Wojownicy noc poprzedzającą przybycie wroga spędzili w wierzy. Videl, Pan, Bulma i Chi-Chi wstały o trzeciej nad ranem, wczoraj zrobiły kanapki, żeby dziś jak najszybciej wyruszyć na poszukiwania.        – Mamo, widzę na radarze Kule, uaktywniły się! – zawołała uradowana Pan.        – Więc ruszamy w drogę – oznajmiła słysząc te słowa Bulma. – Mamy trzy radary, najlepiej będzie jak podzielimy się na grupy. Ja polecę z Chi-Chi i weźmiemy jeden radar, a ty i Pan weźmiecie pozostałe dwa.        – Dobrze. – zgodziły się dziewczyny.        – Więc lecimy! – zawołała Bulma. Panie ustaliły, po które kule lecą. Bulma i Chi-Chi wsiadły do statku, Pan i Videl z plecakami na plecach wystrzeliły w powietrze, każda w inna stronę. Muszą jak najszybciej znaleźć wszystkie siedem kul, przywołać smoka i ożywić Goku. Przed świtem Pan i Videl miały znalezione już po jednej kuli, Chi-Chi – i Bulma do swoich jeszcze nie doleciały.        Wojownicy na wierzy szybko się obudzili, po zjedzeniu śniadania polecieli na brzeg jeziora, nad którym rok temu wylądował Brolly i nad którym miał wylądować teraz. Czekali tam bezczynnie kilka godzin.        – Ale my jesteśmy głupi! – wrzasnął nagle Gohan. – My tu czekamy na przybycie Brollego, zamiast pomóc w poszukiwaniu Smoczych Kul! Brolly miał przylecieć za rok do tego samego miejsca, czyli tu i o tej samej porze czyli o zachodzie słońca!        – Masz rację Gohan – przytakną brat.        – Polećmy do mojego domu, tam nam powiedzą kiedy wyruszyli i w którą stronę polecieli. – zaproponował Trunks.        – Masz rację! Ja lecę, wy jak chcecie! – krzyknął do przyjaciół Gohan i odleciał. Za nim w niebo wzbili się Goten i Trunks, Vegeta nie ruszył się z miejsca. Pozostali pomyśleli, że nie przydadzą się tam do niczego i też zostali.        – Kiedy wyleciały szukać kul i w którą stronę się udały? – zapytał gosposi  Gohan kiedy wpadli do domu Trunks.        – Pani Bulma z panią Chi-Chi poleciały na wschód, pani Videl na zachód, a panienka Pan na południe. Wyleciały stąd około trzeciej nad ranem. – wyrecytowała kobieta.        – Chłopcy, ja lecę pomóc mamie i Bulmie, wy leźcie do Videl i Pan. – przykazał Gohan. Chłopcy spojrzeli po sobie i wzbili się w powietrze odlatując w inną stronę. Gohan dogonił matkę w tym momencie kiedy dolatywała już do pierwszej kuli.        – Gohan, co ty tu robisz? – zapytała całkowicie zaskoczona Bulma.        – Przyleciałem wam pomóc w szukaniu kul, Goten i Trunks polecieli do Pan i Videl. – wyjaśnił pospiesznie chłopak.        Razem szukanie kul stało się dużo szybsze i prostsze. Wszystkie kule był zebrane o godzinie osiemnastej. Teraz tylko został powrót do domu, przywołanie Smoka i ożywienie Son-Goku. W Capsule Corporation znaleźli się po jakiejś godzinie. Oznaczało to, że nie zostało im wiele czasu – Brolly Jr. Może przybyć na Ziemię w każdej chwili.        – SMOKU! WYJD I SPĘŁNIJ NASZE ŻYCZENIE!! – krzyknął Gohan do Smoczych Kul. Wszystko nagle ucichło, niebo całkowicie pociemniało...        – Przywołują Smoka. – zauważył nad brzegiem jeziora Vegeta.        ...z kul wystrzeliło oślepiające światło, które zmieniło się w Boskiego Smoka.        – SŁUCHAM ŻYCZENIA.        – Boski Smoku, przywróć do życia mojego ojca i sprowadź go tutaj! – wypowiedział życzenie Gohan.        – NIESTETY NIE MOGĘ TEGO ZROBIĆ.        – Co?! – w głosie Gohana można było wyczuć rozpacz.        – SON-GOKU ZYCZYŁ SOBIE, ABY NIKT NIE PRZYWRACAŁ GO DO ŻYCIA.        – Shen-Longu, możesz porozmawiać z ojcem o jego życzeniu? On musi tu przybyć, jeśli tego nie zrobi, to niedługo cała jego rodzina i przyjaciele znajdą się u jego boku w zaświatach! – krzyknął zrozpaczony chłopak.        – DOBRZE. GOKU, GOKU, SŁYSZYSZ MNIE.        – Czy to ty Shen-Longu? – odezwał się znikąd głos Goku.        – JESTEM NOWYM BOSKIM SMOKIEM. DENDE STWORZYŁ NOWE SMOCZE KULE. MUSZĘ Z TOBĽ POROZMAWIAĆ. TWÓ STARSZY SYN ŻYCZYŁ SOBIE, ABYM PRZYWRÓCIŁ CI ŻYCIE I  SPROWADZIŁ CIĘ NA ZIEMIĘ.        – Gohan? Czemu sobie tego życzył, je nie wrócę na Ziemię. – oświadczył Goku stanowczym tonem. Głos Sajana był słyszalny dla wszystkich wkoło smoka.        – Tato musisz wrócić na Ziemię! – krzyknął Gohan w nadzieją, że ojciec go słyszy.        – Gohan, synu czemu mam wrócić?        – Jeśli nie spotkamy się tu, to niebawem wszyscy spotkamy się tam! Tato rok temu na Ziemię przybył... – Gohan wyjaśnił wszystko ojcu. – dlatego musisz zgodzić się, żeby Smok przywrócił Ci życie!        – Brolly Jr? On ma syna?... no dobrze!        – WIĘC... – oczy Smoka zabłysły czerwienią. – ŻYCZENIE ZOSTAŁO SPEŁNIONE. – rzekł smok. Po tych słowach zniknął. Kule uniosły się wysoko w powietrze i każda poleciała w inną stronę. Zaraz po tym koło starszego syna zmaterializował się jego ojciec.        – Tato! – wrzasnął na całe gardło Goten i rzucił się ojcu na szyję.        – Witajcie wszyscy! – zawołał beztroskim głosem Goku. Przywitał się ze wszystkimi tam obecnymi i razem z synami i Trunksem poleciał nad jezioro.        – Patrzcie już lecą! – zawołał Kuririn gdy tylko ich zobaczył. – Goku, to jest Goku! – wrzeszczał. Goku na brzegu przywitał się z przyjaciółmi. Niedługo czekali na przybysza, wypełnił obietnicę i przyleciał na Ziemię dokładnie po roku.  |