Kącik fana

Dragon Ball

KLUB FANA
-
FANFICE -- DRAGON BALL AZ -- DARK KAIOSHIN SAGA -- CZĘŚĆ I -- ROZDZIAŁ X
Dragon Ball AZ
Dark Kaioshin Saga
Część I: Umierające Gwiazdy
Rozdział X - Bliźniaczki vs Predator... eee... znaczy się vs Vegeta

       – Spaprałem sprawę! – przeżywał swoją porażkę Uubu. – Gdybym użył wcześniej Kaioken x4, nie x5 to zachowałbym dość sił, żeby się wyrwać z Mafuby.
       – Nie mogłeś tego przewidzieć – uspakajał go Goten. – Ja pierwszy raz w ogóle słyszę o tej technice.
       – A ja słyszałem, ale nigdy bym się nie spodziewał, że Piccolo ją zastosuje!
       – Nie popełniłeś błędu – powiedział Piccolo, który na całe szczęście przyniósł na turniej kilka Senzu, dzięki czemu zarówno on jak i Uubu odzyskali już siły. – Po prostu mam większe doświadczenie.
       – Zastrzegam sobie prawo do rewanżu!
       "Nigdy w życiu!" – pomyślał Piccolo, ale nic nie odpowiedział.
       – Ehem, ehem – odchrząknął Mr Hahn. – Ponieważ podczas tego pojedynku mata uległa sporemu uszkodzeniu musi zostać naprawiona, co oznacza kolejną przerwę.
       Trunks westchnął – denerwował się, a czekanie nie sprzyjało uspokojeniu.
       – To dziwne – zauważył Goten.
       – Co takiego? – zapytał Trunks.
       – Kiedy sędzia powiedział, że będzie przerwa ci białowłosi jakby się ucieszyli.
       – Nic dziwnego, jeden z nich ma walczyć z Buu. Też bym się cieszył, gdyby to odwleczono.
       – To chyba nie to... – Goten miał wątpliwości.
       – Też mi się tak wydaje – potwierdził Piccolo. – Zupełnie jakby ta zwłoka była im bardzo na rękę.
       – Chcą zyskać na czasie? – zapytał Uubu. – Jaki mają interes w tym, żeby turniej trwał dłużej?
       – Pojęcia nie mam... – powiedział Piccolo. – Chyba... chyba, że zależy im na tym, żeby nas tu zatrzymać.
       – Ale po co?

       Ogoniasty Saiyan wygrzebał się ze ściany Boskiego Pałacu trzymając się za głowę.
       – Co jest? – zapytał sam siebie. – Przecież mieli być ode mnie dużo słabsi... Albo z tym skauterem jest coś nie tak, albo ze mną. – Włączył urządzenie. – Hmm. Ciekawe. Trzy bardzo wysokie odczyty w jednym miejscu... i to całkiem blisko... Ciekawe kto to? – powiedział ironicznie uznając, że muszą to być trójoki łysy i dwójka białowłosych.
       Saiyan, nie sprawdzając nawet odczytu radaru, aktywował swą aurę i poleciał w kierunku, z którego dochodziły odczyty Ki.

       Vegeta oberwał kopniakiem w głowę, a następnie został podcięty i, zanim upadł, trafiony pociskiem Ki, który rzucił go o kilka metrów. Książę Saiyanów wstał natychmiast, wybijając się z ziemi i otrzymał kopnięcie w plecy od swej drugiej przeciwniczki.
       – Już jesteś martwy! – krzyknęła unosząc się w górę. – BLUE LIGHTNING!!
       Niebieski, podłużny pocisk Ki poleciał w stronę Vegety zbyt szybko, by ten mógł się uchylić.
       Nagle przed saiyańskim wojownikiem zjawiła się jakaś postać bez trudu blokując Ki-blast.
       – Nic ci nie jest Ziemianinie? – Vegeta usłyszał kolejny kobiecy głos.
       – Gemini! – krzyknął Aries, który zdążył się już podnieść po kopniaku Vegety. – Wiedziałem, że tu będziesz.
       – Przepraszam za spóźnienie – uśmiechnęła się Gemini, była to całkiem ładna choć szaroskóra kobieta z burzą niebieskich loków na głowie i bladożółtymi oczami. Wzrostem, co książę Saiyanów zauważył z pewnym niezadowoleniem, przewyższała Vegetę o głowę.
       – Masz minusa Aries! – kontynuowała nowoprzybyła. – Nie dość, że ciągniesz tego biednego Ziemianina ze sobą to jeszcze nadal latasz w tym ludzkim kamuflażu.
       – Och! – spanikował Aries. – Przepraszam. – W tym momencie zarówno skóra jak i włosy androida przybrały stalowoszarą barwę, a twarz nieco zmieniła kształt, teraz nie przypominał już człowieka. – A jeśli chodzi o niego, to sam chciał przylecieć.
       – Nic mnie to nie obchodzi! Wiesz przecież, że mamy ochraniać bezbronną ludność!
       – Jeszcze raz nazwiecie mnie bezbronnym to... – zaczął Vegeta, ale po raz kolejny nie dane mu było dokończyć.
       – Hej, wy tam! – krzyknęła kobieta w niebieskim stroju. – Co to za pogaduchy? Nie ignorujcie Umierających Gwiazd!
       – Zaraz się wami zajmę – uśmiechnęła się z triumfem Gemini.
       – Z drogi, konserwy!! – krzyknął Vegeta. – Ja tu będę walczył i nie potrzebuję niczyjej pomocy!
       – Sama widzisz. – powiedział Aries. – Jest strasznie uparty.
       – Ziemiani... – zaczęła Gemini, ale Vegeta ogłuszył ją Ki-blastem i padła na ziemię.
       – Mówiłem, żebyście mnie tak nie nazywali! Ty, Aries, zabierz ją stąd, a ja zajmę się naszymi uroczymi paniami.
       – Ale...
       – Spadaj stąd! – krzyknął, a następnie odwrócił się do bliźniaczek. – Moje panie, czy jesteście gotowe?
       – Jak najbardziej!
       Vegeta skoncentrował Ki. Po chwili jego Ki i aura eksplodowały, włosy wydłużyły minimalnie i stały bardziej spiczaste, zaś po ciele zaczęły przebiegać wyładowania elektryczne. Vegeta przeszedł w stan SSJ2.

       – Czujecie tę potężną Ki? – zapytał Karin.
       – Tak... Kto to może być? – Dende stał się jasnozielony, wię chyba zbladł. – Nie czułem tak potężnej mocy od czasu... pokonania Hildegarna.
       – Mam dziwne wrażenie, że to Vegeta.
       – Vegeta? To niemożliwe!

       – Którą z was powinienem zabić najpierw? – zapytał Vegeta. – Już wiem! – Wskazał tą ubraną na niebiesko. – Ciebie tymczasowo oszczędzę, bo masz na sobie mój ulubiony kolor!
       Saiyan wystartował uderzając drugą bliźniaczkę prosto w twarz i poprawiając kopniakiem z półobrotu. Kiedy poleciała do tyłu wystrzelił w jej stronę kilka pocisków Ki.
       – BLUE LIGHTNING!! – usłyszał nagle.
       Vegeta odwrócił się, przyjmując pocisk na blok. Eksplozja wywołała kłąb dymu, z którego Vegeta wyleciał na pełnej prędkości, łapiąc ubraną na niebiesko przeciwniczkę za stopę.
       – Właśnie skróciłaś sobie życie o trzy minuty!!
       Saiyański książę poleciał w kierunku ziemi, uderzając rudowłosą niewiastą o podłoże i krusząc je lekko. Następnie wyrzucił przeciwniczkę w górę.
       – BIG BANG ATTACK!
       Okrągły pocisk Ki poleciał w stronę kobiety eksplodując potężnie przy trafieniu. Nagle Vegeta otrzymał potężne kopnięcie w plecy od swojej drugiej przeciwniczki. Na szczęście dla siebie zachwiał się tylko lekko, odwracając i strzelając w nią pociskiem Ki. Ubrana na zielono Umierająca Gwiazda uniknęła, robiąc salto, i wylądowała na ziemi. Vegeta uśmiechnął się paskudnie.
       – BAKUHATSUHA!!! – powiedział książę Saiyanów, unosząc do góry wskazujący i środkowy palec.
       Potężna eksplozja wstrząsnęła okolicą, całkowicie niszcząc teren w promieniu jakiegoś kilometra od Vegety i podrzucając jego przeciwniczkę do góry. Vegeta znalazł się tuż nad nią i uderzył w ciało ubranej na zielono kobiety złączonymi pięściami. Rozbiła się bezwładnie o podłoże.
       – Trzeba było dwa razy pomyśleć zanim zaatakowałyście Wielkiego Księcia Vegetę! – powiedział Vegeta, triumfując.
       – BLUE LIGHTNING!!! – tym razem ojciec Trunksa nie miał szans uniknąć czy zablokować ataku, oberwał Ki-blastem prosto w plecy. Przez chwilę wydawało się, że od impetu spadnie lub straci przytomność, on jednak tylko odwrócił się w stronę unoszącej się w powietrzu przeciwniczki.
       – Drogo mi za to zapłacisz – wysyczał Saiyan, koncentrując Ki w obu, opuszczonych na razie rękach. – FINAL FLASH!!! – wyrzucił ręce jednocześnie przed siebie łącząc je nadgarstkami. Potężny ładunek Ki skupił się w dłoniach Saiyana.

       – Ciekawe co robi teraz Vegeta? – zapytał Goten.
       – Nic mnie to nie obchodzi – odpowiedział Trunks.
       – Jakbyście trochę się skoncentrowali zamiast gadać, to byście wyczuli jego Ki – rzucił ostro Piccolo.
       Obaj półsaiyani posłusznie wykonali polecenie.
       – Coś czuję... – zaczął Trunks – ale to nie może być energia ojca, jest za słaba...

       Nagle skoncentrowana w dłoniach energia zniknęła, zaś włosy Vegety opadły i powróciły do czarnej barwy.
       – Co się dzieje? – zapytał Vegeta, nic nie rozumiejąc i próbując ponownie przybrać postać SSJ. Bezskutecznie. Coś sprawiało, że nie mógł skoncentrować Ki. Zaczął nawet tracić równowagę w powietrzu.
       Obie jego przeciwniczki tymczasem pozbierały się i unosiły się teraz obok siebie w powietrzu. Były mocno poobijane, ale nie miały bardzo poważnych obrażeń.
       – Nie wiem dlaczego przestałeś nagle atakować... – powiedziała ta w zielonym.
       – ...ale oznacza to twój koniec – dokończyła ta w niebieskim.
       – DOUBLE LIGHTNING!!! – krzyknęły jednocześnie, strzelając w Vegetę potężnym zielono-niebieskim Ki-blastem. Książę Saiyanów w osłupieniu patrzył na zbliżający się pocisk, nie będąc w stanie nic zrobić. Kiedy już wydawało mu się, że to jego koniec został nagle zepchnięty z toru lotu podwójnej błyskawicy. Kątem oka zauważył, że uratował go Aries – stalowoszary android.
       Pocisk trafił w Ariesa, rozrywając go dosłownie na strzępy. Fala Ki była tak potężna, że większość ciała androida stopiła do postaci płynnego metalu. Vegeta nie miałby szans jej przeżyć.
       Książę Saiyanów bezwładnie upadł na ziemię przez chwilę nie mając nawet siły na to, żeby się podnieść. Musiał wstać, ofiara androida odwlekła jego śmierć tylko na moment.
       Nagle bliźniaczka w niebieskim stroju trafiona została pociskiem Ki, co odrzuciło ją o kilka metrów. Strzelała Gemini, przełożona Ariesa.
       – No co, Umierające Gwiazdy? Boicie się przyjąć małego wyzwania od Zeta? Co powiecie na walkę dwie na jedną?
       – To będzie twoja ostatnia walka, androidko!
       – Jeszcze zobaczymy!
       Gemini wystartowała z dużą prędkością, najwyraźniej chcąc odciągnąć bliźniaczki od Vegety, skutecznie, gdyż obie poleciały za nią.
       – Głupie androidy – powiedział słabo Vegeta. – Głupie kupy złomu! Jestem Vegeta! Sam sobie poradzę!
       Książe Saiyanów po chwili poczuł się trochę lepiej i wstał. Strzelił na próbę Ki-blastem w jakąś skałę, niszcząc ją doszczętnie.
       – Chyba wszystko wróciło do normy... – Vegeta spróbował przyjąć postać SSJ, co mu się nie udało. – No, prawie wszystko.
       Książę Saiyanów uniósł się w górę zastanawiając się czy gonić przeciwniczki i Gemini, kiedy poczuł dużą Ki zbliżającą się w jego stronę.
       Kilka chwil później Vegeta stanął twarzą w twarz z ubranym w standardowy, choć nieco sfatygowany saiyański pancerz, Saiyanem o posturze Raditza i włosach sterczących do tyłu. Co najbardziej zdziwiło Vegetę miał on ogon, który kiwał się na boki, gdy dwaj mężczyźni stali tak w powietrzu naprzeciw siebie.
       – Kim jesteś? – zapytał Vegeta.
       – Właśnie o to samo chciałem zapytać – odpowiedział jego przeciwnik uśmiechając się charakterystycznie. Przez moment Vegecie wydawało się, że patrzy w lustro. – Zgaduję, że jesteś jednym z tych ziemskich Saiyanów. – powiedział przybysz.
       – Nie "jednym z" tylko najsilniejszym.
       – Ach tak?
       – Mam ci to udowodnić?
       – O niczym innym nie marzę.
       Saiyani zmierzyli się wzrokiem z nienawiścią. Nie wiedzieć czemu obaj kiedy tylko się spotkali poczuli, że w kosmosie nie starczy miejsca dla ich obu. Jeden z nich musiał zginąć.

       Moc nadana przez Boskiego Smoka kontra moc Świętej Wody – która z nich zwycięży?


Rozdział XI

       Autor: Vodnique


<- POWRÓT DO DZIAŁU

ROZDZIAŁ X -- CZĘŚĆ I -- DARK KAIOSHIN SAGA -- DRAGON BALL AZ -- FANFICE
-
KLUB FANA
Kącik fana ►
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker