Dragon Ball

Twórczość pana Akiry Toriyamy, autora mangi Dragon Ball, jest znana na całym świecie. Wielu początkujących artystów czy pisarzy wzorowało się na tym klasyku. Jednym z najbardziej popularnych fanów i jednocześnie mangaków jest Masashi Kishimoto, który od 1999 roku wydaje w magazynie Weekly Shōnen Jump mangę swojego autorstwa – Naruto.

Nawet przeciętny czytelnik/widz ze średnim ilorazem inteligencji zauważy pewne podobieństwa między Dragon Ballem a Naruto, bardziej spostrzegawczy stwierdzi, iż jest ich bardzo dużo, ja zaś twierdzę, że oba dzieła są dokładnie identyczne w każdy możliwy sposób, ale jednak różne i właśnie tego będzie dotyczył ten artykuł. Postaram się przedstawić i udowodnić, że te oba bijące rekordy popularności dzieła wzięły swój początek wyłącznie w głowie pana Toriyamy, przedstawię wiele dowodów na prawdziwość moich słów, oraz pokażę Wam, że obie mangi, choć są identyczne, to jednak bardzo się różnią. Wiem, że wydaje się to trudne, ale mam nadzieję, że po przeczytaniu tego zrozumiecie. No więc zaczynamy.

Pan Akira Toriyama zaczął pracować nad Dragon Ballem w 1984 roku i rysował ową mangę do 1995 roku. Przez te jedenaście lat DB biło wszelkie rekordy popularności. Fani chcieli posiadać wszystko, co było związane z DB, i dzięki tak ogromnemu sukcesowi tego dzieła, mieli taką możliwość. W niedługim czasie powstawały gry, figurki, naklejki, piórniki, kubki, budziki, zegarki, czapki, bluzy i wiele innych gadżetów związanych z mangą pana Akiry.

W tym czasie wśród milionów fanów był ten jeden najwierniejszy – Masashi Kishimoto, który w 1996 roku, zainspirowany przygodami Son Gokū i jego przyjaciół, zadebiutował mangą o nazwie Karakuri. Dzięki niej otrzymał od Weekly Shōnen Jump nagrodę debiutanta miesiąca: "Hop Step Award". Jednakże nie był to koniec, a jedynie początek zabawy pana Kishimoto wśród mangaków. W 1999 roku w Weekly Shōnen Jump pojawił się pierwszy rozdział, popularnej i bijącej podobne rekordy sprzedaży co Dragon Ball, mangi Naruto.

Wymienię teraz wszystkie identyczne cechy obu tych mang, które związane są z fabułą oraz z postaciami. Zacznijmy od fabuły. Czyż pierwsza poważna misja Naruto, czyli doprowadzenie bezpiecznie Tazuny do Kraju Fal nie przypomina Wam wyprawy po Smocze Kule wraz z Bulmą? Obaj w czasie trwania tych zadań uczą się bardzo ważnych rzeczy, pokazują nam, na co ich naprawdę stać, odkrywają w sobie nowe umiejętności, zyskują nowych przyjaciół, stają się silniejsi fizycznie, jak i psychicznie. Czyż misje w Naruto nie są takim Dragon Ballowskim zbieraniem Smoczych Kul? W obu mangach chodzi o to samo – Son Gokū walczy, by wskrzesić swych przyjaciół, ale zawsze coś mu w tym przeszkadza. Tak i w Naruto, kiedy próbuje odnaleźć Sasuke – stawia czoła wielkim wyzwaniom, ale okazuje się to zbyteczne, jednak na końcu pojawia się zawsze nowy promyk nadziei, który odmienia wszystko.

Naruto

Teraz postacie. Naruto poznajemy kiedy ma jedenaście lat (tyle właśnie tworzono DB), zaś Son Gokū kiedy ma dwanaście. Obaj są dziećmi, którzy nie znali swoich rodziców, jednakże wkrótce poznają wielu przyjaciół, za których oddaliby życie. Chcą udowodnić swoją wartość, są lojalni, pełni wigoru, no i teraz niepodważalny dowód – obaj są wielkimi obżartuchami! Te i wiele innych cech można zobaczyć u Naruto i u Gokū.

Podobieństwa nie tyczą się jedynie ich, ale też bohaterów z bliskiego otoczenia czy też wrogów np. Sakura – Bulma (obie mają charakterki, są bardzo inteligentne i bystre, zakochały się w buntownikach), Sasuke – Vegeta (niezbyt skłonny do pogaduszek, lubi przebywać sam, silny i zdolny, jednakże zazdrosny o siłę innych), Chōji – Yajirobē (grubaski, obżartuchy, którzy nie mogą obejść się bez jedzenia, jednak bywają przydatni w niektórych kluczowych momentach), Neji – Piccolo (także lubią samotność, długie treningi i do pewnego momentu uważają się za niepokonanych, a także dość sporo czasu trwają przy swoich planach), Ino – Lunch (jej charakter może zmienić się w każdej chwili dosłownie o 180 stopni, raz spokojna i miła, innym razem wybuchowa i władcza), Jiraiya – Kame Sennin (zboczeńcy i mistrzowie głównych bohaterów, obaj stanowczo prezentują przewagę jednych zwierząt nad innymi – żaby/żółw).

Jak przedstawiłem powyżej, fabuła i postacie są wręcz identyczne. Pomijając zagadnienie tematyki, która jest różna, tak samo czasy, w których żyją nasi bohaterowie, to wbrew pozorom nie można powiedzieć, że są zupełnie takie same, chociaż śmiało można rzec, że Naruto nie osiągnęłoby tego wszystkiego bez DB. Ba! śmiem twierdzić, iż nie pojawiłoby się nawet, bo pan Masashi nie miałby na kim się wzorować i kogo podziwiać (można by gdybać, że znalazłby sobie innego mangakę i powstałoby zupełne inne dzieło, ale gdybanie pozostanie gdybaniem). Wracając do tematu, widzę tu jedną wielką różnicę pomiędzy tymi dwoma jakże wspaniałymi dziełami, a mianowicie chodzi mi o cel. Tak, to właśnie cel jest tutaj najważniejszy. Otóż pan Akira Toriyama mangi przeważnie robił dla swoich dzieci. Rysował je z miłości i chciał, aby były dumne ze swojego ojca. Taka jest właśnie różnica między nim a autorem Naruto, Masashim Kishimoto, który jak wielu innych "szarych" mangaków wybiło się jedynie dla sławy, pieniędzy czy innych korzyści. Właśnie z tego jakże ważnego powodu Dragon Ball będzie ponad Naruto – bo zostało stworzone przez miłość, a nie korzyść. Oczywiście, żeby za bardzo nie przesadzać, dodam, że z pewnością pan Akira po sukcesie DB wiedział, że sława i pieniądze nadejdą same, jednakże sławę odrzucił i nie prezentował zbyt dużo swych zdjęć, nie podawał nigdy adresu i telefonu, bo, jak twierdził, chciał żyć jak normalny człowiek.

Myślę, że to już wszystko, co chciałem napisać na ten temat. Mam nadzieję, że nie mieliście problemów ze zrozumieniem mojego toku myślenia i zweryfikowaliście swoje opinie na temat podobieństwa Dragon Ball i Naruto.

Avensus, 05.12.2007
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker