Wszyscy wiedzą, że Rose da Silva zabiera córkę Sharon do miasteczka Silent Hill, o którym ciągle śni. Miasto okazuje się zniszczone przez pożar w kopalni, kobieta prowadząc samochód ulega wypadkowi, odzyskując przytomność stwierdza, że nie ma Sharon, szuka jej spotykając m. in, zdeformowanych ludzi i hybrydy ludzi i karaluchów.
Film jest fantazją, wydarzenia tam nie są możliwe pod żadnym pozorem, spróbuje jednak wyjasnic to po swojemu, tak jak to widzę. Subiektywnie.
Miasteczko kojarzy mi sie z Trójkątem Bermudzkim, a raczej legendami o nim. Moim zdaniem miasteczko Silent Hill w rzeczywistości, z której pochodzi Rose, zniszczone Silent Hill widoczne jako piekło oraz miasto we mgle to 3 różne wersje rzeczywistości. Przypomina to pudełko z kotem Schrödingera, w którym kot jest jednoczesnie żywy i martwy. Jak w teorii swiatów równoległyh, gdzie niezaleznie istnieją różne wersje rzeczywistości powstające z każdym wydarzeniem powodującym rozgałezienie linii czasoprzestrzeni. W SH w jednej z tych linii ewolucja czlowieka w ogóle przebiegła inaczej. W prawdziwym świecie Bezręki nie przeżyłby odcięcia pepowiny, a wersja Collina byłaby stale uzalezniona od innych ludzi. W Uniwersum SH te organizmy potrafiły samodzielnie sie poruszac i bronić (Bezręki w chwili zagrożenia atakujący wydzielina z otworu gębowo-odbytowego na piersi jak np. lama pluje wydzielina z żoładka, szare dzieci posiadające warstwę komórek odbijających światło do siatkówki by widziec w ciemności). Drugi swiat to zniszczone SH, trzeci miasto we mgle, gdzie te wymiary krzyżuja się jak w legendarnym Trójkącie Bermudzkim. Jak do tego doszlo?
Dark Alessa to niby ciemna strona Alessy, ale można zinterpretować jako anty-Alessę, jej odpowiednik z antymaterii, po ich spotkaniu w szpitalu wyzwoliła sie energia równa łącznej ich masie razy prędkość światła do kwadratu, co otworzyło przejścia do innych wymiarów i zniszczyło SH do postaci określanej jako ''ciemność''. I jak w pudełku z kotem istnieją 2 wersje miasta- zniszczone, obie Alessy giną oraz miasto we mgle oraz przebłyski połaczeń ze światami zamieszkanymi przez zdeformowanych ludzi, którzy dostali sie do zniszczonego SH jak marynarze z legend o Trójkącie Bermudzkim i nasz świat, z którego wessało Rose do świata we mgle (właściwie to był smog), tam też zassało ludzi z SH w świecie Rose. Połaczenia z naszym światem istniały przez telefon, gdy kobieta dzwoniła do męża, on także czuł jej zapach, widocznie fale radiowe i drobne cząsteczki zapachowe mogly przenikać przez barierę czasoprzestrzeni, a zlozona materia jak ludzie juz nie.
Pielęgniarki to połaczone kobiety i istoty z innych wymiarów, atomy są zbudowane z wolnej przestrzeni, drobna manipulacja polem magnetycznym, dzięki, któremu nie mozna przenikać przez przedmioty sprawiła, że na poziomie subatomowym doszlo do połączenia pielęgniarek i istot stamtąd, dlatego atakowały sie nawzajem, i dla ludzi i dla tamtych to był szok.
Bylo tez pokazane zjawisko pętli czasu, gdy następował wybuch połaczonych Aless. Tu Rose, Sharon i inni ginęli, ale jako, że jednoczesnie jak w eksperymencie Schrödingera nic sie nie dzialo zyły dalej i odbierały świat zmysłami (ludzki mózg może interpretować tylko jedna wersję rzeczywistości). Karaluchy to hybrydy ludzi i owadów, wcale niemożliwe w realnym świecie, a Piramidogłowy to robot (moim zdaniem).
to moja interpretacja jak cos mi sie przypomni dopiszę

Uprzedzając hejterów, wiem, że to niemożliwe w prawdziwym swiecie, film jest fikcją, a że nic nie jest wytlumaczone, mozna go interpretować jak się chce. Zdaję sobie sprawę, że w makroświecie te zjawiska nie istnieją, a ilośc energii uwolnionej z ciała 9-letniego dziecka, nawet po spotkaniu z taka sama masą antymaterii nie jest wystarczająca by otworzyc przejście między wymiarami, które nie wiadomo czy w ogóle są.
Nie jestem fizykiem, mogę się mylic w podstawach, nawet nie musze ich znać. Na forum o filmach odważyłam sie to napisać, na żadnym innym nie

edit:
I każda wersja rzeczywistości zależała od obserwatora, inna Rose (tu Alessa wciąż żyła), inna Alessy (zniszczenie), inna obcych, inna zassanych do świata we mgle mieszkańców i jak w pudełku z kotem Schrödingera wszystkie mieszały się ze sobą, ale w jednej chwili ich mózgi rejestrowały jedną opcje, bo inaczej nie mogą. Silent Hill to komora Schrödingera

Wiem, w makroświecie to jest niemozliwe, może na poziomie strun, ale nie w przyrodzie. No i problem z samą antymaterią, to nie są ludzie czy przedmioty, tylko pojedyncze cząsteczki, największe to antyatomy wodoru w próżni, wiekszych nie ma. W SH są cięższe pierwiastki i nawet człowiek.
Co Wy sądzicie o tym filmie? Jaka jest Wasza interpretacja?