Im dluzej o tym mysle, tym bardziej nie podoba mi sie to, co zrobili z Lukiem. Pisze to jako osoba, ktora przez wiekszosc czasu nie mogla Luke'a scierpiec i zaczela go powoli doceniac dopiero po obejrzeniu Zemsty Sithow. Z jednej strony fajnie, ze w Ostatnim Jedi jego postac zostaje odbrazowiona - ze zostaje on pokazany jako czlowiek, ktory moze sie mylic i upadac, ale z drugiej... No wlasnie, tworcy przedobrzyli. Nie widze Luke'a jako kogos, kto na podstawie odczucia moglby chciec . Nie pasuje mi to po prostu do koncepcji tej postaci. Luke jest archetypicznym protagonista, symbolem dobra i swiatla - robienie z niego na sile ulomnego czlowieka, ktory uwazam za niepotrzebne i nieprzekonujace, a przede wszystkim za krzywde wobec tej postaci oraz krzywde wobec fanow serii. Rozumiem Luke'a, ktory sie myli, ktory popelnia bledy, ktory czuje sie winny i sie odsuwa, ale nie Luke'a, ktory
"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"
kirin.pl