Forum Dragon Ball Nao

» Survivor Userski IV ocena: 8,82 (głosy: 17)110

Strony:   1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 26, 27, 28  
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 32
Dni na forum: 6.595
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
Jakże fajny cytat:
Avensus napisał(a):
Daichi

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]
Legolas Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
[ Klan Takeda ]

Wiek: 31
Dni na forum: 6.537
Ostrzeżenia: 1
Posty: 432
Daichi za bezczelność, chamstwo, władczość, idiotyzm, debilstwo oraz rozprzestrzenianie słowa "lama".
Malik-al-Mulk Cwel Mężczyzna
Opiekun Nao Wiki
Opiekun Nao Wiki
[ Klan Kutang ]
Malik-al-Mulk Cwel
Wiek: 69
Dni na forum: 6.625
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.283
Skąd: Rzeszów
Kolejny wieczór wędrówki. Widać było jedynie przejrzyste niebo i błyszczące gwiazdy, szeroką ścieżkę pośród drzew i księżyc. Od czasu, do czasu udało się ujrzeć, to sarnę, przebiegającą im drogę, to wiewiórkę skaczącą po gałęziach, czy też ptaki i króliki. A może zające. I to koniec zalet. Wszyscy musieli wysłuchiwać majaczenia i bełkotu ledwo przytomnego Olda, po wczorajszej chwili agresji ze strony Cyca. Ponadto, Ishi do chwila narzekał na brak nowych hentaiów, toteż Joe próbował go uspokajać, jednak niewiele to dało. Paint cały czas nawijał sam do siebie o tym, jak strzeli jutro komuś headshota, gdy tylko dorwie się do kompa. Powodzenia, szczególnie, że jutro będziemy dopiero w 1/25 drogi do domu.
TheEND podążał z tyłu, intensywnie myśląc o czymś, Cyc zaś wciąż wycierał ręce z krwi Filippa, która, o dziwo, nie chciała za nic puścić.
- Co to, *, jakaś trucizna?! Farba?! Mały !? musiał mnie *! Co wytrę, to zaraz to znów się pojawia! - Włożył ręce do kieszeni i przyśpieszył kroku.
- Spokój, szogunie! - Warknął ktoś z krzaków. Wszyscy się zatrzymali i wpatrzyli w miejsce, z którego docierał głos.
- Hę? - Cyc zbliżył się do chaszczy i podwinął rękaw, gotów do obrobienia komuś twarzyczki. - Kto tam? - Spytał, po czym rzucił się w krzaki.
- Cycu!!! - Przestraszony obrotem akcji Isziok, pobiegł w zielsko tuż za LessLoverem. Po chwili ciszy, zza krzaków słychać było śmiech. Daichi spojrzał, co tam się dzieje i ujrzał Ishida, Cyca i Focusa palącego zioło. Otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak nie wydusił z siebie ani słowa, jedynie zaśmiał się głośno na widok ujaranego Bartka.
- Chcesz, złociutki? - Zielony podstawił mu skręta pod nos. - Mojej roboty.
- Yyy... Nie, dzięki, nie palę. - Skrzywił się i odsunął, gestem wołając dwójkę towarzyszy, by wrócili do grupy. Ci jednak ani rusz z miejsca, Cyc zaś zaciągnął się głęboko, spoglądając na torbę Focusa, zapewne całą wypełnioną skrętami domowej roboty i ukraińską wódką.
Po chwili Isziok wstał i oparł się o Fly'a, po chwili uśmiechając się zalotnie do Joego. Ruszył w jego stronę i objął Weidera, ten jednak wyrwał się i powalił go 'na partyzanta'.
- Idziesz z nami, Focus, czy oddajesz się łonie natury?
- No jasne, że idę. - Uśmiechnął się podejrzanie do Daichiego. - W końcu muszę znów rozwalić cię w snookera, nieprawdaż, malutki?
- Wciąż czekam na ten obiecany mecz, gdzie nie wyjdę z 10 punktów, zielony. Zobaczymy, czy podołasz. - Podał mu rękę, by wstał, po czym podciągnął go i ruszył dalej. Reszta uczyniła to samo, z wyjątkiem Isha, którego głównym celem było poderwanie Joego.
- Weźże, Ishi! Zdupcaj ode mnie! - Krzyknął Weider, po chwili znów zasadzając kopa Isziokowi, tym razem w jądra. Przez parę minut słychać było jedynie skomlenie, wrzaski, krzyki i bełkot HentaiLovera, który po zerwaniu natychmiastowo ocknął się i wytrzeźwiał.
- 2.37.
- Liczyłeś, END?
- No. Z nudów. Fajnie, nie?
- ...
- Chłopaki... Mam guza na *. - Zwrócił się do obolały Isziok do dyskutujących Painta i theENDa. Po dłuższej chwili wszyscy uspokoili się i ruszyli dalej. Nawet Old był w stanie iść o własnych siłach. Wędrowali przez całą noc, obserwując jak wiatr mierzwi drzewa i trawy. Focus żartował sam do siebie po spaleniu kolejnego, bodajże trzydziestego czwartego jointa (znów theENDowi się nudziło).
Dochodziła czwarta nad ranem, a ścieżka wciąż zdawała się być identycznej długości, jak wcześniej.
- Daleko jeszcze?
- Tak...
- Jak daleko?
- Ishi, odpuść. D a l e k o.
- No tak. Czego ja się spodziewałem po Oldo-pokrewnych. Gupi jesteś Focus.
- Hihihi... - Zaśmiał się jak typowy ćpun i nie patrząc pod nogi, wywalił się na jakimś mieczu. - Ał...
- Hahaha!
- Ryj, Ishido! Patrzcie - Wstał i chwycił miecz, dokładnie go oglądając. Wszyscy przybliżyli się, by obejrzeć to jakże żałosne i przerdzewiałe ostrze.
- Takie okropne... Pewnie czyjś z rodu Filippa. - Stwierdził Fly i wyszedł na drzewo, by poszukać jakichś zwłok.
- Taak. Nawet jest imię, tu, z boku: 'Mihesz'.
Daichi zeskoczył z drzewa i pobiegł w krzaki. - Tam! Tam jest jakieś ciało! - Wszyscy pobiegli za nim, upuszczając miecz, który po zetknięciu z twardą ziemią, rozpadł się na trzy części. Może cztery.
Cała grupa ze strachem spojrzała na zmasakrowane ciało brata Filippa - Mihesza. Daichi, dokładniej przyglądając się zwłokom, zauważył znaki, które zaparły mu dech w piersiach. Przestraszony i otumaniony myślą o sprawcy egzekucji, zdołał jedynie wykrztusić z siebie te słowa, przedzierając się przez gwar towarzyszy:
- Ch...Chłopaki... Ja... Ja wiem kto to zrobił.

Upomnienie za stosowanie wulgaryzmów.
Opowiadanie w survie nie jest wystarczającym powodem, by ich używać.
SoheiMajin Gotenks

Obraz
PALATIAL REGALIA
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 34
Dni na forum: 6.717
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Focus padł na wytarte deski. U.S uchylił zręcznie drzwi karczmy i już miał postawić pierwszy krok tuż za nimi . . . niedoczekanie. Szybko ostał przechwycony przez dwie zakapturzone postaci. Jedna go podcięła i zablokowała ruchy jego rąk, druga zaś raptownie przysunęła ostrze klingi do tętnicy nieszczęśnika. U.S milczał. Trzeci osobnik, w kapeluszu, szybko rozbroił nieszczęśnika, wbiegł do środka i sprawdził co z Focusem. Było za późno. Szyja była głęboko rozcięta, upłynęło może ze trzy litry krwi.

-Co z nim? - spytał Calibra, zdejmując kaptur

-Niestety - wysapał Hidden zadając za stołkiem i prosząc szynkarza o dużą butelkę rumu

-Gnoju! - wrzasnął Ishi wykręcając zniewolonemu jego przeszczepy

-Wyluzuj Ishi - zagaił Calibra, uśmiechając się z lekka i chowając oręż do pochwy zwisającej u pleców

Ishido chyba nie rozumiał, bo otworzył tylko usta i w geście milczenia. Calibra otworzył owe drzwi i przysiadł obok Hiddena, który dążył już posmakować wybornego trunku.

-Hej, Ishi! No nie daj się prosić - zakwiczał Hidden unosząc butelkę płynu na bazie metanolu

-Ishi ukorzył się na ich wołanie, U.S zaś szybkim ruchem uwolnił się z mocnego uścisku nadgarstków

-Ty też chodź, kimkolwiek jesteś! - zawołali ponownie

Ishi wraz z U.S-em przysiadli się do butelki.

-No, panie kolego . . . za karę, że zabiłeś naszego kumpla, opowiesz nam coś o sobie - zaproponował Calibra

-Ja . . . nazywam się Uchiha Sasuke. I mam tylko jeden cel . . . - wyrecytował wpatrując się w ścianę - Zabić pewną osobę . . .

-Hmmm? - popatrzeli po sobie - Kogo? - zapytał Ishi

- . . . eMate'a . . .

-Nie, nie, nie, to my chcemy go zabić - wyznał Hidden, reszta zaś przytaknęła

-Więc nie mam wyboru, muszę się do was przyłączyć . . .
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 37
Dni na forum: 6.680
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
* jak pies Franek w końcu dotarł do domu. Z jego planu położenia się wcześnie nic nie wyszło. Gdy próbował przekręcić klucz ( klnąc przy tym na drani którzy postawili 6 spelun na jego drodze do mieszkania) usłyszał za sobą szelest. Odwrócił się za siebie , i zobaczył szczura wielkości człowieka. Odwrucił się z powrotem w kierunku kwatery , klnąc na barmanów którzy dodają wody do piwa ( która w jego odczuciu wywoława ową halucynację). Gdy zamek już prawie został przekręcony Franek usłyszał za sobą głos mówiący " Pójdzieszszszsz sza mną bo mnie uszszszszłyszszałesz". W tym momencie [ ort! ] klucz w zamku się złamał , więc zrezygnowany Franek odwrócił się do osobnika którego brał za pijacki zwid , i powiedział:
- w sumie chyba lepsze [ ort! ] to niż kolejna noc na wycieraczce.
Popychany przez szczurołaka , nawalony jak worek i nieufający własnej percepcji pijaczyna w końcu trafił do podmiejskich kanałów , gdzie jego porywacz przybrał wreszcie wygląd który wydał się naszemu bohaterowi znajomy. Całkowicie nie świadomy powagi sytuacji odezwał się więc do osoby która go tu przyprowadziła:
-Sasssssssuke? Co my tu robimy? Nie uwierzysz , ale przed chwilą myślałem że jesteś szczurem.
Następnie odwrucił się w kierunku wyjścia i ruszył przed siebie. Tymczasem Uchiha przybrał z powrotem postać szczura i rzucił się na postać zmierzającą ku wyjściu. Mimo problemów ze złapaniem odpowiedniego azymutu Franek zdążył uskoczyć zanim zęby szczurołaka wbiły się w jego skórę . Następnie ruszył przed siebie , słysząc za sobą kroki napastnika. Po kilkunasu metrach zupełnie stracił orientacje w terenie , więc biegł tem gdzie go nogi poniosły , aż się przewrucił i wpadł do wody wypełnionej gównem , szczynami i nasieniem chłopców którzy byli jeszcze zbyt młodzi by sobie kupić , bądź wyrwać kobietę. Gdy próbował się podnieść , zorientował się że przeciwnik już go dogonił , a jedyną drogę ucieczki przysłania mu wielka krata. Czekając więc na nieuniknione wyciągnął papierosa z kieszeni , i próbował przywołać do porządku zamoknięte zapałki. Przeciwnik znajdował się już dwa metry od niego , gdy szyję szczurołaka przebiła strzała. Podążając wzrokiem w miejsce z którego została wystrzelona Franek zobaczył Filipka , który podziękował mu za doprowadzenie Sasuki w pułapkę . Udając że wszystko miał ukartowane podły łgarz dowiedział się reszty historii od młodzieńca. Ozazało się że Uchiha był szpiegiem szczurów , i uciekał właśnie z pałacu z informacjami o kampanii prowadzonej przez imperium. Filippo śledził go już od dawna , ale gdyby nie pomoc Franka nie miałby szans na schwytanie wroga. Gdy historia się skończyła stali obaj przed domem Franka , więc ten zaprosił gościa na kawę. Gdy już wdostał sie przez okno do własnego domu właściciel spytał się gościa:
- co chcesz [ ort! ]?
- jak możesz to poproszę kawę "Anatol" odpowiedział grzecznie zaproszony.
- Co !??
- no "Anatol" taka kawa zbożowa.
- jak se chcesz [ ort! ] , ale ostrzegam że to cię kiedyś zabije - odpowiedział Franqey , po czym wsypał 3 czubate łyżki zwykłej kawy do swojego kubka , i pół łyżki "Anatola" do filiżanki z napisem "Lama" oraz je przynusł do salonu. Następnie poszedł pod prysznic. Gdy skończył się kompać zobaczył swój potłuczony kubek , i Filipa trzymającego się za serce w pozie embrionalnej. - Jak ten idiota mógł pomylić kubki? mruknął do siebie Franek, po czym położył się do wyra.

Następnego dnia odbył się planowany przegląd armii. Składała się ona z 4 miejszych jednostek , na czele których stał Gotenks. Nasz władca jak zwykle miał tępy wyraz twarzy , i każdemu interesantowi kazał iść zrobić kupę. Ubrał się jak idiota , jednak myliłby się ten który odmówiłby mu zmysłu taktycznego. Żeby zapanować nad taką bandą trzeba mieć go bardzo rozwinięty. Jedno czego brakowało naszemu wodzowi , to choćby elementarnego poczucia estetyki.
Dowudcami kolejnych jednostek było 4 generałów , to jest dowodzący Takedą ( od śmierci Daiego) Szary , przewodniczącyący Asakury Focus , szef Shimatzu Old oraz wódz reszty pomniejszych plemion wchodzących w skład imperium tworzących jedną wspólną chorągiew [ ort! ] Calibra. Dowódca Takedy Szary był demonem . Gotenks wezwał go po śmierci , gdyż poza pełnioną przez niego funkcją był również kronikarzem . Jego prawą ręką ( istnieje plotka że dosłownie) był Q. Osobnik który przybył z piekła wraz z Szarym , i który zazwyczaj miał podobne stanowisko w sprawach taktyki.
Następnie w hierarchii Takedy plasowali się Legolas oraz Laru-chan. Oz o ile mi wiadomo jest dość niemrawym elfem , a ona przybyła ze wschodu , i trudno się z nią dogadać jak się nie zna japońskiego.
Następny klan to Asacura. Drugi co do wielkości , pierwszy [ ort! ] pod względem okrucieństwa. Generał Focus , to stary krasnolud , z którym nie raz londowaliśmy w rynsztoku , choć zdarzało nam się również gościć na salonach , i gorszyć obecne tam słodkopierdzące damy niewytwornymi manierami , i żartami poniżej pasa. Obecnie znów piastował wysoki urzęd , ja natomiast dąrzyłem do dna. Teraz właśnie wspomnę o sobie. JMestem Franqey , i to właśnie ja założyłem Asakurę. na stanowisku utrzymałem się dosyć któtko , gdyż musiałem uciekać , i czekać aż gniew Gotenksa minie. Obecnie zajmuję stanowisko majora. Moim kapitanem jest Avensus. Kolo twierdzi że przybył z obcej planety na swoim statku "Sokole Milenium" jak dla mnie jest zwykłym jaszczuroludziem , ale kto go tam wie? Drugim kapitanem jest eMate. Pamiętam go jeszcze jako gówniaża , który nie odrużniał miecza od włóczni. Obecnie mimo młodego wieku to jeden z bardziej doświadczonych ludzi w naszej armii.Ostatnią osobą na tym stanowisku jest Shiro. Podobno kolo sporo namieszał podczas polowań na wampiry. Zyskał nawet stanowisko pierwszego inkwizytora , z którego został zresztą szybko zwolniony gdy przyłapano go w łóżku z jedną bardzo tajemniczą panią nosferatu. Naszym katem jest diabeł Drakan , który lubuje się w zadawaniu cierpienia w jak najbardziej wyrafinowany sposób. Osobiście zawsze wolałem !? młotkiem w łeb niż wbijanie igły w sam nerw , ale to chyba kwestia gustu. Ostatnią , acz wcale nie jajmniej ważną osobą w naszym klanie jest nasz zabójca Kaysarin. Dziewczyna potrafi zrobić minę niemowlaka , i bawić się cudzymi jelitami jakby to była skakanka.
Ostatni z dużych [ ort! ] klanów to klan Shimazu. Jego członkowie to głównie półorki , i ludzie z porażeniem mózgowym. Jego dowudcą jest facet który nie wie ile ma lat , a i tak każe mówić na siebie stary. Poza tym że ma schizofranię , jest gnomem , i strzela z dziwnej broni na którą mówi Colt , to został wybrany na dowudcę , dlatego że jest chyba jednym z normalniejszych , co świadczy o reszcie. Pomniejszymi chanami są: theEND , który przyjechał na ziemie Schimitzu jako misjonarz [ ort! ] , aby wyleczyć ich i przekazać im wiarę . Jego szanse oceniam jako marne. Ischido - półork ,zasłynął tym że zgwałcił 135 kobiet podczas jednej wyprawy łupieckiej. Cyceron - kolo o ostrych zaburzeniach w psychice. Niby basker , jednak albo się tnie , albo żę rzuca na wroga z okrzykiem Cowabunga. Nigdy nie udało mu się tego połączyć. Daichi - zwierzoczłek. Zachowuje się jak małpa , ale fajnie się z nim pije. Paintbal - rycerz który trafił na terytorium shimazu , i stał się tacy jak reszta. Mihesz - półork . Jak do tej pory jedyny sukces enda. Przygarnął go jako gnoja , podczas gdy ludzie próbowali go ukamienować. Widać że parę razy dostał ostro w łeb , ale indoktrynacja mnicha sprawia że czasem gada jak ludzie. Rozarossa - obwołana chanem w ramach równoupranienia kobiet. Joe - kolejny gość któremu się wydaje że jak będzie chodził w kapturze i wyłaniał się z cienia w głupich [ ort! ] momentach to będzie fajny.
Ostatnia chorągiew nie stanowi żadnego klanu. To luźno zebrane wioski które jak do tej pory nie miały ze sobą nic wspólnego. Dowodzi nimi Celibra - półdemon. Koleś jest siwym bardem- mitomanem. Następnie kapitanowie - Tenshi - dowódca latających elfów z terenów granicznych z Shimazu. Często się to uwidacznia. Shisoukin - kolejny gość któremu się wydaje że jak będzie chodził w kapturze i wyłaniał się z cienia w głupich [ ort! ] momentach to będzie fajny. Karmiu- koleś o którym wiem tylko tyle że Gotenks go nie lubi , i wysłał na samobujczą misję

Upomnienie za stosowanie wulgaryzmów.
Opowiadanie w survie nie jest wystarczającym powodem, by ich używać.
SoheiMajin Gotenks

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
Shiro Mężczyzna
"The Human Typhoon
The Human Typhoon
[ Klan Asakura ]
Shiro
Wiek: 35
Dni na forum: 7.018
Plusy: 4
Posty: 2.219
Skąd: Białystok
Mihesz

Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay
Drakan
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
Drakan
Wiek: 34
Dni na forum: 6.212
Plusy: 7
Posty: 1.646
Skąd: Elizjum
Nieświadomie bawił się wiecznym piórem. Znak, że intensywnie rozmyślał. Zaczynało mu brakować czasu, wiele osób widziało jego charakterystyczną twarz. Ponowne pojawienie się w paru miejscach zapewne wzbudziłoby u niektórych niezdrowe emocje lub podejrzenia, szczegolnie, że niekiedy zachowywał się w sposób odmienny od ogolnie przyjętego wzorca. Nie, należało tego uniknąć. Znał nawet sposób. Evril mu pomoże. Evril nigdy nie zawodzi. Potrafi się dostać w każde miejsce niezauważony, wykradnie zawsze to, co jest potrzebne. I co najważniejsze nie wbudza podejrzeń, nawt jeżeli pojawia się w danym miejscu kilkanaście razy. To jego najlepszy sługa i musi go wezwać. DAwno nie korzystał z tej Dyscypliny, wyjąwszy incydent z Tatsu i matką Filippo. Aktualnie musiał się skupić na czynności o wiele bardziej skomplikowanej niż wywoływanie strachu czy zauroczenia. Zamknął oczy i przywołał w pamięci obraz Evrila. Usunął wszelkie wydarzenia ostatniej chwili. Udało się, wyczuł obecność. NAstepnie cichym, hipnotycznym głosem zaczął zwracać na siebie jego uwagę, mącić i zacierać jego umysł, kusić swoją osobą, zachęcać, przywoływać, odsuwać wizję stojących na drodze przeszkód, łamać sprzeciw. Obraz zmienił się. Instynktownie wiedział, że mu się udało. Evril przybędzie na wezwanie.


* * *


"Totalne zadupie wita"
Przybył do jakiejś podłej karczmy, w podłej porze dnia i podłym humorze. Jak zawsze podły los musiał go zagnać w podłe miejsce i do podłych ludzi. Z ochotą, jaką ma przeciętny uczeń chodzić do szkoły, wszedł do środka. Jak na wczesny wieczór ludu było niemało. Wybrał sobie najbardziej oddalony kąt i z wypisaną determinacją na twarzy krokiem posuwistym zmierzał do celu. Z deszczu pod rynnę. Niewybredne towarzystwo o niewybrednych manierach prowadziło właśnie inteligętną rozmowę.
- Żem zawsze twierdził, że baby to ady do garów trza. Nie umiom nic innego, ino jak te kury domowe! - z mondrom miną puszył się jakiś mężczyzna brydny tak, że kloszard spod mostu wydawał się być wzorem higieny i zdrowia.
- Tak?! Tak?! A na jajach to niby kto siedzi? - zagdakała w odpowiedzi jakaś matrona.
Z drugiego zaś kąta:
- Zdejmij to. Ta kiecka nie dla ciebie. Ja w niej lepiej wyglądam!
- Kiedy ty chłop! Ani cycków nie masz!
- No to co? Ty tez nie masz!
Drakan mimowolnie parskął śmiechem. Bodajże pierwszym słyszalnym od niemała 112 lat, ale zawsze...
Ktoś z przechodzących zamachał mu przed nosem płomieniem zapalniczki. Mimowolnie pobladł o ile było to mozliwe przy jego bladej skórze oraz lekko się wzdrygnął. Zmrużył oczy. Ta drobna dekoncentracja ukazała się zgubna w skutkach. Na jego ramię spadła czyjaś ciężka łapa. Zanim zdążył zareagować ktoś skutecznie spętał mu ręce. Do stołu przysiadło się paru nizbyt dobrze zamaskowaych osób. Ich miny nie mówiły nic dobrego. Znowu mignął ogień. Zadrżał silniej, obnażył kły. Zasyczał.
- Bez ekscesów proszę. Odpowiadaj grzecznie a może cię nie spalimy - odezwał się jeden, przywódca zapewne.
- Łaskawiście człowieku - ironizował schwytany.
- Milcz assasinie! Kto cie przysyła?
- Nie jestem assasinem -rzekł uprzejmie.
- Ach, inkwizytorem... Niewielka róznica. Coś za dużo się trudzisz usuwaniem świadków. Mój pan jest niezadowolony, przyczyniłeś się do zniszczenia Tatsu. Głupiś, żeś przeszkodził radnemu. Mój pan wie o tobie. Polujesz na niego. Brzydko, bardzo brzydko...
Znów płomień, tym razem bliżej. Już nie ukrywał strachu, lecz mimo wszytsko zdobył się na triumfujące spojrzenie.
- Niczego się ode mnie ie dowiecie. Odejdźcie.
- Doprawdy? Chłopcy, pomóżcie panu Azaelowi - Drakaowi odświzyć pamięć! Che, che, che... Płomień wybuchł.
Panika wzięła górę nad rozsądkiem. Panika jakiej tylko Rodzina może doświadczać. Nie widzial, nie słyszał już nic. Wirujace, makabryczne kolory przesłoniły mu wzrok, w uszach słyszał swój przerażający, wibrujący w powietrzu wrzask. Wrzask jakiego nie może wydać żadna istota poza nim. Nie wiedział kim jest, nie chciał wiedzieć, to było zbędne. Jego siła wzrosła kilkunastokrotnie. Uciekać! Odpędzić! Wyrwać się! Więzy i hamulce puściły. Zaczynał się Rötschreck.


* * *


Kiedy odzyskał przytomność już świtało. Poczuł coś wilgotego na ręce. Krew. Rozejrzał się dookoła. Wszelki sprzęt w pomieszczeniu został rozbity, zniszczony do cna. Ściany były wymazane kwrwią. Wszędzie leżały trupu. Nie można było rozpozać poszczegolych osób, wszyscy byli calkowicie porozdzierani. Zrozumial. To on był tego przyczyną. To on zabł wszystkich. Oczywiście istniało prawdopodobieństwo, że ktoś uszedłcały, ale na to były nikłe szanse. Gorzej gdy ktos obserwował sytuację z zwewnątrz, gdyż wyglądało, że na dwór się nie przebił. Z trudem wstał. Bolało go całe ciało, ale sam zadnych ran ie odniósł. 'Narozrabiałem...' mruknął i z obojętna miną ruszył ku wyjściu.
Ktoś zagrodził mu drogę. Daichi. Ze strachem i nienawiścią patrzył na Drakana. Domyślił sie, że Daichi obserwuje go od jakiegoś czasu.
- Popatrz... Popatrz co zrobiłeś - rzekł drżącym od emocji glosem.
- Widzę. Chcesz coś jeszcze dodać?
- Ty ignoracie... Ty bezduszniku, ty!!! Jak mogłeś? To byli niewinni ludzie!!!
- Ludzie nigdy nie są niewini.
- Zamknij się! Po prostu się zamknij... Niedobrze mi się robi na twój widok. Mieli rację jesteś zimnym ***. Nie daruję ci tego. osobiście dopilnuję, żebyś zdechł!
- Hmm... to bedzie trude. tak na marginesie to kogo zaangażujesz? the ENDa? A może wszystkich - Joe, Ishido, Cycerona, Rozarossę, paintballa, Kamiru i może Shatterhanda jeszcze? Jak widzisz ponad tzrydziestu nie dało mi rady.
Daichi się cofnął.
- Skąd?! Skąd wiesz?!
- To moja praca. Tyle ci musi wystarczyć, wiecej nie pytaj.
Nie mógl pozwolić na więcej. Cała jego przyszłość stałaby pod znakiem zapytania. Nie mógł pozwolić, zeby Old zaczął coś przeczywac, nie mógł pozwolic na złamanie Maskarady. Ktoś go ścigał a on ścigał jego. Tak przynajmniej wynikało ze słów zamaskowanego mężczyzny. Nie chciał dac okazji Daichiemu do popsucia mu planów. Postanowił skorzystać z dozwolonych mu tricków. Zresztą nie miał wyjścia.
Skierował swój wzrok na Daichiego. Wzrok bezlitosny, władczy, wdzierający się w najgłębsze zakamarki duszy. Był to niezbędny wymóg do dalszych czynności. Wzrok jego ofiary stał się pusty, znak, że udało mu się włamać do jego umysłu. Cicho zaczął mruczeć rozkazy.
- Nie pamiętasz co się tu wydarzyło. Nie widzisz co się tutaj znajduje. Wyszedłeś na spacer. Nie wiesz kim jestem, nigdy mnie nie spotkałeś. Nic nie pamiętasz. Nic... Rozumiesz?
Pokiwał automatycznie głową.
- Świetnie. Pamięc wyczyszczona. A teraz idź stąd. Adieu.
Za Daichim trzasnęły drzwi. Drakan postał przez chwilę, odgarnął włosy, które aktualnie były niemiłosiernie potargane, wyprostował ubranie i po kilku minutach opuścil pomieszczenie. Dla własnego dobra postanowił nie zabijać tego osobnika. Jeszcze nie teraz. Najpierw musiał dopaść Olda.

Upomnienie za stosowanie wulgaryzmów.
Opowiadanie w survie nie jest wystarczającym powodem, by ich używać.
SoheiMajin Gotenks

I know I'm strange, but what are You?
Ech, gdzie te czasy Nao oświecone...
Focus Mężczyzna
"GMF
GMF
[ Klan Asakura ]
Focus
Wiek: 36
Dni na forum: 6.815
Plusy: 41
Posty: 2.966
Skąd: Szczecin
Mihesz, w chwili obecnej poza tym, ze najmniej sie udziela z wybranych osób ni jestem w stanie nic więcej powiedzieć

Regulamin Forum | Cytaty z mang i anime

Obraz
Laru Kobieta
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Takeda ]
Laru
Wiek: 34
Dni na forum: 6.811
Plusy: 6
Posty: 2.801
Skąd: Łuków
Focus napisał(a):
Mihesz, w chwili obecnej poza tym, ze najmniej sie udziela z wybranych osób ni jestem w stanie nic więcej powiedzieć
Z tego co widzę, jeszcze nic nie wspomniał... chyba, że jeszcze śpię...

Więc Mihesz Nie spodobała mi sie afera z jego odejściem. Zachowuje się czasem, jak obrażona księżniczka. Ogólnie jest sympatyczny i dobrze rysuje, jednak z taką wolą przeżycia tutaj nic nie zdziała.

"Jego drogę spowija jedwab, odciski jego palców na rosie,
Mieszkańcy krain mroku pokornie się przed nim płożą.
Bękart Matki Natury odrzucony przez liście i potok
Obcy w obcym kraju, szuka pociechy w swych marzeniach."
Marillion "Grendel".

Denerwować się, to mścić się na swoim organizmie za głupotę innych.
Uchiha Sasuke Mężczyzna
Saiyanin
Saiyanin
Uchiha Sasuke
Wiek: 32
Dni na forum: 6.114
Ostrzeżenia: 4
Posty: 183
U.S wędrował dalej, cały czas miał w pamięci tamtego gostka imieniem Focus. Znał go lecz nie wiedział skąd, a teraz... zabił go

- Cóż, chyba warto było go zabić - mruczał pod nosem czarnowłosy

- Chyba - odezwał się nieznajomy głos dochodzący z krzaków

Szarooki chłopak zatrzymał się wyją miecz, i nasłuchiwał

- Nie bój się jestem przyjacielem - odezwał się ponownie głos

- Skoro tak to wyjdź z ukrycia - krzyknął U.S

- Dobra - odpowiedział mu ów głos i chwile potem pokazał się zielonowłosy mężczyzna dosyć tęgiej postury, z przymocowanym mieczem u pasa

- Jak się zwiesz - zapytał

- Calibra, a ty

- Uchiha Sasuke, ale mówią mi U.S

- Miło mi, w takim razie zapytam: Dokąd zmierzasz, w tamta stronę znajdziesz jedynie Focus'a Seniora, Ojca Focus'a Juniora, chyba, również chcesz go zabić, jeśli tak to pomogę Ci

- Cóż, jeśli nie masz nic do roboty to chodź

Wędrowali tak jeszcze 2 dni, kiedy w końcu doszli do twierdzy Focus'a strażnicy zorientowawszy się kto się zbliża zaatakowali dwójkę wędrowców, Ci natomiast jednym ruchem wyjęli miecze z pochew i zaczęła się walka. Dla doświadczonych w boju, wędrowców była to bułka z masłem. Po pokonaniu strażników udali się do Sali tronowej władcy, z informacją ze jego syn nie żyje i że przyszła kolej na niego. Kiedy już dotarli do sali, powiedzieli wszystko co się wydarzyło.

- I wy myślicie że oddam wam tak o moją głowę nie ma mowy - powiedział to po czym dobył miecz i ruszył w stronę U.S, ten gdy tylko został wyrwany z zamyślenia, odparł atak Focus'a przecinając mu więzadła gdzie była to najgorsza porażka, dla wojownika. Szarooki szybko zadał ostatni cios po czym szybko rozniosła sie wieść o śmierci Focus'a. I tak, rod klanu Focusa zakończył żywot w tym marnym dniu.
Endzik Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Kutang ]
Endzik
Dni na forum: 5.969
Plusy: 25
Posty: 2.091
Został przy stoliku sam. Odprowadzał wzrokiem kobietę, która jeszcze przed chwilą towarzyszyła mu przy kolacji. Wysoka, zgrabna brunetka, ubrana w elegancką spódnicę ukazującą jej nieprzeciętne nogi i koszulę odsłaniającą więcej niż powinna. Typ niegrzecznej sekretarki. Klientka. Mąż zdradzał ją z jakąś podłą zdzirą. To oczywiście jej wersja. Spojrzał przez okno, jeszcze raz dokładnie się przyglądając. Na brak popularności wśród facetów nie mogła narzekać. Od dawna nie przyjął tak błahego zlecenia. Szef nie miał nic przeciwko, ale żaden członek jego "organizacji" nie łapał się za takie coś. Pieniądze z tego były żadne. Trzeba było bardzo uważać, bo na takich płotkach łatwo się potknąć. Wtedy tracili wszyscy. On był na tym punkcie szczególnie wrażliwy. Jego pseudonim operacyjny - theEND - wskazywał wszystkie charakterystyczne cechy, które towarzyszyły jego działaniom. W normalnych warunkach, nie zgodziłby się na tę robotę. Co ważniejsze, normalnie ta kobieta nigdy by do niego nie trafiła. Jednak, gdy prosi znajomy, a do tego bonzo lokalnego półświatka, nie wypadało odmówić. "Pieniędzmi się nie przejmuj. Dostaniesz coś, co bardziej ci się spodoba." - mówił. Chłopak wiedział, o czym mowa, ale podchodził do tego sceptycznie. Do czasu wspomnianej kolacji, bo wtedy musiał przyznać mu rację. Nie wiedział dlaczego tak się dzieje, ale oczy kobiety płonęły czas żądzą. theEND był raczej przeciętnym facetem, a może nawet znajdował się poniżej średniej. Dlaczego był taki oblegany? Przypomniał sobie słowa Al Pacino - When you got the power, then you will get the women. "Coś w tym jest" - pomyślał. Te całe podchody trochę go śmieszyły, ale cała zabawa polegała na tym, że to nie on brał, tylko ona dawała. Poza tym, robił to z jeszcze jednego powodu: wyświadczał ludziom przysługi, nie oczekując niczego w zamian. Prośba "Dona" z pewnością się do tego zaliczała. Czuł cholerną satysfakcję, gdy ludzie coś mu zawdzięczali.
Z rozważań wyrwała go wibracja telefonu. Wiadomość przypominała mu o imprezie w jednym z klubów. Dopił szampana i wyszedł z restauracji. Skierował się do hotelu oddalonego o dwie przecznice.
Wszedł do swojego pokoju. Do wyjścia pozostało prawie dwie godziny. Wykąpał się i ogolił. Godzina. Założył pierwszą z brzegu koszulę i proste dżinsy. Nie lubił się stroić. A imprez w klubie wręcz nienawidził. Nienawidził tłumu nieletnich gówniar, napitych i klejących się do każdego faceta z całej tej gromady odpicowanych lalusiów. Ale szedł tam, bo wiedział, że spotka kogoś, kto będzie myślał podobnie jak on, kto będzie chciał zrobić sobie reseta, a nie chce chlać do lustra. Przestrzegał tylko jednej zasady - nie rzygać. Reszta nie miała znaczenia.
Wyszedł z hotelu. Noc zapowiadała się pogodnie. Skręcił w boczną uliczkę. Nie bał się mrocznych zaułków. Podziemie wiedziało, kto jest w mieście i było raczej ostrożne w tym, komu zawracać gitarę. theEND zobaczył przed sobą leżącego człowieka. W zębach trzymał pasek od spodni, którego drugi koniec miał obwiązany nad lewym łokciem. W prawym ręku strzykawka. Ćpun. Gardził ćpunami. Samobójcy. Doskoczył do gościa i wyrwał mu to, co trzymał w prawej ręce. Tamten jęknął.
- Daj...
- Hera, co?
- Daj...
- Jak się nazywasz?
- Mi... Mihesz... Daj...
- Jedziesz na ostrym głodzie, co mihesz? Głupi jesteś... Masz - powiedział, po czym rzucił strzykawkę na ziemię. Tamten zaczął macać rękami podłoże. theEND ruszył dalej, na odchodnym wołając:
- I żeby ten strzał obleczony był złotem! - a pod nosem dodając - Nie cierpię ćpunów...
Obudził się wcześnie. Nieważne, czy szedł spać o jedenastej, czy o czwartej rano, na trzeźwo, czy po pijaku, zawsze budził się przed ósmą. Leżał w łóżku, w swoim pokoju. Czuł, że ma kapeć w mordzie. Spróbował otworzyć oczy - za jasno. Wymacał pilot od telewizora - choć oglądał niewiele, to rano zawsze włączał serwis informacyjny. Usłyszał nazwę miejscowości, w której aktualnie przebywał.
- ... przed godziną... na ulicy... niedaleko hotelu... znaleziono ciało chłopaka. Przyczyną zgonu najprawdopodobniej było przedawkowanie narkotyków, he... - zgasił odbiornik. Prawdziwa impreza zacząć miała się jutro.
Al Ed Upek Kobieta
"Deus Volt
Deus Volt
[ Klan Kutang ]
Al Ed Upek
Wiek: 35
Dni na forum: 6.237
Plusy: 10
Posty: 5.191
Skąd: Włocławek
W tej turze głosuję na Mihesza.

Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD
Lilu Kobieta
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
Lilu
Wiek: 32
Dni na forum: 6.502
Posty: 885
kurna, brak czasu i weny, na napisania czegokolwiek, ale mój głos idzie na mihesza
Shihouin Mężczyzna
Skryty w cieniu poprostu
Skryty w cieniu poprostu
[ Klan Kaeshi ]
Shihouin
Wiek: 32
Dni na forum: 6.772
Plusy: 4
Ostrzeżenia: 3
Posty: 942
Skąd: G-City
Legolas

Daichi za bezczelność, chamstwo, władczość, idiotyzm, debilstwo oraz rozprzestrzenianie słowa "lama".
Tak patrząc na wypowiedź to mogłeś to ując innymi słowami, a nie "obelgować" i przy okazji siebie poniżyć. NOMINACJA... do odstrzału.

[img198.imageshack.us/img198/1294/finalsygjrock2.jpg]
"Hana wa sakuragi , hito wa bushi." - "Wśród kwiatów wiśnia wśród ludzi wojownik."
"Leć jak motyl, kłuj jak pszczoła"
Santoryu

Kaeshi Klan
Old Shatterhand Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
Old Shatterhand
Wiek: 73
Dni na forum: 6.371
Plusy: 1
Ostrzeżenia: 2
Posty: 1.749
Mihesz, choć Twoja przemiana jest godna podziwu, eliminuje Cię za początki.
Kyasarin Kobieta
Full Power SSJ
Full Power SSJ
[ Klan Asakura ]

Wiek: 32
Dni na forum: 6.202
Posty: 633
Skąd: Kielce
franqey napisał(a):
Kaysarin. Dziewczyna potrafi zrobić minę niemowlaka , i bawić się cudzymi jelitami jakby to była skakanka.
Dobre

A co do głosu:
Jasny poranek rozbudził ptaki. Powietrze wypełniło się ćwierkami wróbli i pogruchiwaniem cukrówek i gołębi.
Otworzyła leniwie o czy i z dezaprobatą stoczyła się z łóżka.
-Nigdy *** więcej..
Poprzednią noc spędziła z butelką sake i lustrem. Co prawda, do alkoholizmu było jej daleko, ale z nudów ludzie są zdolni do różnych rzeczy. W sumie cieszyła się, że skończyło się na sake.
Rozejrzała się po jasnym, przestronnym mieszkaniu- żadnych śladów libacji. Prócz butelki na stole nic nie wskazywało na to, że trzeba iść do sklepu po sake, bo się skończyła. Ból głowy nie dawał jej spokoju. Błogą ciszę i przerwę między atakami bólu przerwał telefon.
Od Focusa. Trzeba odebrać.
-Szybko, głowa mnie boli- burknęła zamiast powitania.
-Ta, ja też się cieszę. Za godzinę w Nao.
Od jej domu, do biurowca Nao dzieliło ją 10 minut jazdy. Szybko odświeżyła się więc i wyszła z domu. Wsiadła do zaparkowanego na podziemnym parkingu czarno- srebrnego smarta for2.
Jechała dwie godziny. Korki w Yanagi City potrafiły być gorsze od tych w NY w godzinach szczytu. Wbiegła po drobnych schodkach Nao. Wpadła do pokoju zajętego przez Eastern Tobacco Industries. Za biurkiem siedział gruby prezes, a na blacie leżała zalakowana koperta. Zdyszana Kya spytała:
-Był Focus? Korki były, nie zdążyłam na czas.
-Był. Kazał ci przekazać list, bierz i zabieraj się stąd.
Wymierzyła mu w czoło.
-Jestem na kacu, ale jeszcze trafię w głowę, więc uważaj.
Przerażony grubas zamilkł. Otworzyła w miarę ciężką kopertę, i wysypała zawartość na rękę. Medalik, trójkątna chusteczka do garnituru, obrączka. Kartka papieru z tekstem:
"On ma dostać swoją własność na pogrzebie. Swoim."
-To ja spadam. Trzymaj się, i pogódź się wreszcie z tym, że Asakura przejmuje.. nieważne.
Widząc jego minę, bliską płaczu, wyszła.
Wiedziała, do kogo należą fanty. No to trzeba go najpierw zabić. Ten magnat handlu żywym towarem robił wokół siebie taki szum, ze nie można było o nim nie słyszeć.
No właśnie, magnat. Zadanie wydawało się proste, jednak szum wokół niego nie mógł tak zwyczajnie ucichnąć z dnia na dzień.
-Trucizna, odpada. Nóż.. odpada. Pijana dziwka... to jest pomysł. Tylko skąd wziąć taką laskę?- głowiła się w aucie- odpada. Przedawkowanie.. dobra, pan przedawkuje dzisiaj prochy.
Skoczyła do baru, kontrolowanego przez Takedę. Tam spotkała, na szczęście, jakiegoś pomniejszego ciula, nie powiązanego z Takedą niczym poza dwoma kilogramami kokainy czy innego świństwa co trzy dni. Wzięła od niego dawkę czegoś, czego nazwy nie mogła wymówić i kokainy.
Jeszcze tego samego dnia trafiła do willi, w której mieszkał magnat. Ochronie powiedziała, że pan życzy sobie towarzystwa. Panu domu powiedziała, że jakiś jego kolega stwierdził, że potrzeba mu rozrywki i zamówił ją dla niego. Gdy pokój się opróżnił, Kya miała w dłoni dwie strzykawki. Jedną z NaCl, nieszkodliwą, a drugą z tym świństwem od dealera i kokainą. Miała nadzieję, że weźmie go od razu, ale okazało się, że trzeba było całej sake, żeby stracił przytomność. Szybko wstrzyknęła mu cztery strzykawki, aż zaczęła mu lecieć ciemna piana z ust i zaczął się trząść.
Zadzwoniła do Focusa.
-Przyjedź po mnie. O ile cztery strzykawki tego szajsu z kokainą i ta czerwona piana z ust wystarczą, żeby go zabić, to właśnie umiera. Oho, już nawet przestał się trząść. Nie ma pulsu, załatwiony. Co był ci winny?
-Obok stołu w salonie stoi waza. Porcelana zdobiona złotem, przyniesiesz mi ją.
-Po cholerę?
-Jest warta paręnaście milionów jenów. A Mihesz był mi winien dokładnie 10. Od piętnastu lat. Odsetki to jego śmierć. Resztę kasy za wazę dostaniesz ty.

Proszę się nie sugerować i nie obrażać. Moja wyobraźnia kryminalna.
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 6.625
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
Do słuchawek sączyła się muzyka. Różna, żeby się nie zasłuchać. To może być zgubne. Moi koledzy po fachu w ogóle odradzali mi słuchanie muzyki podczas zabijania, ja jednak nie mogłem się powstrzymać. Denerwowała mnie cisza przerywana świstem kul. Wystrzeliwanych z tłumika. Zabójstwa na czysto, tak to się nazywało. Ha! Na czysto. Trupy, krew, obryzgane ściany, mózgi spadające z obrzydliwym plaskiem na podłogę, zastygłe w wyrazie przerażenia części twarzy... ale jeśli poślą Ciebie samego - to zabójstwo na czysto. Jeśli poślą dwóch - rzeźnia.
Tym razem zlecenie było proste. Teoretycznie. Zabić z bliska. Czego z bliska? Bo facet miał ochronę. Dużą. Naprawdę dużą. Potencjalne miejsca dla snajperów były uważne monitorowane. A obiekt był na tyle publiczną osobą, że wysłanie grupy nie wchodziło w grę. Tyle wywnioskowałem po przedstawieniu oferty. Wysokiej. Jeszcze nie wiedziałem tylko, o kogo chodzi. A jednak taka suma, jaką mi zaoferowano, rzadko, naprawdę rzadko się trafiała.
Biorę.
Dwa miesiące śledziłem obiekt. Wiedziałem o nim wszystko. Gdzie się ubiera, co lubi jeść, gdzie chodzi na bilard i kiedy sra. Wszystko.
W dzień 0 podesłałem mu kobietę. Wiedziałem, że mu się spodoba. Dziewczyna nie wyglądała na dziwkę... ale pozory mylą. Pijąc kawę oglądałem jego zaloty. Przeczytałem ciekawy artykuł w gazecie i wyszedłem z kawiarni. Cały czas leciutko, niezauważalnie się rozglądałem. Ochrona duża. 15 osób, ha, prawie prezydent. Ile monitorowało okrąg w promieniu kilometra ciężko się domyślić. Trudno. Wróciłem do domu. Czekałem na noc. Gdy obiekt usnął, jego piękna towarzyszka łóżka wysłała mi smsa na jedną z trzech komórek. Zabierając czarną teczkę i odtwarzacz, wyszedłem z domu. Pół godziny później było po wszystkim. Czterech ochroniarzy przekupiłem i strzeliłem im w tył głowy. Umarli ze świadomością niezłych pieniędzy. Reszta była lojalna. Ale nie potrafili się bronić. W końcu dotarłem do pokoju. Dwa strzały, dwa trupy. Piórko namoczyłem we krwi obiektu. Dziwki nie dotykałem. Była młoda. Szkoda.
Nieboszczykom pieniędzy nie odebrałem.
Nie jestem hieną cmentarną.
Niech to będzie ich obol. Pieniądze dla Charona. Miłego pobytu w Hadesie.
Wychodząc z budynku wysłałem smsa o treści równie krótkiej, co wymownej:
"Daichi X". Wyrzuciłem komórkę do rzeki.
O umówionej porze wymieniłem się teczkami. W jednej było pióro, w drugiej dolary i jeny.

Do słuchawek sączyła się muzyka. Armstrong wykonywał swój największy przebój.
Tak.
Świat zdecydowanie był piękny.

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 6.625
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
Gotowi do odstrzału:
Gotenks
Tenshi
Paintball
Franek
Q’
Szarak
Avensus
Shihouin
Cyceron
Ishido
Joe Weider
Focus
Drakan
Old Shatterhand
eMate
Rozarossa
Laru
Daichi
Legolas
Calibra
Shiro
theEND
Kamiru
Kyasarin


Smażący się w piekle:
Tatsumaru
Uchiha Sasuke
Filippo
Mihesz

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Old Shatterhand Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
Old Shatterhand
Wiek: 73
Dni na forum: 6.371
Plusy: 1
Ostrzeżenia: 2
Posty: 1.749
Legolas, bo słowa Dai'a w pełni oddają to co wyraził w ostatnim poście:
Zakłamanie i hipokryzja, brak szacunku wobec innych użytkowników Forum,
Rinnegan
Demon
Demon
[ Klan Kutang ]
Rinnegan
Wiek: 34
Dni na forum: 6.523
Plusy: 2
Ostrzeżenia: 7
Posty: 3.217
Skąd: Włocławek
Cycek siedział w swoim obskurnym , zatęchłym pokoiku, przewracając album z dziewczynami emo. Nagle wypatrzył jakąś ładną ,w jego typie, mocno szarpnał i pękła gumka, która szczepiała strony, kabareciarsko trafiła go w oko i zaszczebiotał : - iuahah !!..
Zamruczał - nigdy nie mogę w spokoju przyjrzeć się im... żżżqrrrw...

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzył, zapominajć, że ma spodnie do połowy zsunietę. To był tylko zwykły Focus , - siema babzunie!, zawołał, wchodząc do pokoju.

- Znowu zajęty wackiem? Co tam u niego, nie przemęczasz go mocno ostatnio?

Ten niewzruszony zasunął spodnie i rozporek , i wybełkotał- weź się swoim zajmij, nie martw się o moje cygaro, jeździ na pełnyc hobrotach. Przejdźmy więc do rzeczy. Dziś też mamy zajęcie? Ostatnio nie wyrabiam psychicznie przez to. Ile można "łowić te tuńczyki" ?!
Focus mu rzekł - nie marudź pipczoku, przecież żyjemy właśnie z tego. Masz w końcu [ ort! ] z tego zajebistego kompa, pornosy, furę, a ja swój wymarzony domek z jachtem i jeziorem z orkami. Zbieraj się szybko. Dziś nie będzie przyjemnie, to ci przyznam. Wypadek miał miejsce na torach ^ ^..
Cyc półprzytomny, rzekł mu - czuje się coraz gorzej , za każdym razem. Tak jakby uchodzilo ze mnie zycie. Czuje, ze te dusze drecza mnie po smierci, nie mogac zaznac spokoju..
Focus rzekl mu na to: - nie chrzań faflunie, módl się za nie, to pomaga, odpedza koszmary i zle mysli. Emoku zafajdany. Albo sobie zapal .. cygaro.

Nie mowiac juz nic, obaj udali sie do wyjscia. Jak na zlosc, byla piekna pogoda i bezwietrznie, do tego, co mieli za zadanie wykonac.
Pojechali Fordem Focusem- Focusa na miejsce swego przeznaczenia. Z oddali rozciagal sie pas samochodow stojacych w wielkim korku. Jednak Cyc wskazal Foce skrot, ktorego uzyli by szybciej dojechac .. Dojezdzali na miejsce wypadku. Nkt nie zdazyl wezwac na szczescie karetki. Oni mieli sie tym zajac.
Było to zadanie specjalnie dla takich ludzi, ktorzy potrafili spojrzen smierci ( i zwlokom ) w twarz. Pociąg towarowy stal nadal na swym miejscu. Wysiedli z samochodu. Cyc charknął - czujesz to napiecie w powietrzu?
Na co odkrzekl mu Focus Fiszbinski - ty sie do tej pracy nie nadajesz jednak.. Powinienes isc na emeryture , zajac sie swoim cygarem ,pijac browce. Zakładaj rękawice i bierz szczypce.
Podszedli do pociągu i im oczom ukazal się dosyc niemily widok. Zobaczyli sama dolna polowę ciała, z której leciala struga krwi.., od pasa w dol..
Cyc krzyknal niezrozumiale - zanosze dol, ty szukaj góry!!
Focus widzac, w jakim stanie znajduje sie jego towarzysz, przytaknal - aurghh yhm. Szukal pare chwil i znalazl to , co pozostalo z czlowieka. Lezal tuz pod pociagiem, 30 metrow od swojej drugiej polowki. Przez twarz przechodzilo potezne rozciecie, lecz mozna bylo wywnioskowac, ze byl to mezczyzna. Zabral jego zwloki i ulozyl do specjalnego pomieszczenia.
Cyc widzac, ze z kieszeni cos mu wystaje, wzial to i przyjrzal sie. Przed tym przezyl niemaly szok, gdy noga kopnela go w glowe. Pomyslal jednak logicznie, ze to zwykly skurcz posmiertny. Żal mu bylo tego osobnika. Focus powiedzial - to kolejny idiota, ktory nie patrzy na boki, tylko zapieprza przed siebie i konczy w taki sposob..
Cyc przyjrzal sie dokumentom trupa, wyczytal, ze nazywal się eMate Mejtański . Przezegnal sie za niego i poczul dziwna ulgę, nigdy tego nie robil w swojej karierze. Podszedl do Focusa i rzekl mu: to co? Idziemy sie czegos napic z Joem, Daichim, Isziokiem i innymi? Na co ten drugi usmiechnal sie do niego porozumiewawczo i odjechali z tego miejsca, byle dalej ... Focusa strzeliła w łeb taka myśl - przecież Ishi zna dobrze Mejta... Jak mu to powiedzieć^ ^ "?
Wyświetl posty z ostatnich:
Strony:   1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 26, 27, 28  

Forum DB Nao » » » Survivor Userski IV
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
Facebook