No to napiszę to co już gdzieś napisałem:
1. Jakoś mnie nie oczarowała. Owszem, jako wstęp dobra, rola Sparrowa świetna, ale miałem wrażenie że oglądam ten sam film co zawsze. Dobzi kontra źli , dobzi wygrywają, źli idą spać z rybkami, a na końcu pocałułek pizdusia z pizdencją
2. Cudo. Każdy dyma każdego, złamanie wszelkiej przewidywalności, rozwinięcie wielu wontków, akcja skacze na wszystkie strony, a jednak rządzi się swoją szaloną logiką, oraz zakończenie które robi na prawdę wielkiego smaka na część kolejną. Po wyjściu z kina czułem się jak po wizycie na rozlatującym się rollecosterze. Jedyne co mi przyszło do głowy to: Ja chcę jeszcze raz
3. Po totalnej rozpierdusze jaką była druga część 3 w sumie spełniła wymagania, ale nie wgniotła mnie w ziemię. Tutaj już wiedziałem mniej więcej kto jest dobry, a kto zły, choć klimat z 2 części został zachowany. W dodatku wraca mój ulubieniec Barbossa, i daje radę. O tyle o ile w 1 i 2 części nie rozwinął za bardzo skrzydeł, tak tu był taki jaki być powinien. I co by nie mówić znów chcę więcej.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"