!? Lilu

Łał widze że już teorytycznie odpadłam więc strzelam w siebie
!? Lilu
Karczma opustoszała. Jeśli nie liczyć uchlanych typków na podłodze, no i tych z kulami w głowie. Jedynymi żywymi w melinie byli szynkarz Dai i obieżyświat Navaro.
-Tak Marcusie - rzekł cicho Dai ocierając kufle znalezione na kamiennej posadzce - Czasy sie zmieniają. Spójrz tylko na tamtych - wskazał palcem na dwie postacie leżace w plamie krwi.
Navaro patrzał chwilowo przez ramię, gdy dostrzegł, że to ciała Azi'ego i Lilu. No cóż, Azi to normalne, dostał pare kulek i śpi, ale co z Lilu, kto tu przyniósł jej ciało i daczego . . . Navaro wstał, podszedł do ciała dziewczyny. Chwycił ją za długie kudły i przechylił łeb swej ofiary sprzed kilu godzin.
-Jeszcze ciepła - chłodno stwierdził
Dai pomachał tylko głową w geście bezrady. Kto przyczołgał tu jej ciało? - zamyślił się Navaro, gdy nagle jakiś impuls przebiegł jego myśli. Obejrzał się. Za kantem wejścia stał wysoki meżczyzna odziany w czarne płótno. Na plecach miał wielki miecz, zaś na głowie wielki rondel powlekany piórami kruka.
Szynkarz upuścił kufel i rozwarł szczękę. Navaro nie spuścił wzroku z nieznajomego. Przeczuwał kłopoty.
-To Shiro!!! - wydusił z siebie Dai
-Shiro? - pomyślał Navaro - Czyżby . . .
Jego ruchy były szybsze niż myśli. Odwrócił Lilu całkowicie, po czym spojrzał na jej szyję. Dwie dziurki zakrzepłe krwią dały mu cały obraz sytuacji.
-Shiro, Wielki Łowca Wampirow! - rzekł Navaro wyprostowując się
-Widze że moja sława mnie wyprzedza - szepnął Shiro wychodząc z cienia
-Czego tu szukasz? Jak widzisz, dziewczyna nie żyje, jakby przypadkiem zająłem się nią - stwierdził Marcus
-To ona zajęła sie Tobą - przerwał Shiro
Navaro zamarł. Ostrożnie chwycił swoją szyje i zaczał macać. Juz po chwili zrozumiał. Shiro uśmiechnął sie krótko. Znikł. Navaro dobył Incruxa, swego platynowego ostrza. Shiro zdawał się kryc w pozostałym po biesiadnikah dymie. Uderzył. Oba miecze skrzyzowały się, doprowadzając do hucznego uderzenia cisnień. Obaj odlecieli w przeciwnych kierunkach. Dai osłupiał. Shiro uderzył mocno o dębowe pale na ścianie, zaś Navaro zdążył wybic się, nim podobnie jak przeciwnik, przyrżnął w pale. Shiro zrobił unik, Navaro znów zaatakował donywając sztyletu z cholewy. Ty razem oberwał. Krew trysnęła zewsząd. Shiro padł. A którko po nim kapelusz unoszony dymem siarczywa elfów . . .