Wczoraj o 13:30 siedzę sobie na peronie w Gdyni Głównej i wyczekuję na pociąg. Jako, że czasu trochę mam (2h30min), postanawiam kupić sobie pisemko w pobliskim kiosku i zająć się lekturą. Trafiam na Science Fiction z sierpnia tego roku, nr bodajże 46. Otwieram, przeglądam, czytam. Pierwsze opowiadanie słabe, drugie nudne, trzecie zostawiam w przedbiegach. Wracam do domu, zmęczony podróżą, poirytowany pociągową organizacją i w ogóle wściekły na cały świat. Zaglądam na DB Nao a tu jak to powiedziała Parvatti " toż to niesamowity balsam na mą zbolałą duszę. " czyli opowiadanie Szarka.
Największy plus za to, że intryguje i wciąga. Połowa wypocin "znanych" autorów, to teksty, które już po pierwszych 2-3 stronach chce się odłożyć. Tu natomiast mamy rzeczy i osoby przyciągające naszą uwagę. Jezus, ograniczone zdolności przy przybraniu ludzkiego ciała, a także ludzkość, która wsadza Syna Bożego do więzienia. Połączenie metafizyki z dzisiejszym biegiem za pieniądzem i intrygami. Epilog rozwala. Użycie tak znanych postaci i przerobienie ich na marionetki dzisiejszego świata udało Ci się w 100%. Do tego to co napisałeś, pokrywa się rzeczywistością. Nie dosłownie, ale w dużej mierze. Ładnie to rozplanowałeś. Good job.
„(..) czytanie książek i oprawianie ich to całe dwa, i to ogromne, okresy rozwoju. Z początku pomalutku uczy się człowiek czytać. Oczywiście nauka ta trwa wieki. Książkę rwie, szapie, brudzi, nie traktuje jej poważnie. Oprawa zaś świadczy o szacunku do książki, świadczy o tym, że człowiek nie tylko lubi ją czytać, lecz że traktuje ją poważnie.” Dostojewski Fiodor