Teksty

Dragon Ball

Teksty » Gry » Dragon Ball Z: Budokai Tenkaichi
Recenzja

Dragon Ball Z: Budokai Tenkaichi (oryginalnie publikowana jako Dragon Ball Z: Sparking!) jest bijatyką opartą o uniwersum świata Smoczych Kul, wydaną na Sony PlayStation 2 w Japonii w roku 2005, przez firmę Bandai. Mimo nazwy nie jest bezpośrednią kontynuacją gry DBZ: Budokai 3. Zawiera 51 postaci w 90 formach, otoczenie, które można do woli niszczyć i kilka trybów gry. Obecnie na rynku można już spotkać DBZ: BT 3.

Fabuła oparta jest na świecie DB (zaczynając od tomu 17), aż po ostatnią wyprawę Gokū w serii GT. Trzeba przyznać, że mimo niedociągnięć i pewnych "kwiatków" (Chaozu nigdy chyba nie było na Namek, prawda?), o tyle Story Mode jest naprawdę fajne - mamy więc nie tylko to co było w mandze, lecz kilka dodatkowych smaczków jak np. Saga Bardocka. System jest prosty: po kolei rozwalamy każdego przeciwnika. Oczywiście, często mamy jakieś zadania - np. zabić gościa określoną techniką, wytrzymać z bardzo silnym oponentem określony czas (nie dać się zabić i... zadanie jest też nieudane, gdy Ty zabijesz przeciwnika).

Dostajemy kilka trybów gry - klasyczny Story Mode, Turniej o tytuł Najlepszego Pod Słońcem, dueling, bądź raitingi. Dodatkowo, dostajemy po walkach itemy (typowe dla japońskich gier), które możemy według uznania rozdawać postaciom, scalać je i robić coraz potężniejsze. Normalni bohaterowie mają po siedem slotów, ci potężniejsi - po trzy.

Sporym plusem na pewno jest duża ilość postaci - każda forma Cella, Freezera, nie wspominając już o Saiya-jinach. Dodatkowo postacie znane z filmów kinowych, OAVek itd. Jednak jest jedna rzecz, która mnie niezmiernie irytuje - w grze nie można się przemieniać w wyższą formę. Nie będzie więc efektownych przemian w SSJ, czy transformacja w najwyższą formę Cella. Każda jedna postać jest osobno dobrana.

Sama mechanika gry jest dla mnie nieudana. Nie trzeba niczego skomplikowanego, by pokonać przeciwnika - większość dotychczasowej gry przeszedłem jedną taktyką - mianowicie na początku wystrzeliwujemy Kamehameha, Energy Ball, czy co tam w zależności od zawodnika, a później swobodnie ładujemy energię - nim przeciwnik wstanie, mamy już uzupełniony zapas, by znowu strzelić - i tak w kółko. Kolejnym minusem jest też gra kamery - nakierowana na postacie, dzięki czemu nie możemy się oglądać za siebie, wypatrując ataku, tylko gapić się na bezmyślnie kręcącą głową postać i mruczącą pod nosem rzeczy w stylu "gdzie on się schował?" (a przecież każda jedna potrafi wyczuwać Ki, prawda?). Żeby namierzyć przeciwnika trzeba latać z końca planszy na drugi i wciskać "L1", Nie wspominając o tym, że postać zajmuje dobre pół ekranu. Kombosy są proste jak drut, trzeba poczekać na uzupełnienie paska, i wystarczą nam trzy przyciski, obojętnie w której kolejności, na takie ataki jak Genki Dama.

Grafika jest całkiem niezła. Oparta na cell-shadingu, prezentuje się całkiem fajnie. Otoczenia są ładne - a jeszcze ładniejsze po rozwaleniu (: Mamy więc areny znane z DB - kanion (z walki Vegety i Goku), Ziemię, oczywiście Namek, pałac Kaio-samy, czy Komnatę Ducha i Czasu. Areny są dość duże i przestrzenne, a także zróżnicowane.

O ile głosy (w wersji angielskiej) są te same, o tyle - soundtrack już nie. Ne będzie więc takich piosenek jak "CHA-LA HEAD CHA-LA" czy innych znanych z serii anime. Jest za to pełno tandetnej muzyczki, rodem z Pegazusa, która wbrew pozorom... pasuje do menu - dziecinnego i jaskrawego.

Ogółem, DBZ: TB jako sama bijatyka jest zła. Lecz tu i tak chodzi o przyjemność skopania tyłka Freezerowi, użycia Kaiokena czy słynnej Kamehamehy. A tutaj ta gra sprawdza się naprawdę dobrze i można się bawić przy niej naprawdę wspaniale.

 
Ocena recenzenta
Grafika 8,0
Ogółem 6,8
Grywalność7,0
Animacje7,0
Muzyka5,0
Walki7,0
 
Dane

Wydawca: Bandai (JP), Atari (US)

Platforma: Sony PlayStation 2

Rok produkcji: 2005

 
Screenshoty
 
autor: "Szarak
16.08.2007

<- powrót
Teksty ►
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker