Mną niestety tak silne uczucia nie kierują, bowiem ostatnie wydarzenia obnirzyły jakośc samego Naruto, tak więc mam pewne trudności z wejściem na właściwy tor i odbieraniem pełnym sercem, tej jakże zacnej (w większym jej stopniu) mangi.
Chapter można nazwać mianem interesującego. Po wielkim show ze strony obu postaci, przyszedł czas na konkrety. Zrywamy, z walką z cieniem oraz technikami nie wywierającego większego wpływu na przeciwnika.
Naruto naprawdę ładnie wykorzystał możliwość absorbowania energii, przez jedno z ciał Peina. No ale na tym niestety koniec triumfu naszego ulubieńca.
Dobrze, że nutka dramatyzmu się pojawiła i jedna z żabek zostaje jakże spektakularnie przebita mieczem. Dzięki temu coś zaczyna się dziać, świat nabiera kolorków (krwawej czerwieni
).
Wątek poświęcony Shikamaru i reszcie rozwiązuje wszelkie wątpliwości. Pozostaje jedynie czekać, na kolejne odkrycia.
Koniec końców, przebijanie nie zatrzymało się tylko na żabce. Naruto znowu stał się porywczy, przez co zostaje unieruchomiony. Łapki go pewnie bolą.
Ogółem nie jest źle. Tak jak powiedziałem na początku, chwała Kishimoto za to, że nie mamy już tylko wymiany ciosów w powietrze, a nareszcie dokonują się pewne namacalne obrzęki.
Sądzę, że powoli kryzys się kończy i Naruto odzyska dawną świetność.
„(..) czytanie książek i oprawianie ich to całe dwa, i to ogromne, okresy rozwoju. Z początku pomalutku uczy się człowiek czytać. Oczywiście nauka ta trwa wieki. Książkę rwie, szapie, brudzi, nie traktuje jej poważnie. Oprawa zaś świadczy o szacunku do książki, świadczy o tym, że człowiek nie tylko lubi ją czytać, lecz że traktuje ją poważnie.” Dostojewski Fiodor