARNEGO -- FANFICE
-
KLUB FANA
Kącik fana ►
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker