Tak sobie czytam niektóre posty i mam mieszane uczucia. Czy samobójstwo to czasem jedyna droga? Jasne, można to wszytko skończyć - ciach, prach i po sprawie, ale wielu zapomina o tym, że nigdy nie wie się co przyniesie jutro.
Znam to na własnym przykładzie. Jak już wspominałam kiedyś miałam w swoim krótkim życiu okres czasu, bardzo złego czasu. Trwało to ponad 3 lata - 3 lata załamania, depresji i oszukiwania (doskonałego) innych, że wszytko jest OK. W skrócie w środku byłam kompletnie rozbita, ale nie mam zamiaru się tutaj nad sobą użalać, do czego zmierzam? Do tego, że (nie zabrzmi to skromnie) gdybym była choć trochę głupsza to z pewnością już dawno by mnie nie było na tym świecie. Jednakże zbyt kocham życie aby coś sobie zrobić - nie ważne jak bardzo daje w kość. I co? Myślałam, że nikt mi nie pomoże, że nigdy się nie pozbędę teko okropnego uczucia jakie za mną chodziło. Jasne, mogłam się chlasnąć, skoczyć etc.
i co by mi to dało?
Dałoby mi tyle, że bym nie poznała osoby która nieświadomie mnie wyciągnęła z tego dołka, dałoby mi tyle, że nie spotkałabym świetnych przyjaciół, dałoby mi tyle, że ze świata zniknąłby kolejny zagubiony, słaby, zdeptany człowieczek, który niemiałby możliwości już niczego osiągnąć. Sprawiłabym niewyobrażalny ból rodzinie i a przede wszystkim nie dałabym sobie szansy na lepsze życie.
Mimo, że to mnie niezmiernie zraniło to wiem, że 100 razy bardziej mnie wzmocniło.
Teraz żyje jak normalna zdrowa osoba. Mogłam nie dać sobie na to szansy - skończyć życie w upokarzający dla mnie sposób. A teraz, życie jest piękne i finito! - mimo, że nadal jak każdemu trafiają się kłody pod nogi.
Wiem jedno, że zawsze są dwie drogi wyjścia. Mnie udało się samej z tym poradzić, a w zasadzie dzięki optymizmowi jednej osoby (chociaż i ona mnie teraz olała ale mimo to jestem jej b. wdzięczna), i chyba wierze. Ale istnieje takie cudo jak choćby psycholog, nie należy się tego wstydzić bo w tedy rzeczywiście sami sobie zamykamy jedną z 'dróg wyjścia'.
W przeciwieństwie do Ramzesa rozumiem motywy jakie kierują człowieka do tego aby targnąć się na własne życie. Jeżeli ktoś to zrobi to już po fakcie, żałuje wtedy, że nie udało się pomóc takiej osobie. Dla niektórych samobójstwo może być ulgą, może rzeczywiście sobie już nie dawać z niczym rady ale na pewno nie nie mogę (ja osobiście) powiedzieć, że jest to jedyna droga ratunku. Nie trzeba się poddawać, bo (jeszcze raz powtórzę) nigdy nie wiadomo co nam przyniesie jutro.
Pozdrawiam
Serdecznie
"Chciałbym stworzyć coś pięknego, aby poruszyć ludzkie serca.
Zawsze kiedy byłem smutny, przygnębiony muzyka mi pomagała.
Chciałbym stworzyć muzykę, która pomagałaby ludziom."
Yoshiki
Hayashi
[img401.imageshack.us/img401/7939/ban1b.jpg]