Saladin oparł się wygodniej na kanapie w salonie rodziny Briefs. Ten wariacki dzień dobiegał już końca. Kto by pomyślał? Smocze Kule. Super-Saiyani. Androidy. No i ten kosmita, Edge, niesamowicie potężny, Saladin ledwo dawał mu radę jako Oozaru, a przecież miał być najpotężniejszym z Saiyanów. Gdyby ten mroczny nieznajomy powiedział mu, że ci na Ziemi są Super-Saiyanami Saladin zażyczyłby sobie być od nich dużo potężniejszym, ale wtedy na Namek tego nie wiedział. Cóż, trzeba będzie potrenować... Saladin zamrugał nerwowo uświadamiając sobie, że ktoś intensywnie się w niego wpatruje. Był to Son Goten. – Czego chcesz? – zapytał sucho Saiyan. Goten nie odpowiedział. – Przestań się tak na mnie gapić! – Chcę, żebyś zapamiętał, że nigdy nie wybaczę ci zniszczenia Namek, zapłacisz za śmierć tych Nameczan! – powiedział spokojnie Goten. Saladin uśmiechnął się półgębkiem, niczym Vegeta. – Pomścisz ich tak samo jak swego przyjaciela Trunksa? Goten nerwowo zacisnął pięści, ale opanował się, obrócił na pięcie i odszedł bez słowa. – Rany... – wybąkał Saladin. – Tyle hałasu o jedną planetkę.
Reszta towarzystwa także czekała aż Bulma skończy naprawiać androidkę, którą przyniósł #17. Cała trójka oraz doktor Briefs byli w laboratorium. Tymczasem reszta towarzystwa próbowała znaleźć sobie jakieś zajęcie. – Wiesz może, co to za przystojniak stoi tam pod ścianą? – zapytała Bra córkę Kuririna. – Hmm. Nie – odpowiedziała Marron. – Tato, kto to? – Kto? On? To Brolly... legendarny Super-Saiyan – odpowiedział Kuririn. – Saiyan? – zapytała Bra. – Ciekawe. Kuririn zmarszczył brwi. – Na twoim miejscu trzymałbym się od niego z daleka – ostrzegł Kuririn. – Ten facet ma nierówno pod sufitem. – Naprawdę? Wygląda całkiem sympatycznie...
Gohan i Videl odbywali w tym momencie poważną rozmowę ze swoją córką. – Pan... – zaczął półsaiyan. – Widzisz moją aureolkę? – Tak – odpowiedziała wnuczka Goku, nadal w formie SSJ. – Wiesz co ona oznacza? – Eee... Nie... – Twój tatuś został dzisiaj zabity – powiedziała Videl. – Wkrótce będzie musiał udać się do zaświatów. Pan zamrugała nerwowo. – Przywrócimy go do życia Smoczymi Kulami, ale to się stanie dopiero za rok – kontynuowała Videl. – Rozumiesz? – Za rok? A gdzie będziesz przez ten rok? – W zaświatach, będę tam trenował żeby obronić Ziemię kiedy przybędzie wróg. – Nie chcę, żebyś wyjeżdżał do tych zaświatów! – Pan wpadła ojcu w objęcia, Gohan przytulił córkę. – Nie mam wyboru, Pan... Wszystko będzie dobrze. – Zostaniesz ze mną – powiedziała Videl. Nieoczekiwanie Gohan sprzeciwił się. – To nie jest dobry pomysł – powiedział. – Co? Jak to? – Pan jest już Super-Saiyanką, także powinna trenować, może się nam przydać. Videl przez chwilę milczała. – W takim razie sama będę ją trenować – powiedziała w końcu. – Wybacz kochanie, ale to trochę nie twój poziom... – powiedział jej mąż przepraszająco. – Powinien ją trenować ktoś silniejszy. – Kto więc? – No właśnie... Kto? – zastanawiał się Gohan. – "Hmm. Piccolo to oczywisty wybór, ale on zniknął... Król Vegeta i Saladin odpadają, o Brollim nawet nie warto wspominać, Goten jest za młody na nauczyciela, a Vegetto zabiłby ją pierwszym Ki-blastem... To chyba wszyscy Saiyani... Kto jeszcze? Tym nowym kosmitom nie ufam, Kuririn i #18 nie chcą się już mieszać do tych wszystkich walk, Android #17 się nie zgodzi, a Yamchy nie powierzyłbym nic rodzaju żeńskiego... Zostaje jeszcze Satan... Nie." – wybór zaczął się zawężać. – Cóż, kochanie – powiedział Gohan – najwyraźniej jej trenerem zostanie Tenshinhan. – Tenshinhan? – Videl spojrzała na łysego triklopa z zakłopotaniem przysłuchującego się pani Briefs wypytującej go, czy znalazł sobie w końcu jakąś miłą dziewczynę. – Uważasz, że się nadaje? – Uwierz mi, nikogo lepszego nie ma na świecie – powiedział Gohan. – To świetny wojownik i Pan może się od niego wiele nauczyć. Pozostaje go przekonać, ale to zostaw mnie.
– Co właściwie chcesz robić na tej planecie? – zapytał Blank. – Wszystko jedno. Na pewno nie wracam na Yasan, mam tam czterokrotny wyrok śmierci – odpowiedział Cinna. – Jestem pewien, że nasz ukochany senat za mną nie tęskni. Ja za nimi wcale. – Co takiego strasznego zrobiłeś? – To długa historia i ma wiele wspólnego z moimi zdolnościami – odparł niski kosmita. – Wystarczy chyba, że powiem, że nie bezpodstawnie jestem tam na pierwszym miejscu na liście poszukiwanych. To, że wydostałem się z planety to cud, zresztą to też zrobiłem nielegalnie. – Ja tam się cieszę. Gdyby nie ty, dawno bym nie żył. – Nie dziękuj mnie tylko Marcusowi, wielokrotnie mnie ocalił. – Właśnie, ciekawe co się z nim stało? – Wrócił na Yasan, to pewne – odparł Cinna. – I dobrze, jest bohaterem, będzie mu tam dobrze – ostatnie słowa Cinna wypowiedział dziwnym głosem, zupełnie różnym od swego zwyczajnego aksamitnego tonu. – Wszystko w porządku? – zaniepokoił się Blank. – Tak – Cinna odzyskał panowanie nad strunami głosowymi. – W porządku.
– Masakra – powiedziała Bulma. – Co ją tak pokiereszowało? Faktycznie, androidka była w fatalnym stanie. Miała liczne uszkodzenia na całym ciele, w tym poważne głowy, oraz urwaną, a raczej odstrzeloną w łokciu prawą rękę. – Nie mam pojęcia – odpowiedział #17. – Kiedy ją znalazłem była już w takim stanie. Dasz radę ją naprawić? – Nie wiem... Wszystko zależy od tego, czy zrozumiem jej konstrukcję. – Z tym nie będzie problemu – powiedział dr Briefs, gapiąc się w połyskujący zielono ekran monitora. – Hę? Jak to? – Jej budowa jest bardzo podobna do budowy Androida #16, choć dużo bardziej zaawansowana. – Skąd wiesz? – zapytał #17, marszcząc lekko brwi. – Porównałem jej plany z tymi znajdującymi się w komputerze. – Sprytne – powiedziała Bulma. – Daj rzucić okiem. – Macie tu plany androidów doktora Gero? – zdziwił się #17. – Tylko niektórych – odpowiedziała niecierpliwie Bulma. – Nie przeszkadzaj. – Kuririn i Trunks wykradli plany androida numer... chyba #17... z pracowni Gero, plany #16 sporządziliśmy kiedy go naprawialiśmy. – A jak myślisz, w jaki sposób bez waszych planów mogłabym skonstruować urządzenie dezaktywujące? – zapytała retorycznie Bulma nie odrywając oczu od ekranu. Android uniósł brwi ze zdziwienia. – Jakie urządzenie? – Do wyłączania was! A jak myślisz, co znaczy "dezaktywujące"? A podobno wy androidy jesteście inteligentne... – Nic nie wiedziałem o takim urządzeniu. Nadal je masz? – Oczywiście, że nie, przecież Kuririn je zniszczył! #18 ci o tym nie opowiadała? Android nie odpowiedział, zamyślając się. Bulma zerkała raz na częściowo rozmontowaną androidkę raz na schematy w komputerze. – Myślę, że mogę ją naprawić, ale wynocha z pracowni, bo będziecie mi przeszkadzać! – powiedziała Bulma i energicznie wypchnęła obu mężczyzn na korytarz, zaraz potem zatrzaskując drzwi. – Hehe, taka już jest moja córka – powiedział dr Briefs. – Chodźmy do reszty. – Nie wiedziałem, że ktoś może odtworzyć urządzenie dezaktywujące mnie i moją siostrę – powiedział zatroskany #17. – To mi się nie podoba. – Nie przejmuj się, nikt z nas nic takiego nie zbuduje – powiedział ojciec Bulmy. – Tak... – Swoją drogą, ten Gero to łebski facet był. Wyprzedzał swoje czasy o co najmniej dziesięć lat. – Dziesięć? – zapytał machinalnie android. – Aha, strach pomyśleć co by było gdyby stworzył was mając do dyspozycji dzisiejszą technologię. Lepsze źródła energii, mocniejsze materiały... – Możesz to powtórzyć? – zainteresował się nagle #17. – Mówisz, że wyprzedzał o dziesięć lat? – Albo i więcej... – Ale dzisiaj są już większe możliwości? – No tak, zostałeś stworzony ponad dwadzieścia lat temu... W branży elektronicznej to całe wieki. Android #17 zatrzymał się i zamyślił głęboko. – Mam pytanie – powiedział w końcu. – Czy wykorzystując moje plany w komputerze można by mnie zmodyfikować, że tak powiem "ulepszyć"? – Oczywiście, to tylko kwestia zastąpienia kilku rzeczy w twoim sztucznym ciele... – Czy ty, doktorze, mógłbyś to zrobić? – zapytał powoli android. – Czemu nie? – podrapał się po głowie dr Briefs. – Przydałoby mi się coś do roboty. Ostatnio poważny projekt nad którym pracowałem sam to była kapsuła Son Goku... dawno temu. – Świetnie! Kiedy zaczynamy?
Bulma pracowała już od kilku godzin. Plany rzeczywiście były podobne, jednak ten android miał bardzo dużo ulepszeń w stosunku do numeru 16-ego. Zadziwiające było, jak podobny okazał się do konstrukcji Gero. Niesamowite też było jak sprytne były wprowadzone ulepszenia. Odkrywając je jedno po drugim Bulma stwierdziła, że nie byłaby w stanie skonstruować tego lepiej, nawet po latach badań. Z drugiej strony, większość części była w fatalnym stanie. Kiedy ten android miał swój ostatni przegląd? Genialna kobieta-naukowiec połączyła dwa ostatnie kabelki. Robota skończona. Na klawiaturze Bulma wystukała polecenie "aktywacja". Androidka Gemini otworzyła oczy i powoli rozejrzała się po pomieszczeniu, jej wzrok zatrzymał się na matce Trunksa i żonie Vegety. – To niemożliwe... – powiedziała. – Konstruktor Bulma?
Czy Tenshinhan zgodzi się trenować Pan? |