Kącik fana

Dragon Ball

KLUB FANA
-
FANFICE -- DRAGON BALL AZ -- DARK KAIOSHIN SAGA -- CZĘŚĆ I -- ROZDZIAŁ XXI
Dragon Ball AZ
Dark Kaioshin Saga
Część I: Umierające Gwiazdy
Rozdział XXI - Krótki powrót Vegety

       – Czemu się tak dziwisz? – zapytał Edge. – Myślałem, że wy, Ziemianie, znacie technikę fuzji.
       – Tak, ale nie tego rodzaju.
       – Cieszę się, że nareszcie udało nam się was zaskoczyć. Do tej pory to raczej wy zaskakiwaliście nas.
       – He he – uśmiechnął się Goku. – Tacy już jesteśmy.
       – Dobra, dość śmichów-chichów – powiedział Edge. – Miło było cię poznać, ale z naszą uroczą Sagger nawet ja przegrywam, więc w tym miejscu cię pożegnam.
       Edge rzeczywiście odwrócił się i odleciał na dość sporą odległość.
       – No dobrze – powiedział Goku. – Pokaż swoją moc Sagger, czy jak ci tam.
       Dziewczyna zniknęła pojawiając się tuż przy Goku i uderzając go tak silnie, że Saiyan z ogromną prędkością poleciał na skos w kierunku gruntu i wbił się w niego dość głęboko. Chwilę trwało zanim się wygrzebał, trzymając się za trafioną szczękę.
       – O Kaio, to bolało – powiedział cicho. – Tak jak myślałem... nareszcie dobra walka.
       Goku skoncentrował Ki powodując lekkie drżenie gruntu w okolicy. Z gardła Saiyana wydobył się krzyk i po chwili przyjął postać SSJ3.
       Na wargach Sagger pojawił się drwiący uśmieszek.
       – To naprawdę maksimum twojej mocy? To nawet nie będzie walka. To będzie masakra.
       Goku uśmiechnął się, koncentrując Ki do granic możliwości.
       – DWUDZIESTOKROTNY MEGA KAIOKEN!!! – krzyknął, atakując.

       Tenshinhan obudził się z potwornym bólem głowy. Dał się zaskoczyć temu białowłosemu kosmicie jak jakieś dziecko. Od razu jego uwagę zwróciła potężna Ki, którą wyczuwał w kierunku stadionu Tenkaichi Budokai. Energia ta była tak ogromna, że aż trudno było ją sobie wyobrazić.
       "Czyżby ktoś zebrał Smocze Kule i poprosił Shen Longa o nieskończoną moc?"
       Nagle poczuł jeszcze jedną Ki, niemal równie dużą, która jednak po chwili zmalała. – "Co tu się dzieje?" – wojownik poleciał w stronę z której wyczuł obie moce.

       Goten otworzył oczy, nie odzyskując jednak do końca przytomności. Wyraźnie słyszał jakieś głosy? A może tylko mu się zdawało?
       "...nie żyje... ...tych dwóch... ...duża moc... ...a tamten?... ...zbyt słaby..."
       Syn Goku ponownie pogrążył się w mroku. Nie czuł się dobrze, musiał odpocząć.

       Edge obserwował atak Goku ze zdziwieniem.
       "Ten niepozorny Ziemianin ma w sobie więcej energii niż sądziłem" – pomyślał. – "Chyba nawet jest silniejszy od tej wielkiej małpy... Czemu mnie to nie dziwi?".
       Tak, on zdecydowanie był głównym obrońcą tej planety.

       Goku nie trafił, jego przeciwniczka była szybsza. Aura Kaioken rozproszyła się. Saiyanowi bardzo trudno było utrzymywać koncentrację Kaioken przy jednoczesnej formie SSJ3, ale wiedział, że Super-Saiyan 2-ego stopnia nie wystarczy. Miał tylko jedną szansę. Ponownie skoncentrował Ki, a jego ciało otoczyła intensywna czerwona aura.

       Vegeta wstał powoli. Miał pustkę w głowie. Przez moment nie mógł uwierzyć, że nie znajduje się w zaświatach. W końcu uświadomił sobie co się stało.
       Goku go uratował. Poświęcił życie Son Gohana, żeby go wyleczyć.
       – Vegeta, wszystko w porządku? – zapytał go ojciec.
       Książę go zignorował. Czuł energię Son Goku. Zapewne syn Bardocka po raz kolejny samotnie walczył broniąc Ziemi. Jak zwykle.
       Vegeta skoncentrował Ki, przemienił się od razu w SSJ2. Skoncentrował Ki jeszcze bardziej. Jego aura zdmuchnęła stojących obok króla Vegetę i Yamchę (który wraz z Kuririnem i #18 dotarł już na miejsce), ale książę pozostał na drugim stopniu Super-Saiyana. Przerwał koncentrację i spojrzał w kierunku Goku i jego przeciwniczki. Syn Bardocka przegrywał, choć Vegeta doskonale wyczuwał, że jego największy rywal jest od niego o wiele silniejszy.
       "Znowu to samo. Goku walczy, a ja nie jestem w stanie mu pomóc."
       – Vegeta, słyszysz mnie? – pytał dalej król.
       "Walcząc ze mną nie wykorzystał pełni mocy. Znowu. Dlaczego nie traktuje mnie jak prawdziwego przeciwnika?"
       Po ciele Vegety zaczęły przebiegać wyładowania elektryczne. Wszyscy dookoła czuli jak moc księcia rośnie, chociaż on sam jej nie koncentrował, wyglądało na to, że nawet nie zdawał sobie sprawy z potęgi własnej Ki.
       "Nie, Goku. Nigdy więcej nie pozwolę ci walczyć za mnie."
       Frustracja Vegety przekroczyła w tym momencie wszelkie możliwe granice. Jego włosy najzwyczniej w świecie wydłużyły się, a brwi zniknęły. Vegeta przeszedł na trzeci stopień SSJ tak łatwo i naturalnie, jakby była to dla niego codzienna rutyna. Nie było żadnych dodatkowych efektów, ani aury, ani czegokolwiek innego i książę mógłby nawet nie domyślić się przemiany, gdyby nie reakcja wszystkich zebranych.
       – Ve... Vegeta... ty jesteś SSJ3! – wyjąkał Kuririn.
       – Naprawdę? – zdziwił się książę, dotykając dłonią tyłu głowy i wyczuwając bujną fryzurę. – Rzeczywiście... – powiedział. – Kakarotto. Trzymaj się! Lecę do ciebie.
       Przed startem Vegetę powstrzymał głos Son Gohana.
       – Vegeta... zaczekaj.
       – Gohan? – Vegeta dopiero teraz zorientował się, że syn Goku tu jest. – Miałeś nie żyć.
       – I nie żyję... – blado uśmiechnął się Gohan. – Nieważne... weź to... – półsaiyan podał księciu dwa kolczyki.
       – Czy to kolczyki Potara?
       – Tak... ostatnia para... nie zniszczcie ich...
       Vegeta uśmiechnął się i wystartował w kierunku miejsca, gdzie jego przyjaciel i największy rywal zarazem walczył o los planety.

       Sagger zaatakowała serią szybkich ciosów wymierzonych w twarz przeciwnika, a następnie złączonymi pięściami uderzyła go od góry. Goku w ostatnim momencie skoncentrował Kaioken, dzięki czemu złagodził cios na tyle, by nie wbić się w ziemię. Zdołał wyhamować.
       "Nie jestem w stanie nawet jej zranić, muszę użyć najsilniejszego ataku, Kamehamehy wzmocnionej dwudziestokrotnym Mega Kaioken".
       Saiyan złączył dłonie nadgarstkami w okolicach prawego biodra.
       – KA... ME...
       – Możesz przestać się wygłupiać, Kakarotto – Goku usłyszał głos Vegety, książę był absolutnie zdrowy, nie wspominając już o tym, że był w SSJ3.
       – Vegeta!
       Sagger spojrzała na nowego przeciwnika.
       – Ja cię skądś znam... – powiedziała.
       – Ja ciebie... a raczej was też.
       – Aha, to ty! Ten pierwszy przystojniak! Jednak przeżyłeś!
       Na ustach Vegety pojawił się charakterystyczny pół-uśmiech.
       – Vegeta, ja... – zaczął Goku.
       – Nic nie mów Kakarotto. Nie chcę tego słuchać.
       – Vegeta...
       – Przybyłem ci pomóc tylko z jednego powodu – kontynuował Vegeta. – Gdyby zostawić cię samego wygrałbyś pewnie zmieniając się w jakąś nową formę SSJ, rzuciłbyś Genki Damę, albo wymyślił coś równie głupiego, a na to ci nie pozwolę.
       – Rozumiem – uśmiechnął się Goku. – Nowa forma Super-Saiyana, by się przydała. Nie chcę cię martwić, ale nawet we dwóch nie mamy szans wygrać. Za duża różnica mocy.
       – Nie bierz mnie za idiotę którym sam jesteś. Łap. – Vegeta rzucił Goku jeden z kolczyków.
       – Skąd masz kolczyki Potara?
       – Nie pytaj się głupio, tylko wepnij go do lewego ucha – książę sam wpiął swój kolczyk do prawego.
       – Jesteś pewien?
       – Oczywi... – Vegeta trafiony nagle nogą w bok głowy nie dokończył zdania, Sagger nie przerwała ataku kopiąc Goku w twarz. Impet ciosu nie tylko przewrócił Saiyana, ale także wytrącił kolczyk z jego dłoni. Sagger błyskawicznie podniosła przedmiot.
       – Myślicie, że nie wiem co to jest? – powiedziała. – Sądzicie, że dam wam okazję na fuzję?
       Goku zamiast odpowiedzieć błyskawicznie skoncentrował Kaioken i rzucił się w kierunku kolczyka, Sagger jednak była szybsza, odepchnęła go na kilkanaście metrów Ki-blastem. Saiyan padł ciężko na ziemię. Vegeta spróbował jeszcze kontrataku, ale Sagger z dziecinną łatwością uniknęła ciosu i kopnęła go w plecy.
       – Jesteście żałośni – Sagger popatrzyła uważnie na kolczyk leżący na jej otwartej dłoni. – Ten kolczyk jest trochę inny od tych, które znam...
       Odgłos teleportacji za jej plecami sprawił, że Sagger odwróciła się. Ujrzała przed sobą dwie zupełnie nieznane jej białowłose osoby, jedna z nich miała skoncentrowaną w dłoniach Ki.
       – HAAAAAAAA!!!!!!!!!!! – krzyknął Blank, bo to był on, Cinna w tym samym momencie krzycząc do Sagger "Nie ruszaj się!" rzucił się w kierunku kolczyka, łapiąc go na ułamek sekundy przed tym jak Kamehameha trafiła w wojowniczkę.
       Obaj białowłosi odskoczyli jak najdalej od eksplozji, która nastąpiła.
       – Kocham tę technikę – powiedział Blank, Cinna tymczasem podleciał do Goku wciskając mu kolczyk do ręki.
       – Nie wiem, co chcecie zrobić, ale pospieszcie się.
       Goku skinął głową wpinając sobie kolczyk do ucha. W tym momencie potężna siła pociągnęła go w kierunku Vegety, dwaj Saiyani zderzyli się z jednoczesną eksplozją energii.

       Tenshinhan doleciał na miejsce akurat w momencie fuzji Vegety i Goku, kiedy błysk światła zakończył się trójoki wojownik ujrzał coś, co naprawdę zrobiło na nim wrażenie. Nie tyle sam wygląd, co niesamowita, przyćmiewająca wszystko w okolicy energia.
       Ziemia była uratowana. Do akcji miał wkroczyć Vegetto w trzeciej formie Super-Saiyana.

       Mr. Satan vs Cell, znowu... kto zwycięży tym razem?


Rozdział XXII

       Autor: Vodnique


<- POWRÓT DO DZIAŁU

ROZDZIAŁ XXI -- CZĘŚĆ I -- DARK KAIOSHIN SAGA -- DRAGON BALL AZ -- FANFICE
-
KLUB FANA
Kącik fana ►
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker