Obejrzałam sobie pierwszą serię - fajnie było wrócić w klimaty lat 80-tych
Bardzo podobało mi się, że wielu seiyuu znam z "Sailor Moon", a we współczesnych anime ciężko już ich słyszeć. Do gustu przypadły mi też grafika i animacja: kreska jest całkiem ładna, twórcy przykładają się do szczegółów, zaś choreografia walk jest ciekawa. Na minus natomiast fabuła, która... cóż, jest dość prosta - przez 98% serii bohaterowie biją się z silnymi przeciwnikami, sporadycznie poświęcając się w imię miłości i sprawiedliwości, a na pewno przyjaźni. Generalnie za najlepszy arc uważam walkę ze Złotymi Rycerzami, choć ten późniejszy też był całkiem spoko - najmniej chyba podobał mi się "wstęp", czyli jakaś połowa całej serii, która była dość chaotyczna: wrogowie pojawiali się jeden po drugim bez ładu i składu i dopiero później jakoś się to skonkretyzowało (12 Rycerzy Zodiaku, 7 Świętych Wojowników oraz 7 Morskich Generałów).
Jeśli chodzi o bohaterów... Już 20 lat temu twierdziłam, że moim ulubieńcem jest Shun - i teraz, po obejrzeniu całości, zdania nie zmieniam. Shun najbardziej mi imponuje: wygląda jak słodka dziewczynka, na pozór jest słabą, wrażliwą beksą, która nie nadaje się na wojownika, jako postać potencjał ma głównie na to, by być ratowanym przez starszego brata... Na szczęście nie zdarza się to nagminnie, a kto lekceważy Shuna, zwykle źle na tym wychodzi. Ten chłopak jest nie tylko ładny i ma dobry charakter, ale chyba jest najbystrzejszy z całej piątki, a do tego niezwykle utalentowany - podczas walki używa głowy i potrafi z każdym przeciwnikiem wymyślić jakieś nowe techniki, zamiast bazować na jednej jak większość pozostałych. Jego starcie ze Scyllą Io uważam za prawdziwy pokaz umiejętności. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tego słodkiego chłopaka mówi Ryou Horikawa czyli seiyuu Vegety, który w dodatku grał obie postacie w tym samym czasie xD Jednak muszę sobie obejrzeć DBZ w oryginale
Horikawa jest świetny, choć gdybym miała obsadę od początku układać, to Shuna słyszałabym chyba w wykonaniu Daisuke Namikawy.
Moim drugim ulubieńcem zawsze był i pozostaje Hyouga - mało gada, dużo działa i przeważnie skutecznie. Jakiś taki konkretny jest i ma jasno ustawione cele. I też wykorzystuje kilka ataków. Dla niego widziałabym (słyszałabym) jako seiyuu Kousuke Toriumiego.
Następny w kolejności - choć już raczej przez selekcję - jest Ikki. Po początkowym angstowaniu zrobił się z niego całkiem fajny bohater, który też mało gada i przeżywa, za to działa, i to skutecznie. Tego słyszałabym w wykonaniu Katsuyuki Konishiego, bo momentami brzmi zupełnie jak on - i, co zabawne, w którychś oavkach nawet mu tę rolę dali
Shiryuu i Seiya są na szarym końcu, bo za bardzo na mój gust emanują patosem. Shiryuu to honorowy wojownik bez skazy (choć ze skłonnością do masochizmu i wykrwawiania się), którego gadki momentami obrzydzają oglądanie serii - ale miewa też momenty, kiedy w tonacji iście saitowej dywaguje o źle i sprawiedliwości xD (jego seiyuu grał Saitou w "Rurouni Kenshin"
) Niemniej dla mnie to zbyt nudna postać i nie ten typ - na szczęście nie jest aż taki sztywny, by go nie lubić. Natomiast Seiya to stuprocentowy bohater mangi shounen, którego ciężko jest widzieć jako osobę, a bardziej jako zbiór cech i idei. Zupełnie nie mój typ, ale nie jest aż tak denerwujący.
Podoba mi się, że w Saint Seiya ta wzajemna miłość bohaterów nie kłuje w oczy - owszem, są towarzyszami na śmierć i życie i nie zawahają się ryzykować wszystkiego dla wspólnego celu czy przyjaźni, jednak nie muszą sobie tego wyznawać na każdym kroku, i w ten sposób jest bardziej wiarygodnie.
Jako bonus wymienię Ariesa Mu, który jest moją ulubioną postacią drugoplanową - zaś jego seiyuu, Kaneto Shiozawa, w każdej roli doprowadza mnie do miękkości kolan. Już przy okazji "Sailor Moon" mówiłam, że głos tego faceta jest zniewalający, i wciąż jestem tego zdania.
Zamierzam jeszcze obejrzeć filmy kinowe oraz oavki Hades Chapter, a nad resztą (seria Lost Canvas oraz Omega) jeszcze się zastanowię.
"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"
kirin.pl