Chodzi o to, że żeby brać na siebie odpowiedzialność trzeba być kimś utalentowanym ofensywnie, do tego kreatywnym, w dużej mierze samodzielnym i niezależnym od formy innych kolegów, przebojowym. Gortat uczył się na campie u Olajuwona, ale The Dream to on nie jest niestety. MG jest typowym fizolem, głównie defensorem w ataku opierającym swoją grę na dograniach od niskiego zawodnika. Gortat nie spełnia powyższych warunków, a do tego nie było w kadrze rozgrywającego, który nie hamuje gry i gra z wysokimi. Nie rozumiem czemu większość obserwatorów bierze w ciemno, że skoro Gortat gra w NBA to potrafi wjechać na zawołanie pod kosz i trafić. Opcją numer jeden w ataku jest Waczyński i tak powinno pozostać, i to do niego powinny iść piłki wtedy, keidy nie idzie.
Nie powiedziałem nigdzie, że jestem lepszy od Koszarka, bo w grę wchodzą umiejętności fizyczne, wytrzymałość (te 2 elementy mocno u Koszarka spadły odkąd wrócił do Polski), gra z przecinikiem (co innego przeciwnik amator, a co innego inny zawodowiec), umiejętność czytania gry i wykonywania założeń taktycznych. Prawdą jest, że jego repertuar zagrywek się zawężyl, lecz nie on sam za to odpowiada, a także trener oraz poziom innych zawodników. Powiedziałem jedynie tyle, że nie mam takich problemów z kozłowaniem piłki za plecami, co dla zawodowca, nawet jeśli gra na ME z silniejszą reprezentacją, jest rzecz wstydliwą. Nie powinno być miejsca w reprezentacji dla koszykarza, który z dobrą dekadą doświadczenia kozłuje jedną ręką, unika zagrywki za plecami, nie potrafi wywołać zagrywki przez 10-15 sekund, a nawet miewa problem z wyjściem z połowy w pierwszej minucie meczu. Ale jest w kadrze, za zasługi. Dobra, koniec tego tematu, jesli chodzi o mnie.
O eksperymencie przecież napisałem wyżej: przepis o zawodnikach miejscowych jest tym nieudanym eksperymentem.
Nie wiem czy Greer, rozumiem ludzi, którzy go typują, ja jednak myślę także o Ignerskim, Petroviciu, Hendersonie, Michaelu Wrighcie (zamordowali go niedawno), Pacesasie, czy Hosley'u. Dzisiaj oczywiście najlepszym graczem ligi jest Jelinek.
Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD