Ja osobiście w rodzinie nie mam przypadku ciężko chorych dzieci, aczkolwiek kiedyś chodziłam(tak dla przyjemności) na muzykoterapię i poznałam chore dzieci.
Byczusia napisał(a):Zdrowi ludzie nie chodzą na takie zajęcia, a nienormalne jest już łażenie"dla przyjemności" więc:Ja osobiście w rodzinie nie mam przypadku ciężko chorych dzieci, aczkolwiek kiedyś chodziłam(tak dla przyjemności) na muzykoterapię i poznałam chore dzieci.
a) Albo bardzo ci się nudziło i zamiast w klubach, w kinach czy w teatrach chody miałaś w czymś takim
b) Albo potwierdziłaś przez przypadek coś o czym od dawna myślałem ; o
Właśnie Katz i reszta - nie chodzi mi o aborcje. Tylko o sam fakt poczęcia. Czy dobrze dla tego dziecka, że się poczęło czy lepiej by było gdyby np. do stosunku płciowego nie doszło i nie istnialo?
no to lepeij zeby do takiego stosunku nie doszło i nie istniało ale to chyba logiczne, sadysta tylko chciałby inaczej ... ale nie jestesmy jasnowidzami a jak juz dziecko zaistnieje to jest inna gadka
Osobiście uważam, że lepiej dla dziecka, żeby potencjalnie zaistniało niż, żeby go nie była. Choć to trochę abstrakcyjnie i nielogicznie brzmi, to tak podpowiada mi intuicja.
Bo jakby urodziło się warzywo to nawet nie miałoby okazji czegokolwiek okazać I sens istnienia kogoś takiego od stanu poczęcia raczej byłby bezcelowy, przynajmniej jeśli chodzi o społeczeństwo.
W czasie praktyk chodziłam po różnych placówkach i zetknęłam się z wieloma różnymi przypadkami. Najgorzej jest, gdy dana osoba ma pełną świadomość swojej niepełnosprawności oraz tego, ze do końca życia jest uzależniona od innych osób, gdy wie, że tak naprawdę niczego nie zrobi sama, zawsze ktoś będzie musiał ją ubrać, wykąpać, nakarmić. Są radosne bo większość z nich stanęło w rozwoju na poziome 8latka
Ale myślę, że ten temat dotyczy dzieci już poczętych (nawet urodzonych) i popularnych opinii w stylu "lepiej dla niego, gdyby się nie urodziło", a nie potencjalnych. Dopóki nie ma dziecka, to nie ma dyskusji.
przecież co miesiąc podejmuje decyzje o tym, że dziecko zdrowe badź tez chore sie nie narodzi, niedopuszczając do mojej pusi żadnego jurnego plemnika
Mati jaka byłaby twoja decyzja?
Ale myślę, że ten temat dotyczy dzieci już poczętych (nawet urodzonych) i popularnych opinii w stylu "lepiej dla niego, gdyby się nie urodziło", a nie potencjalnych. Dopóki nie ma dziecka, to nie ma dyskusji.
no to wiadomo ze chciałbym powstac gdyz nie wiedziałabym czym jest bol ktorego doznam, kto tego nie poczuje nie jest w stanie sobie wyobrazic oraz co bym wtedy traciła nie bedac pełnosprawnym dzieckiem
a ze ktos by mi powiedział ze bedzie mi zle to miałabym to w dupie, czemu nie spróbować ... to jest zwykła ludzka ciekawość
W mojej opinii, stwierdzenie "lepiej, żeby poczuć cierpienie niż nie poczuć nic" jest przerażająco sadystyczne i widać, że osoba mówiąca takie rzeczy, nigdy tak naprawdę w życiu nie cierpiała, ani nie widziała szczerze cierpiącej osoby.
Rozumiem, że w Twojej opinii lepiej, aby taka osoba się zabiła, została zabita? Stwierdzenie nie jest sadystyczne, tylko dostrzega jakiś głębszy sens życia.