Kącik fana

Dragon Ball

Klub Fana » FanFicki » bez tytułu » Rozdział II
bez tytułu
Rozdział II
 

– Na przykład? – zapytał wyższy.

– Na przykład użyj czasem tego jajka, którego masz w głowie.

– Fajne określenie mózgu. Gdzie je usłyszałaś?

– Na Ilionie w wymiarze 68. Pewnie nie byłeś? – zapytał z nutą złośliwości.

– Wymiar 68?? Jasna cholera, gdzie ty się szlajałaś! Jak się Moher dowie, to Cię udusi!

– A niech se dusi. I tak mu oddam.– posmutniał nagle ten mniejszy. – Ale gorąco...zdejmuję ten habit. To skandal, że jest tak duszno!

– Na Urundze jest cieplej, ale nie będę się kłócić. Jeszcze mnie zabijesz. I co wtedy będzie?

– Cóż... Pewnie umrzesz. A ty, jak uważasz?

– Uważam, że jesteś obrzydliwie złośliwa, kotku...

– Tylko nie kotku.

– Jasne... kiciu. Wiesz, gdzie mieszka ten Kami-sama? I jak wygląda, to też ważne.

– Nameczanin. A który teraz panuje, nie mam zielonego pojęcia. Zmieniają się co kilka lat, a dawno nie czytałam raportów o Ziemi. – mówił zdejmując habit. Albo raczej mówiła.

Dziewczyna miała około 185 cm wzrostu, brązowe włosy do pasa i wielkie zielone oczy. Twarz miała ładną, z królewskimi rysami twarzy. Ściągnięte brwi wskazywały na skupienie.

– Jezu.... Mila?? – krzyknął Piccolo.

– Do mnie mówisz? – zapytała zdziwiona.

– Ty ją znasz? – szepnął zszokowany Gohan.

– Jesteś bardzo podobna do jednej dziewczyny, którą znam. I wiesz o kilku rzeczach, które dotyczą mnie. I moich przyjaciół zresztą.

– Owszem... Kami. Były Kami jak zgaduję. I tak, jestem bardzo podobna do swojej matki. Znasz ją?

– O...

– Nie "ooooo", tylko "tak" lub "nie", więc?

– Byliśmy przyjaciółmi.

– ZNASZ JĄ??? – szeptali już wszyscy. Przerażeni wyglądem nieznajomej. Wyglądała jak człowiek, ale miała w sobie coś niezwykłego. Coś jakby nie z tej ziemi...

– Sake? Chodźmy już. Lord Matoł przesyła mi fale. Każe nam wracać. – powiedział wysoki.

– Chwila. – tu zwróciła się do zielonego wojownika – Przypominasz mi kogoś. Miałam wtedy dwa lata. – zmrużyła oczy

– Ostatni raz byłem na Urundze 16 lat temu. Jesteś jej córką? To...niemożliwe!

– Ja mam teraz 18. Czyli wszystko by się zgadzało. Wiem, wiem jak byłam mała wyglądałam...inaczej.

– Ta mała dziewczynka wyrosła na taką kobietę? Niech no tylko się inni dowiedzą!

– Taa...niech się świat dowie, że przyleciała Sake z Urungi – uśmiechnęła się. – Ale na razie...kim oni są? Niezwykłymi ludźmi, to pewne.

– Nawet nie ludźmi. Popatrz na nich przynajmniej.

– Sake, my naprawdę nie mamy czasu. – mówił zniecierpliwiony olbrzym, imieniem Itel.

– Akira rimitonera. Osalikimi nu paverone – odpowiedziała uśmiechając się szerzej.

– Że co?? – nie wytrzymał Vegeta.

– Mówię przez telepatię... Nie przeszkadzaj, bo przerywasz fale myślowe. A propos, książę Vegeto, we wszechświecie mówią, że jesteś strasznym konusem. To prawda?

......GLEBA.....

– Jestem wystarczająco wysoki – odrzekł urażony.

– Skąd wiesz kim on jest? – zapytała zszokowana Videl.

– Videl, daj spokój. Przecież każde dziecko wie, kim jest książę Vegeta.

Gohan, który akurat pił, zakrztusił się. Bulma spadła z krzesła. Rozpoczął się chaos. A to była tylko nieliczna z cech nieznajomej. Wystarczyło, że spojrzała komuś w oczy, już wiedziała do kogo się zwraca. Ale nie to było przerażające. Nikt w końcu nie wiedział, czy jest ich sojusznikiem czy nie. Nawet Piccolo nie miał tej pewności. Bo czego można się spodziewać po takiej istocie, choć teoretycznie niedaleko pada jabłko od jabłoni.

– Co ty robisz na Ziemi? – zapytał niepewny swojej przyszłości.

 

<- Rozdział I

<- powrót
Kącik fana ►
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker