

Obejrzałam więc ten serial, polecany przez trzy osoby niezależnie od siebie - kiedy nadszedł nań czas. Od kwietnia przeżywam potężne nasilenie manii mangowej: Naruto, Fullmetal Alchemist, Wolf's Rain, a teraz właśnie Samurai Champloo. Nie licząc Naruto, ten ostatni serial przypadł mi do gustu najbardziej - i dlatego chciałabym o nim napisać dwa słowa. Samurai Champloo, stosunkowo nowy serial, zdobył całkiem sporą popularność w Japonii i poza jej granicami. 26-odcinkowa seria trzyma poziom od początku do końca, zaś emocje budzi całkiem spore. Teoretycznie rzecz dzieje się w Japonii z XVII wieku, sama używam określenia "w erze post-samurajowej"

Od strony technicznej nie można się do niczego przyczepić - kreska jest ładna, przejrzysta i... japońska


Historia jest opowieścią o podróży, o drodze, o budowaniu więzi. O celach. W tym 26-odcinkowym anime mamy epizody, które nijak się mają do głównego wątku fabuły, pozwalają jednak przyjrzeć się bohaterom, otaczającej ich rzeczywistości, a czasem po prostu najnormalniej w świecie się pośmiać. Jak napisałam, niektóre historie są tak absurdalne i groteskowe, że człowiek patrzy na nie z szeroko otwartymi oczami i zastanawia się, o co właściwie chodzi. Przyznaję szczerze, że logika jednego z odcinków minęła się nawet z moim pojęciem

Oczywiście, serial nie przypadłby mi do gustu, gdyby nie bohaterowie. Jak po wielokroć wspominałam, bohaterowie są dla mnie najważniejsi i na nich zwracam największą uwagę. W przypadku Samurai Champloo nie rozczarowałam się ani trochę. Akcja skupia się jedynie na trójce bohaterów, co jest wg mnie naprawdę dobrym zabiegiem. Pozostałe postacie pojawiają się na jeden czy dwa odcinki, rzadko spotkamy kogoś dwa razy w różnych momentach opowieści. Jednak trójka głównych bohaterów w całości wystarcza, by było się czym zachwycić. Historia zaczyna się w momencie, gdy w herbaciarni, w której mieszka i pracuje 15-letnia Fuu, spotyka się dwóch samurajów... którzy z miejsca zaczynają walkę. Herbaciarnia nie jest w stanie przetrwać tego huraganu... i biedna Fuu zostaje bez dachu nad głową. W ramach rekompensaty dziewczyna obliguje Mugena i Jina do towarzystwa i ochrony podczas podróży, którą postanawia podjąć.
O Fuu nie napiszę wiele, jednak z całą pewnością jest centralną postacią tej historii. 15-letnia dziewczyna, sierota, która musiała dorosnąć szybciej, niż by mogła. Dojrzewająca kobieta, mająca w sobie jeszcze wiele z dziecka - to zawsze jest ciekawe połączenie. Według mnie jest dobrze skonstruowaną postacią, w żadnym wypadku nie przesadzoną w jakimś aspekcie. Momentami nieśmiała, momentami potrafiąca przełamać nieśmiałość i dążyć do przodu. Skromna i współczująca, i otwarta na innych. Żadną miarą nie egoistka i moralnie uczciwa. Potrafiąca zdziwić się zachowaniem ludzkim, ale nieskora do automatycznego potępiania. Na pewno więcej rozumiejąca niż te dwa chłopy, z którymi przyszło się jej szlajać. Fuu jest bardzo prawdziwa i jako bohater budzi sympatię. Posunęłabym się do twierdzenia, że nie ma w niej nic sztucznego. Kiedy jest smutna, płacze, ale nie histeryzuje. Kiedy jest radosna, cieszy się. Potrafiąca spojrzeć na świat także oczami dziecka.
Natomiast "te dwa chłopy" to zupełnie inna historia. Najpierw wezmę na tapetę Jina, bo... No bo... Jin to jest bohater TEGO typu, jakich uwielbiam. Takie charaktery to ja chłonę z szeroko otwartymi oczami i pałąjącym sercem. Honorowy samurai o wysokich zasadach moralnych i własnym kodeksie postępowania. Inteligentny. Niesamowicie spokojny, opanowany i chłodny w obejściu. W kwestii imidżu i stajlu dostaje maksymalną ilość punktów. Odzywa się tylko wtedy, kiedy ma coś mądrego do powiedzenia, posługuje się półsłówkami, porozumiewa się beznamiętnym głosem. Mistrz miecza, którego nikt nigdy nie pokonał... Kiedy wreszcie trafia na przeciwnika równego sobie, nie może to nie wpłynąć na jego życie.
Jednocześnie Jin jest postacią, która ukazuje, że nie można być idealnym we wszystkim. W miarę rozwoju historii poznajemy go jako człowieka, który w kwestii zdolności towarzystkich dostaje absolutne zero. W sumie z kim miał się nauczyć obejścia, jeśli każdego na swojej drodze zabijał? - mówiąc z pewną przesadą. Przy dwójce swoich towarzyszy podróży momentami jest zupełnie bezsilny i aż budzący współczucie. Nie będzie niczym dziwnym, jeśli napiszę, że w trakcie historii odkrywamy w Jinie także wrażliwe wnętrze, zakryte tą twardą skorupą samuraja i wojownika.
A z drugiej strony Mugen, którego imię oznacza (ponoć) nieskończoność. Można się domyślić, że Mugen jest kompletnym przeciwieństwem Jina. I tutaj dodam znów coś od siebie: zupełnie naturalne jest, że uwielbiam Jina - natomiast bardzo zaskakującym może się wydawać fakt, że również Mugen ogromnie przypadł mi do gustu. Zdecydowanie, z upływem czasu zmieniło się moje postrzeganie bohaterów - i chyba na lepsze

Oczywiście, w miarę rozwoju historii poznajemy Mugena lepiej, jednak w żadnym momencie nie traci on swojego uroku, na który składa się to wszystko opisane powyżej.
Tutaj chyba zaczną się spojlery, więc osoby niezapoznane z anime odsyłam właśnie do anime, a nie poniższego tekstu.
Właściwie wiele tu nie będzie do dodania, ale chciałabym napisać dwa słowa na temat końcówki, która w żaden sposób mnie nie rozczarowała. Przyznam szczerze, że ostatnie odcinki oglądałam z wielkimi emocjami i niemal wróżyłam na kwiatku: zginą, nie zginą. Jak napisałam, gdyby uprzeć się i patrzeć na historię praktycznie, powinni byli zginąć. Wszyscy. I Fuu, i Mugen, i Jin. Jednak odwołując się do klimatu tej serii, takie zakończenie by nie pasowało. Znacznie bardziej podoba mi się to, że drogi tej trójki znów się rozchodzą - już jako grupy przyjaciół - by kiedyś... znów się spotkać? Ogromnie podoba mi się nawiązywanie bliskości pomiędzy trójką bohaterów, z kulminacyjnym punktem rozmowy przy ognisku, ostatniej nocy przed rozstaniem. Kiedy Fuu w prostych słowach była w stanie opowiedzieć o sobie, kiedy Mugen nie powiedział nic nowego i kiedy nawet zamknięty w sobie Jin potrafił z rozbrajającą szczerością wyznać, jak ciężko mu było w życiu. Możliwe, że wtedy właśnie poczuli, jak są dla siebie ważni - choć jeszcze nie potrafili tego wyrazić (poza Fuu, która już wcześniej odkryła, jak bliscy są jej Mugen i Jin). A następnego dnia dwaj samuraje musieli stawić czoło prawdzie i przyznać przed samymi sobą, że i Fuu jest im bliska. Nie ulega wątpliwości, że obaj przywiązali się do niej ogromnie, pokochali ją. Który bardziej? Trudno powiedzieć. Jeden był w stanie - jak zawsze - wyrzec się swojego szczęścia w poczuciu obowiązku. Drugi był w stanie się na chwilę zawahać, ale jednak przyjąć ofiarę i pobiec do dziewczyny. Miłosiernie postąpili twórcy serialu, pozwalając trójce rozejść się, nie dopuszczając do dramatów miłosnych i cierpienia któregoś z bohaterów. Jednak wcześniej padły te oczekiwane przez całą serię słowa:
- Kiedyś nie byłbym w stanie znieść myśli, że gdzieś żyje człowiek silniejszy ode mnie. Ale jakoś nie mam ochoty zabijać ciebie.
- Nie byłem w stanie zrozumieć, czego tak naprawdę szukałem podczas swojej drogi. Że szukałem przyjaźni.
Świetna relacja ze wspaniałym zakończeniem.
Chciałabym jeszcze napisać dwa słowa na temat Japonii ukazanej w tym serialu. Jakoś w którymś momencie zdałam sobie sprawę, że owszem, fajnie popatrzeć na samurajów, mistrzów miecza - ale przecież tam trup się ściele gęsto i przy byle okazji

To tyle moich przemyśleń. Jeśli ktoś oglądał serial, z przyjemnością wymienię poglądy


EDIT
To jest mimo wszystko bardzo komercyjny serial - wrzucić taką postać jak Jin, który jest super mega standardowy z tym swoim imidżem i stajlem, dać mu taką historię życia i związków i na koniec jeszcze postawić go w takiej akcji... To jest typowe działanie pod publiczkę. On jest tak idealny, że już więcej nie można - wszystkie laski są posikane, że tak stwierdzę obrazowo...

EDIT2
W sumie bardzo cieszę się z postaci Fuu. Doceniam autorów serialu za to, że nie zrobili jej dodatkiem do dwóch bishonenów (jak Sakura w Naruto), ale ukazali ją jako postać spinającą historię i bohaterów właśnie. Napisałam powyżej, że pewnie tylko dwa słowa na jej temat wspomnę, a wyszło więcej. Początkowo Fuu zanosiła się na taką denerującą nastolatkę, jednak bardzo szybko wraz z rozwojem akcji jej rola okazała się kluczowa.