Thorik napisał(a):
Nie dziecko, ale zarodek. Trzymajmy się poprawnej terminologii. Okres prenatalny bynajmniej nie zalicza się do dzieciństwa. Także w polskim prawie zostało jasno określone, iż dzieckiem jest istota ludzka od urodzenia do osiągnięcia pełnoletności (18 lat). Nauka nie kłamie. Nie dajmy się zwariować rozemocjonowanym oszołomom, którzy twierdzą inaczej.
Użyłeś też ciekawego słowa (zakładam, że nieświadomie), a mianowicie nazwałeś dziecko "kłopotem". Strasznie brzydko to brzmi. Nazwanie ludzkiego istnienia, kłopotem. Niczym rzecz, którą można sobie usunąć i robić z nią co się chce.
Argumentacja, iż usunięcie zarodka jest zabójstwem, gdyż każdy człowiek był niegdyś zarodkiem, jest, nie oszukujmy się, idiotyczna. Na podobnej zasadzie mógłbym stwierdzić, że każdy człowiek był niegdyś zygotą, wcześniej: komórką jajową i plemnikiem, więc miesiączkowanie i męską masturbację również należy uznać za rodzaje zabójstwa. Absurd.
Przyrównywanie aborcji do zabójstwa narodzonego człowieka to moim zdaniem kompletna paranoja i jestem w stanie to zrozumieć tylko w przypadku Teresy z Kalkuty, która – wiadomo nie od dziś – była osobą wyjątkowo obrzydliwą, zapewne chorą psychicznie. Powoływanie się na bogów i inne postacie fikcyjne nie najlepiej świadczy o psychice.
Osobiście w temacie aborcji większą wagę niż do okoliczności zaplemnienia przykładam do stadium ciąży; według mnie usunięcie zarodka, w którym nie wykształciły się jeszcze komórki macierzyste komórek nerwowych, powinno być w pełni dozwolone. Takoż aborcja w sytuacji zagrożenia życia matki – dorosła kobieta jest cenniejsza od osieroconego dziecka.
Pozdrawiam serdecznie.
Q.