Vegeta szybko doleciał do Corusant i wylądował. Saiyan nigdy nie był na tej planecie, ale dużo o niej słyszał. Corusant nazywano "centrum galaktycznym", dzięki temu bez trudu wtopił się w tłum. Idzie ulicami, kieruje się do jakiegoś pubu, chce bowiem dowiedzieć się czegoś o tym dziwnym krążku, który znalazł przy ostatnich wrogach, a w pubie najłatwiej dowiedzieć się o różnych rzeczach. Pierwszy pub, do którego doszedł to "Keratohen". Wszedł tam. W środku panuje niemiłosierny hałas. Saiyan rozgląda się po wnętrzu i widzi, że jest z niego kilka przejść do dalszych pomieszczeń. Wojownik wszedł do głównego pomieszczenia z barem. I rozgląda się, ale nic ciekawego nie zauważył. Przeszedł więc do następnego pomieszczenia gdzie "odbywały się" walki jeden na jeden, a przynajmniej skąd się je oglądało i gdzie przebywali zawodnicy poza walkami. Walki toczyły się na arenie. Gdy wszedł załapał się akurat na walkę, która była naprawdę beznadziejna. Nadal jednak nie wie nic o dziwnym krążku. Podszedł do organizatora walk, który nie był zbyt zadowolony tym, że ktoś mu przerywa.
– Odejdź! – syknął.
– Wiesz co to? – powiedział Saiyan pokazując ten krążek.
– Skąd go masz? – szepnął "organizator" walk.
– Znalazłem! – powiedział wojownik.
– Udaj się do "Edward", tam powiedz ubranemu w złotą zbroję mężczyźnie, że "przysyła cię Rank", a zaprowadzi cię do miejsca, którego szukasz. – powiedział Rank, a książę odszedł nawet nie dziękując.
Gdy doszedł do "Edwena", wszedł do środka i poszukał kolesia w złotej zbroi. Podszedł do niego.
– Przysyła mnie Rank. – burknął Saiyan.
– Tak, chodź ze mną. – odparł facet.
Zaprowadził Vegetę do dużego budynku. W tym budynku wprowadził go do jakiegoś pomieszczenia, to pomieszczenie to biuro. Saiyan domyślił się, że w trafił na organizację płatnych zabójców. Teraz porozmawia sobie z jednym z odpowiedzialnych za ustawianie zleceń i przyjmowanie nowych członków organizacji. Ten koleś, który go przyprowadził odszedł. Saiyan jest w pokoju z jakimś Twilekiem, który jest tu "urzędnikiem". Saiyan rzuca na biurko znaleziony krążek i patrzy groźnie na "urzędnika".
– To należało do grupy Hansa?! – wydyszał Joy.
– Nie tylko to mam! Spójrz też na to! – powiedział Saiyan i rzucił na stół resztki połamanych broni piątki zabójców. – Kto was najął! – dodał Saiyan.
– Tego nie mogę powiedzieć! – jęknął przerażony Joy, wie że jeśli ten osobnik zakatrupił Hansa i jego drużynę, to on nie ma żadnych szans.
– Tak?! Jestem pewien, że zaraz zmienisz zdanie! – syknął Saiyan paskudnie się uśmiechając.
Po kilku minutach wyszedł dowiedziawszy się, że zabójców najął dziwny koleś, który przedstawił się jako Jaken i powiedział, że pochodzi z Terentu. Saiyan poleciał na tę planetę. |