Franqey wszedł do pokoju visualboya bez pytania przymając korkociąg w kieszeni skóry. Zastał go pijącego jakiś dziwny trunek. Bez ogródek spytał go co się stało gdy z eMatem pisali test. Ten odpowiedział że eMate popełnił więcej błędów , i odpadł. Wtedy franqey przytoczył mu całą opowieść kamyla , i spytał jeszcze raz o to czy najpierw eMate popełnił więcej błędów , czy też został zabity zanim test się skończył. Gdy visualboy powieział że najpierw zostały ogłoszone wyniki franqey pokazał mu kartę odpowiedzi z której wynikało że eMate nie zdążył skończyć testu. Nic nie mówiąc visualboy wyciągnął pistolet , i strzelił Frankowi w brzuch. Następnie wybiegł z pokoju , ale ciężko ranny franqey wbił mu korkociąg w nogę. Gdy go wyciągnął zobaczył że zamiast krwi na śróbie została dziwna czarna substancja. Cały mimo upływu krwi zdołał podnieść napój zamachowca , którym okazało się paliwo dla cyborgów. Zatamował krwawienie , w opierając o ścianę wyszedł z pokoju. Na korytażu znalazł edhel w kałuży krwi. Wcisnął guzik alarmu znajdujący się na ścianie i podszedł sprawdzić dziewczynie pusl. Była przytomna , lecz bardzo słaba. Wskazała kierunek w którym pobiegł visual , i zemdlała. Franqey poszedł w kierunkudolnych poziomów miasta , gdyż tam właśnie pobiegł robot zostawiając edhel pomocy medycznej która w niedłógo miała się zjawić.Po drodze znajdował plamy cieczy z rannej nogi przeciwnika. Po pewnym czasie doszedł do slumsów , gdzie zagrodziło mu drogę trzech meneli - ludzi pozbawionych statusu obywatela z racji deformacji genetycznych. Franqey zaczął powoli się wycofywać , ale tamci pokazali na ciało czwartego mutanta , i zaoferowali pomoc . Szli we czterech w kierunku który pokazali nowi toważysze franka . Ten wiedział że układy z menelami zawsze się źle kończą , ale w obecnej sytuacji nie miał zbytnio możliwości. Nagle usłyszel strzał i najmłodszy z mutantów , ten ze zdeformowaną dłonią i brakiem dolnej szczęki padł na ziemie z zakrwawioną głową. Reszta pobiegła za strzelcem , a Franqey poszedł w drugim kierunku. Mimo że bardzo żadko schodził na niższe poziomy wiedział że w pobliżu znajduje się maszyna do przerobu śmieci z całego miasta. Wkrutce usłyszał dwa strzały , z czego jeden rykoszet , przyśpieszył kroku , i znalazł kokpit sterujący niszczarką. wszedł na górę , z której widział że jeden z meneli został postrzelony , i klęczy w kałuży a drugi mocuje sie z visualboyem. Widział również że biją się na podjeździe zgniatarki śmieci. Powoli opóścił podjazd , tak że obaj stoczyli się do środka , następnie włączył maszyny. Mutanta zgniotło od razu , natomiast visual dzięki swej niezwyłej sile przebił się przez zgniatarkę , która jedynie zmiażdzyła mu nogi. Następnie taśmociąg pociągnął go w kierunku spalacza. Franqey wyczołgał się z kokpitu , i zaczął poruszać się w stronę visual boya który wyciągnął w jego kierunku rękę i wołał o pomoc. Franqey dopadł go tuż przed spaleniem , i zdołał tylko chwycić jego dłoń . Reszta ciała jednak została spopielona. Franqey schował dłoń do torby , i próbował wrucić , lecz zdał sobie sprawę że stracił zbyt wiele krwi. Byłby pewnie umarł , gdyby nie Fable który akurat zjawił się przed nim. Powiedział że edhel nic nie jest , i że powiedziała mu że Franqey poszedł na niższy pozom. Była to dla feniksa doskonała sposobność do spłacenia długu za pomoc z konkurencji z ukrytymi częśćmi lorda. Po wyjściu ze szpitala franqey Rozkręcił rękę visualboya , i znalazł w niej procesor . Przy sprawdzaniu jego zawartości okazało się że robot skasował większość swoich danych przed śmiercią . Jednej jednak nie zdążył - visualboy miał wspólnika w tym co robił , i wspólnik należy do rady.Teraz jednak nie był czas na zastanawianie się nad tym , gdyż zbliżała się kolejna konkurencja. Kakarotto podszedł do Franka , i spytał go jak myśli kto teraz odpadnie. Po krótkim zastanowieniu Franek odpowiedział:Onikage Minyamo - słyszałeś kiedyś durniejsze imie?
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"