1) Dragon Ball Multivere -> Doskonała choreografia walk, wspaniałe przedstawienie "alternatywnych" wersji naszych bohaterów (niby Ci sami, ale jednak nie) plus naprawdę solidna kreska. Dodatkowo rasa, która braki w "wtajemniczeniu" nadrabia technologią. Przez ostatnie lata manga dość mocno zwolniła głównie za sprawą wątku z Buu i Babidim. Okropnie się to wlekło, a do tego nużyło...
2) Dragon Ball Sai na równo z Kakumei. Zacznę od drugiego tytułu -> jest to swoista realizacja oczekiwań jakiejś części fanów (nawet powiedziałbym, że większej patrząc przez pryzmat internetu) przez samych fanów. Do tego rozmach jak chodzi o rysunek i unikalność. W końcu ktoś, kto nie próbuje być klonem Toriyamy i działa po swojemu. Seria ma naprawdę ogromny potencjał i jeśli dalej będzie iść w takim kierunku jak dotychczas to za jakiś czas może śmiało konkurować z Multiverse.
Co do Sai... Sam pomysł wstawienia Vegety, zamiast Goku jako głównego bohatera już zasługuję na uwagę, ale to wykonanie... Cholera, czapki z głów. Niby Książę miażdży wszystko na swojej drodze bez większych problemów, ale dobrze się to czyta. Podoba mi się, że główne postacie, choć mają pewne zmiany to ostatecznie trzon ich osobowości pozostaje niezmienny.
Niemniej trzeba przyznać, że gdy nadchodzi starcie z Saiyanami to Kakarotto trochę kradnie show Nie byłem w stanie mu nie kibicować: ogromna motywacja jaką charakteryzował się ten "pierwotny" Goku wręcz wychodziła poza kadry komiksu plus jeszcze ta stójka... Proste, sierpy, podbródkowe i wieczne kontrowanie ataków Vegety. Jednak da się tworzyć bardziej "techniczne" walki w świecie DB i to jeszcze jeden na jeden.
Ten pojedynek był nawet lepszy niż w oryginale. Nie tylko ze względu, że był bardziej uczciwy i niemal bez osób trzecich, ale akcję.