Czytałem ostatnio o takich tatuażach i w ogóle o tym, że te tatuaże (albo nawet tatuaże w ogólności) są niemile widziane w społeczeństwie japońskim. Ale wątpię, by obcokrajowca z takim tatuażem posądzono o przynależność do takiej organizacji. Wątpię by tak konserwatywne w zakresie obrony własnej warstwy kulturowej Japończycy dopuszczali myśl, że obcokrajowiec pracuje dla jakiejś grupy yakuzy a już tym bardziej w przyjęcie kogoś takiego przez yakuzę. A poza tym, czy taki tatuaż dla japońskiego przestępcy nie wiąże się z osiągnięcieciem jakiegoś stopnia zaufania ze strony przywódców gangu? Myślę, że prezej taki obcokrajowiec byłby kojarzony z tym, że zafascynował się Japonią, ale od złej strony.
Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD