Forum Dragon Ball Nao

» Survivor Userski IV ocena: 8,82 (głosy: 17)110

Strony:   1, 2, 3, 4 ... 26, 27, 28  
Kyasarin Kobieta
Full Power SSJ
Full Power SSJ
[ Klan Asakura ]

Wiek: 32
Dni na forum: 6.202
Posty: 633
Skąd: Kielce
Był mokry i pochmurny wieczór, kiedy młodziutka dziewczyna weszła do zadymionego pomieszczenia. Byli tam już wszyscy: Shiro, Avensus, eMate, franqey, Drakan, zjawiła się nawet bad. Pośrodku stołu siedział Focus. Podniosła rękę w powitalnym geście. Dym drażnił oczy. Gardła wydawały z siebie dziwny, ochrypły głos. Focus rzucił:
-Dzisiaj dajemy ci wolną rękę.
-To znaczy, że mogę zrobić, co mi się podoba?- spytała z uśmieszkiem, przeładowując HAMMERLI APS-3, z którym nigdy się nie rozstawała.
-Kyasarin-kun- rzekł ze spokojem Focus- wolna ręka.
Wyszła z więc pokoiku. Radosna, wreszcie się zabawi. W tym samym czasie, z pokoju obok wyszedł jakiś koleś, ubrany w szeroki płaszcz z kapturem. Bez słowa przeszedł obok niej, pachniało od niego potem i piżmem. Wzbudziło to jej podejrzenia, nawet, chodć to nie było zbyt częste, strach.
Otworzyły się drzwi. Gdy zakapturzony osobnik wychodził, do budynku wszedł wartkim i wesołym krokiem jakiś koleś. Chciała się zabawić. Nabity i odbezpieczony pistolet sam się podniósł, palec sam mocniej objął spust. Zanim jednak wystrzeliła, zza niej strzelił inny zamek i zaskrzypiały drzwi.
-Nawet go nie tkniesz. A jeżeli spróbujesz, pójdę sobie i nigdy nie wrócę.
Zaśmiała się i strzeliła. Koleś w drzwiach osunął się, martwy.
-A jednak się odważyłaś. W takim razie, idę sobie.
Znów zabrzmiał szczęk, tym razem z magazynku.
-Tatsumaru-chan.. Myślisz, że Cię wypuszczę?
Wibrujące 'ę' jeszcze przez moment unosiło się echem w powietrzu.
-Nie zrozum mnie źle. Gdybyś siedział cicho i pozwolił tamtemu kolesiowi posmakować trucizny z nabojów, może byś przeżył. A tak..
Chłopak przełknął głośno ślinę, ale nie zdążył całkiem jej połknąć.
Wystrzelony pocisk przebił mu gardło. Wraz z krwią popłynęła przeźroczysta ślina. Rana zaczęła czernieć od trucizny.
Zwyczajowo odcięła kataną po kawałku ubrań obu ofiar. Nikt nie wiedział, co z nimi robiła, postanowiła zachować tę informację na później.
Znów podeszła do swojej drugiej ofiary. Ciężkim głosem powiedziała:
-Tatsumaru-chan, tak strasznie mi przykro.. Wcale...

Krótko mówiąc, strzelam w Tatsumaru.
Za dużo kombinowania, za dużo odchodzenia i przychodzenia. Za dużo. Stanowczo.
Endzik Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Kutang ]
Endzik
Dni na forum: 5.969
Plusy: 25
Posty: 2.091
Ciemna postać zamajaczyła na tle zachodzącego Słońca. Zapowiadała się przyjemna, sierpniowa noc. Paradoksalnie - miasto powoli budziło się do życia. Jedni ruszali na zabawę, inni - do pracy. Kogoś czekało spotkanie z przeznaczeniem. Cienisty kształt ukazał się na dachu jednego z budynków, by po chwili zniknąć.
Miał robotę do wykonania. Wiedział, że to dopiero początek, ale starał się nie myśleć o tym, co będzie potem. Liczyło się tu i teraz. Otworzył futerał, w którym spoczywało jego narzędzie pracy. Wyciągnął "snajperkę", po czym spokojnie załadował jeden pocisk. Oparł broń o krawędź dachu i spojrzał przez lunetę. Cel był tam, gdzie być powinien. Wszystko zgodnie z planem. Lubił, gdy robota szła jak po maśle. Okna w pokoju były otwarte - tym lepiej. Spojrzał na swoją ofiarę - leżała bezczynnie na łóżku. Możliwe, że oglądał jakiś głupi program w TV. Nieważne. Wycelował w głowę. Wieczór był bezwietrzny, nie musiał brać skomplikowanych poprawek. Pociągnął za spust...
Wszystko poszło jak z płatka. Odpoczywał po wykonanym zadaniu. Na lewym ramieniu widniał wytatuowany napis theEND. Leniwie podniósł się z fotela - trzeba było zdać raport. Włączył swój laptop. Po chwili na matrycy ukazała się lista zawierająca kilkadziesiąt pozycji. Numerem pierwszym był On, Tatsumaru - jego pierwsza ofiara. "To będzie pracowity miesiąc" - pomyślał, po czym wrócił do napoczętego drinka...

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez Endzik: 10.02.2008, 22:03
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 6.625
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
Właściwie prawie nie pamiętam, jak to się zaczęło. Od demonicy. Nazywała się… nie pamiętam. Właściwie to nie wiem, czy kiedykolwiek poznałem jej imię. Byłem zabójcą. Trochę szermierzem, trochę łucznikiem, trochę asasynem. Ale byłem dobry. Nie taki znowu tani, ale dobry. Demonicy spodobałem się… cóż, znowu nie wiem dlaczego. Faktem jest, że zawarłem pakt. Sprzedałem duszę. Nie żałuję tego. To nie takie straszne. Podpisujesz pakt, oczywiście – piórem i atramentem, nie krwią. I zaczyna ci sprzyjać szczęście. Po roku pławisz się w luksusach. Tak żyłem jeszcze jakieś czterdzieści lat. A potem umarłem.
Nie wiem, czym jest śmierć. Dla mnie to było… cóż, coś, o czym marzy każdy starzec. Stałem się znowu młody. Mam około 25 lat. I jestem pod władaniem demonicy. Pięknej, uroczej, ślicznej. I znowu moja pamięć zawodzi. Nie pamiętam nic. Poza migawkami. Jakieś orgie. Napędzane magią ciało. Stada służebnic. Narkotyki, alkohol. Owoce, słodycze. Złoto. Słońce. Ogrody, baseny.
Śmierć.
Może wydawać się to dziwne. Ale nikt, powtarzam, nikt, nie jest w stanie tak żyć. Moje ciało, mimo że przywrócone do młodu, dalej się starzało. Wolniej, ale jednak. Ta demonica nie potrafiła zatrzymać czasu. Powłoka, w której byłem, nieustannie narkotyzowana, poddawana alkoholowi, napędzana magią, która w zbyt dużej ilości działa jak ogromna dawka haszyszu, nie wytrzymywało. Więc zabiłem demonicę. Zgodnie z zasadą, sam stałem się demonem. Przejąłem jej moc. Powiększyłem. Sam, lecz nie tylko. Potem znowu zostałem zabójcą. Tyle, że na usługach demonów.
Pierwszą ofiarą był Tatsumaru.
Później były następne.

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Q'ccaon'naeaeccer
Full Power SSJ
Full Power SSJ
[ Klan Takeda ]
Q'ccaon'naeaeccer
Wiek: 24
Dni na forum: 6.250
Plusy: 1
Ostrzeżenia: 2
Posty: 668
Skąd: się biorą prześliczni Azjaci? Kocham kuchnię japońską!
Jako ewolucjonista, zagłosuję na tego, kto nie ma przyszłości w społeczeństwie, w którym do przetrwania potrzeba OUN. Zaprawdę, dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, ale ten przekroczył wszelkie granice! Jeżeli faktycznie ma 16 lat, to życzę mu, aby dla dobra ludzkiej puli genowej umarł bezdzietnie. Mózg w kompletnej atrofii, do tego zdecydowanie i stanowczość dziewicy przed pierwszym rżniątkiem. Chciałem wykorzystać wolny dzień, by napisać opowiastkę, ale stwierdziłem, że szkoda mojego talentu dla takiego przygłupa.

Słowem – Tatsumaru.

Pozdrawiam – trollson.

At thy twilight, old thoughts return, in great waves of nostalgia.
Focus Mężczyzna
"GMF
GMF
[ Klan Asakura ]
Focus
Wiek: 36
Dni na forum: 6.815
Plusy: 41
Posty: 2.966
Skąd: Szczecin
Cała historia zaczyna się w małym mieszkaniu przy Girlan Street. Przez mroczny pokój przewija się sylwetka mężczyzny. Widać w jego oczach strach, jego ciało ogarniają powolne dreszcze, a po skórze spływa zimny pot.Na przeciw niego siedzi mężczyzna w średnim wieku, trzymający rewolwer.

- Noc. Światło księżyca przebija się delikatnie przez zimno krat. Pustka betonowych ścian, jęki ludzi skazanych na wyrok dzisiejszej nocy. Ileż to już lat minęło ? 17 ... może 18. Każdy dzień spędzony zza kratkami zatracał we mnie resztkę człowieczeństwa. Proste zasady: by pozostać żywym, trzeba walczyć. Mówi się, że każda zbrodnia zasługuje na kare ... nie sposób się z tym nie zgodzić, zważywszy, ze mam kilka grzeszków na sumieniu. Wkrótce to się skończy, jeszcze tylko kilka dni i wrócę do tych, którzy są jedynym dowodem, że istnieje na tym świecie ... Sprawy zdążyły się jednak skomplikować. Zadziwiające, że nic w moim życiu nie może być proste, nieprawdaż ?

- Ale ... Focus oni, ja ... ja nic nie wiedziałem, proszę nie zabijaj mnie !

- Oni też nic nie wiedzieli, oni też błagali, więc poczuj ich ból - słychać odgłos wystrzelonej kuli. Stojący mężczyzna powoli osuwa się, zostawiając krwawy ślad na pobliskiej szafie.

- Calibra czy kiedykolwiek sądziłeś, że jestem litościwy ? - powiedział Focus zapalając fajkę, po czym skierował się do wyjścia.

Regulamin Forum | Cytaty z mang i anime

Obraz
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 34
Dni na forum: 6.717
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Było ciemno. Tak cholernie ciemno . . . w dodatku niepohamowany ucisk żeber doprowadzał ich do kresu . . . krople potu były coraz cięższe, podobnie jak pęcherze . . .

-Cali, czy musimy to robić? - spytał z rosnącym rozżaleniem Ishido

-Nie ja to wymyśliłem! - wymamrotał napinając mięśnie do granic wytrzymałości - Cholera jasna, pieprzyć cię Hidden, jak mogliśmy cię posłuchać!? - rzucił sztywno

Nagle usłyszeli czyjeś kroki. Łoskot rósł wraz z ciśnieniem w beczce . . .

-Ciiicho! - zasyczał Ishi - To chyba on!

-W mordę . . . że tez dałem sie namówić! Wiedziałem że jeśli schowamy się w tej beczce we trzech, to będzie matczyno ciasno! Wiedziałem! - dokończył

-Ej, możesz być ciszej? - wysapał Hidden . . . prze sen

-Ishi . . . - wyszeptał Calibra

-Aaaaa?

-Ten pajac zasnął!

-Zauważyłem . . . - oznajmił spokojnym tonem Ishi, wpatrując się w szczelinę pomiędzy źle spasowanymi deskami

-Wiesz co . . . jak stąd wyjdziemy, dasz mi numer twojego psychologa - zagaił

-Nie mam już psychologa . . .

-Jak to?

-No jak to jak to? Normalnie. Pamiętasz tornado sprzed miesiąca . . . ?

Cal podrapał się po czerepie.

-Nie pamiętam - stwierdził wiercąc się, i o mało nie wybijając łokciem lewego ok Hiddenowi

-Ano tak, to był tylko twój Bunshin, tak jak ten którego rozwalił kiedyś Focus - podsumował Ishi

-Właśnie . . . a swoją dro . . .

-Ciiiii!!

Nagle do beczki podeszło coś na kształt człowieka. Lecz jego rysy ginęły w nieprzeniknionym mroku. Postać prze chwilę stała niewzruszona, po czym odwróciła się. To był ten moment. Obaj wyskoczyli beczki ostro waląc łbami o dekiel . . . Na ułamek sekundy dało sie dostrzec blask srebrnych kling i ich charakterystyczny świst. Ktoś padł, to jedno było pewne.

Nastała cisza.

-Ishi, żyjesz? - rzucił Cali

-Aha - odpowiedział - Zapal światło, gdzieś musi być włącznik!

PSTRYK!!! Nagle pomieszczenie sie rozświetliło. Ku zaskoczeniu dwójki . . .

-A ja? - wymamrotał śpiący królewicz

No dobra, ku zaskoczeniu trójki, na podłodze, z trzema kulami we łbie, leżał . . .

-FOCUS! - wykrzyknęli obaj spoglądając wzajemnie na swe głupawe miny

-Cholera, zabiłeś Focusa! - skarżył Ishi

-JA!? To ty go zabiłeś!

Nagle ich bezcelową sprzeczkę przerwał głos melancholii południa . . . obaj zwrócili sie w stronę beczki, w której dopiero co sie kisili. Ponad beczkę wystawał Colt - ten sam, z którego padł nie jeden strzał w niesłusznej sprawie . . .

-Nooo, teraz w końcu będzie spokój . . . . - urwał na powrót usypiając

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez .Black: 10.02.2008, 22:49
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 37
Dni na forum: 6.680
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
Kolejny dzień , a może noc. Nie wiem , od dawna nie odsłaniałem żaluzji - jedynego dowodu że to gdzie mieszkam kiedyś było domem. Takie chwile jak ta zdarzają się rzadko. Chwilowy powrót świadomości. Próbuję podnieść swoje zwłoki do pozycji pionowej. Nie udaje się . Nastąpuje spazm , i wypluwam z siebie resztki żółci i wódy . Nie wygląda to jak normalny rzyg. Pewnie dlatego że nie jadłam nic od dawna. Nie licząc papierosów. Czołgam się w kąt pokoju gdzie powinny leżeć moje coraz skromniejsze zapasy alkoholu. W połowie drogi zdaję sobie sprawę że z brzucha sączy mi się krew. Dawno nie sprzątałem potłuczonych butelek. Jestem już tak blisko , jeszcze tylko lekki wysiłek , i bendę. Została jedna butelka. Pieniądze i wszystko co nadawało się do sprzedaży również się skończyły. Odkręcam butelkę , i czuję jak przez moje ciało przepływa ciepło. Czuję jak moje trzewia goreją , a żołądek odmawia posłuszeństwa. Czuję że żyję. Chyba znów tracę świadomość....
Światło! Kiedy ostatni raz je widziałem? I ludzkie głosy. Jeden z nich chyba poznaję. próbuje [ ort! ] się wsłuchać. Nie wychodzi. Czuję jak mnie podnoszą , jak moja głowa ląduje w czymś mokrym , jednakże nie wysuszającym. Po pewnym czasie dochodzi do mnie że to woda. Wyłączam się.
Potworny ból głowy . Zdaję sobie sprawę że jestem w znajomym sobie miejscu , i słyszę znajomy głos. Odwracam się w kierunku z którego pochodzi , i poznaję twarz Szarego. Gdy się skupiam udaje mi się nawet zrozumieć niektóre słowa. Mówi coś o krucjacjie przeciwko okrom. Że przewodzić ma tym razem nasz król Gotenks , oraz że wyruszają już dziś. Pytam się gdzie jesteśmy. Mówi że w sali pamięci. To tu spoczywają Fable , Hidden i wszyscy bohaterowie poprzednich wypraw. Pytam się go czemu nie widzę kurhanu Daiego. Szary odpowiada że on w przeciwieństwie do mnie i Focusa skorzystał z prawa dołączenia do panteonu bohaterów wziętych z ciałem i duszą do gwiazd. Zastanawiam się czy dobrze zrobiłem wybierając życie. Takie życia. Nagle zza pleców Szarego wyłania się inna postać. Pytam się kto to. Zamiast mojego rozmówcy odpowiada ów nieznajomy:
- nazywam się Tetsumaru
Pytam się jego kto mu się pozwolił odzywać , i mówię do szarego że z tym bucem nigdzie się nie wybieram.

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
Drakan
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
Drakan
Wiek: 34
Dni na forum: 6.212
Plusy: 7
Posty: 1.646
Skąd: Elizjum
- Wejść! - rozległ się w ciszy metaliczny głos - Ach... To ty. Cieszy mnie niezmiernie, iż raczyłeś się stawić.... Azaelu. Nie! Nie, mój drogi, nie musisz się odzywać, to zbędna rzecz. Widzę po tobie, a raczej przeczuwam, żeś zaskoczony. Wszak uczono takich jak ty braku okazywania jakichkolwiek uczuć, ale nas z kolei poszukiwania tego co ukryte. Sądzę zreszta, że i to wiesz. Ale, ale... czy zdajesz sobie sprawę po co zostałeś tu wezwany?
- Ty książę sam wiesz to najlepiej.
- Podoba mi się ta odpowiedź. To nietypowe dla waszej... rodziny. Tak jak i nietypowa jest twa profesja.
- Książę, sam wiesz, że Sabat...
- Jednak się pospieszyłem. Twoje maniery pozostawiają wiele do życzenia.
- Przepraszam. książę.
- Typowe. Wy, nieugięte Diabły zawsze musicie postawić na swoim. Ale w mojej domenie nie jest to mile widziane. Rozumiemy się? Ty niemniej twoje przeprosiny przyjmuję. Ech, robię się sentymentalny i rozgadany. Do rzeczy. Pójdę ci na rękę i zwać będę, Drakan, pod jakim to pseudonimem posługujesz się od zamierzchłych czasów. Na czym twoja misja polega, sam doskonale podejrzewasz. Nie zapominaj o Maskaradzie. Ludzie to istoty ograniczone, brak im subtelności, wyczucia, inteligencji, a chcą być traktowani jako panowie tego świata, ale jednak o naszym istnieniu nie mogą się dowiedzieć. Zbyt bardzo cenimy sobie spokój. O ile można to nazwać spokojem.
- Jak rozpoznam swój cel...? - napłynął szept z ciemności.
- Proszę, przeczytaj to i dobrze zapamiętaj. To bardzo delikatna sprawa. Co prawda okoliczności są sprzyjające, odbywa się turniej i łatwo upozorować wypadek, ale będą tacy co nie uwierzą. Musisz być szybki niczym gepard, zwiewny niczym motyl, nikt nie może wdzieć, że to ty. Pamiętaj...


* * *


Padał rzęsisty deszcz, jak zawsze w tej dziurze zapowiedź czegoś innego, zazwyczaj nieprzewidzianego w skutkach. Każdy kto miał choć trochę pary w nogach biegał ile sił starczyło w poszukiwaniu kryjówki. Ale nie on. On nie zwracał na to uwagi. Wyglądał dziwnie. Długie, ceglastego koloru włosy elegancko związane czarną kokardą z trupią czaszką, blade wypielęgnowanie dłonie, niski wzrost, szczupły, ale nie wychudzony i szaro -zielone oczy... Zimne. Bezlitosne. Pozbawione jakichkolwiek uczuć. Tak jak i cały wyraz jego szlachetnej twarzy. Ubiór skromny, ale wytworny: ładne czarne spodnie od garnituru z kantami, o które można było sobie szczękę wybić, czarna koszula, czarny krawat, ciężkie buty i długi skórzany płaszcz. Brakowało tylko cylindra oraz laski i białych rękawiczek. W mniemaniu narratora przybysz przypominał gotyka. Elemetem trudnym do ustalenia była jego płeć. Równie dobrze mógły być dziewczynką jak i chłopczykiem.
Wszedł do jakiegoś pomieszczenia. Lata przebytego treningu i zdobyte doświadczenie mówiły mu, że tutaj znajdzie to na czym mu zależało. Nie mylił się. W kącie dostrzegł siedzących członków klanu, którzy zwać się Asakurą kazali. 'Tak... to jest to' pomyślał, lecz nic po sobie nie dał poznać. Miał już ruszyć w ich kierunku, kiedy drogę zagrodził mu drobny pijaczek, który starał się na pijaczka nie wyglądać. W efekcie przypominał niedorozwiniętą umysłowo małpę.
- Dszszszeeen dopryyy panienko, moosze panienka sieeee pszysiondzieeeee.... my tu szszsz kolegami paaaa... hik! nien... hik!
Przybysz popatrzał na niego krótko po czym wycedził cichym, stanowczym, zimnym niczym zero absolutne głosem - ... Won.
Menel się zawahał.
- Jaaaa... Jaaaa... najmoczniejjj sz. szsz. szszszaaanown-n-nego p-p-paaaaanaaaa pszszsepraszammmmm...
- Tatsu, no coś ty, mordo. Tak do szanownego pana? - wybełkotali jego kamraci.
- Cicho - uśmiechnął się paskudnie przybysz - a tobie Tatsu, czy jak cię zwą... Nieważne.
Przybysz odszedł. Zanim się oddalił, zdążył jeszcze naznaczyc owego pijaczka. Pierwsza osoba, która tu wejdzie dokona zemsty za niego, za dziwnego tajemniczego człowieka.
Podszedł do stołu. Nie musiał mówić nic. Głowy podnioasły się do góry automatycznie, ale jego obchodziła teraz tylko jedna.
- Witaj Focusie...


* * *

Nie mylił się. Nowo przybył do stołu dziewczyna wykonała zadanie bezblędnie. Tatsu leżał martwy. 'Och, szkoda, że go od razu zamordowała. Mogła go zostawić przy życiu. Nieważne. Działa' uśmiechnął się do swoich myśli Drakan. Wiedział, że ma wielkie szanse na doporowadzenie tego dzieła do końca. Bez krwi nie ma wszak zabawy...

I know I'm strange, but what are You?
Ech, gdzie te czasy Nao oświecone...
Old Cyceron Mężczyzna
Gekokujō
Gekokujō
Old Cyceron
Wiek: 35
Dni na forum: 6.515
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 6
Posty: 1.499
Skąd: z Polic
Pochmurna noc, ścieżka wyjeżdżona przez wozy. Wśród pól spowijanych mgłą wiodąca w ciemną otchłań. Z obu stron zmierzają ku przeciwnym kierunkom 2 postacie, jedna z nich w ciemno-brązowym płaszczu. Gdy zbliżają się do siebie drugi z nich odzywa się:
X - Panie, gdzież pan zmierzasz, chybaś śmieszny by po nocach chadzać bez strachu.
Y - [w jego milczeniu czuć nienawiść do osoby, która przerwała jego spokojny spacer.]
X - Ej facet co ty gadasz, czemu taki cichy jesteś?
Y - Podnosząc rękę szepcze coś pod nosem. Gdy kończy stoi z dłonią otwartą ku nieznajomemu jakby nakazywał zatrzymanie się w miejscu, milcząc wpatrując się w niewiadomym kierunku, nie widać było jego twarzy z powodu cienia powodującego kaptur oraz mroki nocy.
X - Ponownie wydając z siebie głupie teksty - Wydajesz mi się znajomy z twarzy.
Y - Giń ofiaro! - Wypowiadając te słowa, u postaci zakapturzonej w dłoni pojawiła się jakby kula ognia, która w jednej chwili wystrzeliła z pomiędzy palców i trafiła w nieznajomego rozrywając go na strzępy, które wyglądały niczym płonące fajerwerki rozrzucane po polach. Po tym incydencie, podszedł do głowy własnej ofiary i kładąc dłoń na jej czole wyszeptał jakieś nieznajome w współczesnym języku słowa, po czym owa głowa przemówiła głosem osoby cierpiącej oraz przerażonej... Tatsumaru...
Tak... Tak brzmiało imię nieszczęśliwca zaczepiającego, naszego bohatera tej historyjki...

Tak więc. Tatsumaru PWNED!

Sora, że tak jakoś nie ten, bo A. Trochę wcięty jestem; B. Nie chce mi się...
Laru Kobieta
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Takeda ]
Laru
Wiek: 34
Dni na forum: 6.811
Plusy: 6
Posty: 2.801
Skąd: Łuków
Nie mam zdolności do pisania historyjek, więc powiem (napiszę) wprost:
Tatsumaru w ogóle nie kojarzę nicka.

Pozdrawiam.

"Jego drogę spowija jedwab, odciski jego palców na rosie,
Mieszkańcy krain mroku pokornie się przed nim płożą.
Bękart Matki Natury odrzucony przez liście i potok
Obcy w obcym kraju, szuka pociechy w swych marzeniach."
Marillion "Grendel".

Denerwować się, to mścić się na swoim organizmie za głupotę innych.
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 32
Dni na forum: 6.595
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
Bang Bang, I shot you down, Daichi.

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]
Lilu Kobieta
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
Lilu
Wiek: 32
Dni na forum: 6.502
Posty: 885
Ymm... ja dziś do szkółki nie poszłam, wiec sama postanowiłam coś nabazgrać. (uwaga, ostrzegam, dawno w tym nie siedziałam i wyszłam z prawy^^).

Siedziała spokojnie wpatrzona w panorame, rozciągającom się za oknem, niewielkie krple deszczu, stukały o szybe, tworzac na oknie rozmaite wzory.
- Panno Lilu, panno Lilu! - nagle z zamyslenia wybudził ją niski głos mężczyzny [ ort! ]. Spojrzała w strone skąd dochodził głos, dostrzegła mężczyzne sporawej postury, o ostrym wyrazie twarzy, oraz determinacji i skupienia w oczach. Wstała powoli patrzac niepewnie i z lekką pogardą na mężczyzne.
- Tak wysoki sądzie? - odpowiedziała wciąż patrzac mu w oczy, z lekką pogardą dla człowieka, który śmiał spjrzeć na nią z wywyższeniem w oczach.
- Może pani pzeczytać werdykt ławy przysięgłych?.
-Co.. hm... - spojrzała do tyłu gdzie siedziała grupa ludzi, równie ponurych i głupio wyglądajacych, jak sam sędzia. - Tak, oczywiście - odpowiedziałą i cicho ruszyła w strone oschłej kobiety, trzymającom w ręku kartke papieru. Podeszła i chwyciła szybko, rzucajac kobiecie nienawistne spojrzenie, po czym wróciła i staneła przed biórkiem sędzi, spojrzała na kartke papieru.
- Więc, zacznie pani? - zapytał z lekka niecierpliwościę w głosie.
- Taa.. - spojrzała na kartke, po czym nabrała powietrza... "co za gówno".. - wiec, rada przysięgłych uznała oskarzonego za winnego za przewinienia takie jak... - spojrzała na dosć długą liste z lekim skarceniem, po czym przeżuciła wzrok na osobe, stojącom gdzieś w rogu sali, miała na sobie długi płaszcz zasłaniajacy ciało, więc trudno było określić płci, czy wieku. Kaptur zarzucony na głowe, przysłaniał twarz. Mimo to dziewczyna wciaz mu się przyglądała, jakby chciała zapytać o coś, po czym postać lekko skineła głową twierdząco.
- Panno Lilu, co pani wyprawia, miała pani czytac werdykt! - znów z transu wybudził ją głos sędzi, po chwili znów spojrzała na kartke, po krótkim zamysleniu, zgniotła kawałek papieru z chytrym usmiechem na twarzy, rzucajac papier w kąt, po czym przeniosła wzrok na "oskarzonego", a raczej już skazanego, po chwili z wyjeła zza pleców broń, mierząc w mężczyzne, o wątłej postawie.
- Wobec Twojej postawy do twych współbraci i sióstr, rada wyższa uznała Cię za winnego - powiedziała spokojnym głosem, po chili wystrzeliwujac z broni w strone.... Tatsumaru, trafiajac z precyzją pomiędzy Jego oczy. Padł natychmiastowo. Niewzruszona ruszyła w strone wyjścia, tuż za osobą, która dała znak, do wydania werdyktu. Po chwili, ku wielkiemu zdziwieniu sędziego, jak i ławy przysięgłych, ruszyli za nimi reszta "ludzi", niewzruszona całą sytuacją i spokojnie opuszczajac pomieszczenie, gdzie odbywała się sprawa... w świecie ludzi.


No wiec, mój strzał pada na Tatsumaru, czemu?.. też pytanie, zbyt duże zamieszanie robi, zbyt wiele konfliktów, które sam wywołuje, a potem się czepia, że wszyscy na Niego najeżdzają, wiecej szacunku do innych, i właściwie do samego siebie.

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez Lilu: 11.02.2008, 17:11
Al Ed Upek Kobieta
"Deus Volt
Deus Volt
[ Klan Kutang ]
Al Ed Upek
Wiek: 35
Dni na forum: 6.237
Plusy: 10
Posty: 5.191
Skąd: Włocławek
Od jakiś godziny w lokalu było gwarno i tłoczno, wybuchały czasem kłótnie, a nawet dochodziło do starć, jednakże mężczyzna stojący za kontuarem, zazwyczaj pilnujący porządku usilnie wpatrywał się w dwa małe dzwoneczki zawieszone nad drzwiami. Te od dłuższego czasu milczały. Staruszek, lekko przygarbiony i przysiwiały nie reagował na cały ten panujący, jakby tego eufemistycznie nie nazwać burdel, bo to był istny burdel. Jego skupienie trwało dłuższy czas, gdy wreszcie dzwoneczki oznajmiły nadejście gościa. Staruszek spojrzał na wyłaniającą się z dymu postać; był to dość wysoki, ale chudy młody mężczyzna, miał nie więcej niż 30 lat. Z szarego dymu wyłaniała się coraz to wyraźniejsza sylwetka, zauważyć można było więcej szczegółów: długi, czarny płaszcz, ciężkie czarne buty, twarz rasowego cwaniaczka- jego znak firmowy.
-To on, na pewno! - pomyślał, po czym wyraźnie odetchnął z ulgą owy staruszek- przyszedł po pracy.
Cały lokal jakby zacichł, a gość był wręcz zżerany przez liczne pary oczu, które śledziły każdy jego ruch, od wejścia do lokalu do wejścia na schody. Widać był znaną personą w tym środowisku.
-Jenny, idź za nim- staruszek polecił siedzącej obok i wycierającej szklanki dziewczynie. Trzeba przyznać była ładna, nawet bardzo, co w tych stronach było rzadkim widokiem. Dziewczyna szybko poszła za wskazanym człowiekiem. Na górze wszedł do pierwszych znajdujących się na prawo od niego drzwi. Wszedł i ujrzał ciemny, cichy pokoik, nie był zbyt duży, ani też bogato umeblowany, ot kilka małych szafek, komódka pod oknem. Ponadto cały pokój spowijał gęsty dym.
-Usiądź- spośród dymu odezwał się mężczyzna w średnim wieku, lekko łysiejący, z oponką na brzuchu. Sam po tej wypowiedzi usiadł po jednej stronie drewianego stołu.
-Dziękuję- odpowiedział jego gość, zdjął płaszcz, oddał go dziewczynie i usiadł na małej sofie. Płaszcz zaciążył dziewczynie, ważył dobre 15 funtów. Powiesiła go po czym rzekła:
-Czegoś panowie sobie życzą?
-Dla mnie tak jak zwykle- Sunday roast- odpowiedział gość
-Nic
Dziewczyna bez żadnego słowa opuściła pokój.
-Były jakieś problemy?- zapytał gospodarz
-Jak zawsze. Żadnych- szybko odpowiedział tajemniczy gość, zdejmując z szyi aparat.
Rozmówca chwycił, uruchomił i zaczął przyglądać się pierwszemu zdjęciu.
-Kto by pomyślał, że Tatsumaru tak marnie skończy.- wypowiedziawszy te słowa na jego twarzy zaczął malować się coraz wyraźniejszy uśmiech, a mętne dotychczas oczy nabierać żywotności i błysku.
Po tym wszystkim nastąpiła dłuższa chwila milczenia, którą przerwał powrót dziewczyny. Dopiero teraz spojrzawszy na nią dostrzegł, że jest śliczna. Blondynka, kształtna, o delikatnej buźce. Spodobała mu się na tyle, że pozwolił sobie klepnąć ją po pośladku. Dziewczyna wyglądała na zakłopotaną, ale to uczucie szybko odeszło. Podała gościowi posiłek, po czym sama wróciła na dół.
-A teraz kwestia zapłaty- spytał tym razem nieco ostrzejszym tonem
-Tak jak mówiłem- odpowiedział drugi z mężczyzn, po czym położył na stole czarną walizkę. Jego rozmówca lewą ręką trzymał widelec, prawą zaś otworzył walizkę. Jego oczom ukazały się banknoty z podobizną Elżbiety II, wyraźnie zadowolony zamknął walizkę.


Oddaję głos na Tatsumaru, bo nie zrobił niczego, dzięki czemu uwierzyłbym w podawany przez niego wiek. To raz, a dwa nie wykazuje żadnej poprawy, ani chęci poprawy, usilnie bawiąc się w swoją żenującą gierkę.

Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD
Shiro Mężczyzna
"The Human Typhoon
The Human Typhoon
[ Klan Asakura ]
Shiro
Wiek: 35
Dni na forum: 7.018
Plusy: 4
Posty: 2.219
Skąd: Białystok
Focus, masz ty nikczemny! xD haha ^^'

Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay
Malik-al-Mulk Cwel Mężczyzna
Opiekun Nao Wiki
Opiekun Nao Wiki
[ Klan Kutang ]
Malik-al-Mulk Cwel
Wiek: 69
Dni na forum: 6.625
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.283
Skąd: Rzeszów
Popołudnie. BananoLover szybko dogonił Ishiego, który przed chwilą zdawał się być 200m dalej.
- Debil... -powiedział cicho pod nosem, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Hm? - Ishi obejrzał się za siebie i zdumiony zatrzymał się, patrząc na zdyszanego Fly'a. - Aa... Yyyy... Wybacz... - Szybko odwrócił wzrok, przypominając sobie, że zostawił młodego w rowie, kiedy ten spał.
- Ee... Dobra, nieważne... - Ruszył naprzód - Widzisz ten budynek? - Zapytał Hentailovera.
- No, no, no... I co z tego?
- Nic. Tam kupię banany.
Iszidołs ucieszył się, słysząc o darmowej wyżerce. Po chwili weszli do starego, śmierdzącego stęchlizną pomieszczenia, podpisanego 'Warzywniak'.
- Patrz! - Krzyknął Ishi, widząc coś w kącie.
- Cycu? - Fly spojrzał na postać skuloną w rogu pomieszczenia, szlochającą i trzymającą coś błyszczącego w ręce.
- Nie rozumiesz MNIE! - Odkrzyknęła postać, po czym wstała wyłaniając się z cienia i ukazując swe oblicze.
- Lesbiak! - Ucieszył się ponownie Ishi, tym razem na myśl o świerszczykach, które Cycuś zawsze przy sobie trzymał.
- Zamknij się Ishi... Chodź Cycu, będziesz świadkiem jak kupuję banany. - Zaproponował Dajczok, po czym wszyscy ruszyli w głąb pomieszczenia.
Nieciekawy zapach zdawał się z czasem polepszać, po chwili trójka ujrzała ogromny stragan z dorodnymi owocami.
- Ja stawiam. - Powiedział Fly z grzeczności, wiedząc, że ani CycEMOn, ani Iszidołs nie zaproponują niczego równie szlachetnego...
- Spoko! - Potwierdził Hentailover z zadowoleniem, przy okazji wskazując na dorodne, zielone jabłko. - To, to! To chcę!
- Dobrze, już dobrze, ucisz się na chwilkę! - Uległ lekko zirytowany blondyn, po czym zwrócił się do mężczyzny w starym, podartym płaszczu i dziurawymi butami.
Ej... - Zaczął Ishi, lecz Cycu skutecznie go uciszył, przykładając żyletkę do gardła.
- Ciiii...
Iszidok przełknął głośno ślinę i zamknął buzię.
- Poproszę 36 bananów... - Wskazał na kilka kiści. - ...Tych. Jedno jabłko i... - Spojrzał na Cycka. - Chcesz coś?
- Nie... - Odpowiedział smutno, a łzy napłynęły mu do oczu.
- Ok. Poproszę więc jeszcze jedno jabłko. - Powiedział, odwracając się ponownie w stronę staruszka.
- Czyli... Podsumowując... 26 bananów... - What the fuck? - Pomyślał, po czym kontynuował - i dwa zielone dorodne jabłuszka...
- 36 bananów... - Przypomniał staruchowi lekko zirytowany Daichi, po czym chwycił owoce i ruszył do wyjścia, gestem namawiając pozostałą dwójkę do tego samego.
- A zapłata?! - Krzyknął okropnie starzec.
- Old?! - Obejrzał się i spojrzał na sprzedawcę, słysząc znajomy głos.
- Idiota... Taisho swojego nie rozpoznajesz?! Chodź tu i zapłać!
Dajczok ruszył, zostawiając plecak z owocami koło wyjścia, przy tym nieporęcznie strącając marny wazon, postawiony tam, zapewne, dla ozdoby.
Oj... - Zdziwił się, po czym na resztkach spodka dojrzał napis 'Tatsumaru'. - Łeee... To jakaś beznadziejna marka. Nie przejmuj się staruchu!
- Zamknij się i płać!
- Ergh... - Podszedł do stoiska i rzucił parę groszy na zdenerwowanego Olda. - Masz... I ucisz się, bo Twój zachrypnięty głos naprawdę nie jest miodem dla mych uszu.
- Masz problem. Idę z wami! - Oznajmił stary i kucnął, by pozbierać grosze.
- Kpisz? - Zaśmiał się nagle Cyc.
Stary wyłonił się spod lady, przy okazji uderzając głową o nią. - Nie! I zamknij się! - Old schował resztę owoców do starej torby, po czym wyszedł z budynku, pytając głośno - Idziecie?!
Ci bez słowa ruszyli za staruchem.

Obraz
PALATIAL REGALIA
Filippo Mężczyzna
Super Saiyanin 3
Super Saiyanin 3
[ Klan Kaeshi ]
Filippo
Wiek: 28
Dni na forum: 6.153
Plusy: 1
Ostrzeżenia: 1
Posty: 1.003
Skąd: Zduńska Wola
Nie umiem pisać opowiastek , ale spróbuje cos wymyslić

Było ciemno [ nie no kurde , znowu ?! ] w okolicy wioski Nao czaił się potwór zwany survivorem . Codziennie ktos padał jego ofiarą , zawsze pytaniem był : Kto tym razem ? . Pewien stary młodzieniec [ ... ] imieniem Tatsumaru nie bał się , zawsze uchodził za odwaznego . Tamtej nocy gdy bestia grasowała w polu , on poszedł sie przejść , na drugi dzień , jego najblizszy kolega imieniem Old [ ] znalazł jego zakrwawione ciało . Zginął . Było to dawno temu ale mędrcy do dzieś powtarzają , że stał się odwaznym bohaterem bo zbyt się bał żeby uciec



Zbiezność nicków nie jest przypadkowa , za to przypadkowa , a nawet wpadkowa jest ta historyjka .


Podsumowując : Tatsumaru

"...jestem śmieszny czort, więc śmieję się..."
" Die With a Beer in Your Hand " - Tankard

THRASH ' EM ALL !!!
paint Mężczyzna
Super Saiyanin 3
Super Saiyanin 3

Dni na forum: 6.388
Posty: 1.031
Niech to szlag! Zapodział się i to w takim momencie! Paintball w końcu znalazł to, czego szukał od dobrych kilkunastu godzin- swój ukochany shotgun, swoje dziecko, swój... skarb ;P Na rękojeści (prawdziwe drewno!) wyryte było słowo "wena"... Jeszcze tylko moment na zapisanie postępu przed wyjściem i naprzód!
Cała drużyna Shimazu już dawno wyruszyła do boju, ale na pewno zdąży ich dogonić przed zmrokiem. Walka rozgorzała na dobre. Była zajadła, pomimo tego, że nie przypominała wysokobudżetowych Hollywoodzkich produkcji ze znanymi aktorami w rolach głównych, ani nawet kiczowatych filmów klasy C, spod znaku "ręka, noga, mózg na ścianie, oko na widelcu". To nie była kolejna otwarta wojna, gdzie giną niewinni cywile i żołnierze z poboru. To była wojna wyrafinowana, w której udział brali jedynie pewni siebie wojownicy i fighterzy, dążący do ściśle określonego celu. Tak samo jak Paintball, którego obecnym celem stało się jak najszybsze odnalezienie swojego oddziału.
Niestety noc nadciągała nieuchronnie. Cienie wydłużyły się złowrogo, powietrze wyraźnie ochłodziło. Widział już obłoczki pary przy oddechu. Na szczęście przestało padać, a gwiazdy jaśniały na bezchmurnym niebie. Księżyc jednak był już tylko cieniutką smugą srebrzystego plasku i nie oświetlał już drogi. Paintball włączył noktowizor i przełączył na tryb Riddick_mode, znacznie wydajniejszy niż podczerwień. Warto inwestować w nowinki z pozostałych Światów Multiversum... Teraz przemykał się zwinnie, niczym shinobi wśród cieni, omijając gościńce i otwarte przestrzenie. Przeciął rwący strumyk i dotarł do pierwszego Punktu zbornego. Nie zastał jednak nikogo, ognisko było już zupełnie zimne. Towarzysze zostawili mu jednak zaszyfrowaną wiadomość w -na pierwszy rzut oka bezładnie rozrzuconych- zwęglonych resztkach ogniska. Podszedł do pobliskiego drzewa i w skrytce pod korzeniem znalazł jabłko i dwa banany, zawinięte w papier. Po bliższych oględzinach Paintball zauważył, że kartka zawiera krótką notkę od Olda: "Wyruszyliśmy dalej. Kierunek- południowy zachód. Planujemy kolejny postój w opuszczonym młynie, bądź przed północą. ps.: smacznego. pps.: nie przejmuj się wazonem."
"No trudno"- pomyślał Paintball, chwytając aluzję i pozostawione mu jabłko- "zawsze mogło być gorzej..."
Całe szczęście, że nie zapomnieli o nim, będzie mieć czas na krótki posiłek. Młyn nie jest daleko, zaledwie kilka mil. "Zdążę"- pomyślał Paintball- "swoją drogą, spore spustoszenie pozostawiło to ostatnie tornado..."
Dojadł jabłko a banany schował do plecaka. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się świeża skórka do zastawienia pułapki.
Wyruszając w dalszą drogę nie zapomniał zaminować całej pobliskiej okolicy na wypadek, gdyby ktoś go śledził. W czasie wojny nigdy nic nie wiadomo, a ten szelest w pobliskich krzakach wcale nie musiał być przemykającym lisem. A przynajmniej nie zwykłym lisem...
W noc taką jak ta można się natknąć na różnych drapieżników.
Focus Mężczyzna
"GMF
GMF
[ Klan Asakura ]
Focus
Wiek: 36
Dni na forum: 6.815
Plusy: 41
Posty: 2.966
Skąd: Szczecin
Czas na podsumowanie pierwszej rundy. Zdecydowaną większością głosów pierwszym odstrzelonym zostaje Tatsumaru. Czas odejść do krainy wiecznej porcelany.

Na celowniku:
Gotenks
Tenshi
Paintball
Franek
Q’
Szarak
Avensus
Shihouin
Mihesz
Cyceron
Ishido
Joe Weider
Focus
Drakan
Old Shatterhand
eMate
Rozarossa
Laru
Daichi
Legolas
Calibra
Shiro
Filippo
theEND
Kamiru
Kyasarin
Uchiha Sasuke


Odstrzeleni:
Tatsumaru


Czas na rundę drugą.

Skażoną dymem ciszę przerywa świst kuli. Ból niemożliwy do opisania wżera się w moje ciało, niczym drapieżnik w swoją ofiarę. Szkarłat spowija moje oczy, oddech niknie niczym słońce zza chmurami a ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Zbliża się to co nieubłagane, to czego żadna władza i pieniądze nie zdołają zatrzymać. Stoją twarzą w twarz z tym stworem. Jego wyłupiaste oczy, przepełnione zimnem, chęcią mordu, zamykają mnie niczym klatka zwierzynę. Białe światło, obraz bliskich … czcza bajeczka dla grzecznych dzieci uczęszczających na katechezy … Bóg dawno odwrócił się ode mnie. Dobrze pamiętam ten dzień, sądny dzień. Był chłodny ranek, zresztą jak każdy spędzony w tym miejscu. Miejsce poległych nadziei … grobowiec mojego życia. Nie widziałem ich 18 lat … cale moje życie ograniczało się na tym jak przetrwać kolejny dzień. Jej uśmiech dawał mi siłę by wstać, głos nakazywał walczyć … obraz jej twarzy widniał w każdym moim śnie. Nadszedł czas spełnić sny …
Ze snu zbudził mnie zdyszany głos Calibry
- Widać, że paka spieprzyła Ci celność. Myślałeś, że taki cwel jak Ty może zabić mnie ?. Czego się spodziewałeś ? Że przyjdziesz tutaj jak pieprzony John Rambo i wpakujesz mi kulkę ? Dołączysz do swojej żony i dziecka - jego palec zawisł na spuście. Słychać odgłos strzału.

- Czy to niebo ? Bo jeśli tak jesteś najbrzydszym aniołem na świecie – wydyszałem
- Ciekawa forma podziękowań Focus. Gdyby nie ja, to Twoja dupa robiła by za golonkę w pobliskiej rzeźni – powiedział młody mężczyzna o niebieskich oczach.
- Moja dupa jest zbyt cenna, by wisiała wśród świń - odpowiedziałem
- Zapewne – skwitował ironicznie mężczyzna
- Ishido … dzięki
- Widać, że zmiękłeś w tej pace – powiedział z uśmiechem Ishido.

Naszą rozmowę przerwała informacja dobiegająca z telewizora :

- Ciało Sebastiana N. znanego w przestępczym kręgu pod ksywą „Wazon”, zostało dziś znalezione w Odrze. Policja podejrzewa, iż były to porachunki gangsterskie.

Ktoś mnie uprzedził … - pomyślałem

Regulamin Forum | Cytaty z mang i anime

Obraz
Old Cyceron Mężczyzna
Gekokujō
Gekokujō
Old Cyceron
Wiek: 35
Dni na forum: 6.515
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 6
Posty: 1.499
Skąd: z Polic
Dobra nie chce mi się... Mihesz lecisz...
Legolas Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
[ Klan Takeda ]

Wiek: 31
Dni na forum: 6.537
Ostrzeżenia: 1
Posty: 432
Znów pełno zadania, potem jeszcze próby z gitarą..

Ponownie Filippo
Wyświetl posty z ostatnich:
Strony:   1, 2, 3, 4 ... 26, 27, 28  

Forum DB Nao » » » Survivor Userski IV
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
Facebook