Bitwa już zbliżała się ku końcowi. Oddział przeciwnika został otoczony ze wszystkich stron , a pole biwy rozciągało się na 2 kilometry. Trawa przyjęła czerwony kolor , a wszędzie walały się trupy. Legolas , którego oddział dobijał właśnie tych którzy jeszcze oddychali zbierał swoje strzały na pobojowisku. Chłopak musiał się sporo nabiegać , ale zależało mu na tym żeby odnaleźć zguby , bo jek zawsze powtarzał "strzały z drzewa wiśniowego z Lochier są mniej podatne na wiatr , i lecą znacznie dalej niż wszystkie inne". Dostrzegł właśnie kolejną sztukę , która ledwo co wystawała zza niewysokiego wzgurza. Podbiegł by ją podnieść , i jakaś ręka wciągnęła go w dół, tak że reszta straciła go z oczu. Jeden z jego ludzi zaniepokojony dłógą nieobecnością elfa poszedł zobaczyć co się stało. Gdy doszedł na miejsce jego oczom ukazał się przerażający widok. Łucznik klęczał na ziemi trzymając się za szyję z której ciekła olbrzymia struga krwi, a pod nim leżał uśmiechnięty, martwy goblin ze strzałom wbitą w serce. Legolas z całych sił uciskał gardło , jednakże na nic się to zdało - po niecałej minucie znieruchomiał . Żołnież który znalazł Legolasa zostawił go w pozycji klęczącej z rękoma przyklejonymi o zaschniętą krew do szyi [ ort! ] , i pobiegł z płaczem donieść reszcie o tragedii.
Gdy bitwa całkiem dobiegła końca pomniejsi rycerze zajęli się paleniem truchła. Franek poszedł zapalić fajka. Gdy odszedł kilka krowów zobaczywł prze dobą wbitą w ziemię włócznie [ ort! ]. Podszedł do niej , i zobaczył że wbrew jego przypuszczeniom nie tkwiła ona w ziemi , lecz w którymś z wojowników. Po bliższym przyjrzeniu [ ort! ] się ciału odkrył że był to Karmiu. Chłopak miał przebite kolano , rozbitą czaszkę , i był nadziany na włócznie [ ort! ]. Gdy Franqey odwrucił się aby przekazać innym wiadomość o śmierci kolejnego z dowódców usłyszał za sobą bulgot. Czyżby Karmiu wciąż żył?
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"