Jedyne, co sobie daruję, to album o jakże skomplikowanym tytule "Luna Sea". Jak dla mnie cienizna
Jedyne, co sobie daruję, to album o jakże skomplikowanym tytule "Luna Sea". Jak dla mnie cienizna >___<
Dziękuję za linki i ciekawe opisy. Aż wypływa z nich Twoja miłość do zespołu Kamzo Tu mówię o opisach, bo z linków wypływa tylko (albo aż) muzyka
Być może jest najsłabszym wśród albumów studyjnych LUNA SEA, ale ma też swój urok. To było ich pierwsze prawdziwe wydawnictwo (wcześniej wydali tylko trzy dema), o tym też trzeba pamiętać.
Album (i dużo koncertów) przyniósł też im znaczną popularność co zaowocowało szybkim przejściem na major ^^
Wsłuchaj się dobrze w ten album i poczuj jego klimat,a na pewno zmienisz zdanie.
02.SEXUAL PERVERSION
Najbardziej chyba zawiódł mnie "Shade". Przereklamowane skrzypce Sugizo. Uważam, że "Provident" nic nie przebije.
Hayato napisał(a):Ojejku...02.SEXUAL PERVERSION
- zawiera jedyny utwór LUNA SEA, którego tytuł jest w całości po japońsku
Rejuvenescence
Luvu
"もう死んで振りさせない" (nie została nigdy wydana,i znam go jedynie z nagrań starych koncertów Luna Sea,na samym początku ich działalności),
RASEN (z albumu "Style")
Mimo,że w dyskografii grupy dominują anglojęzyczne tytuły piosenek,Luna Sea ma też pare utworów,o niezrozumiałych dla mnie tytułach.Mówię tu o "Rejuvenescence" (album "Eden")
Odrodzić się na nowo.
"Luvu" (singiel "Desire").
Podejrzewam, że jest to skrót od "I love you". To takie slangowe wyrażenie
Laru napisał(a):
Odrodzić się na nowo.
Dokładnie. Słowo wywodzi się łaciny średniowiecznej i tłumaczyć można je również jako "stać się ponownie młodym".
Ponownie Laru mnie uprzedziła