Rankiem po dniu w którym armia rozłożyła się pod twierdzą slumsa Franqey postanowił przejść się do obozu Schimazu. Panowała tam niezwykle ponura atmosfera . Po drodze do namiotu Olda spotkał Cycerona. Po krótkiej rozmowie okazało się że nastroje są kiepskie z powodu śmierci Daichiego. Franek tylko wzruszył ramionami , i stwierdził że przecież i tak nikt mu zbyt wielkich szans nie dawał. Shatterheanda nie było w namiocie , gdyż z resztą dowódców [ ort! ] siedział u Gotenksa na naradzie. Karmiu już wrócił [ ort! ] z rozpoznania , i szefowie klanów wraz z królem ustalali plan natarcia. Jako że twierdza nie była zbyt dobrze strzeżona [ ort! ] , to i narada nie trwała zbyt długo. Plan był prosty - należało najechać całą dostempną armią , zostawiając w obozie jedynie oddział Calibry. Po przygotowaniach trwających zaledwie godzinę armia wyruszyła do ataku.
Godzinę po odjeździe głównych sił Karmiu przechadzał się kilkaset metrów poza obozem . Nagle z dostrzegł na północy olbrzymią chmarą kurzu Gdy przyglądał się cóż to może być zauważył że jest to olbrzymi oddział orków biegnągych wprost na obóz. W jego kierunku posypał się grad strzał . Tylko odległość dzieląca go od przeciwnika sprawiła że został jedynie raz ranny. Strzała przebiła mu nogę gokładnie na wyskości kolana. Chłopak upadł na ziemię i zaczął dąć w róg wzywając resztę do pomocy. Widział że nie ma szans doczołgać się w bezpieczne miejsce , jednakże podjął próbę [ ort! ]. Gdy olbrzymi warg z goblinem na plecach znajdował się jakieś 20 metrów od niego usłyszał za sobą okszyk Calibry:
-Kamiru , trzymaj się już idziemy
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"