Kupę bym zrobił.
I tak olejecie tego posta, jak olaliście słowa chrystusa więc rozpisywac się jakoś nie będe.
Wypraszam sobie, ja już dziś ogłaszam cię moim prywatnym nowym mesjaszem.
A tak z innej mańki, to właśnie żyję w obliczu mojej prywatnej apokalipsy przyjmując że życie jest sztuką umierania. !? mnie teksty w stylu "spełniłbym marzenia", "powiedział dupie co do niej czuję" etc. !? byście zrobili. Na razie odkładacie to na emeryturę, czy inną cholerę, bo nie możecie się pogodzić że nigdy tego nie zrobicie. W obliczu apokalipsy nie byłoby paniki. Ludzie udawali by że nic się nie dzieje, tak jak dzisiaj oddalają od siebie myśl o własnej śmiertelności. Kończę, bo nie warto.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"