Manga jest rysowana przez Toyotaro i to po 20 latach od zakończenia poprzedniej, dlatego nie miałaby prawa nazywać się po prostu Dragon Ball. Poza tym to półprodukt, bo nie przedstawia powrotu Freezy ani wydarzeń z Brolim.
Film kinowy Battle of Gods był pierwszym filmem od jakichś 17 lat i jakoś nikt nie miał problemu z tym by był z serii DBZ mimo iż ta się dawno temu zakończyła.
To jaki jest sens robienia kinówek, i kupowanie biletów na seans skoro i tak wszystko zostanie zaadaptowane przez Toyotaro?
Proste, po co wydawać pieniądze na bilet skoro cała historia trafi do mangi plus za darmo w wersji komiksowej, tak się nie promuje filmu
Nie udawał odcinków starej serii bo nie musiał, nowy styl nie popsuł klimatu serii, a mimo wszystko nazwa Z została.
były ekskluzywnymi historiami które zobaczysz tylko tu, a adaptowanie historii tak jak to było w 2 filmach serii Z tylko zabijało ich wyjątkowość
Dragon Ball Super swą wszechobecną Toriyamowatością na swój sposób bije Zetkę w przedbiegach.