[Ziemia]
– No, no, no proszę osławiony Goku, i równie silny Vegeta – powiedział Anduril.
– Kim ty jesteś? – spytał książę.
– Bratem Narsila.... – odpowiedział pirat.
– Phi...
– Gdzie jest twój brat? – zapytał Goku.
– W niebie. Nie. Przepraszam. Mój brat jest w piekle. Na niebo on się nie nadawał – zaśmiał się szczerze.
– Kto go zabił?
– Ktoś kto miał bardzo podobną Ki do twojej. Wysoki chłopak, ciemne włosy – powiedział radośnie.
– Gohan...
W jego oczach zaiskrzył blask.
"Coś dziwnego stało się z Kakarotto, nigdy taki nie był." – pomyślał książę. Syn Bardocka, wyglądał jak wtedy gdy pierwszy raz zamieniał się w Super Saiya-jina.
Nagle Vegeta coś sobie uświadomił. Nie było czuć siły jego syna, Trunksa, ani nikogo innego, Gohana, Gotena....
"Trzeba ich ożywić za pomocą Smoczych Kul" – porozumiał się z Goku telepatycznie. Obaj nauczyli się tak porozumiewać, gdy po treningu w ROSAT nie mieli nawet siły mówić.
"Vegeta, Smocze Kule nie działają, Piccolo nie żyje..."
– CHOLERAAA!!!!!! – Ten krzyk wydarł się już z gardła Vegety. Błyskawicznie ruszył do ataku, w locie zmienił się w Super Saiya-jina 2 poziomu, i zaatakował Andrurila prosto w twarz. Pirat z kpiącym uśmiechem przechylił głowę na bok. Na to czekał Vegeta. Błyskawicznie zadał cios w brzuch. Z ust Andurila pociekła krew. Zaraz znowu, gdy poczuł nogę Goku na swoim karku. Saiya-jinowie z niebywałą synchronizacją rzucili się do dalszego ataku. Jednak trzeci raz pirat nie dał się zaskoczyć. Złapał ich za pięści, uniósł się na nich i kopnął Vegetę i Goku w twarz, zasypując ich dodatkowo gradami pocisków Ki. Obaj wyłonili się z dymu. Podlecieli do Andurila i przyłożyli mu pociski do brzucha. Ten jednak ustawił swoje ciało równolegle do ziemi, kule poleciały dalej. Son Goku dotarł do pirata, uderzając go. Obaj wymieniali się gradem ciosów. Vegeta kumulował atak z powietrza. Nagle książę powiedział w myślach do Goku – "TERAZ PAJACU!". Kakarotto błyskawicznie odleciał na bok, w Andurila trafił potężny Big Bang. Zaraz jednak książę poczuł na swym licu potężne udrzenie. Wszyscy wylądowali na ziemi. Vegeta popatrzył się znacząco na Goku. Ten powoli podniósł wzrok na Vegetę. Nieznacznie kiwnął głową. Obaj Saiya-jinowie zaczęli się przeobrażać. Vegeta przybrał postać Half Saiya-jina, Goku SSJ3. Walka trwała dalej.
[Otchłań]
Gohan uderzył Videl w twarz otwartą dłonią. Potoczyła się na kolana.
– Gohan, jak możesz... błagam, przestań – Videl zaczęła płakać – BŁAGAM NI... – dziewczyna padła martwa. Syn Goku ciężko sapał.
– Dzia....dziadku, a jeśli to ona.
Bardock nawet się nie odezwał. Podszedł do Videl mrucząc coś pod nosem. Jednym ruchem przebił jej gardło. Ciało Videl przeobraziło się w wielkiego ohydnego stwora, potem w dym i uleciało w powietrze.
– O k...kurde – zaklął Gohan.
[Ziemia]
Anduril był wycieńczony. Saiya-jinowie wręcz przeciwnie.
– Gdzie się tego nauczyliście?
– Wszędzie – odpowiedział tajemniczo Vegeta.
Lecz Anduril zamiast skomleć ze strachu, zaczął się śmiać.
– Co jest?!
– Nie wiem gdzie byliście, ale to za mało, by mnie pokonać. Popatrzcie. Narsil to dzieciak, nic nie wiedział o walkach. Jam jest najpotężniejszy z najpotężniejszych, najlepszy z rasy Avari! (Elfy Ciemne :D). Jam jest Anduril, żywa legenda mego ludu!
– Wariat – mruknął Goku.
– Tak sądzisz....? – spytał Avarijczyk.
Pirat zaczął się przeobrażać. Na początku jego palce przybrały złocistą poświatę, później ręka, tors... Jakby coś wylewało się na niego wylewało. Coś w tym było niepokojącego.
Vegeta nie chcąc dopuścić do tego by Anduril uzyskał drugą formę wystrzelił w niego Big Bang Attack. Avarijczyk wyciągnął rękę. Energia powoli zaczęła maleć, aż w końcu znikła.
– Teraz rozumiesz? – zaśmiał się kosmita.
[Niebo]
– ŁAAAAAAAAAAŁ... – wydobyło się zgodnie z ust Trunksa i Gotena.
– Jakie łał, jakie łał... on się przeobraża w drugą formę... a skoro to jest Avarijczyk to.... – i tutaj North Kaio-sama zemdlał.
– Trunks, on musi być strasznie mocny – Krzyknął Goten.
– No na pewno – odpowiedział syn Bulmy.
– ŁAAAAAAAAAAŁ...
[Ziemia]
Anduril skończył się przeobrażać. Był cały złoty, wokół niego roztaczała się krwisto – czarna aura. Bez słowa doskoczył do Vegety, kopnął go w twarz, w brzuch, poprawił pięścią, na koniec głową. Zaczął dosłownie masakrować Vegetę. Bił go i bił. Książę nie miał siły się bronić. Goku chciał zapobiec temu, lecz Anduril złapał go za pięść, obrócił nim kilka razy i puścił na najbliższą skałę, dodając do tego potężną falę uderzeniową, którą zaraz przeniósł na Vegetę, który lewitował bardzo blisko niego. Z ust Vegety wyłoniła się wielka strużka krwi. Kakarotto wbił się w skałę. Vegeta spadł na ziemię, jednak dalej utrzymywał poziom Half Saiya-jina. Kosmiczny pirat podszedł do niego. Pochylił się nad księciem. Chciał uderzyć Vegetę w twarz jednak ten odchylił głowę, po czym kopnął potężnie Andurila w brzuch obydwiema nogami. Leżąc na ziemi rozprostował ręce na znak krzyża. Na dłoniach pojawiły się dwie kule energetyczne. Kule świeciły wszystkimi odmianami tęczy. Po tym widać, że wojownik wkłada całego siebie w falę.
– FINAL FLASH!!!
– Vegeta złączył ręce. Wypuścił wielką falę uderzeniową. Za wielką. Nie mógł jej utrzymać w dłoniach. Rozprostował kończyny. Same białka pozostały mu w oczach. Energia wydobywała się z całego księcia, z całego jego ciała. Wypuszczał energię pół minuty. Zemdlał.
– Mówiłem, że to na mnie nie działa – z chmary dymu wyłonił się Anduril.
[Strefa Otchłani]
Gohan zabił Gotena, odwrócił się i przebił Videl. Następnie roztrzaskał głowę Goku na swoim kolanie. Chciał zaatakować, Bardocka, lecz ten złapał jego pięść.
– Ej, to ja – powiedział.
Gohan popatrzył na niego. Następnie przyłożył mu rękę do głowy i powiedział:
– Trudno – wypuścił z dłoni falę Ki.
Z bliska doszedł do niego głos.
– Słuszna decyzja.
[Ziemia]
Z oddali błysnął miecz. Ktoś biegł. Biegł najszybciej jak może. Z chmury pyłu wyłonił się... Yajirobee. Podbiegł do Goku, wrzucił mu fasolkę do ust i odbiegł krzycząc coś w rodzaju:
– Jedna... kocur... kazał... Goku... aaaaa!!! – i pomknął dalej.
Anduril popatrzył na niego.
– Niedługo nie będzie żył... phi... – powiedział.
– No nie wiem – szepnął Goku. Jego pieść powędrowała na twarz pirata. Ten niespodziewany atak wywołał na nim duże wrażenie. Jednak Goku bił dalej. Bił jak dziecko, byle mocniej, byle gdzie. Bił, żeby go oszołomić. Udało mu się. Przypomniał sobie Gotena, Trunksa, Gohana...
– KAIOKEN!!!
Kakarotto złożył ręce za siebie.
– KA.
– Pajacu, nie! – szepnął Vegeta.
– ME.
Goku wszedł na SSJ.
– HA.
Na SSJ2.
– ME.
Na SSJ3.
Nagle, zamiast uderzyć wyprostował się. Nic nie mówił. Nagle zaczął się wić w dziwnych konwulsjach. Uniósł się do góry równolegle do ziemi, poziomo, z klatką wypiętą na wierzch.
– HAAA!!! – rozległ się przerażający krzyk. Goku stanął na nogi. Cały świecił na niebiesko. Aurę miał wielką, również niebieską. Podleciał błyskawicznie do Andurila. Uderzył go z pięści w brzuch. Przebił pancerz. Anduril popatrzył na to przerażonym wzrokiem.
– TO NIEMO... – nie dokończył. Goku przebił pirata na wylot. Kakarotto wypuścił z ręki potężny pocisk Ki, który rozsadził Andurila od środka. Nic z niego nie pozostało. Saiya-jin opadł na ziemię. Ręce miał całe we krwi, wszystkie żyły mu popękały.
[Niebo]
– Hoho, to się dopiero nazywa technika energetycznych kończyn – Powiedział Rou Dai Kaioshin.
– Nie rozumiem – powiedział z głupią miną Goten.
– On do swoich kończyn władował całą energię Kamehamehy....
[Ziemia, inny czas, inne miejsce]
– Kaioken? Mamy pierwszego – powiedział wolno Elendil... |