Ciekawi mnie jak Vegeta wyobrażał sobie osiągnięcie nieśmiertelności i jak mogło by mu to pomóc w walce z Frizą. Jeżeli miało by to wyglądać tak że Vegety nie dało by się zabić ale nie dało by mu to konkretnego power upa to Friza mógłby sobie z niego zrobić dożywotni worek treningowy i nie przybliżyło by go to w pokonaniu Frizy.
Lub może to była by nieśmiertelność na zasadzie że się nigdy nie zestarzeje i będzie wiecznie młody ale mógłby zostać zabity to wtedy nic by mu ta nieśmiertelność nie dała gdyż była by to nieśmiertelność na zasadzie że będzie żył wiecznie ale można było by go zabić.
Zważywszy na to że Saiyański potencjał jest niewyczerpany to przy nieśmiertelności Vegeta miałby nieograniczony czas na wzmocnienie się plus do tego dochodzi zenkai boost który sprawia że za każdym razem jak Saiyanin otrze się o śmierć to staje się jeszcze silniejszy.
Choć nadal mnie ciekawi jak by smok zinterpretował życzenie Vegety gdyby takie udało mu się spełnić.
Dokładnie tak, jak w Martwej Strefie. Wtedy Garlic padł pod stertą kamieni, a potem wstał, gdy wszyscy już o nim zapomnieli.
Vegeta dostaje po mordzie, pada martwy. Po chwili wstaje wzmocniony i walczy. I tak do skutku, aż rozwali przeciwnika.
Z Freezą gorzej, jemu nieśmiertelność dałaby tyle, że nikt słabszy od niego by go przypadkowo nie zabił np. trucizną. Żadnego wielkiego wzmocnienia by nie dostał.