Ostatnio opracowałem autorski system polityczny. W zasadzie polegałby on na jednej, prostej regulacji, która niewątpliwie naprawiłaby całe zło na świecie. Polegała by ona na usankcjonowania instytucji "Dzieci gwałtu". Organizacja ta działałaby trochę na zasadzie wizji Dana Browna na Opus Dei. Znaczy się płaciłaby matką pragnącym usunąć ciążę w skutek gwałtu za urodzenie i oddanie tej organizacji dzieci. Następnie dzieciaki te byłyby wychowywane w głębokiej ascezie, samobiczowaniu, studiach teologicznych, filozoficznych, politologicznych, socjologicznych, etycznych, kognitywistyki etc. Poz zakończeniu nauk, w wieku 30 lat młodzieniec zacząłby pełnić funkcje "Dziecka gwałtu", bądź zwyczajnie "Pana od *". Do jego zadań należałoby regularne, cotygodniowe rozliczanie polityków, i wymierzanie im kar cielesnych, za nie trzymanie się tego co mówią, i za to czy mówią z sensem.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"