Kącik fana

Dragon Ball

KLUB FANA
-
FANFICE -- DRAGON BALL AZ -- DARK KAIOSHIN SAGA -- CZĘŚĆ I -- ROZDZIAŁ XXIII
Dragon Ball AZ
Dark Kaioshin Saga
Część I: Umierające Gwiazdy
Rozdział XXIII - Najsilniejszy wojownik w kosmosie

       Edge obserwował lecącego bezwładnie w stronę ziemi Vegetto. Do tej pory ziemscy wojownicy mile go zaskakiwali, tym razem jednak było wręcz przeciwnie. Jak na moc, którą posiadał, ten tutaj walczył naprawdę słabo. Można by się spodziewać, że walka trochę potrwa, a tymczasem on już padł... żałosne.

       Edge nie wiedział jednak, że nieprzytomni Saiyani tracą formę SSJ.

       Ku zdziwieniu Edge'a i Sagger Vegetto nagle zniknął. Błyskawicznie znalazł się nad przeciwniczką i zrobił w powietrzu salto kopiąc ją od góry w kark. Sagger poleciała błyskawicznie w dół, nie dotarła jednak do powierzchni ziemi, gdyż Vegetto był szybszy. Znalazł się na torze lotu wojowniczki i szerokim zamachem odbił ją z powrotem w górę.
       – KA... ME... – zaczął Saiyan.
       Sagger panicznie starała się wyhamować. Impet ciosu był jednak zbyt duży.
       – HA... ME...
       Wojowniczka skoncentrowała całą Ki na próbie odzyskania kontroli nad lotem. Bezskutecznie.
       – HAAAAAAAA!!!!!!!!! – potężny strumień poleciał w kierunku lecącej nadal bezwładnie Umierającej Gwiazdy. Nie miała szans przetrwać tego ataku.
       Vegetto zakończył atak. Na torze lotu Kamehamehy nie było nikogo, najwyraźniej przeciwniczka Saiyana rozpadła się w pył.
       – FALLEN STAR!!! – usłyszał nagle Vegetto, głos należał do Sagger.
       Potężny pocisk Ki trafił Saiyana eksplodując i zasłaniając go kłębem dymu. Sagger czekała cierpliwie, wiedząc chyba, że ten atak nie mógł zabić jej oponenta. Rzeczywiście, Vegetto był co prawda nieco bardziej osmalony niż przed chwilą, ale poza tym w porządku. W ubraniu na plecach miał sporą dziurę po wcześniejszym trafieniu.
       – Zaskoczyłaś mnie. Zapomniałem o teleportacji – powiedział Saiyan.
       – Ty mnie także, jesteś silniejszy niż mi się wydawało. Dużo silniejszy.
       – A ty za to masz świetnie opanowane techniki. Bardzo szybko strzelasz silnymi pociskami.
       – Ty za to niesamowicie szybko się poruszasz – odpowiedziała Sagger.
       – Tak, ale jakimś cudem udaje ci się obrócić wszystkie moje akcje na swoją korzyść.
       – Co nic mi nie daje, bo nie jesteś nawet ranny.
       Edge po raz kolejny zniecierpliwił się, przerywając dialog.
       – Czy wam się wydaje, że jesteście na randce? Walczcie zamiast... – Edge przerwał spoglądając na wyraz twarzy Sagger.
       "Ale ze mnie idiota" – pomyślał. – "Ona jest na skraju wyczerpania i próbuje sobie kupić trochę czasu. Nie powinienem się wtrącać."
       – A zresztą – powiedział niebieskoskóry olbrzym. – Róbcie co chcecie... – odleciał nieco na bok.
       Vegetto uniósł lekko łuki brwiowe ze zdziwienia.
       – A jemu co? – zapytał. – Obraził się?
       – Nieważne – uśmiechnęła się Sagger.
       – Właśnie – Saiyan także wyszczerzył zęby. – Świetnie mi się walczy, ale chyba trochę za długo to trwa. Czas kończyć walkę.
       Sagger przełknęła ślinę.
       "Za wcześnie" – pomyślała.
       Vegetto zaczął koncentrować Ki. Potęga jego Ki uderzyła jego przeciwniczkę niczym młot.
       "On nadal ma tyle energii? To niemożliwe!".
       Grunt zaczął nieco drżeć, wydzielana przez fuzję Goku i Vegety energia wywołała też spory wiatr, zdmuchując gdzieś daleko okoliczne chmury. Wiatr ten przemienił się wkrótce niemal w huragan.

       Zgromadzeni nie tak blisko przecież Wojownicy Z wyraźnie odczuwali wpływ ogromnej Ki.
       Najsłabszy w grupie król Vegeta padł nieprzytomny na ziemię, Yamcha nie zdołał utrzymać się na nogach i podpierając się rękami na klęczkach próbował złapać oddech.
       – Co za Ki... – zdołał wyjąkać Kuririn. – Zaraz rozsadzi mi głowę...
       – Zbliżcie się wszyscy do mnie! – krzyknął android #17. – Stworzę osłonę, lepiej nie wystawiać się na tę energię.
       Wszyscy zbliżyli się do androida, nieprzytomnych Gohana i króla Vegetę, także zbliżono. #17 stworzył półprzezroczystą osłonę Ki wokół całej grupy. Błękitna sfera migotała niepewnie, mimo odległości z trudem opierając się mocy Vegetto. Sytuacji wcale nie poprawiało to, że osłona musiała być dużo większa niż wokół jednej osoby, a co za tym idzie, była trudniejsza do podtrzymania.
       – Oby to się zaraz skończyło! – powiedziała #18, przekrzykując wycie wiatru. – Długo tak nie wytrzymamy!
       "To zdecydowanie najpotężniejszy wojownik w kosmosie" – pomyślał Tenshinhan. – "Dobrze, że jest po naszej stronie."

       Ogromna aura Vegetto zmniejszyła się nagle, jednocześnie ciemniejąc. Stała się tak ciemnożółta, że aż niemal pomarańczowa. Ki, którą było od niego czuć nie była już tak wszechogarniająca, wręcz przeciwnie, była jakby przytłumiona, a może po prostu bardziej skoncentrowana?
       – Masz ostatnią szansę – powiedział do Sagger, przez jego twarz przebiegło wyładowanie elektryczne. – Jeśli się teraz poddasz, pozwolę odejść tobie i twojemu przyjacielowi.
       Sagger o niczym innym nie marzyła... poddać się i odejść... Wojowniczka uśmiechnęła się ponuro. Poddać się, brzmiało to niemal jak bajka... nie mogła tego zrobić. Umierające Gwiazdy nie poddają się. Nigdy.
       Vegetto zrozumiał sytuację.
       Saiyan zaatakował wystarczająco wolno, by Sagger miała margines czasu na reakcję, zbyt szybko jednak, by zdołała ciosu uniknąć. Wojowniczka przyjęła prawy prosty przeciwnika na skrzyżowane przedramiona. Pięść Vegetto zmiażdżyła jej kości prawej ręki, Sagger jęknęła z bólu. Nic więcej nie zdążyła zrobić. Kolejne dwa ciosy, już nie tak silne, trafiły ją odpowiednio w szczękę i pod żebra, następnie Saiyan posłał przeciwniczkę bezwładnie w powietrze kopnięciem z lekkiego półobrotu.
       – BIG BANG ATTACK!! – okrągły pocisk Ki wystrzelony z dłoni poleciał w stronę Umierającej Gwiazdy.
       Tym razem nie było mowy o teleportacji, odruchowy ruch dłoni w kierunku czoła spowodował u Sagger jedynie falę bólu w połamanych kościach.
       Ten atak nie mógł nie trafić.

       Edge był pod wrażeniem.
       "Gdyby ten facet nie był efektem fuzji pomyślałbym, że to jego szukam... szkoda..."

       Sagger wykonała unik jednocześnie w obie strony, dokładniej w jedną stronę poleciała ubrana na zielono Dagger, a w drugą odziana w niebieski strój Sabre. Pocisk Vegetto poleciał gdzieś w kosmos, nie czyniąc nikomu krzywdy.
       Siostry zatrzymały się w powietrzu. Sabre miała złamaną prawą rękę.
       Vegetto, nadal skoncentrowany, uśmiechnął się lekko.
       – Wygrałem – powiedział. – Z tą ręką nie zdołasz się ponownie scalić z siostrą – rzucił do Sabre. – Koniec walki.
       Ubrana na niebiesko bliźniaczka spiorunowała go wzrokiem.
       – Masz rację – powiedziała. – Ale tylko w połowie.
       – To znaczy?
       – Nie zdołamy przeprowadzić fuzji ponownie, ale to nie koniec walki.
       Vegetto wybuchnął śmiechem, rozluźniając się nieco, a co za tym idzie tracąc nieco skoncentrowanej energii.
       – Chcecie walczyć osobno? To śmieszne!
       – Nie – usłyszał nagle zza pleców Saiyan. – One już nie będą walczyć. – To był głos Edge'a.
       – Hmm? – zdziwił się Saiyan.
       – To co słyszałeś... Chcę ci tylko powiedzieć, że rzadko jestem do tego zmuszany, więc powinieneś czuć się w pewien sposób zaszczycony...
       Edge uwolnił z siebie nagły impuls Ki, trwało to ułamek sekundy, w którym to momencie jego mięśnie powiększyły się nagle, twarz wydłużyła w nieco zdeformowany koci pysk, uzębiony niczym piła tarczowa. Całą skórę Edge'a porosła krótka zielonkawa szczecina. renice olbrzymiego wojownika zmieniły się w pionowe żółte szparki.
       Najwyraźniej Edge także potrafił się przemieniać. Właśnie to udowodnił.

       – Przez chwilę wydawało mi się, że poczułem drugą ogromną Ki – powiedział Kuririn.
       – Mnie też – potwierdził Tenshinhan. – Ale to był moment.
       – Ciekawe co się dzieje?

       Vegetto nie wydawał się być przerażony pokazem Edge'a, wręcz przeciwnie, z jego ust nie schodził lekko kpiący uśmieszek.
       – To, że teraz wyglądasz jak uciekinier z ZOO wcale nie sprawia, że nagle zdołasz mnie pokonać – powiedział Saiyan.
       – Nie radzę ci mnie lekceważyć – wycedził powoli Edge, z trudem artykułując słowa. – Jestem najpotężniejszym wojownikiem wszechświata.
       – Chyba śnisz – Vegetto zniknął, tym razem atakując z maksymalną prędkością, nie dając przeciwnikowi czasu na reakcję.
       Edge zablokował cios przeciwnika łapiąc jego pięść lewą dłonią.
       Lekko zdziwiony Vegetto na szczęście dla siebie łączył bojowe doświadczenie Goku i Vegety, nie dał się zatrzymać i kopnął celując w kark.
       Edge sparował przedramieniem.
       Vegetto cofnął się o kilka metrów, zbity nieco z tropu.
       – Jak to możliwe? – zapytał. – Nie czuję od ciebie tak dużej mocy.
       – To dlatego, że panuję nad swoją Ki lepiej niż ktokolwiek inny – powiedział powoli Edge. – Ze mną nie wygrasz.
       – Zobaczymy! – Vegetto złożył nadgarstki w okolicach prawego biodra. – KA... ME... HA... ME...
       Edge zamierzał chyba przyjąć atak, gdyż nawet nie drgnął.
       – HAAAAAAA!!!!! – Vegetto posłał falę Ki w przeciwnika z niedowierzaniem zauważając, że jego bardzo szybki atak trafia tylko w widmo kotopodobnego olbrzyma.
       "To niemożliwe... Nie może być tak szybki!"
       Edge niespodziewanie zaatakował od tyłu uderzając kantem dłoni w kark Saiyana. Vegetto poleciał na kilka metrów, opanowując jednak lot i odwracając się w kierunku przeciwnika.
       – BIG BANG ATTACK!!!
       Kula Ki poleciała w kierunku Edge'a, który po prostu wystrzelił w jego kierunku zwykły Ki-blast.
       Pocisk Ki kosmity bez trudu rozbił atak Vegetto, trafił jego samego i popchnął go w kierunku podłoża. Eksplodował kiedy Saiyan dotarł do powierzchni ziemi. Wybuch nie był bardzo duży, ale za to niezwykle skoncentrowany.
       Vegetto nie zamierzał się poddawać. Na pełnej prędkości wyleciał z chmury dymu wystrzeliwując kilka Ki-blastów w przeciwnika, który gładko uchylił się przed wszystkimi. Vegetto oczywiście przewidział to, znikając w tym momencie.
       Edge był szybszy.
       Kiedy Saiyan pojawił się, żeby zadać cios, przeciwnik ubiegł go o krok wbijając mu łokieć w twarz i łamiąc nos. Super-Saiyan 3-ego stopnia poleciał bezwładnie gdzieś w powietrze.
       – Fallen Star! – Edge wystrzelił z wyciągniętych przed siebie dłoni charakterystyczny wielokolorowy pocisk. Zamroczony Vegetto nie miał szans na unik.
       Pocisk Ki eksplodował potężnie, impet wybuchu rzucił pokrwawionego i nieprzytomnego Saiyana na ziemię. Jego włosy były czarne.
       Walka była zakończona.
       Edge powrócił do swojej pierwszej formy, lądując obok przeciwnika.
       – Jesteś niezły – powiedział bardziej do siebie niż do Vegetto, gdyż Saiyan nie mógł go słyszeć – Gdybyś miał całą energię i był skoncentrowany może miałbyś jakąś szansę... może...
       Sabre i Dagger wylądowały obok.
       – No cóż, moje panie... To była ciekawa wycieczka, ale czas się zbierać, prawda?
       Obie bliźniaczki jednocześnie skinęły głowami.
       – Więc jaka decyzja? – zapytał Edge. – Rozwalamy tę planetę?
       – Tak – odpowiedziała Sabre.
       – Nie – powiedziała w tym samym momencie Dagger.
       Edge uśmiechnął się pod nosem.
       – A więc jednak doczekałem się tej chwili... Wy się w czymś nie zgadzacie... – przerwał na moment. – Cóż, skoro tak... – Tu uśmiechnął się bardzo szeroko ukazując wszystkie zęby. – Żegnaj, planeto Ziemio...

       Czy Ziemia przetrwa?


Część II: Wróg
Rozdział XXIV

       Autor: Vodnique


<- POWRÓT DO DZIAŁU

ROZDZIAŁ XXIII -- CZĘŚĆ I -- DARK KAIOSHIN SAGA -- DRAGON BALL AZ -- FANFICE
-
KLUB FANA
Kącik fana ►
STRONA KORZYSTA Z PLIKÓW COOKIE: POLITYKA PRYWATNOŚCI
Anime Revolution Sprites Twierdza RPG Maker