![](images/smiles/icon_wink.gif)
Mam lat jeszcze 26, na świat przyszłam 28 kwietnia 1982 roku (i jestem zodiakalnym Bykiem). Od dnia narodzin nieprzerwanie mieszkam w Łodzi, mieście powszechnie uznawanym za brzydkie i nieciekawe, a w mojej opinii przede wszystkim zaniedbanym. Z wykształcenia jestem filologiem polskim, a od dwóch lat pracuję jako nauczycielka. Jestem (tak podejrzewam) straszliwą indywidualistką: nie znoszę, gdy ktoś próbuje narzucić mi własne zdanie, gust czy poglądy; nie dam się „nawrócić” na drogę, którą ktoś uważa za jedynie słuszną, jeśli mi ona nie odpowiada. Nie lubię obłudy, hipokryzji i oportunizmu. Chamstwa takoż; podobnie jak bezzasadnej (lub przesadzonej) zjadliwej krytyki.
Jestem typem raczej samotniczym, który raczej spędzi spokojny wieczór w czterech ścianach niż da się wyciągnąć na miasto; jeśli już zaś weźmie udział w imprezie, to tylko w gronie zaufanych znajomych. Znajomości też nie nawiązuję zbyt łatwo: na ogół albo od pierwszej chwili nadaję z kimś na tych samych falach, albo nie dogaduję się zupełnie. Nie jestem zbyt ufna, a jeśli ktoś raz wbije mi nóż w plecy, to na odzyskanie zaufania nie ma najmniejszych szans.
Moje życiowe motto brzmi „nic na siłę”; staram się ze spokojem podchodzić do wszystkiego i rzadko kiedy panikuję. Rzadko też puszczają mi nerwy; gdy wszakże już się zezłoszczę to na całego (choć najczęściej szybko mi przechodzi). Najbardziej irytuje mnie szeroko pojęta głupota ludzka, choć staram się na nią uodparniać. Jako osobie spod znaku Byka zdarza mi się być leniem; bywa że niektóre z moich zamierzeń na zawsze pozostają w sferze planów (choć uważam, że przez ostatnie parę lat mocno się w tej kwestii poprawiłam i staram się kończyć to, co zaczęłam).
Jeśli idzie o moje zainteresowania, to od lat mniej więcej 13 (tak więc, można powiedzieć, przez pół życia) jestem zdeklarowaną miłośniczką literatury fantasy. Moja fascynacja tym gatunkiem zaczęła się mniej więcej w siódmej klasie podstawówki od opowiadań i sagi wiedźmińskiej Andrzeja Sapkowskiego. Następnie była Ursula LeGuin, Ewa Białołęcka, Marion Zimmer Bradley, Guy Gavriel Kay i oczywiście — J.R.R. Tolkien, z którym zapoznałam się co prawda już w liceum, ale w pełni doceniłam dopiero na studiach. Dość powiedzieć, że moja praca mgr poświęcona była różnym tłumaczeniom „Władcy Pierścieni” na język polski. Oprócz fantasy lubię tzw. klasykę („Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa, „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego), niektóre pozycje z literatury kobiecej (szczególnie Jane Austen) i młodzieżowej, dobre fanfiction i od czasu do czasu poezję (Leśmian!). Jeśli idzie o kino, to spośród wielu tytułów, które lubię, na czoło wybijają się dwie epickie sagi: ekranizacja „Władcy Pierścieni” i lucasowskie „Gwiezdne wojny”.
Za początki mojej (nie w pełni wówczas uświadomionej) znajomości z anime odpowiada, jak zapewne w wypadku wielu innych osób, stacja Polonia 1, jednak pierwszym anime, jakie pochłonęło mnie bez reszty była „Sailor Moon”, poznana w czasach licealnych. Potem miałam okazję obejrzeć — wybiórczo i na wyrywki — kilka innych pozycji; w całości lub prawie w całości miałam okazję zapoznać się tylko z „Irią” i „Record of Lodoss War”. Następnym krokiem były tytuły autorstwa grupy CLAMP, w szczególności „Chobits” i „X”. Potem obejrzałam jeszcze kilka tytułów (w tym „Samurai Deeper Kyo”) i nastąpiło parę lat posuchy, po których przyszło nawrócenie — a dokonała go wspaniała skądinąd seria „Wolf’s Rain”. A potem… potem Clio zaraziła mnie „Naruto” i wsiąkłam dokumentnie.
Jeśli idzie o muzykę, to na ostatnie kilka lat przypada moja wielka fascynacja fińskim Nightwishem — zespół ten sprawił też, że w swoim czasie z głową rzuciłam się na poszukiwania coraz to nowych zespołów spod znaku cięższych brzmień. Ostatnio jednak nieco mnie już to zmęczyło; pozostaję raczej przy kilku sprawdzonych kapelach, a ewentualne poszukiwania prowadzę w innych rejonach muzycznych. Ostatnimi czasy odżyła za to moja, datująca się od czasów liceum, miłość do muzyki filmowej. Stało się to m.in. za sprawą muzyki do „Naruto Shippuuden”, ale przypomniałam też sobie kompozycje między innymi Hansa Zimmera i Jamesa Hornera.
No i niejako na deser: moja sportowa pasja, czyli skoki narciarskie. Nie jest to bynajmniej jedyny sport, jaki oglądam, bo kibic ze mnie dość zapalony, ale zdecydowanie to tę dyscyplinę śledzę z największym zaangażowaniem i to od ładnych kilku lat (mniej więcej od 10, choć właściwie oglądam skoki od dzieciństwa).
Hmmm, miało być kilka kwestii, a wyszła mi powieść niemalże; może więc zakończę, zanim dojdę do objętości „Potopu”. Dodam jeszcze, że na forum znalazłam się dzięki Clio i że, biorąc pod uwagę moje ostatnie fascynacje, najczęściej będę się udzielać najpewniej w sekcji Narutowej.
Pozdrawiam wszystkim i mam nadzieję, że wytrzymacie w moim towarzystwie!
![](images/smiles/icon_biggrin.gif)