Na dzień dzisiejszy moim ulubionym filmem jest "Akumu Tantei" (jedynka, dwójki jeszcze nie oglądałam). "Detektywa Koszmarów" postanowiłam obejrzeć ze względu na Ryuhei Matsudę, który gra jedną z głównych ról w tym filmie. Muszę przyznać, że nie żałuję, bo nie tylko on tak błyska profesjonalizmem. Spodziewałam się horroru, ale zastałam dobry thriller z elementami horroru, science-fiction, a nawet parę zabawnych dialogów. Film ma niesamowity klimat, zdjęcia i nietypowy montaż. W filmie gra też popowa piosenkarka hitomi (nie znam kobiety). Myślałam "O, kolejna gwiazdka pcha się do filmu", ale źle ją oceniłam, bo udało jej się stworzyć doskonałą kreację ambitnej detektyw.
O co chodzi z tytułem? Otóż Kyoichi Kagenuma (Ryuhei Matsuda) od małego miał przewalone. Jego matka od samego początku niewyobrażalnie się go bała. Nie wiadomo, dlaczego. Odrzucony przez matkę Kagenuma odkrywa u siebie niezwykły dar - może wchodzić do ludzkich koszmarów, szukać w nich przyczyn ich występowania i usuwać te przyczyny. Dlatego też detektywi Keiko Kirishima (hitomi) i jej kolega Wakamiya (Masanobu Ando) postanawiają zwrócić się do niego o pomoc w sprawie tajemniczych samobójstw. W sprawę wplątany jest tajemniczy "0" (grany przez samego reżysera Shinyę Tsukamoto), który przez telefon manipuluje ludźmi i zabija ich we śnie.
Pozdrawiam.
"Jego drogę spowija jedwab, odciski jego palców na rosie,
Mieszkańcy krain mroku pokornie się przed nim płożą.
Bękart Matki Natury odrzucony przez liście i potok
Obcy w obcym kraju, szuka pociechy w swych marzeniach."
Marillion "Grendel".
Denerwować się, to mścić się na swoim organizmie za głupotę innych.