Jestem prostym człowiekiem, więc nie mam zbyt wyrafinowanych upodobań kulinarnych. Zresztą, moja prostata sprawiła, że na wiele rzeczy nigdy nie było mnie stać a jesli było, to byłem zbyt skąpy, bądź mnie odrzucały, jak np. krewetki, które ponoć są dobre.
Z zup najbardziej lubię rosół, żur i flaki. Innymi nie pogardzę, ale lubię je mniej. Jedna, której nigdy nie chciałem sprobować, to zupa krem, którą ostatnio zrobiła babcia. Była to po prostu zmiksowana jarzynówka, którą bardzo lubię, ale ten krem mnie obrzydził. Babcia mówi, że to dlatego że mi nigdy głód do dupy nie zajrzał. To prawda, będąc dzieckiem nigdy nie głodowałem, pewnie dlatego pozwalam sobie czasem na wybrzydzanie. Jako ciekawostkę dodam, że lubię czerninę, czyli zupę z krwi kaczki, jakby kto nie wiedział.
Jako danie główe to lubię jakieś domowe spaghetii, czyli makaron z jakimś tam sosem i mięsem mielonym, bo szybkie, smaczne i jak jest odpowiednio duże, to mogę się nażreć. Lubię wyroby z pierści kurczaka, czyli filety i jakieś drobne kawałki w jakiejś sałatce i sosie z jogurtu czy jakimś lekkim serku. Dziś sobie po treningu zrobiłem właśnie takie paski z pierś z selerem, marchwią i sosem z śmietany. Jestem też fanem pierogów z kapustą i grzybami, a także bardzo lubię bigos, choć to akurat danie dosyć siermiężne i tłuste, więc nie będę się już tak opychał. Ale lubię. BTW, bigos to chyba jedyne danie, jakie zawsze mi smakowało także jako kupne w jakimś barze w Tesco i innych takich. Inne potrafią być złe, ale bigosu chyba nie można zepsuć. Lubię też lasagne, jaką robi moja mama. Nie dlatego że jestem jakimś fanem kuchni włoskiej, ale lubię się obeżreć jak świnia pokaźnym posiłkiem, a do tego smacznym, bo mama dobrze gotuje.
W ogóle lubię takie rzeczy jak makaraony, ryże z kurczakiem, ale pod dwoma warunkami. Musi być tego dużo i musi być bardzo dobre.
Lubię jeść na surowo kapustę, kalafior i brokuły. Gotowane też, ale to już nie to samo. Uwielbiam kiszone ogórki, ale takie naprawdę kiszone że aż ryj wykrzywia, i kiszoną kapustę mojej własnej roboty. Lubię też różne surówki i sałatki, które czasem sobie albo kupuję albo robię, ponieważ całkiem lubię warzywa. Mniej już lubię owoce, ale też zjem jakiś miks owocowy z jogurtem.
Jeżeli chodzi o żarcie z ulicy, to nie jestem wybredny, zjem prawie każdego kebaba, hamburgera, cheeseburgera, hotdoga, zapiekankę (najlepsze są u Waldka na Kaliskiej, tam za starą stacją kolejki wąskotorowej) i inne takie grzane gówna.
Deserów i słodyczy jem mało, bo w sumie to wszystkie smakują mi tak samo, a ciasta to mi się poprzejadały. Ostatnio co prawda zjadłem paręnaście kawałków jabłecznika, ale to dlatego że była 3 w nocy, reszta zupy i mięsa z obiadu wyżarta, tradycyjne jaja kurze też już odbębnione, więc już zjadłem to ciasto.
Chociaż, z takiej kulinarnej fanaberii to jedną jednak mam. Otóż w IKEI jadłem te szwedzkie pulpeciki z tym fajnym brązowym sosem. Dobre były, szkoda tylko że kraj taki zwalony na łeb.
W ogóle to muszę zmienić upodobania, mniej kebabów, bigosów, flaków i innych dań dla chłopów w polu, a więcej ryżów, makaronów, gotowanych warzyw, kurczaka, ryby i wołowiny kosztem wieprzowiny. Ja jestem bardzo za, ale mi się nie chce i wolę pójść do baru na 3 porcje flaków.
W ogóle jak na to co jem, to powinienem mieć co najmniej nadwagę, ale chyba mam coś z Kurvinoxa, tzn. 3 odbyty. Pamiętam jak poszedłem z kolegami na pizzę 52cm chyba w 3 liceum. Było nas 5, więc mysleliśmy jak tu się podzielić. Postanowiliśmy po krótkiej naradzie, a w zasadzie to po moim komunikacie, że oni wezmą sobie po 1 na 2, a ja sobie całą. Dostałem ostatni i zjadłem pierwszy.
Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD