Forum Dragon Ball Nao

» Survivor - wersja userska

Strony:   1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 34
Dni na forum: 7.058
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
Shiro. Tak samo jak poprzedni post. Nie przypadł mi do gustu.

P.S. Michale zmiany czasami są potrzebne

shiro: Oj jakie to straszne
PS. Zmianny są potrzebne jeżeli idą w dobrym kierunku, a nie przeciwnym...
PS2. Skończcie z tym imiennym przekazem, bo nie wszyscy użytkownicy wiedzą o kogo chodzi >< ...

To tyle.

Chciałbym podziękować postowi Obiego Kenobiego, bo dzięki niemu mogłem na tej osobi wyżyć się i przy okazji powiedzieć co mi nie pasi.

Pozdrawiam.


Obi Kenobi: Czy zmiana nicku to naprawdę taki zły kierunek?
P.S. Shiro nie mogę powiedzieć, że cię nie lubię, bo cię nie znam, ale wyrazić opinię o tobię mogę. Jeżeli cię w jakikolwiek sposób obraziłem, to przepraszam. Nie chce wywoływać żadnej walki między nami. Rzekłem.

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez Avensus: 11.10.2006, 22:17
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 7.088
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
Azi leżał na podłodze. Schowałem gnata. Dai właśnie wychylał siódmą kwartę jakiegoś cienkiego wina. Shiro, Shab, Obi i Franek właśnie dogryzali zwłoki Lilu. Ukryty Lordzik, zgodnie z zapowiedzią, tańcował na stole i pił z ogromnego kufla. Ja siedziałem mając na kolanach, młodą, ładną, blondwłosą panienkę o niebieskich oczach. Drzemała cicho, na mojej piersi. Gładziłem ją po włosach, a drugą ręką trzymałem pyrtę jabłkową z domieszką siarki. Przeklinałem pod nosem, gdyż ten obrzydliwy barłóg meneli zwany tu karczmą nie był moim wymarzonym miejscem na randkę. Naokoło smród, piekący w oczy dym i obrzydliwy zapach. Ech, dlaczego ja się borykam z czymś takim? Ostrożnie podniosłem panienkę.
- To jak, chłopaki, idziemy do innej karczmy? – Krzyknąłem
Z ust naprutych jak świnie ludzi wydobył się głuchy pomruk, coś w stylu „ueee…łaaa..oooł….”
- Będzie sporo ładnych panienek – Mrugnąłem do Shiro
- Duuuużo mądrych osób – skłamałem patrząc na Xana
- Sporo gości, z którymi można się bić – skierowałem się do Fenix Fable
- Tony piwa – Powiedziałem do Ukrytego Lorda
- Kilkunastu mechaników – uśmiechnąłem się do Marcusa
- Rycerze Jedi po dobrej stronie mocy! – krzyknąłem pełen nienawiści do Daia.
- No i dużo, pysznych, tłustych, pięknych ludzi – powiedziałem do Franka i Obiego. Uśmiechy wstąpiły na ich twarze. Dziwnym trafem Shiro też się oblizał, swym nienaturalnie długim językiem…
- To na co czekamy?! – wykrzyknęli goście zgodnym chórem.
- Zaraz… - dobiegł cichy szept z kąta meliny.
- Co? – warknął Fenix.
- Szary, daj mi tą pannę – powiedział eMate.
- Na drzewo, twoja została zjedzona! – prychąłem
- Dawaj! – Ryknął eMat, i ruszył na mnie.
Wystrzeliłem trzy razy z pistoletu. Dostał w pierś. Zachwiał się, ale nie upadł. Twardy, trzeba przyznać był.
-Ok., sam tego chciałeś… -
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Wykonałem kilka znaków i krzyknąłem:
- Katon, Housenka no Jutsu!
eMate leżał martwy…
- To jak chłopaki? Idziemy?

Wybaczcie przeniesienia was do innej knajpy

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Xan Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Xan
Wiek: 68
Dni na forum: 7.497
Posty: 474
Skąd: Forteca Żalu
Jak widać, nawet półwampiryczni, szaleni moderatorzy nie są nieśmiertelni. Shiro odchodzi do Krainy Wiecznie Soczystych Tętnic. Żegnamy go czosnkiem i kołkiem. Rest in pieces.

TERMINATED Azi
Dai Kaiosama
eMate
franqey
Fenix Fable
Jack Marcus Navaro
Hidden Lord

TERMINATED Lilu
Obi Kenobi
Shabranido

TERMINATED Shiro
TERMINATED Szarak
TERMINATED Xan

Postuluję wprowadzenie nagród za trzy pierwsze miejsca w Survivorze, wręczanych przez administrację. Proponuję, by były to:

  • I miejsce: ban.
  • II miejsce: dwa osty.
  • III miejsce: ost.
  • Premia dla prowadzącego: uścisk dłoni Jego Nadzwyczajności, Słońca Forum, Przyjaciela Dzieci i Młodzieży Go Tęxa (wysłany pocztą).
Co wy na to?

Pozdrawiam serdecznie.
A.


shiro: Fajne nagrody, idę na to ;p

Miyamoto Hachimaro
obiit Anno Discordiae MMVII
Idus Ianuarias

Hic natus est
Q'ccaon'naeaeccer
Anno Discordiae MMVII
Ante Diem XIII Kalendas Martiae
Xan Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Xan
Wiek: 68
Dni na forum: 7.497
Posty: 474
Skąd: Forteca Żalu
Będę konsekwentny. Bum z armaty w eMate'a. Na pohybel raperom i ich fanom.

Pozdrawiam serdecznie.
A.

Miyamoto Hachimaro
obiit Anno Discordiae MMVII
Idus Ianuarias

Hic natus est
Q'ccaon'naeaeccer
Anno Discordiae MMVII
Ante Diem XIII Kalendas Martiae

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez Xan: 11.10.2006, 21:01
Shiro Mężczyzna
"The Human Typhoon
The Human Typhoon
[ Klan Asakura ]
Shiro
Wiek: 36
Dni na forum: 7.481
Plusy: 4
Posty: 2.219
Skąd: Białystok
Uwziąłem się na Navara, ale myślę, że był to błąd Obi Kenobi umieraj wreszcie, dlaczego? Jak to ty mówiłeś:
Nie przypadł mi do gustu.
Nie lubię banalnej argumentacji, no, ale nic więcej nie dodam od siebie.

Pozdrawiam.

Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay
Fenix Fable Mężczyzna
Saiyanin
Saiyanin
[ Klan Takeda ]
Fenix Fable
Dni na forum: 6.935
Posty: 189
Obi Kenobi. Za arcybeznadziejny avatar i podpis. Napradę, jak go widzę zbiera mi się na wymioty.

Na pohybel raperom


Aleś mu przysłodził, raperem jeszcze nie jest.

A co do nagrody, to może byłoby fajnie, gdyby zwycięzca otrzymał rangę, "ulubieniec forum" czy coś w tym stylu.
Xan Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Xan
Wiek: 68
Dni na forum: 7.497
Posty: 474
Skąd: Forteca Żalu
Mnie bardziej interesują nagrody dla prowadzącego, bo zwycięzcą raczej w tej edycji nie będę. W razie czego, możemy to zawsze przegłosować. Go Tęx jest mało asertywny, więc pewnie się zgodzi : P A eMate'a już poprawiłem...

Pozdrawiam serdecznie.
A.

Miyamoto Hachimaro
obiit Anno Discordiae MMVII
Idus Ianuarias

Hic natus est
Q'ccaon'naeaeccer
Anno Discordiae MMVII
Ante Diem XIII Kalendas Martiae
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 38
Dni na forum: 7.142
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
- ale przecież padło na eMate - tłumaczył się shiro
- niezbadane są wyroki Boskie , a ty chcesz [ ort! ] rozwiązać to jakimś głópim losowaniem? Sam widzisz że Najwyższy przeznaczył nam ciebie , abyśmy mogli przetrwać , a ty śmiesz to podważać?
- nie poddam się bez walki - wrzasnął Shiro żucając się na Franqyego. Ten jednak był znacznie szybszy niż wskazywać by mogły drżące od braku alkoholu dłonie. Zanim ponurak zdążył do niego dobiec , franqey przebił go na wylot pochodnią. Shiro w mgnieniu oka stanął w płomieniach. Z przebitym brzuchem , oraz cały w ogniu zaczął biedz w dół tunelu potykając się i krzycząc jak zarzynane prosie. Reszta pobiegła za nim , gdyż po pierwsze mieli na niego straszną ochotę ( pozostając heteroseksualni ), a po drugie był jedynym źrudłem światła jakie posiadali.Tak więc cała ta dziwan parada dotarła w końcu [ ort! ] do swego celu - litej skały przy której to zwęglały się resztki ich dawnego towarzysza.
Niezwykle zadowolony z rozwoju sytuacji Obi stwierdził: przynajmniej wreszcie mamy pieczone mięso. Nagle usłyszał cichy głos ludzki błagający pomocy. Gdy spojrzał pod nogi okazało się że pod Shiro leży Azi z połamanym kręgosłupem , i popalonom twarzą. Dai wyciągnął czekan , i w ostatnim geście człowieczeństwa jaki w nim pozostał dobił towarzysza.
Po obfitym posiłku grupa zaczęła się zastanawiać co począć dalej - wspinać się po ścianie , czy też zawrucić , i iść nie wiadomo [ ort! ] w jakim kierunku.
W końcu Obi zadecydował- idziemy w górę.
- a kto do cholery ustanowił cię naszym przywudcą? spytał Fable
- właśnie podchwycił wątak - franqey , historia pokazuje że przywódcy z głupimi nazwiskami popełniają największe błędy . Dajmy na to Hitler
- Co głupiego jest w nazwisku Hitler? spytał Dai
- Nie wiem , ale jakoś tak źle mi się kojarzy. Wracając do ciebie OBiI KENOBI , to robię się głodny
- przecież mamy jeszcze jedzenie - tłumaczył się Obi
- tak , ale w miare jedzenia apetyt rośnie[/i]

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 35
Dni na forum: 7.180
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Kotara rozwarła się z wdzięcznym brzmieniem. Na czele bandy stał Hidden, nie wiedziec czemu, był najbardziej pijany ze wszystkich. Tuż za nim Szarak, sam, po drodze przybyło mu pare promili i zgubił swoją panienkę. W karczmie było pusto, nadzwyczaj czysto i bez dymu. Światło świec łagodnie oświetlało wnętrze. Szary i Hidden odsuneli krzesło z ledwością trzymając sie na nogach, zdjęli z siebie skórzane płaszcze i zaseidli władczo, niczy Panowie na tronach. Po chwili do środka wszedł Navaro, prowadząc ledwo przytomnego Dai'a, a tuż za nimi Fenix, Franuś i Xan. Wszyscy zasiedli przy stole. Zaczęło się. Navaro pierwszy zaczął jarać szlugę, po kolei odpalali od niego Hidden, Szary, Franuś i . . . ku zdziwieniu wszystkich, Xan, poczciwy wzorzec cnót. Nie zdążyły opaść pierwsze chmary dymu, gdy do burdelu weszli zrywając kotarę Shab i Shiro. Tak, Navaro zaciągnął się mocniej niż dotychczas. Czyżby Shiro nadal żył?

-Yes Navaro, i still life - rzekł spokojnie Shiro innym niż dotąd dialektem, zdejmując poszrpany kapelusz, Navaro nadal milczał trzymając dym w płucach

-Uciekłeś - zagadnął krótko Xan, Navaro spojrzał na niego

-No cóż, tak między diabłem a prawdą . . . - nagle spowiedź Shiro przerwał stłumiony chichot z ogarnietego cieniem kąta.

Wszyscy zwrócili wzrok w kąt, z którego nagle wyszła dziwnie znana niektórym postać.

-Hahaha, czyż to nie Obi Kenobi? - zagadnął Dai wstając z krzesła

Hidden widocznie niezbyt ciekawy sytuacji, wyjął z kieszeni płaszcza uwieszonego na krześle ocalałą nutelkę chamiru śląskiego. Łyknął solidnie, po czym zrobił to Fenix. Franuś nie czekając na uścisk przyjacielskiego szkła, wyjął ze swojego jacket'a małą buteleczkę płynu o niezwykle płynnej konsystensji. Odkręcił kurek, a wszystkich wokół, łacznie z Obim ogarnął nieprzyjemny dreszcz . . . Franuś spojrzał po nich nim zajął się opróznianiem buteleczki . . .

-No co, tak pachnie czyste 98% - stwierdził, poruszył ramionami i łyknął grzdyla nie roniąc ani kropli

-Pamiętasz Dai? Bo ja tak. Czekałem na zemste tyle lat, że aż zapomniałem jak sie nazywam. Bodajże Obi Kenobi - stwierdził drapiąc się po łbie

Navaro zachihotał i zaczał bujac sie na krześle pykając szlugę.

-Myślałem że jesteś Obi WAN Kenobi? - podsunął wiecznie wiedzący abstynent Xan

-Nieważne. Czas by sie dokonało. - rzekł wyjmując z kieszeni cos na podobe latarki

Z "latarki" błysnęło światło i wywlekł się promien lasera. Navaro zakaszlał. Widocznie latarka Obi'ego zrobiła na nim wrażenie. Hidden nic nie powiedział, leżał juz na podłodze

Hidden: Hidden nie leży na podłodze, Hidden bada teren z ukrycia.

-HAHA! Gin więc psie niewierny! - rzekł Dai, wyjmując . . . latarke czerwonej poświaty.

Walka rozgorzała. Brzmienie lasera doprowadzało niektórych do odruchów wymiotnych od nadmiaru alkohlou. Dai zdawał sie tracić siły. w końcu [ ort! ] padł. Navaro znudzony wstał. Podszedł do Obiego. Nie zdążył zapalić ponownie latarki,a juz był cięższy o Incruxa. Padł, a wraz znim Franus, widać, zbyt dużo wypił tego wieczoru. . .
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 39
Dni na forum: 7.072
Plusy: 2
Posty: 1.408
Muszę przyznać, że jestem pod szczerymm wrażeniem waszych opowiastek.
Są niesamowite, klimatyczne, i tworzą rewelacyjną atmosferę naszej rozgrywki...
Wszytskim autorom gratuluję pomysłowości.
Tylko przestańcie mnie upijać, bo w końcu obudzę się z prawdziwym kacem

A co do nominacji, to bede zabójczo konsekwentny...
Obi Kenobi, it is time for You...
Niech moc będzie z Tobą.

pozdrawiam

Takeda Shingen
Szybki jak wiatr, spokojniejszy niż las, gwałtowny jak ogień, niewzruszony niczym skała.
Hidden Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
Hidden
Wiek: 34
Dni na forum: 7.272
Plusy: 1
Posty: 1.246
Skąd: Kraków
- Dawaj wódkę.
- Nie.
- Dawaj.
- Nie.
- Dawaj mówię!
- Nie.
- Cholera... - stwierdził zrezygnowany Hidden i odszedł od Francia, który z wyższością trzymał teraz w górze setkę polskiej wódki. Przysunął gwint do ust i zacisnął zęby na zatykającym go kapslu. Jedynym szybkim ruchem otworzył butelkę i wypluł zatyczkę na ziemię, po czym pociągnął parę głębszych.
- Taką lubię, sześćdziesięciu procentowa...
W tym czasie skacowany Hidden plątał się po nowej karczmie. Zdawała się jakby nowsza od poprzedniej, lecz może po prostu tamta została przez nich zniszczona. Z pewnością częstotliwość spotykania kałuży szczochów i rzygów była mniejsza niż tam, lecz to tylko kwestia czasu. Hidden przekroczył górę w pół przetrawionej materii, w której zanurzony był teraz półprzytomny Szarak. Ruszył dalej, w poszukiwaniu Marcusa, który mógł mieć dla niego przynajmniej parę łyków ostrej gorzały. Swym mętnym wzrokiem dojrzał Shiro, Daiego i Navaro rżnących teraz w strip pokera przy jednym ze stolików. Problem w tym, że byli całkowicie !? i rozgrywka bardziej przypominała grę w wojnę, aniżeli partyjkę domorosłych karciarzy. Hidden spokojnie, acz lekko kiwając się na boki, podszedł do Marcusa i zaczął grzebać mu po kieszeniach płaszcza. Odnalazł piersiówkę, była do połowy pełna. Szybko ją otworzył i w celu zniszczenia kaca, wypił całą zawartość. Gdy ostre ciepło rozlało się po jego ciele, postanowił ocucić towarzyszy. W takich jak ta sytuacjach człowiek jest zmuszony do najbardziej bestialskich czynów, szczególnie, gdy trzech mężczyzn gaworze jak dzieci i podrzuca w ręce trzy karty. Hidden sięgnął za pazuchę swego płaszcza i odnalazł pół litrową butelkę octu. Odkręcił zakrętkę i wciągnął nosem ulatniający się z pojemnika zapach. Naturalny odruch wymiotny i zakręcenie w głowie zdawało się trwać wieki, lecz na szczęście w miarę szybko uporał się z chwilowym odlotem. Lord upuścił dolną szczękę Marucsa i wlał do ust sporą ilość octu. Nie czekając na jego reakcje, zabrał się za Shiro i Daiego. Gdy kończył z tym ostatnim, w tle można było zobaczyć tarzającego się po podłodze Navaro z dłońmi zaciśniętymi na szyi. Pluł, kaszlał, a łzy lały mu się z oczu.
- Może nie powinienem dodawać do tego soku z cytryny... - rzekł sam do siebie Hidden, obserwując już trzech tarzających się po ziemi mężczyzn. Uśmiechnął się krzywo i zaczął drapać po ponad tygodniowym zaroście. Wiedział, iż aktualnie cała trójka jest niezdolna do wstania z podłogi, wiec rozglądnął się po karczmie. Przy innym stole ujrzał Xana siedzącego z dwoma ciemnoskórymi w strojach a'la Hawaje. Zaciekawiony tym faktem Hidden, ruszył w jego kierunku. - Co jest, Xan? - zagadał, przysiadając się, tym samym czując ostre uderzenie w głowie i mdłości. Kac.
- Siemka. - zaczął niższy z turystów. - Jimi Huna Kulamu Nukuła Muna Puła. I młodszy brat. - rzekł, pokazując na rosłego Hawajczyka, który teraz szeroko uśmiechał się do Hiddena. Jemu jednak niezbyt się to podobało.
- Czego oni tu? - spytał Xana.
- Cicho, prowadzimy ważną konwersację... - zaczął, lecz Lord mu przerwał.
- Przestań pieprzyć, wiadomo, że to szpiedzy eMate. - rzekł Hidden i nawet nie rozglądając się, wyciągnął swego Colta, odchylił rękę do tyłu i na "czuja" wystrzelił w siedzącego pod ścianą chłopaka. Kolejna kula w sercu eMate.
- Nieźle. - stwierdził krótko Xan, patrząc jak Hidden zdmuchiwał dymek ulatniający się z rozgrzanej lufy i chował broń za pazuchę.
- Ale, ale, ale, ale my... - zaczął jąkać się Jimi, nerwowo machając przed sobą dłońmi.
- Wiem, ale musiałem mieć jakiś powód by do niego strzelić, nie? - stwierdził Hidden i oparł nogi i blat stołu. Wyciągnął się wygodnie na krześle i wsypał trochę tytoniu do swej fajki. Po chwili już wciągał swój ulubiony aromat, nie zważając na kaca.

- Ciekawe co im się stało... - pomyślał Shab, widząc leżących na ziemi Shiro, Navaro i Dai w pozycjach umarlaków. Tylko lekkie drgawki sugerowały, iż nadal żyją. Shab spokojnie pociągnął łyka ze swego kufelka pitnego miodu.
- Zabije... tego...buca... - wyszeptał Navaro, patrząc się w sufit, a żołądek znowu podszedł do gardła.

Akira Toriyama 1955 - 2024
Obraz
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 34
Dni na forum: 7.058
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
Dai Kaiosama napisał(a):
A co do nominacji, to bede zabójczo konsekwentny...
Obi Kenobi, it is time for You...
Niech moc będzie z Tobą.
No skoro już czas na mnei to nie stawiam oporu Mam beznadziejny nick, avatar i w ogóle [ ort! ] jestem do dupy, ale dobrze mi z tym

Głosuje na samego siebie, ponieważ nie chce już nikogo obrażać, a w szczególności Shiro, który chyba wkurzył się odrobinę za moją krytykę. Skończcie ze mną jak należy. No dalej naciśnijcie spust. Odejdę z honorem...

P.S. Szaraczku, to nie jest opowieść Nie mam ochoty, ani humoru na pisanie.

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez Avensus: 12.10.2006, 22:41
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 7.088
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
Wracałem do… knajpy. Tak, tak, - knajpy. Obudziłem się rano we własnych rzygowinach, obok mnie w podobnym stanie leżeli wszyscy inni biesiadnicy. Widząc ich smutne, trzeźwe twarze, poszedłem do domu. Na podwórku popatrzyłem na wysokość słońca na niebie, padający cień i odmierzyłem punkt nachylenia od miejscowości którą podczas mych podróży, założyłem i nazwałem Grinłicz.
- 4. 30… -
Zlazłem do piwniczek, i wyciągnąłem piękną, pięciolitrową beczkę z bimbrem z bananów. Druga butla, jaką wyciągnąłem z szafy, była bardzo stara. Nalałem sobie do piersiówki i spróbowałem.
- Mmm… Koszerna. Kocham żydowskie trunki… - Rozkoszowałem się
Trzecia butla, bagatela piętnastolitrowa, była napchana cienkim winem, które kiedyś zdobyłem, gdy z kolegami z starej bandy, tej, w której obecnie również się obracam, zrabowaliśmy knajpę i pochlaliśmy się w cztery dupy… Ach, chciałoby się mieć znowu po pięć lat, uśmiechnąłem się do własnych myśli. Wino nie było dobre, nawet nie wiedziałem czy z winogron, ale upici już moim bimbrem, 97%, wypiją wszystko.
Razem z moim pachołkiem, tachaliśmy na wózkach boskie trunki. Gdy wpadliśmy do knajpy, niektórzy już powstawali. Widząc, co mam, zakrzyknęli radosnym głosem i rzucili się na bimber. Inni, gdy tylko odkorkowano butle, natychmiast pochwycili zapach, i ruszyli badać co się znajduje w beczce…

Wtem do knajpy wpadł Obi Kenobi. Rzucił się na beczkę. Nikt specjalnie na to nie zwracał uwagi. W końcu – spragnionego trzeba napoić. Ale gdy zaczął rozwalać beczkę, wszyscy rzucili się na niego. Ja zaś, wziąłem kredę, narysowałem okrąg, w nim kwadrat, na nim herksagram, heartgram i pentagram. Nagle z podłogi wydobyła się wielka armata.
- Kij Ci w oko! – Krzyknąłem, i wystrzeliłem. Obi dłuuuugo jeszcze leciał, zanim nie spadł…

Nagle w progu staną eMate.
- Żyję!
- I przyszedłeś tu? Głupek… - Odparł znudzony, oparty na łokciu, plecami do eMate Hidden.
- I co się gorączkujesz, Ciebie załatwię w następnej opowiastce… - rzekłem.

Pozdrawiam. PS. Obi Kenobi, twa wypowiedź jest ździebko żenująca, weź strzel edita…

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Xan Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Xan
Wiek: 68
Dni na forum: 7.497
Posty: 474
Skąd: Forteca Żalu
Wątpię, by Lucas spodziewał się takiego obrotu spraw. Darth Francio, zamiast tylko pokonać Kenobiego, zjadł go. Hmm, chyba pora pomyśleć nad ograniczeniem wiekowym dla SW

TERMINATED Azi
Dai Kaiosama
eMate
franqey
Fenix Fable
Jack Marcus Navaro
Hidden Lord

TERMINATED Lilu
TERMINATED Obi Kenobi
Shabranido

TERMINATED Shiro
TERMINATED Szarak
TERMINATED Xan

Pozdrawiam serdecznie.
A.

P.S. Go Tęx, jeśli tu zaglądasz - co z tymi nagrodami? Bo jeśli się zgodzisz, to zmienię nieco strategię w tym temacie...

Miyamoto Hachimaro
obiit Anno Discordiae MMVII
Idus Ianuarias

Hic natus est
Q'ccaon'naeaeccer
Anno Discordiae MMVII
Ante Diem XIII Kalendas Martiae
eMate Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Asakura ]
eMate
Wiek: 33
Dni na forum: 7.487
Posty: 1.327
Skąd: Wałbrzych
Bum w Navaro, za swego czasu 'Calibra' bardziej przypadl mi do gustu;)

Ten post był edytowany 2 razy, ostatnio zmieniony przez eMate: 12.10.2006, 21:09
Fenix Fable Mężczyzna
Saiyanin
Saiyanin
[ Klan Takeda ]
Fenix Fable
Dni na forum: 6.935
Posty: 189
eMate. Bo on w przeciwieństwie do Navaro, nie piszę ciekawych opowiastek.
Focus Mężczyzna
"GMF
GMF
[ Klan Asakura ]
Focus
Wiek: 37
Dni na forum: 7.278
Plusy: 41
Posty: 2.966
Skąd: Szczecin
Mój strzał idzie w kierunku Navaro. Wiesz nic do Ciebie nie mam, ale Nam brakuje mięsa, a ematem się nie najemy

Regulamin Forum | Cytaty z mang i anime

Obraz
Xan Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Xan
Wiek: 68
Dni na forum: 7.497
Posty: 474
Skąd: Forteca Żalu
eMate. Za całokształt.

Miyamoto Hachimaro
obiit Anno Discordiae MMVII
Idus Ianuarias

Hic natus est
Q'ccaon'naeaeccer
Anno Discordiae MMVII
Ante Diem XIII Kalendas Martiae
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 35
Dni na forum: 7.180
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Na wstepie chciałem podziekować Fenix'owi i zdziergać eMate'a

... wtem Harry zamachnął się różdżką. Ogromny cracius uderzył w pierś Voldemorta ... - rzekł Hidden spoglądając zza siódmego tomu Harrego Pottera (tak wiem że jeszcze go nie wydano, ale czego nie dostaniesz na "koronie" w Bydgoszczy na zagorzałych fanów czarodzieja z krainy kredek

-Pieprzony goguć! - warknął Franuś ledwo unosząc łeb znad blatu stołu

-Goguś nie goguć! - poprawił go wszystko wiedzący dwunogi wzorzec cnót, Xan

-Mniejsza o to - warknął Franek pociagając zdrowo śliwowicy z alpejek północnych

Xan skrzywił się. Spojrzał na Navaro. Ten jakimś niezwykłym okiełznaniem losu NIE jarał szlugi.

-Tera ja Wam poczytam - stwierdził Franek niechętnie puszczając dzban z "wyśmienitym trunkiem". Podszedł do regału z mniej więcej setką książek.

-Ein, zwei, drei, spier***** ! - wyrecytował po czym wyjął jedną z bardziej zakórzonych ksiąg.

Podszedł chwiejnie do stołu, przy którym niecierpliwie czekali wierni słuchacze. Zasiadł, łyknął z dzbana, i spojrzał na okładkę. . .

-Pan Tadek, czyli ostatni odjazd na Litwie, może być dobre, nie? - zaczkał rechotając - Piórem Adama Mickewicza - dokończył, podrapał sie po brodzie i zaczął poszukiwać skojarzeń . . . - To chyba z Polski, co nie? - spytał podnosząc z posadzki pustą butelkę po wódce i pokazując co niektórym, wiekszość, lepiej obeznana z tym trunkiem, przytakneła.

-Oby książki mieli tak dobre jak wódkę . . . - stwierdził otwierając książkę - Litwo, obczyzno moja, ty jesteś jak zrowie, ile Cię trzeba cielić, Ten tylko sie dowie, kto Cię zdradził . . . - podrapał sie po głowie - To ma sens . . . - stwierdził

-Wiesz Franek, nie żebym się czepiał Twojego absolutnego talentu literackiego, ale pozwól by najmłodszy Nam poczytał . . . - stwierdził Xan

-No dobra . . . niechaj tak bedzie - zgodził sie Franek podnosząc dzban z resztka śliwowicy

eMate wstał z krzesła, i podszedł do księgozbioru. Podrapał sie po łbie, po czym wyjął najcieńszą z książek. Zasiadł na krześle u boku Franusia. Odór sąsiada peszył go nieco. Spojrzał na Xana. Ten pokręcił znacząco głową. W końcu eMate otworzył książeczke.

-17 Lipca : Navaro, rozwale Ci łeb nim zdążysz wstać . . . - zaczął czytać, lecz nie dokończył. Słowa dotarly do Navaro szybciej, niż do eMate'a to, co własnie przeczytał. Jego łeb poturlał sie po ziemi plamiąc krwią posadzkę. Wszyscy wokół osłupiali.

-Ale . . . dlaczego? - spytał Xan z szeroko otwartm otworem gębowym

-Zwątpił we mnie, a kto wątpi, Ten błądzi . . . w zaświatach - stwierdził krótko Navaro, po czym zasiadł z powrotem na swoje krzesło i zajarał szlugę od jednej z gogasających świec

Xan chwycił książeczkę, którą pech podrzucił eMate'owi.

-"Jack Marcus Navaro, AUTOBIOGRAFIA, zawiera listy do Navaro" - przeczytał wyraźnie

Navaro zachłysnął sie dymem.

-Cholera! Wszędzie tego szukałem! - uradował się niezmiernie ściskając Xan'a (bez skojarzeń)

-Szukajcie a znajdziecie - zripostował Fenix gasząc pojarę o leżący na poasadzce łeb eMate'a


Pozdro eMate

emate:pozdro;-)

shiro: ja też pozdrawiam ;p
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 38
Dni na forum: 7.142
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
Tak oto towarzysze Obiego rzucili się na tego Bogu ducha winnego chłopaka. Porzerali go żywcem , nie bacząc na jego błagania o szybką śmierć. Straszne były jego męczarnie , choć schabranido twierdzi że jego były większe , gdyż kawałek mięsa wleciał mu między zbutwiałe zęby , i sprawiał że chłopak cholernie seplenił ku uciesze gawiedzi. Wreszcie postanowili jednogłośnie że jednak rozpoczną wspinaczkę. Po drodze na górę stała się jednak rzecz straszna - oto Navaro który niósł na plecach cały zapas żywności na następne dni nie złapał się dobrze grani , i zaczął spadać w dół. Na szczęście chwycił się w locie wystającego korzenia , jednakrze mięcho przepadło. Kolejne dwa dni drogi strasznie wyczerpało podrużników , tak że w końcu nie byli w stanie się ruszyć. Fable po cichu podszedł do eMate: Słyszysz? spytał- to duchy zmarłych wzywają ciebie za to żeś ich pożarł
- W brzuchu ci burczy łosiu , i nazywasz to duchami zmarłych. Stwierdził franqey , ale fakt faktem trzeba wybrać kolejną ofiarę do zjedzenia.
- O ile dobrze pamientam los padł na eMate ciągnął Fenix
- tak , ale to Navaro upuścił mięcho odciął się chłopak
- racja zauwarzył schabranido
- tak więc , Navaro za to że zamiast latarki zapakowałeś do plecaka ten durny miecz który przeciążył i sprawił że nasze mięso spadło , oraz za pozbawienia nas oświetlenia w jaskini , będziemy musieli się pożegnać. Chyba że oczywiście ma ktoś coś przeciwko zakończył franqey

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
Wyświetl posty z ostatnich:
Strony:   1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  

Forum DB Nao » » » Survivor - wersja userska
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2025 DB Nao
Facebook