na ostatnie pytania odpowiedź brzmi tak.
Co do filmu- jako całość dobra , ale bynajmniej nie wybitna. Do postaci Sparrowa straciłem wiele szacunku od kiedy pedryle okrzyknęli go swoją ikoną , ale po ochlapaniu "śliną" , i wejściu z szablą na sztorc do otworu gębowego , odbytowego ( niepotrzebne skreślić ) się im wcale nie dziwię. Zepsuło to trochę wrażenie , ale jestem to w stanie z ciężkim sercem wybaczyć twórcą filmu za wskrzeszenie Barbossy. Niedość że zawsze lubiłem gnoja , to nadaje to filmowi mitologii , bez czego w gruncie rzeczy [ ort! ] żaden tasiemiec nie może się obejść nie tracąc klimatu.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"