- ale przecież padło na eMate - tłumaczył się shiro
- niezbadane są wyroki Boskie , a ty chcesz [ ort! ] rozwiązać to jakimś głópim losowaniem? Sam widzisz że Najwyższy przeznaczył nam ciebie , abyśmy mogli przetrwać , a ty śmiesz to podważać?
- nie poddam się bez walki - wrzasnął Shiro żucając się na Franqyego. Ten jednak był znacznie szybszy niż wskazywać by mogły drżące od braku alkoholu dłonie. Zanim ponurak zdążył do niego dobiec , franqey przebił go na wylot pochodnią. Shiro w mgnieniu oka stanął w płomieniach. Z przebitym brzuchem , oraz cały w ogniu zaczął biedz w dół tunelu potykając się i krzycząc jak zarzynane prosie. Reszta pobiegła za nim , gdyż po pierwsze mieli na niego straszną ochotę ( pozostając heteroseksualni ), a po drugie był jedynym źrudłem światła jakie posiadali.Tak więc cała ta dziwan parada dotarła w końcu [ ort! ] do swego celu - litej skały przy której to zwęglały się resztki ich dawnego towarzysza.
Niezwykle zadowolony z rozwoju sytuacji Obi stwierdził: przynajmniej wreszcie mamy pieczone mięso. Nagle usłyszał cichy głos ludzki błagający pomocy. Gdy spojrzał pod nogi okazało się że pod Shiro leży Azi z połamanym kręgosłupem , i popalonom twarzą. Dai wyciągnął czekan , i w ostatnim geście człowieczeństwa jaki w nim pozostał dobił towarzysza.
Po obfitym posiłku grupa zaczęła się zastanawiać co począć dalej - wspinać się po ścianie , czy też zawrucić , i iść nie wiadomo [ ort! ] w jakim kierunku.
W końcu Obi zadecydował- idziemy w górę.
- a kto do cholery ustanowił cię naszym przywudcą? spytał Fable
- właśnie podchwycił wątak - franqey , historia pokazuje że przywódcy z głupimi nazwiskami popełniają największe błędy . Dajmy na to Hitler
- Co głupiego jest w nazwisku Hitler? spytał Dai
- Nie wiem , ale jakoś tak źle mi się kojarzy. Wracając do ciebie OBiI KENOBI , to robię się głodny
- przecież mamy jeszcze jedzenie - tłumaczył się Obi
- tak , ale w miare jedzenia apetyt rośnie[/i]
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"