– Na przykład? – zapytał wyższy.
– Na przykład użyj czasem tego jajka, którego masz w głowie.
– Fajne określenie mózgu. Gdzie je usłyszałaś?
– Na Ilionie w wymiarze 68. Pewnie nie byłeś? – zapytał z nutą złośliwości.
– Wymiar 68?? Jasna cholera, gdzie ty się szlajałaś! Jak się Moher dowie, to Cię udusi!
– A niech se dusi. I tak mu oddam.– posmutniał nagle ten mniejszy. – Ale gorąco...zdejmuję ten habit. To skandal, że jest tak duszno!
– Na Urundze jest cieplej, ale nie będę się kłócić. Jeszcze mnie zabijesz. I co wtedy będzie?
– Cóż... Pewnie umrzesz. A ty, jak uważasz?
– Uważam, że jesteś obrzydliwie złośliwa, kotku...
– Tylko nie kotku.
– Jasne... kiciu. Wiesz, gdzie mieszka ten Kami-sama? I jak wygląda, to też ważne.
– Nameczanin. A który teraz panuje, nie mam zielonego pojęcia. Zmieniają się co kilka lat, a dawno nie czytałam raportów o Ziemi. – mówił zdejmując habit. Albo raczej mówiła.
Dziewczyna miała około 185 cm wzrostu, brązowe włosy do pasa i wielkie zielone oczy. Twarz miała ładną, z królewskimi rysami twarzy. Ściągnięte brwi wskazywały na skupienie.
– Jezu.... Mila?? – krzyknął Piccolo.
– Do mnie mówisz? – zapytała zdziwiona.
– Ty ją znasz? – szepnął zszokowany Gohan.
– Jesteś bardzo podobna do jednej dziewczyny, którą znam. I wiesz o kilku rzeczach, które dotyczą mnie. I moich przyjaciół zresztą.
– Owszem... Kami. Były Kami jak zgaduję. I tak, jestem bardzo podobna do swojej matki. Znasz ją?
– O...
– Nie "ooooo", tylko "tak" lub "nie", więc?
– Byliśmy przyjaciółmi.
– ZNASZ JĄ??? – szeptali już wszyscy. Przerażeni wyglądem nieznajomej. Wyglądała jak człowiek, ale miała w sobie coś niezwykłego. Coś jakby nie z tej ziemi...
– Sake? Chodźmy już. Lord Matoł przesyła mi fale. Każe nam wracać. – powiedział wysoki.
– Chwila. – tu zwróciła się do zielonego wojownika – Przypominasz mi kogoś. Miałam wtedy dwa lata. – zmrużyła oczy
– Ostatni raz byłem na Urundze 16 lat temu. Jesteś jej córką? To...niemożliwe!
– Ja mam teraz 18. Czyli wszystko by się zgadzało. Wiem, wiem jak byłam mała wyglądałam...inaczej.
– Ta mała dziewczynka wyrosła na taką kobietę? Niech no tylko się inni dowiedzą!
– Taa...niech się świat dowie, że przyleciała Sake z Urungi – uśmiechnęła się. – Ale na razie...kim oni są? Niezwykłymi ludźmi, to pewne.
– Nawet nie ludźmi. Popatrz na nich przynajmniej.
– Sake, my naprawdę nie mamy czasu. – mówił zniecierpliwiony olbrzym, imieniem Itel.
– Akira rimitonera. Osalikimi nu paverone – odpowiedziała uśmiechając się szerzej.
– Że co?? – nie wytrzymał Vegeta.
– Mówię przez telepatię... Nie przeszkadzaj, bo przerywasz fale myślowe. A propos, książę Vegeto, we wszechświecie mówią, że jesteś strasznym konusem. To prawda?
......GLEBA.....
– Jestem wystarczająco wysoki – odrzekł urażony.
– Skąd wiesz kim on jest? – zapytała zszokowana Videl.
– Videl, daj spokój. Przecież każde dziecko wie, kim jest książę Vegeta.
Gohan, który akurat pił, zakrztusił się. Bulma spadła z krzesła. Rozpoczął się chaos. A to była tylko nieliczna z cech nieznajomej. Wystarczyło, że spojrzała komuś w oczy, już wiedziała do kogo się zwraca. Ale nie to było przerażające. Nikt w końcu nie wiedział, czy jest ich sojusznikiem czy nie. Nawet Piccolo nie miał tej pewności. Bo czego można się spodziewać po takiej istocie, choć teoretycznie niedaleko pada jabłko od jabłoni.
– Co ty robisz na Ziemi? – zapytał niepewny swojej przyszłości. |