Drakan napisał(a):
Może i potrzebuje, ale uważa, że się na dziewczynę dla takiego mężczyzny nie nadaje, bo on jest mega, a ona jest brzydka itp. Dlatego wybiera sobie partnerów o niższej atrakcyjności, u których ma szansę. Raczej tak rozumiałbym słowa Cyca i Gonara.
I z tą samooceną jest raczej dokładnie na odwrót. Z reguły im delikatniejsza, wiotka i słabsza babka tym silniejszego męskiego ramienia potrzebuje.
Mnie odpychają dziewczyny wyższe ode mnie lub z wielkimi stopami. Odpychają w sensie oczywiście jako zadatek na partnerkę. Tak to nie mam jakiś szczególnych upodobań, u większości dziewczyn w moi mieście potrafię zauważyć piękną. Bo kiedy np. bywam w Wawie, to już troszkę ciężej, warszawianki są dwie klasy niżej od mielczanek.
Uroda jako taka łączy się też z powierzchownym sposobem zachowania, wiadomo, że kiedy dziewczyna klnie jak szewc, to dla części mężczyzn (w tym mnie) przestaje być atrakcyjna, mimo zalet fizycznych. Ważny jest też sposób chodzenia czy styl życia. Cnotliwość i godność. Nie znoszę kobiet, które się nie szanują, choć de facto męski popęd mówi mi, że mógłbym się taką nieźle zająć, z drugiej strony ta lepsza strona widzi tę dziewczynę jako człowieka, a nie obiekt seksualny.