Tak się składa, że niby zmierzam do tego, by zostać historykiem zawodowym. Osobiście nie przypuszczam bym miał nim zostać. Jestem leniwy, a praca badawcza, w mniejszym stopniu dydaktyczna, napełnia mnie pewnego rodzaju przerażeniem. Boję się znużenia, które będzie mi towarzyszyć tej pracy, a będzie, jeśli tylko przyjdzie mi to robić. Znużony będę wszystko robił na tzw. odwal się. Ew. okażę się zbyt głupi, by to miało ręce i nogi, choć poziomem znacznie odbiegam od bardzo niskiej dziś normy, do której zresztą, swoim lenistwem i z duża pomocą tego burdelu się zbliżyłem. Z pewnością byłbym bardziej wybitny, a i miałbym więcej godnej konkurencji. Także nie wiem, czy nie przyniosę nauce ujmy przyjmując dyplom i dając jej to, co mój suma summarum wąski, acz nie tylko z mojej winy umysł, jest w stanie jej dać. Może też to co teraz nazywać wybitnością w normalnych warunkach byłoby nie do zaakceptowania, ale jednak wtedy będąc kierowcą ciężarówki więcej bym wnosił do dorobku ludzkości niż teraz będąc badaczem dziejów. Kończąc dygresję, do którą zresztą półsłówkiem wrócę, praca fizyczna jest dla mnie bardziej naturalna, a historia wcale nie jest jakąś wielką pasją. Ta pierwsza będzie też prawdopodobnie ścieżką mojej kariery zawodowej.
Fascynujące jest to, że historii nie można odebrać tej cząstki, powiedzmy sobie ścisłości. Jak w matematyce 2x+9=/=11 jest nierównością z jedną niewiadomą, gdzie x=/=1, tak samo w historii istnieją pewne powtarzalne mechanizmy, których można szukać i które można badać, potwierdzić, ale także podważyć za pomocą rozbudowanej metodologii (porównawcza czy tam retrospektywna), i gdzie można też skorzystać z szerokiej gamy nauk pomocniczych. Te klasyczne, jak heraldyka, sfragistyka, archeologia faktycznie kojarzą się z historią, lecz można też skorzystać z pomocy genetyka bądź palinologa, którzy niby dla historii są bezużyteczni. Wielką ujmą dla niej jest właśnie bycie historią. Można, co się zresztą robi, sprawnie przy niej mieszać, a wszelkie dyskusje o tym, jak to robić, doskonale zwieńczyłby George Orwell.
Nie da się raczej ukryć, że na takie studia chodzi masa kretynów, bo nie jest żadnym problemem zaliczenie maturalnego teściku, w dodatku postępuje wszechobecny kult fuszerki, więc nawet ukończenie studiów nie jest problemem. Dlatego nie jestem dumny z tego, że jestem studentem historii. Przecież mógłbym być równym Wazonowi, jeśliby tylko złożył papiery. I bardzo nie lubię, gdy jakiś śmieszny magister inżynier informatyki/automatyki wywższa się nad historykiem, bo wyniki badań Europejskiego Instytutu Badań nad rynkiem pracy pokazują, że są to zawody o największym zapotrzebowaniu i najlepszej płacy(circa legendarne 6k/msc).* Najpierw trzeba być poważnym człowiekiem, żeby być poważnym naukowcem. Dlatego jest ich tak mało i będzie ich ubywać.
__________________
*Wyjątkowo nie ciskam Madao.
Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD