W małym miasteczku mieszkał Yapex: jeden z dwóch głównych bohaterów. Ma ciemnobrązowe włosy i ciemnoniebieskie oczy. Drugi – Tofu – mieszkał 7 km na wschód od Yapexa. Także miał brązowe włosy, ale oczy miał brązowe. Obaj bardzo się przyjaźnili. Mieli wiele wspólnych cech. Pasjonowali się mangą i anime, a w szczególności "Dragon Ball". Lubili historię Japonii, samurajów. Uprawiali sztuki walki. Pewnego dnia, podczas treningu nad jeziorem Tofu coś zauważył. – Hej, patrz! – powiedział. – Widzę. Co to?? – spytał Yapex. – Nie wiem. Chodźmy zobaczyć. – zadecydował Tofu i podeszli bliżej. Zobaczyli niewielką dziurę wykopaną w ziemi i zamaskowaną gałęziami i liśćmi. Odsunęli je i zamarli. To były Smocze Kule, podobne do tych, którymi posługiwali się bohaterowie ich ulubionego anime. Od tych różniły się barwą, były trochę jaśniejsze, i gwiazdkami – te były niebieskie. – Są wszystkie
– powiedział Yapex po długich oględzinach. – Co robimy? – spytał jego towarzysz. – Użyjmy ich – zaproponował z nadzieją w głosie Yapex. – Ok. – zgodził się drugi chłopiec. – Wywołajmy go razem. Później rozdzielimy 3 życzenia między sobą. – dodał. Wyjęli Kule i ułożyli je na trawie. – PRZYBĄDŹ, O POTĘŻNY SHENLONGU!!! – zawyli obaj. Niebo zasnuły ciemne chmury, kule zaczęły się żarzyć błękitnawym światłem. Po chwili światło wystrzeliło z nich i zaczęło się wić w powietrzu, tworząc zaplątaną smugę, która zmaterializowała się w błękitnego smoka. – Ja nie jestem Shenlong. Jestem jego bratem-bliźniakiem. Mam na imię Shenron. – zagrzmiał smok. – Ile spełniasz życzeń? – spytał Tofu. – Tylko cztery. I aż cztery. Jakie jest wasze pierwsze życzenie? – odpowiedział Shenron. – Chcemy mieć w żyłach stuprocentową krew Saiyan! – krzyknął Yapex. – Dobrze – błysnął oczami, a włosy obydwu chłopców stały się czarne jak węgiel, tworząc nowe fryzury. Yapexowi ułożyły się podobnie do Future Trunksa, Tofowi zaś – do Vegety. Ich mięśnie zwiększyły swoją objętość. Byli Saiyanami! – Udało się – powiedział Tofu. Wzniósł się na 100 m w górę i wystrzelił pocisk energii KI niszcząc pobliską skałę. – Jakie jest wasze drugie życzenie? – kontynuował smok. – Chcemy, aby tradycja Tenka-ichi Budoukai (Turniejów Sztuk Walki) odżyła! – odpowiedział Tofu wracając na ziemię. Znów zabłysnęły oczy. – Gotowe. Turniej odbędzie się 1. lipca. Co dalej? – pytał smok. Był bardziej cierpliwy niż Shenlong. – Hmmm... to życzenie jest twoje, Yap! – powiedział Tofu. – Moje? Dobrze. Chciałbym, żebyś stworzył w tym parku – tu wskazał na pobliski park – wejście do Hyperbolic Time Chamber (Niebiańskiej Sali Treningowej) – rzekł. Smok spełnił i to życzenie. – I ostatnie? – spytał Shenron. – Chcemy wyczuwać energię w innych, tak jak to robili w anime! – poprosił Tofu. Po chwili czuł niedaleką dużą energię. Energię Yapexa. – Dziękujemy ci o wielki Shenronie! Teraz możesz udać się na spoczynek! – krzyknął Yapex. Smok znów stał się smugą błękitnego światła i wrócił do Kul, które wystrzeliły w różne strony świata. – Chyba będziemy musieli wypróbować swoją moc. – powiedział Tofu z przerażeniem. – O czym ty mówisz?! – spytał Yapex. – Spójrz za siebie!– krzyknął Tofu. Yapex odwrócił się powoli. Ujrzał... cyborga Tao Pai Paia, który najwyraźniej szukał swoich Kul. – Co z nimi zrobiliście?! – spytał wyzywającym tonem. – Użyliśmy ich – odrzekł uśmiechnięty, pewny siebie Yapex. – Chętnie pomożemy ci do nich dotrzeć. Myślę, że jeśli kopnę cię z całej siły, powinieneś dolecieć do którejś z nich. – O czym ty mówisz?! – krzyknął zdenerwowany robot. – Jesteśmy Saiyanami! – wrzasnął Tofu, który odzyskał już wiarę w siebie. – Saiya-czym?? – spytał przestraszony android. – Pamiętasz swojego kumpla, Goku? – spytał teraz już szyderczo uśmiechnięty Tofu. – On był dzieckiem, a zrobił z ciebie miazgę. Co zrobią z tobą dwaj prawie dorośli Saiyanie? Wrażenie było piorunujące. Szczęka robota opadła na wspomnienie Son Goku, który sprawił, że Tao Pai Pai stał się tym, kim teraz jest, czyli pół-robotem i pół-człowiekiem. – Czcze gadanie!!! – krzyknął android, kiedy już odzyskał pewność siebie, rzucając się do ataku. Yapex teleportował się w powietrze czekając na podanie. Tofu podbiegł do robota i uderzył z całej siły w żołądek. Gdy ten zgiął się w pół, otrzymał potężne kopnięcie w głowę, wylatując w górę, gdzie zajął się nim Yapex. Odkopnął go na bok, teleportował się przed niego i uderzył go z całej siły w ziemię. Gdy android znalazł się pomiędzy nimi, obaj złożyli ręce z tyłu i krzyknęli: – KAAA!!! MEEEE!!! HAAA!!! MEEE!!! HAAAAAA!!!– wypuszczając ogromne pociski, które zderzając się nawzajem w miejscu pobytu robota zniszczyły go doszczętnie. – Pięknie. Wracamy do domów? – zaproponował Tofu. – Tak – zgodził się Yapex. – Do jutra! – i odlecieli, każdy w swoją stronę. Postanowili nic nikomu nie mówić. |