Przepiękna, anielska przygoda
Ogoliłem dzisiaj moje wielkie, bulwiaste, pokryte gęstą szczeciną, oraz sporymi bąblami - jądra. Po ogoleniu, położyłem je na swoje dłonie i zauważyłem, że pulsują rytmicznie niczym serce , poruszały się cudownie. W tym momencie zacząłem gwałtownie poruszać głową na dół i w górę, a następnie rzęsiście zapłakałem z wrażenia.Rozebrałem się do naga i wypiąłem obskurny odbyt, z którego zwisał podobny do wielkiego dredu - kawał stolca, z którego kapało na ziemię i parowało. Zaś zapach, jaki się unosił, przypominał zaawansowaną padlinę ludzką....mmmm bon apetite. Uciąłem nożykiem kawał zwisającego stolca i zjadłem go niczym hot doga - ostry, kwaśny smak miał. Przypomniała mi się historia z lat szczenięcych, kiedy to mając około 12 lat odwiedziłem swoich wujków, oraz dziadków. Wujek dał mi za zadanie test odwagi oraz odpowiedzialności. A mianowicie miałem podejść do byka, który był w rui i gotowy do zapładniania dorodnych jałówek, pyda mu cały czas podnosiła się i opadała. Miałem za zadanie ugryźć z całych sił bycze jądra i zaklaskać w rytm Rubika. Podszedłem nagi do byka i ukąsiłem go zębami w bycze jaja. Byk zawył z całych sił i z bólu, szoku spuścił się spermą siną dal - to było tak fantastyczne doznanie i zadanie, że sam popuściłem rzadkim stolcem i z nogawek leciała mi brązowa sraka. Zadanie zostało perfekcyjnie wykonane i w ramach nagrody, wujek wszedł mi do wanny późnym wieczorem. Natomiast wcześniej byk po całym zdarzeniu kopnął mnie mocno w czoło i mam wgłębienie w czaszce. Bardzo miło wspominam te czasy. Obecnie mam 36 lat i cicho w kącie piwnicy walę konia, cicho szlochając że wzruszenia. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Będąc jeszcze bardzo młodym dzieciakiem postanowiłem znowu odwiedzić bardzo starych dziadków. Wizyta była niespodziewana i znienacka wszedłem do ich pokoju. Widok, jaki mnie zastał był taki: 98 - letnia babcia siedziała naga z wypiętym odbytem, który rozwarła rękoma i wołała dziadka do siebie. Dziadek w sprincie wskoczył metodą na szczupaka i jego głowa cała znalazła się w odbycie małżonki. To był tak cudowny moment, że osrałem swoje spodnie gęstą rzadzizną i naszczałem mocnym strumieniem w nie. Dziadek wyjął głowę z owłosionego, pokrytego szczeciną odbytu babci i cały był umorusany w sraczce babinej. Wtedy ich powitałem i wskoczyłem w ich ramiona cały uradowany tą wielką chwilą. Po chwili ciszy, nadszedł wuj Stachu z wielką taczką gnojówki, którą uzbierał będąc w chlewie od świń i krów. Babcia i dziadek zapłakali ze wzruszenia, bo wiedzieli, że czeka ich wspólna kąpiel w zwierzęcym, zbitym, zakręconym stolcu. Wskoczyli do taczki i odgłos jaki temu towarzyszył był plumknięciem. Zostawiłem parę dziadków i wyszedłem z wujem na zewnątrz, bo chciał mi pokazać coś szczególnego, a mianowicie padłą krowę, która była w znacznym stopniu rozkładzie. Tak mocno od niej waliło jadowitym smrodem, że załzawiły me oczy i nos aż zatkało. Wujek Stachu wziął wtedy skalpel i rozciął brzuch jałówki. Po chwili rozebrał się do naga i zanurkował w jej wnętrznościach - coś tak fantastycznego zdarza się bardzo rzadko. Wujek będąc wewnątrz zwierzaka zwymiotował gwałtownie i nasrał i z krowy wystawał tylko jego zarośnięty penis, którego trzymał oburącz. Wspominam tą przygodę ze łzami w oczach - podczas komunii pokazywałem zdjęcia oraz filmiki obecnym gościom, którzy nie ukrywali podekscytowania. Tak, to niezapomniany dar będąc wtedy naocznym świadkiem tych wydarzeń. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 5 godzinach
Kiedy byłem małym, kilkuletnim chłopcem, miałem kilka przygód w życiu. Jednymi z nich były wakacje spędzane u wujostwa i dziadostwa. Jednego wieczora chciałem się umyć w dużej wannie u dziadków, kiedy to stary, pomarszczony niczym orzech włoski dziadek usłyszał to i chciał ze mną się wykąpać. Babcia i wujek byli bardzo tym zdziwieni, gdyż dziadek od przeszło 30 lat unikał wody i kąpieli. Ja już wskoczyłem do wanny, a dziadek się rozbierał, miał na karku już 96 lat. Kiedy zdjął majtki, z jego odbytu zwisał bardzo długi, podobny do dredu kawał stolca, który miał długość około 30 cm. Kapało z niego na ziemię i parowało. Zapach był tak mdły, że babcia zwymiotowała gwałtownie na ścianę - będzie na zupę. Zaś pod napletem było tyle sera, że wuj Stachu wziął nożyk i zebrał goudę i schował do słoika wraz z grzybami marynowanymi, będzie na zimę uczta...mmm bon apetite. Dziadek i ja byliśmy już w wannie pełnej wody. Wtedy do akcji wkroczył wuj Stachu, który to wziął ze stawu dwa wielkie, kilkukilogramowe karpie i wrzucił je do wanny. Jeden z karpii dorwał się do starczego penisa i zaczął go namiętnie ssać. Dziadek wystrzelił starczą, brunatno -czarną spermą do gęby ryby. Wujek wtedy ją wziął i wsadził do zamrażarki, będzie na święta plus z dodatkiem - nadzieniem od dziadka. To była niezapomniana przygoda pełna wzruszenia i uniesień. Dziadek z tego wrażenia nasrał bardzo rzadkim stolcem do wanny i woda przybrała czarny kolor. Ja wtedy zanurkowałem pod wodę i złapałem drugiego karpia, który niestety zdechł od tego smrodu, bijącego od zdziadziałego stolca. To jedna z wielu przygód, która mnie spotkała na wsi. Niezapomniane chwile...
Dodano po 6 godzinach
Odwiedziłem moją starszą, umierającą 97 - letnią babcię, która miała dużo gnijących odleżyn na odbycie oraz cyst i ropniaków, które pulsowały rytmicznie. Poprosiłem ją aby się rozebrała do naga i wypięła się odbytem do mojej twarzy. Na szczęście zachciało jej się mosiężnie srać. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, jakie wielkie szczęście mnie spotka. Z babinego odbytu zaczęły wychodzić wijące się makarony długich robaków, połączone z rzadkim, mazistym stolcem. Złapałem je w dłoń i czym prędzej położyłem do gara. Następnie wziąłem grabki cmentarne i z szczeciniastego odbytu babci zdrapałem gnijące odleżyny, które dodałem do "makaroniastych robali" w garnku. Smród, jaki owe przyprawy miały - przyprawiły mnie o ogromne odruchy wymiotne. Narzygałem pomidorówką do gara pełnego odleżyn i nicieni. Powstał swego rodzaju koktajl. Podgrzałem go na piecyku kuchennym. Do piecyka wrzuciłem zaschnięty stolec nieżyjącego już dziadka. Powstała dzięki temu romantyczna, klimatyczna atmosfera. Schowałem się w kącie ściany i rzewnie zapłakałem z tego wzruszenia. Jedzenie było już gotowe - coś cudownego wyszło na obiad. Z babcią wspominaliśmy razem czasy młodości, kiedy to wkładała mi pięść w odbyt aż po łokieć podczas zatwardzenia. Pomagało mi - polecam Wam. Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy na uczty. Czekamy na rewolucje Geslerowe u mojej rodziny na wsi, może powstałyby wykwintne, nietuzinkowe dania z odleżyn, stolca i wymiocin. Się rozmarzyłem....
Dodano po 6 godzinach
Nadszedł dzień moich 36 - letnich urodzin. W ten czas przygotowałem wielką balię na: kilkunastoletnią wręcz purpurową i kipiącą spermę od zwierząt hodowlanych - około 5 kg. Innymi przyprawami były: zagęszczony śluz z niemytych pępków, bulgocący i smażony na patelni stolec od osiedlowych alkoholików - około 10 kg, skondensowane wymioty po libacjach od starych rolników - 5 kg "świeżego" towaru. To wszystko wymieszałem wielką łopatą i dodałem jako wisienkę na torcie moje przyklejone do włosów kulki kałowe - tzw. rodzynki....mmm aż ślinka cieknie. Przyjechała cała rodzina i poczęstowałem ich jedzonkiem z balii, było ich 10 osób. Wszyscy, którzy zaczęli już jeść, mosiężnie się zrzygali od bijącego, trupiego wręcz smrodu. Zapomniałem dodać, że zbierałem trupi jad od nieboszczyków i dodawałem go po kryjomu do jedzenia - zapłakaliśmy wszyscy z wrażenia i wzruszenia, tak zadziałało jedzenie na wszystkich. Po uczcie pogawędziliśmy sobie i miło spędziliśmy czas. Przyjechał do nas schorowany, chory już na demencję 98 - letni dziadek, który miał strupy, odleżyny na ciele. Czym prędzej go rozebrałem i nożykiem zeskrobałem przysmaki na deser, czyli stare, pulsujące odleżyny wraz ze strupami.... Bon apetite. Każdemu dałem po kawałku i byliśmy szczęśliwą rodzinką. Kiedy już zjedliśmy, pogawędziliśmy, każdy miał za zadanie na koniec dnia zwrócić pokarm w formie ostrych rzygów i celować w balię. Tak też zrobili, płacząc z emocji. Kiedy balia była pełna, zamknąłem ją szczelnie i wsadziłem do piwnicy dla następnych pokoleń wspaniałej rodziny. Pozdrawiamy serdecznie drodzy widzowie.
Dodano po 6 godzinach
Zaprosiłem na niebagatelną ucztę i zabawę całą swoją nietuzinkową rodzinkę. Rozsiedliśmy się wygodnie przy stole i zaczęło się przedstawienie. Ja wypiąłem obrośnięty szczeciną, pełen pulsujących krost odbyt i strzelałem stolcem po ścianie jak z armaty. Obok mnie siedziała babcia, która zamaszyście zaczęła rzygać do pustego talerza na zupę - miała zatem gotowy obiad. Dziadek siedzący obok babci wsadził pięść w odbyt i wygrzebał z niego wiele rozpuszczonych już karaluchów - skąd one się wzięły tam, to nikt nie wie. Było też dziecko kilkuletnie, które płakało rzewnie ze wzruszenia patrząc na całą scenerię. Ojciec dziecka trzepotał !? na lewo i prawo, i strzelił nim prosto do zupy - będzie świetny dodatek do jedzenia. Kiedy już wszyscy zakończyli ceremonię powitalną, poprosiłem o ciszę. Miałem przygotowaną wielką miskę, w której były takie składniki, jak: kilka kg czarnej, zsiadłej spermy od byków, psów i innych zwierzaczków, sporo wymiocin po zabawach alkoholowych rolników. Poza tym były wyciśnięte cysty oraz krosty starszych, schorowanych ludzi i trochę zakręconego stolca ludzkiego, jak i zwierzęcego. Wymieszane było wszystko dokładnie i poprosiłem rodziców dziecka, aby mi je przynieśli. Była to ceremonia dodania nowego członka rodziny do naszej tradycji. Wsadziliśmy małe dziecko do miski i dokładnie wymieszaliśmy go płynami. Od tej pory należało do naszej wspaniałej familii. Pozdrawiamy Was serdecznie.
Dodano po 6 godzinach
Doszedłem na przystanek autobusowy i usiadłem grzecznie. Jednak chwila spokoju długo nie trwała, gdyż walczyłem z jelitówką oraz grypą żołądkową. Czułem, że wielka fala się zbliża i wnet rozebrałem się do naga, przy tym cicho łkając ze wzruszenia. Pierwsza fala nadchodziła bardzo szybko z odbytu. Tak więc, by zatamować rozpędzoną srakę, próbowałem przytrzymać dłonią rów, jednak mocno przeciekało i ochlapywało starszych ludzi, którzy obok mnie siedzieli. Puściłem dłoń i kaskada żrącej biegunki rozwaliła się po ludziach, którzy zostali cali ochlapani w gęstej sraczce. Po chwili z żołądka nadciągała fala wezbraniowa rzygów, prócz jelitówki dostałem gratis grypę żołądkową. Za cel wybrałem starszą, zgarbioną, moherową babcię. Poleciał na nią wielki baton kotletów mielonych, ledwo co przetrawionych. Babcia z tego szoku uklęknęła na kolana i zapłakała...Ja zaś byłem z siebie dumny i klaskałem, przy tym płacząc głośno. Żeby babci było cieplej, nasikałem na nią gorącym moczem i na tym zakończyłem wielką przygodę na przystanku autobusowym. Pozdrawiam cieplutko
Dodano po 6 godzinach
Od dobrych tygodni jeżdżę po cmentarzach i odkopuję kilkutygodniowych umarlaków i wyciskam z nich soki pośmiertne, tzw. trupi jad - coś fantastycznego. Czasami zdarza się zmarły mężczyzna, wtedy biorę skalpel i odcinam nabrzmiałe jądra i wsadzam do blendera, który je miksuje i wlewam do koktajlu trupi jad. To tyle na początku. Próbowałem powąchać ową miksturę, to z tego bijącego smrodu zamaszyście się zrzygałem, aż i z nosa mocno syknęło rzygami. Polecam trupi jad plus zmiksowane trupie jądra na katar jesienny i przeziębienia. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Świąteczna sobota powitała nas pochmurnym niebem, jednak ja jestem rozpromieniony, gdyż pękł mi wrzód na odbycie i poleciała ogromnym strumieniem posoka cuchnącej rozkładem cieczy prosto do wyłożonego gara. Będzie trochę na obiad. Żeby było więcej jedzenia, dosrałem rzadkim do garnka. Po obiedzie pojechałem odwiedzić groby swoich bliskich. Miałem pełny bebzon jedzenia i pomału zaczynało mnie skręcać w bebechach tuż po dotarciu na cmentarz. Dotarłem do grobu bliskich i rozebrałem się do naga, i wypiąłem zarośnięty, zbutwiały odbyt w kierunku pomnika dziadka. Siknęło mi z rowu czarną sraką, która poprzez rozpęd przewróciła pomnik dziadka - coś niebywałego....wzruszyłem się i rozpłakałem przez te emocje. Rzadkie sranie się skończyło, lecz to jeszcze nie koniec historii. Zebrał się w jelitach twardy, mosiężny stolec. Na nagrobek babci wywaliłem z odbytu granulowany, prążkowany i zakręcony kawał zbitego stolca, z którego jeszcze parowało. Zapach zwalał z nóg. Akurat zbliżała się do mnie rodzina, która z oddali wiwatowała mi i krzyczała z uniesienia. Tak mi mija ten cudowny, świąteczny dzień. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Prawdziwym kataklizmem było posiedzenie na kibelku dzisiejszego poranka, kiedy to zakręcony baton lion wyszedł z purpurowego oka, całkowicie wypełniając muszlę. Zapłakałem.
Dodano po 6 godzinach
W dzieciństwie byłem osobą, która była kopana i bita przez rówieśników i starszych - to było cudowne wspomnienie. Podczas jednej bójki w gimnazjum rozebrano mnie do naga i siłą wsadzono moją głowę do pisuaru. Taki byłem podniecony tą sytuacją, że wsadziłem pięść w swój odbyt i zacząłem walić konia lewą ręką. Spuszczono wodę i wtedy spuściłem się i zawyłem z rozkoszy. Siedząc jeszcze w szkolnym kiblu zacząłem srać gęstym, twardym i zbitym stolcem i wtarłem kał w swoje podniecone ciało. Po tym zaś wszedłem umorusany sraką do klasy i nauczyciel zaczął mi bić brawo - to było budujące. Teraz mam prawie 36 lat i zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Złowiłem z pobliskiego stawu dwa wielkie, kilkukilogramowe karpie, które wsadziłem do wanny pełnej wody. Co wieczór wchodziłem do niej i karpiki ssały mojego brudnego, cuchnącego penisa. Po czasie spuszczałem się w nie czarną spermą. Będzie zawsze jako miły dodatek do dań wigilijnych. Następnie poszedłem do kościoła na mszę. Akurat wtedy zachciało mi się mosiężnie srać i poszedł rzadki, wielki stolec, i usiadłem. Plumknęło donośnie. Taki byłem tym uradowany, że zesikałem się gorącym moczem w majtki. Ludzie wokoło byli przerażeni, a ja rozpłakałem się z tych emocji. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Dzisiejszy dzień jest szczególny, a to z tego powodu, że wyciągnę ze swojego pępka dary natury. Kilkanaście lat temu wsadziłem do niego kilka karaluchów i dolałem małą łyżeczkę zsiadłej spermy od mego psa. Następnie zakleiłem to taśmą i dzisiaj będzie uroczyste otwarcie "pępowiny". Schwytałem dużą łyżkę i pogrzebałem w pępku. Oto, co zobaczyłem: czarno-zielona maź, która dawała taki fetor, że zamaszyście zrzygałem się do podstawionej miski i z nosa mi też sikało rzygami. Do rzygów dorzuciłem materiał z pępka i całość dałem do słoika, zamarynuję na zimę - bon apetite.... wzruszyłem się .W wolnych chwilach lubię sobie wsadzać dłoń do odbytu i grzebać w srace, to mnie motywuje do działania. Wypada mi często na zewnątrz odbyt i w kształcie przypomina różę, a kiedy wychodzi, to odgłos przypomina mlaśnięcie. Tak mi mija drodzy parafianie poniedziałek. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Długo to robiłem, ale cel został wykonany. Przez kilkanaście lat zbierałem od ludzi w podeszłym wieku ich odleżyny, strupy od głębokich ran, rzadkie, ale też i zbite, twarde, prążkowane, zakręcone balasy - stolce. Wszystko to ważyło około 15 kg i następnie zmiksowałem, i wyszła parująca, gorąca breja, pod wpływem której mosiężnie się zrzygałem i dodałem to do pełnej balii. Smród, który wydzielała był tak potworny, że ludzie przechodzący pod blokiem rzygali sobie na ubrania i sikało także z nosa. Wyszedłem na dwór trochę się przewietrzyć. Przedtem jednak wziąłem środek na przeczyszczenie. Akurat zaczął działać, więc czym prędzej się rozebrałem i położyłem się na brzuchu, wypinając odbyt. Wielkie kule stolców zaczęły wylatywać z rowu, lecąc na dobre kilka metrów. Okoliczni gapiowie klaskali mi i rozpłakali się z tych emocji. Tak mi mija czwartek. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Dzisiejszego sobotniego dnia zostały zaplanowane narodziny kolejnego członka rodziny. Mam na imię Stachu i czym prędzej pojechałem na porodówkę. Lekarze kazali mi mocno przeć i z mego obskurnego, pokrytego gęstą szczeciną odbytu zaczęła się pokazywać wielka, brązowa główka. Z tych wrażeń chwyciłem niemytego od lat penisa i zacząłem go policzkować aż się zarumienił. Dziecko zostało narodzone. Zbity, pełnowartościowy stolec ważył 4 kg i kapało z niego i mocno parowało. Nazwałem go Zygmunt i mocno przytuliłem do policzka, aż mi cieknący, brązowy ślad zostawił. Z tych emocji rzygnąłem na ziemię i szybko zacząłem je zlizywać z podłogi. Lekarze klaskali mi brawo i popłakali się mocno z tych wrażeń. Wielki baton stolca został starannie zawinięty w ręcznik i odebrałem go do domu. W domu schowałem go do słoika i zamarynowałem. Mój odbyt został podczas porodu mocno rozepchany i wydając klaskające odgłosy, wypadał na zewnątrz, przypominając w kształcie dorodną różę. Jeszcze dzisiaj miałem krótką, ale niebagatelną historię na przystanku autobusowym, gdzie podczas gęstej biegunki opryskałem po całości zniesołężniałego, chorującego dziadka, który po całym zajściu obalił się na ziemię, a ja trzymając owłosione jądra, zacząłem nimi podrzucać i uderzać o siebie w geście triumfu. Tak mi mija sobota, pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Czasami miewam mocno krwiste biegunki z rozrzedzoną sraką. Całą krew ściągam pełnymi garściami i robię z tego czerninę - coś niebywałego i fantastycznego. To jest wyborna uczta dla podniebienia. Na drugie danie przy świecach wkładam rzadką srakę i ze smakiem pałaszuję. Niedawno byłem w odwiedzinach u starszych dziadków i pozwolili mi wydrapać z niemytych od pokoleń odbytów - skwary i bąble, które je porastały. Schowałem delikatesy do słoika wraz ze szczeciniastymi włosami łonowymi, które zmieliłem i dodałem jako soczystą posypkę do dań obiadowych. Tak mi mija radosny piątek. Lubię sobie podrzucać jądra w górę i dół i nucić pieśni pańskie. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Siedziałem sobie na kibelku, nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Nastąpił podłużny pierd, zwiastujący całą kaskadę rzeczną wodnistej sraki. Jednak z całych sił, uporczywie trzymałem dłońmi odbytu, by zatamować zrzut. Między palcami pryskało mi kałem.....puściłem dłonie i strzeliło rzadkim. Całe ściany zostały !? sraką. Żeby posprzątać, szybko zlizywałem ślady zrzutu guana. Założyłem majtki i spodnie na sobie myśląc, że to koniec, jednak wtedy wielki baton gówna wyszedł z czarnego oka. Całe gacie zostały porządnie !? stałym stolcem, który oblepił mi gacie. To tyle, pozdrawiam cieplutko fanów.
Dodano po 6 godzinach
Z mojego obskurnego, niemytego od dziesięcioleci odbytu podczas potwornego srania - wychodzą całymi gromadami długie, nitkowate glizdy, które ze łzami w oczach chwytam i namaczam je w swoich rzygach libacyjnych - coś tak pięknego nie zdarza się zbyt często. Zajadam się tymi rarytasami i idę z dumą w oczach na podwórze. Często wychodzę nagi. Z mego odbytu zwisa bardzo długi kawał stolca, którego trzymam na tę okazję. Klękam na kolana i wypinam odbyt tak mocno, jak potrafię i poszerzam go dłońmi. Wtedy zaczynam mosiężnie srać wielkimi bryłami pełnowartościowego stolca. Lądują kilka metrów dalej. Wtedy z wiarą podchodzę po nie i zaczynam nimi żonglować - tłum gapiów z nieukrywanym wzruszeniem wiwatuje mi i bije brawo. Kilku starszych nawet płacze z tego wrażenia. Spokojny początek weekendu - pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Kiedy byłem małym chłopcem w wieku 4 lat przechadzając się po łące pełnej krów przez przypadek wpadłem w olbrzymich rozmiarów placek gówna. Zanurzyłem się aż po kolana - fantastyczne uczucie. Położyłem się i byłem cały w świeżym, bulgocącym krowim kale. Stałem się wtedy panem krów, które podążały za mną i robiły na wiejskiej drodze pole minowe w postaci olbrzymich stolców. Stolce te brałem łopatą i chowałem do wiadra - była zaprawa pod kolację. Wróciłem do wiejskiego domku i pokazałem babci, i dziadkowi trofeum, byli ze mnie dumni. Dziadek miał odleżyny, które zrywał i były z tego pyszne kanapki. Babcia zaś miała kilka wielkich rozmiarów cyst w okolicach odbytu. Wyciskała z nich sok i robiliśmy z tego zacieru przeróżne dania, a zapach był taki ostry i przenikliwy, że rzygaliśmy z dziadkiem razem do wiader. U nas nic się nie marnuje - ze wszystkiego zrobimy pyszne jedzonko. Trochę gorzej się jadło starczą skórę z pięt, bo dość twarda i łykowata była. To póki co tyle wieści ze wsi. Jeszcze pod koniec chciałem dodać, że na święta mamy w piwnicy marynowane jądra byka, rzygi dziadków i sproszkowaną spermę. Chciałbym życzyć zdrowych i wesołych świąt Wielkanocnych.
Dodano po 6 godzinach
Zielone pastwisko pełne wielkich, grubych krów, a pod ich wspaniałymi kopytami wiele buzujących i pulsujących placków - stolców. Byłem tak rozradowany tym wszystkim, że wnet rozebrałem się do naga i mój oręż - pała stanęła hardo na godzinę dwunastą. Zacząłem biec, trzymając oburącz penisa i wskoczyłem w pole minowe, wielkich krowich srak - pływając kraulem i wyjąc z rozkoszy. Po zakończonym pływaniu leżałem na brzuchu zapłakany - tyle emocji mnie to kosztowało. Miałem wtedy na oko 10 lat, a pamiętam jakby to było wczoraj. Teraz mam 68 lat i klęcząc wypluwam swój odbyt na zewnątrz, wydając klaszczący odgłos - przypomina to dorodną różę. Ojciec mówił, że bardzo smaczny jest owy twór. Tak mnie wzięło na wspomnienia. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Spotkałem na swej drodze bezdomnego Hieronima, który nie zażywał kąpieli od kilkudziesięciu lat. Spożywał przetrawiony psi stolec. Wybłagałem go, żeby skosztować jego obskurny, zasiedlony przez glizdy odbyt - zlizałem ile się dało...mmm bon apetite. Jakiś czas temu poprosiłem go, by usunął tasiemca z organizmu i dał do słoika dla mnie. Owinąłem tasiemca uzbrojonego wokół szyi i rozebrałem się do naga, tańcząc rześko Kujawiaka. Miałem przy sobie ostry nożyk, za pomocą którego zeskrobałem Hieronimowi osad z pięt oraz łój w okolicach penisa, którego nie widać było przez błyszczący od potu gąszcz włochów. To było szczególne spotkanie w środku tygodnia, polecam każdemu, na zdrowie wychodzi. Wróciłem uradowany do domu. Wsadziłem całą pięść w odbyt i wydobyłem z niego masę chrząszczy. Dodałem je do głównego dania, składającego się z mokrego, kapiącego, parującego stolca oraz zakręconego tasiemca. To będzie rozkoszna uczta dla podniebienia. Idę jeść i pozdrawiam serdecznie.
Dodano po 6 godzinach
Hahaha - się roześmiałem, będąc zwinięty w kokon na dywanie, który wypełniony był zmielonymi szczątkami leśnych zwierząt, odchodami spoconych rolników, oraz wymiocin po libacjach u meneli spod żabki. Byłem tak szczęśliwy, że popuściłem gorącym moczem w majty. Do tego nasrałem zawiniętym preclem, aż zjawiskowo plumknęło. Ojciec właśnie wrócił do domu i spojrzał na mnie, wyjął fifloka i nasikał mi na spocone włosy - cudowne przeżycie. Później po wszystkim odwinął mnie, a ja rozebrałem się do naga i wyszedłem uradowany na podwórze. Ciąg dalszy nastąpi. Pozdrawiam cieplutko gorącym moczem fanów.
Dodano po 6 godzinach
Zebrałem w tą niedzielę swoich najlepszych przyjaciół, którzy cierpieli na olbrzymią otyłość. Zamówiliśmy po kilka dużych kebabów na głowę i spokojnie je zjedliśmy na dachu wieżowca. Dwie godziny po żarciu, wstrzyknęliśmy sobie do purpurowych, porośniętych gęstą szczeciną odbytów - ostry środek na przeczyszczenie. Po paru chwilach zachciało nam się mosiężnie srać. W jelitach uformowały nam się pokaźnych rozmiarów kule gówna. Wnet się rozebraliśmy i wystawiliśmy swoje odbyty poza krawędź wieżowca. Nastąpił zrzut brył stolca. Leciały jeden za drugim, rozbijając się o głowy przechodniów poniżej. Ta chwila była tak fantastyczna, że dostaliśmy błyskawicznej erekcji. Starsi ludzie padali jedni po drugim, pod naporem jeszcze gorącego i parującego stolca. Po wszystkim podaliśmy sobie dłonie i uścisnęliśmy się. Uklękliśmy na kolana i wystawiliśmy odbyty, które wyszły nam na zewnątrz, przypominając dorodne róże. Odgłos wychodzenia odbytu na zewnątrz przypominał głośne mlaskanie. Tak się dzieje, kiedy jest mocno rozepchany anus. Niedziela mija nam swojsko i pozdrawiamy Was serdecznie z dachu wieżowca.
Dodano po 6 godzinach
Niedzielna libacja alkoholowa - ostre rzyganie na ziemię, chwila nostalgii i zabrałem się za robotę. Zebrałem łopatką rzygi i razem z ziemią położyłem na rozgrzanej patelni. Dodatkowo prysnąłem rzadkim na rzygowiny, by dodać smaku. Niedzielna strawa przygotowana.
Dodano po 6 godzinach
Kiedy byłem małym chłopcem w wieku 4 lat przechadzając się po łące pełnej krów przez przypadek wpadłem w olbrzymich rozmiarów placek gówna. Zanurzyłem się aż po kolana - fantastyczne uczucie. Położyłem się i byłem cały w świeżym, bulgocącym krowim kale. Stałem się wtedy panem krów, które podążały za mną i robiły na wiejskiej drodze pole minowe w postaci olbrzymich stolców. Stolce te brałem łopatą i chowałem do wiadra - była zaprawa pod kolację. Wróciłem do wiejskiego domku i pokazałem babci, i dziadkowi trofeum, byli ze mnie dumni. Dziadek miał odleżyny, które zrywał i były z tego pyszne kanapki. Babcia zaś miała kilka wielkich rozmiarów cyst w okolicach odbytu. Wyciskała z nich sok i robiliśmy z tego zacieru przeróżne dania, a zapach był taki ostry i przenikliwy, że rzygaliśmy z dziadkiem razem do wiader. U nas nic się nie marnuje - ze wszystkiego zrobimy pyszne jedzonko. Trochę gorzej się jadło starczą skórę z pięt, bo dość twarda i łykowata była. To póki co tyle wieści ze wsi. Jeszcze pod koniec chciałem dodać, że na święta mamy w piwnicy marynowane jądra byka, rzygi dziadków i sproszkowaną spermę. Chciałbym życzyć zdrowych i wesołych świąt Wielkanocnych.
Dodano po 6 godzinach
Siedziałem sobie na kibelku, nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Nastąpił podłużny pierd, zwiastujący całą kaskadę rzeczną wodnistej sraki. Jednak z całych sił, uporczywie trzymałem dłońmi odbytu, by zatamować zrzut. Między palcami pryskało mi kałem.....puściłem dłonie i strzeliło rzadkim. Całe ściany zostały !? sraką. Żeby posprzątać, szybko zlizywałem ślady zrzutu guana. Założyłem majtki i spodnie na sobie myśląc, że to koniec, jednak wtedy wielki baton gówna wyszedł z czarnego oka. Całe gacie zostały porządnie !? stałym stolcem, który oblepił mi gacie. To tyle, pozdrawiam cieplutko fanów.
Dodano po 6 godzinach
Miałem olbrzymie parcie na niebagatelną srakę z porośniętego gęstą szczeciną odbytu. Tak więc ścisnąłem z całych sił brzuch, z którego dobiegł moich uszu przeciągły jęk. Zdjąłem swoje gacie i namierzyłem cel. Strzeliło gęstą, czarną cieczą prosto na mego dziadka, który był już bardzo niedołężny. Dostał na twarz i część biegunki wlała mu się do ust. Zwymiotował w tym momencie, świeżo skonsumowaną pieczenią. To była tak doniosła chwila, że popuściłem moczem i popłakałem się. Po gęstym sraniu po chwili ciszy wyszedł zakręcony balas, który przybrał formę ślimaka - mocno parował i bulgotał ten stolec. Wziąłem go w dłoń i uścisnąłem mocno dziadka. Łzy radości mieliśmy w oczach. Tak mi mija piątek. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Witajcie w tą cudowną niedzielę. Chciałbym z radością w sercu pochwalić się tym, że w mym rozepchanym odbycie zalęgło się mnóstwo mięsistych, grubych glizd - jakby gąsienic. Podczas srogich biegunek wypluwałem je gromadami, które z łoskotem upadały na wielki talerz. Zmieszane były z czarną i purpurową od krwi sraką. Wziąłem chochlę i wymieszałem specyfiki. Dodałem zaschnięty na wiór stolec od nieżyjącego już dziadka - dostałem go w spadku, popłakałem się. Od babci zaś miałem zamarynowane grzyby w moczniku, które miały już z 10 lat - je także dałem do wywaru. Zaprosiłem na nietuzinkową ucztę starych, zapijaczonych rolników, którzy także do miski dorzucili przygotowane na tą okazję zsiadłą spermę w małych słoiczkach. Zasiedliśmy do niedzielnego obiadu i sobie gaworzyliśmy, pałaszując ze smakiem przygotowaną miksturę. Między zębami mieliśmy kawałki parującego stolca oraz odnóża glizd, które ciężko się przeżuwało. Jako główną atrakcją byli owi rolnicy, którzy rozebrali się do naga, uklęknęli i wypięli swoje odbyty, które były skierowane na ścianę. Na znak prysnęło im rzadkim. Cała ściana została !? wodnistą, czarną sraką, która w zapachu przyprawiała o mdłości - coś fantastycznego, całą twarz miałem mokrą od łez wzruszenia. Kiedy skończyli już srać, ich odbyty wypadły na zewnątrz, były rozepchane przez seksualne orgie z bydłem. Tak nam mija spokojna niedziela. Pozdrawiamy Was serdecznie.
Dodano po 6 godzinach
Witajcie w tą przepiękną środę. Chciałbym pochwalić się, że w mym niemytym od urodzenia pępku zalęgły się tysiące mięsistych larw. Wziąłem łyżeczkę i wyciągnąłem je wszystkie wraz z tłustym śluzem, którym pokryta była głębia pępka. Wsadziłem robactwo do blendera wraz z przygotowanym na tą okazję, bydlęcym, parującym, świeżo wysranym stolcem - to była doniosła chwila. Wymiksowałem całość i zjadłem na śniadanie....bon apetite. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Wiozłem swoją ciężarną żonę na porodówkę. Podczas jazdy główka małego zaczęła wychodzić z jej mocno zarośniętej szczeciną pizdy. Wtem natychmiast siłą wcisnąłem go z powrotem do środka, opóźniając poród byłem z siebie dumny. Dojechaliśmy do szpitala i zajechaliśmy obaj na porodówkę jęcząc wniebogłosy. Żona zaczęła intensywnie przeć i brzdąc wychodził na światło dzienne. Ja też obok leżałem i mocno parłem, także rodząc, gdyż wcześniej zjadłem masywną porcję kilku kebabów. Purpurowa od krwi wielka głowa także zaczęła się u mnie pojawiać. W tym samym momencie urodziliśmy urocze maleństwa. Z mojego, całkowicie czarno-purpurowego, niebagatelnego stolca jeszcze kapało mokrym na ziemię i intensywnie parowało. Lekarze momentalnie zarzygali z tego smrodu szpitalną podłogę. Położyliśmy po chwili nasze dzieciątka na łóżeczku razem, żeby było im raźniej. Mały Tymoteusz zaczął się tulić do mojego stworzenia - Belzebuba, cudowny to był moment pełen wzruszenia i łez. Nie zapomnimy nigdy tego przepięknego porodu. Pozdrawiamy rozepchani z oddziału szpitalnego !!!
Dodano po 6 godzinach
Siedząc zupełnie nagim na kiblu bardzo mocno się skupiłem, aż mi oczy wywróciło na drugą stronę i widać było same białka. Zacząłem sié pocić i głośno wyć, aż z dna odbytu wyszedł ogromnych rozmiarów balas - stolec, który był zakręcony niczym ślimak. Chlusnęło o wodę, która ochlapała mi odbytnicze oko - załkałem ze wzruszenia i torpeda mi stanęła na godzinę 12. Podczas tego wiekopomnego srania, całe życie mi przeleciało przed oczami - fantastyczne chwilę, między innymi zabawy z bydlęcym, parującym stolcem i zabawy z dziadkowymi, skisłymi jądrami, o zapachu późnej padliny i zbuków. Fantastyczne wspomnienia. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Czasy szkolne, czasy młodości wspominam cały podekscytowany, ze łzami w oczach: oto co mnie spotkało. W 3 klasie gimnazjum byłem katowany przez rówieśników. Szczególnie mocno pobili mnie w toalecie, gdzie będąc nagim, wsadzili mi głowę do pisuaru i spuścili wodę. W tym samym momencie mocno syknęło mi rzadkim, czarnym stolcem z odbytu. Ci, którzy mnie bili, na chwilę przestali, by wyjąć swoje młodzieńcze penisy, którymi okładali mnie po głowie. Ja nie będąc dłużnym - wysrałem pełnowartościowy, granulowany i prążkowany baton gówna, który następnie wtarłem w swoje pobite i posiniaczone ciało. Oprawcy z tego szoku uciekli. Łkając z tych emocji, cały natarłem się świeżym, własnym stolcem i po chwili wróciłem do klasy pełnej uczniów. Nauczyciel widząc mnie, przeżegnał się i zaczął bić mi brawo. Ja trzymałem się z postawionego do pionu penisa, z którego kapało żółcią. Niezapomniane chwile. Lubię wracać do tych wspomnień, trzymając obie ręce w rozszerzonym odbycie, który rytmicznie pulsuje i klaszcze. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Leżałem sobie nagi za stodołą, na wywalonej, świeżej bydlęcej gnojówce - położony byłem na plecach. Postawiłem swojego obskurnego, pełnego sera penisa na godzinę 12 i zacząłem szczać. Strumień skondensowanego moczu leciał mi prosto do otwartej gęby. Robiłem sobie przy okazji płukanie gardła i spijałem pomarańczowy mocznik. Następnie wtarłem w siebie gnojówkę i ruszyłem przed siebie, roniąc z oczu łzy radości. Doszedłem taki nagi do osiedlowego, wiejskiego sklepu i doszedłem do lady. Położyłem na niej swój !? i ściągnąłem naplet, pod którym pełno było zdechłych larw i sera. Poprosiłem sprzedawcę, by przyniósł chleb i nóż. Kiedy mi to dał - zdrapałem twaróg i nasmarowałem sobie chleb i spałaszowałem. Następnie podrapałem się po odbycie i wydrapałem z niego zaschnięty, kilkuletni stolec, który dałem sprzedawcy jako zapłatę. Wróciłem do swego wiejskiego domku, w którym się ubrałem i następnie w spodnie naszczałem gorącym moczem, dodając do tego biegunkę z odbytu i usiadłem dumny z siebie do oglądania serialu: Plebania. Pozdrawiam Was serdecznie.
Dodano po 6 godzinach
Będąc w toalecie męskiej zauważyłem dwóch osobników natury męskiej, jeden z prawej, drugi zaś z lewej strony oddawali pomarańczowy mocznik do pisuarów. Zaś środkowy był wolny. Prędko rozebrałem się do naga i wdrapałem się na pisuar i wydąłem maksymalnie swój pomarszczony, niemyty od lat odbyt. Rozwarło się kakaowe oko i pomaleńku wychodził z niego zakręcony, granulowany i prążkowany baton grubego gówna. Dwaj osobnicy byli tak zszokowani ową sceną, że trzymając się szczającymi !? - oblali się nimi wzajemnie. Ja zaś rzewnie się rozpłakałem i dokończyłem dzieła. W pisuarze znajdował się teraz wielki, zawinięty niczym muszla ślimaka. Wielki baton stolca, którego nazwałem - Zygmunt. Całkowicie pokrył on muszlę od pisuaru. To było zrobione dzieło na szybko. Chciałbym życzyć Wam wszystkim udanych świąt Bożego Narodzenia żebyście mieli zdrowe, zakręcone niczym ja - stolce. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Dzień przed Sylwestrem - byłem odwiedzić groby swoich bliskich, dziadków i babcie. Tuż przed wyjazdem zrobiłem sobie mocną lewatywę do odbytu, o której zapomniałem już. Dojechałem na cmentarz i doszedłem do grobu wspaniałego dziadka, od którego dostałem w spadku jego dziesięcioletni, wysuszony już stolec, wraz ze słoikiem bydlęcej spermy - coś tak fantastycznego, że brak słów. Natomiast przy grobie dziadka dostałem gwałtownego ataku torsji i wnet zdjąłem spodnie, i gacie. Wypiąłem brudny, sczerniały od niewycieranego stolca odbyt w kierunku pomniku dziadka. Z ogromną mocą syknęło czarną, gęstą rzadzizną, która przez swój pęd strąciła pomnik, który roztrzaskał się o ziemię. Akurat z oddali widziałem zbliżającą się rodzinę, która oglądała z daleka cały ten spektakl i wiwatowała mi. Kolejna porcja mocarnego stolca była przygotowana na nagrobek babci, od której to dostałem w spadku skondensowane rzygowiny z dodatkiem cielęcej spermy. Z kakaowego oka zaczął wychodzić kawał wielkiego balasu, który upadł z łoskotem na nagrobek babci, mając kształt dorodnego ślimaka bez muszli. Przywitałem się nagi, osrany z rodziną i zapłakaliśmy ze wzruszenia. Z tych emocji miałem penisa postawionego na godzinę 12 i zacząłem bić konia, strzelając w oko swojemu siostrzeńcowi. To było wspaniałe południe. Życzę Wam wszystkim szczęśliwego nowego roku.
Dodano po 6 godzinach
Cały przystanek autobusowy został przeze mnie oznaczony pomarańczowym, stężonym moczem jako dowód dominacji nad stadem starych mocherzysk. Dodałem jako wisienkę na torcie zbity, pełnowartościowy i granulowany stolec - delikatesy dla podniebienia . Dotarłem pełen dumy do domu i rozebrałem się do naga. Wypiąłem pełen krost, bąblów i cyst odbyt w kierunku ściany. Wielka "róża" wypadła mi z kakaowego oka i wydała mlaskający odgłos - to odbyt mi wypadł przez częste akty seksualne z wszelkiego rodzaju bydłem rolniczym. Ich potężne buzdygany penetrowały mi odbyt, przez co się rozwalił i wypada na zewnątrz, przypominając dorodną różę - fantastyczna przygoda. Ponadto dzisiaj trochę pogrzebałem w pępku i znalazłem w nim rozpuszczony roztwór, który kilka lat temu był pełny owadów, które z biegiem lat roztopiły się i zapachem przypominały rozkład człowieka - przeogromny to był fetor, przez co mocno łzawiłem i płakałem ze wzruszenia. W pokoju obok w łóżku gnieżdżą się zwłoki nieżyjącego znajomego, którego odkopałem dwa tygodnie po pogrzebie. Potrzebny mi on jest, żeby tworzyć sok z trupiego jadu - majestatyczny jest to napój, po którym intensywnie rzygam po ścianach - pełno jest pejzażów z rzygowin na ścianach.....bon apetite. Takie mam rozkminy w tą piękną środę. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Dzisiejszy dzień - poniedziałek, przyjadą do mnie goście ciapaci z Arabii, zagorzali muzułmanie. Na to spotkanie przygotowałem się bardzo dokładnie. Mam w domu gnijące, napuchnięte i rozkładające się truchła wielkich świń, które leżą u mnie w łóżku, gnijąc od tygodni. Przyjechali zacni goście. Z napuchniętych ciał świniaków wziąłem wnętrzności, które zmiksowałem i wyszła wielka papka, która aż bulgotała - fetor był niesamowity, ledwo dawałem radę, prawie straciłem ze smrodu przytomność.... wzruszyłem się. Czciciele pedalskiego boga - allaha zaczęli pałaszować ich ulubione danie - zgniłą wieprzowinę, to była cudowna chwila. Z tego smrodu zaczęli gwałtownie rzygać do misek, które im podłożyłem i następnie zabrałem. Rzygowiny wlałem na patelnię i podgrzałem - będzie na drugie danie dla kozojebców.... pyszności. Z tego wzruszenia goście rozebrali się do naga, wypinając owłosione odbyty, które zaczęły im wypadać na zewnątrz, przypominając różę. Odgłos wypadania odbytów przypominał mlaskanie, klaskanie. Po wszystkim podziękowałem gościom i dałem im w prezencie niespodziankę - czyli kilkuletnią ważoną zsiadłą spermę od knurów, którą poporcjowałem i dałem abdullahom. Przesyłamy dla Was pozdrowienia.
Dodano po 6 godzinach
Spotkałem się w tą cudowną środę z moimi najlepszymi przyjaciółmi i pojechaliśmy na wieś nad łąkę pełną zieleni oraz końskich i krowich olbrzymich stolców - wspaniały widok, narobił nam smaka. Było nas tuzin i rozebraliśmy się czem prędzej do naga i tańcząc w kółku, trzymaliśmy się nawzajem mocno sterczących na godzinę 12 penisów, których nie myliśmy od lat. Tańcowaliśmy Kujawiaka, wymachując nogami w górę i dół przy obecnym fetorze rozkładającej się zwierzyny należącej do skisłego sera spod napletów. Po wszystkim poprosiłem znajomych, by zrobili sobie mocne lewatywy do wielkiej michy po chwili każdy sikał donośnie rzadką, czarną mazią. Wreszcie micha była pełna sraki, która bulgotała, pulsowała rytmicznie i unosiła się z niej mgiełka o zapachu wręcz śmiertelnym. Jako wisienkę na torcie, każdy z nas dorzygał ile się dało do michy i po całej ceremonii przystąpiliśmy do kulminacji wydarzenia. Zawartość michy została na mnie wylana, a ja mocno załkałem z tego wszystkiego, to było tak cenne. Idąc dumnie jak paw, dotarłem do wielkiej krowy i wsadziłem swoją głowę w jej odbyt, delikatnie przesuwając ogonek krowy na bok - coś tak fantastycznego zdarza się rzadko. Wspaniała to była środa. Pozdrawiam Was serdecznie.
Dodano po 6 godzinach
Pobyt w kiblu - to był istny kosmos. Kiedy zaczynałem rzadkim srać, próbowałem potok gorącej rzadzizny przytrzymać dłońmi, ale soki sraki przeciskać się między palcami i strzelało po ścianach, niebagatelna sprawa
Dodano po 6 godzinach
Piękny piątek - wyszedłem całkiem nagi, obleczony szalem gorącego, parującego, prążkowanego i zawiniętego stolca, który dumnie nosiłem jako ciepły ogrzewacz na szyję - świeżo co wysrany był on. Natomiast z czarnego, zaniedbanego odbytu zwisał mi podłużny, przypominający wysuszoną kiełbasę - stolec, z którego kapało żółcią, o zapachu tak strasznym, że aż słodkim. Przechodzący ludzie idąc obok mnie zamaszyście rzygali i aż im z nosa posoka rzygów spływała - coś tak wzruszającego nie spotyka się zbyt często. Doszedłem po chwili do swojego starszego, 98 - letniego, schorowanego dziadka. Zaproponował mi wspólną kąpiel w bajorku, wypełnionym rzadkim stolcem, od razu się zgodziłem ze łzami w oczach. Myjąc się, wspominaliśmy czasy młodzieńcze, kiedy to dziadek zażywał kąpieli z karpiami i dorszami - świetnie ssały jego przyrodzenie. Poprosiłem dziadka, by rzygnął mi na głowę, gdyż dawno jej nie myłem i znajdowały się w niej sporych rozmiarów larwy, mięsiste były. Chwyciłem je w garść, mocno ścisnąłem i złożyłem w kulę, którą wepchnąłem dziadkowi w jego odbyt, aż zawył i okoliczne ptaki przestraszył skowytem. Tak nam mija zdrowy piątek, a jak Wam ? Pozdrawiamy cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Dzisiejszego cudownego poniedziałku, byłem odwiedzić swojego śmiertelnie chorego wujka - Juzia. Był on sparaliżowany i pojawiły się na jego odbycie wielkich rozmiarów odleżyny i krosty z pulsującymi bąblami - mmmm bon apetite. Zabrałem się więc do dzieła i zdrapałem z Juziowego odbytu wielki placek odleżyn, w który włożyłem jako dodatek - bydlęcą zsiadłą spermę oraz bardzo rzadki stolec - schowałem rarytasy do wielkiego słoika i mocno zakręciłem, co by się powietrza nie dostało, lubię zdrową, świeżą żywność. Po wszystkim poprosiłem ciocię Jadwigę żeby nasrała mi na tors rzadkim, zjawiskowym stolcem i rozsmarowała nożem jak nutellę. Fantastyczne poniedziałkowe popołudnie. Następnie położyłem obłożnie chorego wujka Juzia na plecy, wypinając jego mocno zaropiały, pełen bulgocącego mięsa odbytu. Zagwizdało pociągle z jego anusa i po dłuższej chwili nastąpił silny zrzut rzadkiego, rozwodnionego stolca prosto na moją rozdziawioną gębę - wypiłem całość, a resztę rozsmarowałem na twarzy jako zdrowotną maseczkę. Tak mi mija zdrowy, Boży poniedziałek. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Przepiękna i doniosła historia przy niedzieli mnie spotkała, pozwólcie, że ją opiszę. Zawołałem swojego najgrubszego kolegę Azazela, który był po srogiej uczcie i tuż przed przybyciem do mnie zażył podwójną dawkę lewatywy. Rozebraliśmy się zatem po chwili do naga i wypięliśmy naprzeciw siebie swoje obydwa zarośnięte, zaropiały i pokryte bąblami odbyty. Azazel poczuł, że napiera na niego Wielki baton, oślizgłego, granulowanego stolca. Zaczęło się. Baton zaczął wychodzić z odbytu kolegi, a ja rozwarłem rękami swój i pochłaniałem stolec Azazela. Do mojego anusa wleciał półmetrowy kawał batoniastego stolca i po chwili moje jelita go wciągnęły wgłąb i stolec kumpla zmieszał się z moim - coś niebywałego, obydwaj mocno się wzruszyliśmy i zapłakaliśmy - misja została wykonana. Następnie poszedłem w slipkach do osiedlowego kościoła na mszę. Kiedy się zaczęła, doznałem wielkiego bólu podbrzusza i torsji. Tak, to połączone stolce chciały wyjść na zewnątrz, nie opierałem się. Około 80 cm monstrualnego gówna wypełzło z mego odbytu przy 1 rzędzie w kościele ku zdziwieniu i szoku starszych mocherowych dziadzisk. Wziąłem w ręce zawijasa i oplotłem go wokół szyi na znak triumfu. Kilka osób obok mnie porzygało się z bijącego fetoru pochodzącego z nowonarodzonego potwora. Ksiądz się szybko przeżegnał i odprawił na momencie egzorcyzm. Podczas modlitwy zaczął stolec parować i wręcz zasyczał złośliwie. Wtedy wybiegłem cały uradowany z kościoła i naszczałem w slipki. Tak mi leci powolutku słodka niedziela. Pozdrawiam Was cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Środek tygodnia i nowe, przepiękne wieści nadchodzą ode mnie. Na obiad dzisiaj grzałem na patelni swoje zarośnięte, zaropiałe i pokryte cystami jądra. Nalałem oleju kujawskiego i położyłem nabrzmiałe jądra, aż zaczęło po chwili skwierczeć, syczeć i uniósł się w powietrzu fetor palonych, zbuczałych jaj. Ból i radość była tak ogromna, że na podłożoną miskę zacząłem gwałtownie sikać rzadkim stolcem i rozpłakałem się. Kiedy wystarczająco się upiekły, odciąłem je skalpelem i je zjadłem z dumą i nieukrywaną radością. Trzeba uzupełniać białko i minerały w organiźmie. Po spożytej strawie, popiłem rzadkim dla smaku. Tak mi mija święta środa. W słojach od parunastu lat poza tym kiszę spocone, bydlęce jądra, które to niegdyś na żywca wycinałem bydlętom - cudowne to były chwile. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Urodziłem się we Włocławku i jestem dumnym Kujawiakiem, który od 30 lat unikał wszelkich kąpieli, jak się dało. Wynikiem tego było całe ciało pokryte skorupami łoju, syfów i zgniłych glizd, które zostały przytwardzone do ciała. Z odbytu zwisał wielki kawał podobnego do dredu - włóknistego stolca, z którego to mocno kapało - jak krople upadały na ziemię, to aż syczało, takie to było żrące. Z tego stolca także parowało. W wieku 36 lat coś mi strzeliło do głowy i wsiadłem w auto, biorąc za cel niedaleko położone Jezioro Łuba. Był to gorący, parny dzień - zwiastowało to nadchodzącą burzę. Rozebrałem się do naga i z dumą w oczach pojechałem w samo południe nad owe jeziorko. Na plaży było mnóstwo opalających się dzieci i ich rodziców. Wkroczyłem więc na plażę. Kilkunastu ludzi wokół mnie zamaszyście rzygnęło na siebie z wytwarzanego przeze mnie smrodu. To było tak wspaniałe, że mocno zachlipiałem, uroniłem kilka łez. Następnie zaś wskoczyłem do wody, która przybrała wokół mnie czarne zabarwienie - nie dziwię się, skoro pierwszy raz od ponad 30 lat wskoczyłem do wody. Akurat zachciało mi się mocno srać i pokaźnych rozmiarów baton pełnowartościowego stolca ujrzał światło dzienne. Chwyciłem go w dłonie i rzuciłem w powietrze. Sporo młodych ludzi zostało zbryzganych przez wilgotny stolec. Nie zapomnę tej wizyty nigdy. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie.
Dodano po 6 godzinach
Nacisk buzującej sraki w jelitach był tak duży, że aż zapiszczałem z bólu. Pociągły, bardzo długi i jadowity bąk poprzedził zrzut guana przed drzwiami sąsiada. Zdjąłem gacie, wypiąłem dupę i nastąpił wielki chlust sraki na drzwi i całą posadzkę. W ten sposób oznaczyłem swoje terytorium, niczym lew na sawannie. Żeby lepiej się komponowało, siknąłem także i ładnie się zmieszało rzadkie sranie wraz moczem. Odbyt i kakaowe oko wytarłem kciukiem, który następnie zlizałem z rozkoszą - bom apetite. Po powrocie z pracy stworzyłem miksturę: zebrałem kilkumiesięczny stary mocz oraz kupsko, chęchy z pępka, twaróg spod napleta, marynowane rzygi po pomidorówce oraz zagęszczoną spermę, którą zbierałem od lat. To wszystko zamieszałem i stworzyłem ekskluzywny koktajl. Przepyszne było. A Wam jak mija piątek ludziczki ? Pozdrawiam serdecznie.
Dodano po 6 godzinach
Witajcie. Z moim odbytem dzieje się coś niebywałego - wychodzą z niego nicienie, czyli takie bardzo długie jakby makarony, które się wiją w każdym kierunku. Chwytam je wniebowzięty pełnymi garściami i daję na talerz. Wrzucam je do gotującej wody i posłuży to jako spaghetti na podwieczorek. Na całe szczęście też w odpowiednim momencie dopadła mnie sroga biegunka. Bardzo rzadki, rozwodniony stolec posłuży jako farsz do spaghetti. Zapachy są nie z tej ziemi. Ludzie przechodzący pod blokiem mają odruchy wymiotne, co bardzo mnie raduje. W domu mam także sporą kolekcję różnych robaków, które sobie często zjadam na surowo wraz z batonami gówna. Szczególnie wyróżniają się żuczki gnojarze, które mój stolec formują w kulki i robią zawody, który pierwszy zrobi największą kulę. Czasami z nudów tworzę w domu różnego rodzaju mozaiki na ścianach. Wytłumaczę jak to robię. Rozbieram się do naga i wypinam dupsko w kierunku ścian i pryskam sraką po ścianach. Wychodzą z tego swojego rodzaju dzieła sztuki i mają w sobie nutkę tajemniczości jeśli chodzi o zapach - późnej padliny. Pozdrawiam wszystkich cieplutko i do usłyszenia.
Dodano po 6 godzinach
To wydarzyło się w dniu wigilijnym, jak wspominam to wydarzenie, to mi łzy po jądrach ciekną. Kupiliśmy trzy olbrzymie karpie, które wylądowały w wannie pełnej wody. Akurat byłem po kąpieli, w której cały natarłem się mazistym, granulowanym i pełnowartościowym stolcem, z którego jeszcze parowało. Ujrzawszy karpie w wannie, nie myśląc za wiele, wskoczyłem nagi z pełną erekcją do karpików. Wielki karp myśląc, że to robak - zaczął mi mosiężnie ssać pęto - coś tam fantastycznego nie trafia się codziennie. Po skończonej robocie trysnąłem mu prosto do żołądka. Rodzina się zaskoczy, jak natrafi na farsz. Chwilę później zapłakałem ze wzruszenia i po chwili ni stąd ni zowąd syknęło mi mocnym strumieniem z odbytu zrzadziałym, brunatnym stolcem od którego to woda zmętniała i poczerniała. Karpie zaś przez ten olbrzymi fetor się porzygały i zdechły - pływały do góry dnem. Po czasie schowałem je do lodówki, będą na wieczór. Po tej wodnej przygodzie nadeszły przygotowania do świąt Jak myślę o karpiach, to doznaję spazmów i momentalnie otwiera mi się czekoladowe oko - czyli odbyt. Przez to popuściłem i przez nogawki wyskoczył mi zakręcony baton stolca. Zapłakałem.
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Idąc sobie lasem, po dłuższej chwili do mych nozdrzy dotarł zapach dojrzałej padliny, od której to doznałem natychmiastowej erekcji oraz przez kakaowe oko wyszedł mi mosiężny baton pełnowartościowego, zakręconego niczym ślimak - stolca. Nie zdążyłem zdjąć spodni i majtek, wszystko się przykleiło do gaci, fantastyczne, ciepłe i rodzinne uczucie. Podbiegłem zatem do padliny i ujrzałem widok na oko - 40 letniego mężczyzny, który przez rozkład był napuchnięty i miał obok siebie kilkanaście sztuk denaturatu. Spiłem ich resztki i rozebrałem się do naga. Stolec, który okleił spodnie, zdrapałem grabkami i natarłem sobie w ciało. Rozciąłem skalpelem brzuch umarlaka i wsadziłem ten swoją głowę - natychmiast od fetoru rzygnąłem i z nosa ostry rzyg poleciał. Następnie dobrałem się do odbytu i wsadziłem do niego całą rękę. Znalazłem resztki kału, który schowałem do słoika, później wraz z nabrzmiałymi jądrami i pytongiem - będzie na święta jak znalazł. Na sam koniec wycisnąłem z umarłego trupi jad i wlałem do słoika, w którym znajdowała się kilkumiesięczna uryna - idealny koktajl przy świecach z żoną. Co dalej zrobiłem z trupem ? Pociąłem resztki ciała na kawałki i schowałem do torby, ciało posłuży jako rozpałka zamiast drewna - po takim alkoholiku płomień będzie szalał. W tej chwili się strasznie wzruszyłem i zapłakałem rzewnie - pierwszy raz spotkało mnie coś tak cudownego. Pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Muszę się pochwalić ekscytującą historią z Wami !!! Nasrałem czarnym, mazistym stolcem, ale z delikatną nutką orzechów przy brzegach. Czym prędzej chwyciłem jeszcze parujący kał w ręce i wrzuciłem do pieca kaflowego. Rozeszła się dzięki temu wspaniała, rodzinna, doniosła atmosfera, załkałem, tak mną to wstrząsnęło. Dziś też spotkała mnie niecodzienna historia przy swoim kościele. Chciałem iść na mszę świętą, ale przy samym progu dorwały mnie wielkie torsje i wnet czem prędzej rozebrałem się do naga. Nadąłem z całych sił swój niewyjściowy, purpurowy, zarośnięty szczeciną i obleczony pulsującymi ranami odbyt. Wyskoczyła z niego jakby taka skarpeta, coś na kształt róży - to przez częste i regularne orgie z ciemnoskórymi oraz z wszelkiego rodzaju bydlęctwem....wspomnienia...bon apetite. Akurat z zainteresowaniem podeszło kilkunastu starszych osób i zaczęli na mnie się wydzierać. Ja w zamian przycelowałem swoim anusem prosto na stare towarzystwo i poleciała fontanna sraki na nich. Aż się tęcza pojawiła z tego wszystkiego. Wszyscy starsi zostali zbryzgani rzadzizną, co bardzo mnie podniosło na duchu. Ubrałem majtki i spodnie, myśląc, że to koniec sraczki. Jednak nie byłem przygotowany na drugi zrzut, tym razem twardego, granulowanego batona. Baton ten rozepchał mi majtki i wyszła z tego jakby poduszka. Nie myśląc dłużej powędrowałem do kościoła katolickiego na mszę świętą. Usiadłem w pierwszym rzędzie. Zaś smród towarzyszący spowodował gwałtowne wymioty u starszych. Sporo rzygowin powędrowało do mojego kaptura. Po powrocie do domu ściągnę rzygowiny i dodam do zupy - będzie jak znalazł. Chciałbym na sam koniec się pochwalić, że do wielkiej miski spuszczam każdego wieczoru spermę ze swojego pęta, przez lata nazbierało się kilka litrów. Jest ona z domieszką zwierzęcej !?, co by nadało smaku i aromatu. Chciałbym Was mocno wszystkich pozdrowić. Dziękuję za uwagę.
Dodano po 6 godzinach
Odbyt pokryty szkarłatnymi rozcięciami, w których znajdują się tysiące małych larw, spożywających nadgniłe tkanki. Rana ta się ciągle jątrzy i pulsuje wraz z robactwem. Zapach, jaki się z tego unosi, powoduje gwałtowne ruchy wymiotne wśród osób znajdujących się na przystanku autobusowego. Po chwili rozwarłem rękami swój anus i wypluwałem z głośnym łoskotem, klaskaniem bryły stolca, które pokryte były tymi larwami. Stolce te łapał w ręce mój gruby znajomy, którymi później żonglował w rytm Kujawiaka - to była doniosła chwila, wręcz fantastyczna. Okoliczni dziadkowie i babcie się z tego wszystkiego rozpłakały, ja zaś podrzucałem swoimi spoconymi jądrami - góra, dół. Tak mi mija radosny, śnieżny piątek. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Zalałem cały kibel wodnistą, czarną sraką. Chwyciłem parujący stolec i rzuciłem w powietrzu w słońcu, aż pokazała się piękna tęcza opadająca sraka zbryzgała mi twarz, która zapłakała ze wzruszenia.
Dodano po 6 godzinach
Witam w ten cudowny wtorek Was wszystkich. Dostałem w spadku po nieżyjącym już mym dziadku około 100 litrów zagęszczonej, kilkudziesięcioletniej już zwierzęcej (końskiej i bydlęcej) spermy, która przez swe lata zmieniła kolor na żółtawo - zielony. Wszystko to wlałem do wielkiej wanny, która znajdowała się za stodołą, nie była używana wiele lat i zarosła syfem i brudem...mmmm...bon apetite . Kiedy już cały wywar do niej wlałem, zwołałem wielkie posiedzenie i ucztę wśród starszych, otyłych rolników. Kiedy już do syta się najedli, po kilku godzinach wlałem im do wódki silny napój na przeczyszczenie. Zaczęło się fantastyczne zjawisko, rolnicy poczuli pędzącą ku kakaowemu oku, silną srakę. Kazałem im wypróżniać się do wanny, która była napełniona do połowy zwierzęcą spermą. Kiedy już wszyscy ostro posrali sobie do niej, ja rozebrałem się do naga i oczom wszystkich ukazało się ciało, które nie zaznało kąpieli od około 20 lat. Z mego odbytu zwisał podobny do dredu sopel gówna, z którego to aż kapało i jakby syczało jadem. Powoli zanurzałem się w słynnej wannie, której to sperma była tak gęsta jak ruchome piaski...powolutku się w niej zanurzałem. Smród wytwarzany przez sraki rolników, połączone ze zwierzęcą spermą był tak przejmujący nozdrza, że momentalnie rzygnąłem pomidorówką do wanny i z nosa mi gwałtownie siknęło rzygiem. Byłem w siódmym niebie. Tak nam mija pomału wtorkowe popołudnie. Pozdrawiamy Was serdecznie i zapraszamy do siebie.
Dodano po 6 godzinach
Niebagatelna przygoda przy piątku mnie spotkała. Zmarła kilka tygodni temu sąsiadowi matka, która cierpiała na demencję starczą i miała na sobie wspaniałe, zakiszone odleżyny i wiele bąbli pulsujących - na samą myśl cieknie mi ślinka i kurczą się moje jądra. Tak więc nie czekając długo, wyruszyłem w podróż na cmentarz, by odkopać umarłą. Odkopałem więc grób i moim oczom ukazało się mocno napuchnięte ciało denatki. Grabkami cmentarnymi zebrałem jeszcze dygocące, nabrzmiałe odleżyny, które wydzielały tak intensywny fetor, przez który mocno siknęło mi rzygiem z nosa. W tym momencie gorzko załkałem i zmieliłem odleżyny, wraz z zielonkawymi już paznokciami. Następnie wtuliłem się w gąbczaste ciało zmarłej, do którego aż przywarłem i nie mogłem się później odkleić. Przechodzące nieopodal psy rzygały gwałtownie z tego smrodu. Ostatnią rzeczą, którą wypadało zrobić, było wsadzenie głowy w odbyt zmarłej sąsiadki. Tak też uczyniłem i będąc już w środku głośno zawyłem, aż przez ciemnoszare usta wydał się przytłumiony dźwięk rozkoszy..... wzruszyłem się. Wróciłem do swojego domu, w którym to na parapecie znajdowały się jeszcze ciemnobrązowe bałwanki zrobione z bydlęcego, zagęszczonego stolca - wspaniałe dzieła sztuki. Najadłszy się wieczornej kolacji, która składała się z marynowanych cielęcych jąder z posypką łuszczycy z odbytu pochodzącego od starego już rolnika, przystąpiłem do podrzucania swoimi jądrami w geście triumfu. Na sam koniec dnia, chciałem się pochwalić, że oznaczyłem swoje terytorium stężonym, pomarańczowym mocznikiem na drzwiach nieżyjącej już sąsiadki. Takie cudowne momenty przeżywam w swoich terenach. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 6 godzinach
Pojechałem do dziadków na wieś - cały w skowronkach, wiedziałem, co muszę zrobić. Rozebrałem się do naga, obwiązałem swojego penisa kokardką z mleczów i podbiegłem do wielkiego konia. Znalazłem się przy jego odbycie, kiedy to z jego anusa zaczął wychodzić olbrzymi baton pełnowartościowego, zakręconego niczym ślimak - stolca. Przywarłem ustami do jego odbytu i cały wywijas wskoczył mi do żołądka - coś tak fantastycznego zdarza się bardzo rzadko, popłakałem się z tych emocji. Pod wieczór kiedy byłem pełny najedzony, w bebechach zaczęło się coś skręcać, aż pulsowało. To koński stolec wymieszał się z moim i chciał szybko ujść kakaowym okiem. Wziąłem największą patelnię i na nią urodziłem gigantycznego balasa - na oko przeszło półmetrowy. Roztarłem go dokładnie na patelni, pokazałem dzieło sztuki dziadkowi, który od smrodu bijącego ze stolca - zamaszyście się zrzygał na patelnię. Była zatem zaprawa, podgrzałem zatem kolację, którą zjedliśmy uroczyście przy świecach. Wspominaliśmy stare dzieje, kiedy to dziadek łowił szczupaki w stawie - zanurzając swojego penisa w wodzie. Pozdrawiamy Was ze wsi i zapraszamy na wielkie uczty ze zbitych stolców i nienajświeższych rzygowin.
Dodano po 6 godzinach
Jestem bardzo poważanym, mądrym i oddany społeczeństwu obywatelem. Dzisiaj spotkała mnie następująca przygoda: Znalazłem grupkę zapijaczonych meneli spod sklepu. Napoiłem ich denaturatami i kazałem czem prędzej się rozebrać i wypiąć nagie, obskurne, szczeciniaste i pokryte niemytymi bąblami odbyty w moim kierunku. Wtedy zaaplikowałem im solidną dawkę środków na przeczyszczenie i czekałem na wyśmienite przedstawienie z ich strony. Zaczęli równo wyrzucać z odbytów ogromne bryły stolca, które łapałem w dłonie i żonglowałem nimi tańcząc przy tym taniec Kujawiaka - fantastyczne doznanie. Następnie zebrałem wszystkie bryły pełnowartościowego, mosiężnego stolca i schowałem do wiadra. W domu zaś poporcjowałem kał i zamarynowałem razem z byczą spermą - będzie na wieczorne posiłki przy świecach. Spotkała mnie dziś też niespodzianka, a mianowicie w swoim pępku znalazłem prawie rozpuszczoną przez rozkład małą mysz. Była w dotyku jak galareta, którą rozsmarowałem pulsujące odleżyny na odbycie. Tak mi mija dziarsko piątek. Jestem dumnym Kujawiakiem.
Dodano po 6 godzinach
Fantastyczna przygoda mnie w tą sobotę spotkała, pozwólcie, że się pochwalę. Spotkałem dzisiaj za obskurnym sklepem sporą grupkę zapijaczonych meneli, których nakarmiłem do syta i dałem im niewyobrażalne ilości wódki plus najtańsze wina. Po około półtorej godziny dałem im wywar powodujący natychmiastową gęstą biegunkę oraz wymioty. Przygotowałem na ten moment wielką wannę do której jeden po drugim srali i rzygali. Kiedy wszyscy już narobili do wanny wrzuciłem do niej około 10 litrów zagęszczonej kilkudziesięcioletniej już zwierzęcej (głównie bydlęcej) spermy i 20 kg świeżego stolca pochodzenia zwierzęcego. Wszystko to dokładnie wymieszałem wielką chochlą i dałem pod ogień by się dobrze rozgrzało. Po jakimś czasie z wanny zaczęło aż mocno bulgotać i wydawać dźwięki nie z tej ziemi. Wywar został przygotowany, rozebrałem się do naga i wskoczyłem do środka głośno wyjąc i płacząc z tych niesamowitych emocji. Żulki osiedlowe były tak zaskoczone tą scenerią, że z tego szoku każdemu ze smrodu bijącego od wanny rzygnęło szybkim strumieniem z nosów. Obtoczyłem się w srakach i innych płynach, i wyszedłem z wanny z dumą i chwałą. Byłem panem sytuacji, a menele bili mi brawo, każdy z nich rozebrał się do naga, wypiął niemy
Gwałtownie podrzuciłem jądrami w górę. Kiedy zaczęły opadać - majestatycznie rozprysnęło ze spoconych i niemytych od pokoleń włosów łonowych. Krople gęstego potu upadły na patelnię, na której smażyły się zaschnięte odleżyny od nieżyjącego już osiedlowego żula, który hodował je latami na odbycie pokrytym wieloma pulsującymi bąblami. Byłem odświętnie ubrany w legginsy i posiadałem ogon lisi, którego końcówka była wsadzona głęboko w swój odbyt - fantastyczne dawał doznania. Po zjedzeniu odświętnie jedzenia wyruszyłem nagi na dwór z nieukrywaną ekscytacją i zapłakałem rzewnie. Uklęknąłem na kolana, wypiąłem anus w kierunku starszego dziadka i strzeliłem ogromnym batonem pełnowartościowego, zakręconego niczym ślimak
Dodano po minucie
Wspaniała, wiosenna sobota powitała nasz wspaniały Tuskowy naród, który lubi być ruchany w anusa, jak ja przez starszego, spoconego, do tego grubego rolnika, przez jego niebagatelne przyrodzenie. Kiedy on mnie posuwa, wtedy mi oczy wywracają się na drugą stronę i widać same białka. W cudownym momencie zaczynam wyć, niczym wilk do księżyca. Po akcie seksualnym, wypada mi odbyt na zewnątrz, przypominając dorodną różę, bądź wielką skarpetę. Wtedy zaczynam sikać wodnistym, rozwodnionym stolcem po ścianach domku sąsiada - w ten sposób oznaczam swoje terytorium niczym dojrzały samiec lwa - duma mnie wtedy mocno rozpiera i zaczynam płakać rzewnymi łzami, patrząc nagi w niebo. Chciałbym się pochwalić, że nie zażywałem kąpieli od 15 lat i na mym ciele pojawiła się istna skorupa zbudowana z syfów, łoju i wszelkiego robactwa, które się do ciała przykleiło i z biegiem czasu roztopiło. Czułem się wtedy niczym żółw ze swoją skorupą, pancerzem. Jestem dumnym Kujawiakiem, który tańczy nago swój ludowy taniec wraz ze znajomymi, spoconymi rolnikami i bezdomnymi żulami - alkoholikami. Trzymamy się wtedy nago za swe obskurne, szczeciniaste penisy i wymachujemy nogami góra i dół. To są wspaniałe chwile, które przejdą na pewno do historii naszego narodu polskiego. Na sam koniec chciałbym się pochwalić, że na lewym jądrze wyrosła sporych rozmiarów cysta, w której zebrała się ropa. Wsadziłem zatem jądro w imadło i wycisnąłem ropniaka, który wydzielał tak ogromny smród, że momentalnie rzygnęło mi z nozdrzy pomidorówą - fantastyczne to było zjawisko....podgrzałem zatem rzygi i spałaszowałem razem z marynowanymi stolcami od nieżyjących już dziadków, które owe dary dali w spadku. Piękny gest oddania. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po minucie
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii naszego narodu. Zbliżała się kaskada rzeczna rozwodnionej, czarnej i krwistej sraki, którą próbowałem bezskutecznie przytrzymać dłońmi. Strumień był tak mocny i szybki, że przelatywało mi między palcami rozwodnione gówno.... wzruszyłem się niesamowicie i rozpłakałem się z tych emocji. Po wszystkim wskoczyłem do wanny pełnej ogromnych karpii z nieukrywaną erekcją. Największy z karpii dorwał się do mego oręża i namiętnie zaczął go ssać, myślał, że to glizda. Wystrzeliłem prosto do jego żołądka skondensowaną spermą - polecam każdemu spróbować. Będzie na wspaniały obiad z wkładką. Następnie zaś zasiedliśmy z rodziną do uroczystego obiadu. Kończyliśmy już jeść, kiedy to w żołądku mi się zaczęło przewracać, wstałem i rzygnąłem wartkim strumieniem na swojego najmłodszego syna, który był w takim szoku, że zesrał się w gacie na twardo, żółtawym kleksowatym stolcem na którym usiadł i cudownie zamlaskało. Żona zaś wypięła mocno zarośnięty i zaropiały odbyt w kierunku ściany i zaczęła z niego mocno pryskać przepiękne pejzaże - jest urodzoną artystką, to się szanuje. Tak nam mija radośnie środa,pozdrawiam cieplutko.
Dodano po 2 minutach
Naprzeciw mej twarzy wisiał starczy odbyt, z którego mocno kapało na ziemię rozwodnioną sraką - efekt zatrucia pokarmowego. Zaś kakaowe oko pokryte było szczelną warstwą rozmokniętych włosów łonowych, które posklejane były przez mazisty kał - niebywały był to widok, bardzo budujący. Wziąłem się zatem do roboty i przywarłem swoim ozorem do odbytniczego rowu mego zniedołężniałego dziadka, który w tym roku kończył 99 lat. Po wszystkim musiałem umyć zęby, gdyż między zębami miałem sporo stolcu dziadkowego. Dzisiejszego dnia będzie miało miejsce niebagatelne przyjęcie starszych rolników ze wsi na ognisko. Za rozpałkę posłużą włosy łonowe z całej wsi oraz okolicznych wsi, głównie od spoconych po całym dniu rolników oraz zwierząt hodowlanych, głównie bydła - byków itp. Nadeszła chwila prawdy. Ognisko się świetnie paliło, a zapach był tak przejmujący, że nawet najtwardsza osoba rzygała wartkim strumieniem rzygów prosto z ust i z nosa. Wszystkie rzygi zostały zlane do wielkiej balii wraz z przygotowaną zagęszczoną spermą od rolników i zwierząt domowych, jak i bydła. Każdy mógł się w tym wykąpać. Wszyscy byliśmy niezwykle poruszeni całą ceremonią i płakaliśmy szczerze z tego wszystkiego. Kiedy już wszyscy się rozeszli, podeszła o kulach do mnie starowinka - na oko stuletnia babcia. Dała mi w prezencie swoje długo hodowane odleżyny i wiele strupów po wypadku samochodowym - to było tak fantastyczne, że w tej samej chwili wyjąłem pęto z gaci i zdzieliłem po policzkach ową babcię i chwilę pożonglowałem swoimi spoconymi jądrami w górę i dół. Zapraszam wszystkich do siebie na wieś. Mam sporo dużych karpików, które kosmicznie ssą buzdygany. Pozdrawiamy Was serdecznie.
Dodano po 2 minutach
Rzyganie żółcią prosto z przepitego żołądka zawsze jest fascynującym zjawiskiem które wywołuje radość. Zebrałem wszystkich rozochoconych chłopów z pola i wyprosiłem, by zarzygali żółcią - kwasem żołądkowym prosto do wielkiej michy. Kiedy to zrobili, dodałem do niej 10 - letnią, zamarynowaną spermę od bydła hodowlanego + od nieżyjącego już dziadka kilka kg skondensowanej spermy, której kolor przybrał z wiekiem purpurę. Na sam koniec, do wywaru dodałem wraz ze znajomymi bardzo rzadkie sranie, które spowodowane było zatruciem pokarmowym, spowodowanym poprzez jedzenie ziemniaków na surowo - to było zaplanowane. Wymieszałem drewnianą chochlą cały ten specyficzny wywar, który był tak żrący, że roztopił rączkę od chochli. Ustawiliśmy się wraz z nagimi chłopami w kółeczku i każdy złapał drugą osobę za sterczącego penisa. Zatańczyliśmy Kujawiaka, podrzucając nogami: góra i dół. Spocone jądra każdemu podskakiwały radośnie z rytmem muzyki i chlapało z nich potem na wszystkie kierunki - niebywałe zjawisko. Następnie poprosiłem swoją drogą babcię, by podeszła do wywaru i wsadziła tam swoją głowę. Kiedy to zrobiła, ja zdjąłem jej majtki i z całą siłą wsadziłem swoją rękę aż po łokieć w jej rozepchanym analu - doznania nie z tej ziemi. Babcia z tego wszystkiego straciła przytomność i każdy tu z obecnych mógł ją wziąć na śpiocha - radosne chwile. Tak nam mija spokojny czwartek. Pozdrawiamy Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 3 minutach
Najdrożsi Polacy, słuchajcie bardzo radosnych nowin w ten piękny piątek.
Rzyganie żółcią prosto z przepitego żołądka zawsze jest fascynującym zjawiskiem które wywołuje radość. Zebrałem wszystkich rozochoconych chłopów z pola i wyprosiłem, by zarzygali żółcią - kwasem żołądkowym prosto do wielkiej michy. Kiedy to zrobili, dodałem do niej 10 - letnią, zamarynowaną spermę od bydła hodowlanego + od nieżyjącego już dziadka kilka kg skondensowanej spermy, której kolor przybrał z wiekiem purpurę. Na sam koniec, do wywaru dodałem wraz ze znajomymi bardzo rzadkie sranie, które spowodowane było zatruciem pokarmowym, spowodowanym poprzez jedzenie ziemniaków na surowo - to było zaplanowane. Wymieszałem drewnianą chochlą cały ten specyficzny wywar, który był tak żrący, że roztopił rączkę od chochli. Ustawiliśmy się wraz z nagimi chłopami w kółeczku i każdy złapał drugą osobę za sterczącego penisa. Zatańczyliśmy Kujawiaka, podrzucając nogami: góra i dół. Spocone jądra każdemu podskakiwały radośnie z rytmem muzyki i chlapało z nich potem na wszystkie kierunki - niebywałe zjawisko. Następnie poprosiłem swoją drogą babcię, by podeszła do wywaru i wsadziła tam swoją głowę. Kiedy to zrobiła, ja zdjąłem jej majtki i z całą siłą wsadziłem swoją rękę aż po łokieć w jej rozepchanym analu - doznania nie z tej ziemi. Babcia z tego wszystkiego straciła przytomność i każdy tu z obecnych mógł ją wziąć na śpiocha - radosne chwile. Tak nam mija spokojny czwartek. Pozdrawiamy Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 4 minutach
Bardzo miło wspominam czasy młodzieńcze, kiedy to miałem lat 15 i chodziłem do gimnazjum - w skrócie byłem katowany i zaraz to szczegółowo opiszę. Był luty, 1 klasa gimnazjum, byłem w WC i podeszła grupka młodych ludzi do mnie i rozebrali mnie do naga, a ja zaskomlałem z radości. Jeden z nich szarpnął mnie za włosy i zaprowadził do pisuaru, który był pełen rozszedzonej sraki, wcześniej narobiłem tam, bo wiedziałem, co mnie czeka. Wsadzili mi z pełną siłą głowę do pisuaru i spuścili wodę. Byłem tym wszystkim tak przejęty, że z mego odbytu wyszedł 50 - cm twardy, prążkowany i granulowany okaz stolca. Rozsmarowałem sobie gówno po nogach. Tak donośny smród z tego bił, że oprawcy się na mnie zerzygali - mmm apetycznie...bon apetite.Zaczęli mnie później mocno kopać i pluć, a ja się rozpłakałem że szczęścia. Na sam koniec, ostatni - największy zbój wziął moją głowę, nasrał szybko rzadkim i naprędko zwalił konia, po chwili sikając mi na twarz gorącą spermą. Szybko wsadził mi pęto do gardła i biały napój wleciał do żołądka. Zapłakałem. Skończyli mnie torturować, a ja będąc cały umorusany w zbitym, gorącym stolcu z domieszką spermy wypełzłem z WC i powędrowałem do klasy, bo lekcja się już zaczęła. Nauczyciel, który mnie zobaczył, zemdlał z wrażenia. Po chwili zaczynałem go cucić swym brudnym, szczeciniastym penisem po policzkach. Objąłem go i uspokoiłem. Podbiegłem nagi na pierwszą ławkę i uczestniczyłem w lekcji. Nagle mnie ośliniło i wpadłem na genialny pomysł - przybiłem swoje jądra młotkiem do stołu, aż pociekło z nich jakimś sokiem - coś fantastycznego. Klasa przyklasnęła mi, a nauczyciel zaryczał, zawył i upadł na kolana. Taka mnie historia spotkała w wieku młodzieńczym. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 5 minutach
Piątek powitał mnie niebagatelną przygodą, która spotkała mnie w lesie. Przechadzając się głębinami lasu, napotkałem na swojej drodze wisielca - rozkładające się zwłoki, powieszone na dorodnej sośnie - mocno się tym podnieciłem i dostałem natychmiastowej erekcji małego nieboraka w gaciach, oraz pociekło mi gęstą rzadzizną z okolic kakaowego oka.Odciąłem linę z gałęzi i zrzuciłem mocno napuchnięte zwłoki na ziemię, aż zadudniło. Zdjąłem ubrania z nieboszczyka i moim oczom ukazało się zczerniałe, pokryte wielkimi bąblami ciało, które było wręcz gąbczaste - chyba wygrałem w totka, aż się rozpłakałem ze szczęścia. Przytuliłem się do umarlaka i jego mocno nadęte ciało przykleiło się do mojego - coś tak fantastycznego zdarza się raz na pokolenie. Grabkami cmentarnymi zdrapałem galaretowate mięśnie i schowałem je do wielkiego słoika, w którym to już znajdował się mocno zaschnięty, brunatno - zielony stolec od dziadka, który dostałem w nagrodę. Wymieszałem eliksir i zamknąłem słoik. Chciałem dodać jeszcze, że smród bijący z rozkładającego się ciała, był tak intensywny, że w jednej chwili zrzygałem się sowicie, aż z nosa pociekło posoką. Po wszystkim schowałem zwłoki do torby i zaniosłem do piwnicy, gdzie je później zamarynuję i będą na szczególne okazje rodzinne. W domu zaś całe ściany miałem umorusane, wymalowane rzadką sraką - cudowne pejzaże. Zaś na obiad moja babcia uszykowała pieczone schabowe zrobione z płatów gnijących odleżyn po nieżyjącym już dziadku oraz jako posypkę - mielone paznokcie od spoconych rolników. Tak mija nam radosne, piątkowe popołudnie. Pozdrawiamy Was wszystkich cieplutko wraz z babcią, która zawiązała sobie na supeł wargi sromowe i nie może ich odwiązać.
Dodano po 6 minutach
Rzadkie sranie, rozwodnioną, oleistą sraką prosto z rozdziawionego, kakaowego oka, to zazwyczaj temat tabu, ale dla mnie takie coś nie istnieje. Dzisiejszego sobotniego dnia, postanowiłem przekłuć swoje nabrzmiałe, wielkie jądra, długimi, ostrymi jak brzytwa - igłami. Kiedy już w połowie przebijania się znalazłem, to z bólu, z odbytu wykluło się blisko półmetrowe, oślizgłe gówno, które było zjawiskowo zawinięte, jak muszla ślimaka. Jestem maestro srania i rzygania. Ogolone jądra zostały przebite około 30 wielkimi igłami - coś fantastycznego. Natomiast kilka miesięcy temu swój penis rozciąłem na pół. Przez to sikam w dwóch kierunkach: na prawo i na lewo, do dwóch pisuarów naraz. Przypomniała mi się przed chwilą historia z lat dziecięcych mojego chrześniaka. Żeby go porządnie chronić w jego przedszkolu, to zwołałem najtęższych, spasionych rolników, którzy byli po bardzo srogiej uczcie i po paru godzinach dostali ode mnie najcięższe środki na przeczyszczenie. Ich zadanie polegało na tym, by rozebrać się do naga i wypiąć swoje zarośnięte, szczeciniaste odbyty w kierunku przedszkola. Zaczęło się po chwili ostre przedstawienie. Każdy z obecnych rolników zbryzgał rzadzizną ściany przedszkola, dzięki czemu zostało ono szczelnie oznaczone terytorialnie i żaden włamywacz, czy przestępca nie miał już prawa się pojawiać w pobliżu - misja wykonana perfekcyjnie.Taka oto historia mi się przypomniała. To były cudowne czasy, kiedy to z moim prawie stuletnim dziadkiem mieliśmy wspólne kąpiele w wannie znajdującej się za domkiem, w pobliżu szamba, którego opary przyprawiały nas o odruchy wymiotne, które to rzygi spływały nam z gardeł i nosów prosto do wanny, do której także często sraliśmy rzadkimi i twardymi stolcami - to nas zbliżało bardzo do siebie, więzy rodzinne się zacieśniały. Wspaniałe to były przygody i czasy. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 7 minutach
- Srałeś dzisiaj ? Zapytał starszy z życzliwością i dobrocią w duszy mój 98 - letni dziadek. Odpowiedziałem, że tak, ale nie było to proste zadanie. Dlaczego zapytajcie. Otóż powiem, co przydarzyło mi się kilka lat temu. Kiedy miałem 13 lat, wsadziłem sobie do prącia bardzo grubą, utuczoną larwę motyla, która całkowicie weszła i zniknęła w penisie. Miałem u siebie na podwórku hodowlę dzięciołów i zawołałem gwizdem jednego z nich. Dorwał się on do mojego penisa z pełną werwą i żarliwością. Stukał i pukał z wielką siłą, aż zrobił w nieboracznym penisie wielką dziurę. Wtedy larwa motyla wychyliła swoją główkę i dzięcioł z pełną siłą !? w nią i wciągnął do dzioba - coś majestatycznego i niemożliwego się wydarzyło, aż się mocno rozpłakałem z tego wszystkiego. Tak mnie wzięło na wspomnienia. Teraz, kiedy mam 35 lat ciężko mi się przez to wysikać, gdyż przez ową dziurę w penisie, często sikam w majtki, rozchlapując w nie moczem - to jest fantastyczne. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i składam Franciszkowe kondolencje. Oby Go robaczki ze smakiem schrupały.
Dodano po 8 minutach
Poniedziałkowy dzień przywitał nas słońcem - a ja stałem nagi z przyklejonymi, obrośniętymi gęstą szczeciną jądrami do nóg, po których spływały krople łoju o zapachu tak przenikliwym, że łezka w oku się pojawiła. Po chwili medytacji, zachciało mi się horrendalnie srać, ale nie zdążyłem do kibelka. Pokaźnych rozmiarów kawał batona wyszedł z czekoladowego oczka, gdzie upadł na ziemię, wydając mlaskający odgłos - coś fantastycznego. W pośpiechu chwyciłem w dłoń owy, jeszcze parujący stolec i mocno zacisnąłem pięści - kał wycisnął się niczym plastelina. Tak mi minęło połowa dnia. W domu mam piecyk kaflowy, do którego to wrzucam jako opał - dziadkowy, zaschnięty stolec, który robi świetnie za rozpałkę, unosi się wtedy rodzinna atmosfera, od której często rzygam mosiężnie do specjalnie przygotowanego gara. Od kilku lat zbieram w nim swoje rzygowiny, które w przyszłości wrzucę do wanny i przekąpię się w nich...... wzruszyłem się. Na wieczór zaś planuję zrobić wyjątkowe kanapki z sera spod napleta - zwołałem pod to spasionych, spoconych i niemytych od miesięcy, rolników z pola. Mam specjalny nożyk
Dodano po 9 minutach
Wieloletnie ssanie brudnych, pokrytych bąblami penisów od bydła hodowlanego - byków, koni, a nawet reniferów, spowodowało u mnie zapchanie się zatok i odkrztuszanie brunatno żółtej spermy - na samą myśl zrobiło mi się wilgotno na jajcach. Zajmowałem się latami jako masturbator bydła - nakierowywałem olbrzymie zwierzęce penisy do wagin płci pięknej - coś tak fantastycznego zdarza się raz na pokolenie. Dzisiaj jest piękna, kończąca majówkę niedziela, wzięło mnie na wspomnienia. Tego dnia zdarzyło się kilka rzeczy, a mianowicie: zwołałem kilkudziesięciu otyłych, ale i przy okazji spoconych rolników, którym kazałem się srogo najeść do syta, a następnie do naga się rozebrać i wypiąć gołe anusy w kierunku wielkiej michy, do której mieli srać. Kiedy zaczynało się przedstawienie i rolnicy zaczynali wyrzucać z czekoladowych oczu wielkie bryły pełnowartościowego zakręconego niczym ślimak potwór stolca, ja w tym czasie z wrażenia waliłem przeciętego na pół konia, tak bardzo mną to wstrząsneło, to było niezapomniane przeżycie. Kiedy już stado rolników nasrało do michy, kazałem zwołać ich dzieci żeby ulepili ze świeżego, parującego jeszcze stolca - wielkiego bałwana, upamiętniającego zakończoną zimę, bezśnieżną. Młodzi, którzy zaczynali lepić wielkiego potwora, ze smrodu bijącego od kału, zaczynali rzygać - francuskie pieski, pomyślałem i kichnąłem, a z nosa zamaszyście poleciał mi rzyg na spodnie - załkałem przez to cicho. Po kilku godzinach wyniszczającej organizm pracy, dzieciaki wreszcie ulepili potężnego bałwana, który był czarnobrązowy i jeszcze z niego kapało na ziemię. Jako nos posłużył koński penis we wzwodzie, którego rolnik Zbigniew odciął na szybkości sekatorem. Tak nam mija radośnie Boża niedziela. Po skończonej robocie, przygotowany w wielkim słoju miałem zaschnięty stolec od nieżyjącego już dziadka, który dał nam w spadku - to było bardzo wzruszające i budujące. Stolec ten miał właściwości halucynogenne i podałem lufki do palenia każdemu z rolników, którzy go zapalili i po niedługim czasie dopadły ich ogromne torsje. Kazałem im wypiąć obrośnięte szczeciną odbyty w kierunku stodoły i zaczęli gwałtownie srać. Wywrócone mieli gałki ocznej i widać im było tylko białka oczu - tak intensywnie srali. Kiedy już zakończyli, to wypadły im odbyty na zewnątrz - w kształcie przypominającym dorodne, rozłożone róże. To była niezapomniana niedziela i chcielibyśmy Was wszystkich pozdrowić radośnie i życzyć udanego tygodnia.
Dodano po 11 minutach
Ogoliłem dzisiaj moje wielkie, bulwiaste, pokryte gęstą szczeciną, oraz sporymi bąblami - jądra. Po ogoleniu, położyłem je na swoje dłonie i zauważyłem, że pulsują rytmicznie niczym, poruszały się cudownie. W tym momencie zacząłem gwałtownie poruszać głową na dół i w górę, a następnie rzęsiście zapłakałem z wrażenia. Rozebrałem się do naga i wypiąłem obskurny odbyt, z którego zwisał podobny do wielkiego dredu - kawał stolca, z którego kapało na ziemię i parowało. Zaś zapach, jaki się unosił, przypominał zaawansowaną padlinę ludzką....mmmm bon apetite. Uciąłem nożykiem kawał zwisającego stolca i zjadłem go niczym hot doga - ostry, kwaśny smak miał. Przypomniała mi się historia z lat szczenięcych, kiedy to mając około 12 lat odwiedziłem swoich wujków, oraz dziadków. Wujek dał mi za zadanie test odwagi oraz odpowiedzialności. A mianowicie miałem podejść do byka, który był w rui i gotowy do zapładniania dorodnych jałówek, pyda mu cały czas podnosiła się i opadała. Miałem za zadanie ugryźć z całych sił bycze jądra i zaklaskać w rytm Rubika. Podszedłem nagi do byka i ukąsiłem go zębami w bycze jaja. Byk zawył z całych sił i z bólu, szoku spuścił się spermą siną dal - to było tak fantastyczne doznanie i zadanie, że sam popuściłem rzadkim stolcem i z nogawek leciała mi brązowa sraka. Zadanie zostało perfekcyjnie wykonane i w ramach nagrody, wujek wszedł mi do wanny późnym wieczorem. Natomiast wcześniej byk po całym zdarzeniu kopnął mnie mocno w czoło i mam wgłębienie w czaszce. Bardzo miło wspominam te czasy. Obecnie mam 36 lat i cicho w kącie piwnicy walę konia, cicho szlochając że wzruszenia. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko.
Dodano po 11 minutach
Dzisiejsza niedziela powitała nas dużym zimnem i deszczem - 18 maj. Tego właśnie dnia wydrapałem z dna oka czekoladowego, gęste strupy i zgniły, nieścierany od lat stolec - coś tak fantastycznego zdarza się raz na kilka pokoleń. Do obiadu przygotowałem się doskonale - wyjąłem dużą łyżkę i zanurkowałem nią rownież w nieruszanym od lat pępku. Oto co tam znalazłem pięknego: galaretowatą maź koloru ciemnozielonego, o zapachu tak przejmującym, że momentalnie rzygnąłem z całych sił ustami i także z nosa mi siknęło rzygowinami. Rzygi te zebrałem w kupkę i dodałem do galaretowatego roztworu z pępka. W pępku poza tym znalazło się kilka mocno nadgniłych chrząszczy oraz karaluchów. Wszystko to zebrałem i ulepiłem mielone, które będą jak znalazł na drugie danie. Na pierwsze danie, jako zupa, została przygotowana micha pełna kilkuletniego, stężonego moczu od dziadków oraz mocznik od dzikich zwierząt, w tym także tych hodowlanych. Zupa ta była tak żrąca, że drewniana łyżka się nadtopiła - wzruszyłem się tak bardzo, że zapłakałem. Po zjedzonym obiedzie przyszła pora na deser - czyli twaróg spod napleta został użyty do stworzenia przepysznych kanapek. Ser ten był uprawiany przez długie miesiące, dlatego będzie taki idealny do zjedzenia. Po zjedzeniu wszystkiego, przyszła kolej na przedstawienie, a mianowicie wypiąłem swój obskurny, pełen szczeciny i pulsujących bąbli odbyt w kierunku okna (mieszkam na parterze). Strzelałem gęstą sraką na szybę, a ludzie przechodzący pod blokiem i widzący cały ten spektakl mdleli, a ja wymachiwałem głową w górę i w dół, wyjąc przy tym wniebogłosy. Tak mi mija cudowna, wyborcza niedziela. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i składam serdeczne gratulacje.
Środek tygodnia, a u mnie fenomenalnie strzeliło rzadką sraką po ścianie, zaś rykoszet trafił małego chrześniaka - w czepku urodzony chłopak. Wypiąłem wtedy swój niemyty od pokoleń zad , z którego aż zawarczało złośliwie i z czeluści czekoladowego oka wyłonił się zakręcony, niczym tortilla - bydlęcy stolec. Podbiegłem szybko do niego i zawodziłem przez dłuższą chwilę ze wzruszenia i uniesienia. Wziąłem jeszcze kapiący i parujący kawał stolca i położyłem na głowie 4 - letniego chrześniaka o imieniu Diablidar. Dziecko z tego wszystkiego się rozpłakało, a ja żeby je uspokoić - natarłem całą głowę wraz z twarzą, ciepłym stolcem. Rodzice dziecka byli tak dumni z owej sytuacji, że w geście triumfu - wypięli się i wyszły im odbyty na zewnątrz, tak zwany Prolapse. Na tym dzisiejsze przygody się nie zakończyły. Po pożegnaniu się z rodziną, wyszedłem cały nagi na dwór i dotarłem po chwili na przystanek autobusowy, który pełny był ludzi starszych, którzy dopiero co wyszli z kościoła z zakończonej mszy świętej. Babcia i dziadek na mój widok się przeżegnali. Ja zaś tańcząc Kujawiaka, zacząłem strzelać z anusa gorącą sraką, którą trafiałem niedoszłych pasażerów autobusowych. Jeden ze starszych po celnym strzale w oko tak nieszczęśliwie upadł głową na chodnik, że po chwilowych konwulsjach, zmarł. Wykorzystałem ten fakt i oznaczyłem go moczem z pierwszego tłoczenia. Przyczyniłem się do śmierci starszyzny, czy był lepszy powód do dumy i chwały ? Wątpię.
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i gorąco.