Trunks szybko spojrzał w stronę, z której dochodził ten krzyk. Na skale zobaczył swojego ojca. Widząc go był bardzo ucieszony, zapomniał o danym mu poleceniu i zaczął krzyczeć:
– Tatusiu, na pewno sobie z nim poradzisz, nie ma silniejszego od ciebie!
– Przymknij się i uciekaj! – przerwał mu Vegeta.
– A.. Ale dlaczego?
– Nie słyszałeś co powiedziałem? Mam ci list polecony wysłać? Uciekaj i to szybko! – ojciec Trunksa wykrzyknął to zdenerwowanym głosem.
– N... No dobrze – Trunks znów zaczął lecieć przed siebie. Gdy Vegeta to zauważył, szybko zeskoczył ze skały i zaczął z ogromną prędkością lecieć w dół. W międzyczasie przemienił się w wojownika o złotych włosach. Gdy był już przy ziemi zatrzymał się.
– Wychodź z tego dymu! Chyba się mnie nie boisz, co? – powiedział z ironicznym akcentem dumny książę Saiyan.
Po chwili z głębi dymów wyleciał Namek-jin i wylądował tuż przed twarzą Vegety, który się tylko uśmiechnął w stronę wroga. Namek-jin zdenerwował się po tym akcencie ze strony Vegety i wymierzył solidny cios, lecz ojciec Trunksa odskoczył. Wróg był jeszcze bardziej zdenerwowany, więc ponownie zaatakował wojownika. Ten tylko zrobił unik. Nameczanin już nie mógł wytrzymać i zaczął bardzo szybko nacierać na Vegetę. W pewnym momencie Vegeta złapał rękę wroga i wyrzucił go w powietrze, szybko podniósł rękę i wystrzelił z niej pocisk Chi, który eksplodował po dotknięciu Namek-jina. Vegeta dobrze wiedział, że to nie koniec, więc wzleciał w górę. Gdy był już na miejscu wybuchu, z kłębów dymu wyskoczył rozwścieczony wróg. Vegeta był mocno zaskoczony i nie zdążył zrobić uniku. Ręka wroga dotknęła jego policzka. Namek-jin przybrał otuchy i zaczął dość mocno bić wroga. Vegeta dostawał coraz bardziej w kość, lecz po pewnym czasie zebrał się w garść, złapał lecące pięści Nameczanina i kopnął go z nóg w brzuch. Wróg poczuł ból i mocno ścisnął zęby, Vegeta wykorzystał moment i uderzył go jeszcze z kolana w twarz, po czym złapał rękoma głowę wroga i odbił się od niej w górę. Gdy wznosił się coraz wyżej wyłożył rękę przed siebie i zaczął kumulować w niej swą pozostałą energię. Namek-jin był wielce zaskoczony tym kontratakiem i ciągle nie mógł sobie uświadomić jak to możliwe, że taki ktoś może z nim wygrywać.
Vegeta ciągle kumulował energię, a Namek-jin rozmyślał. Wreszcie wpadł na pomysł i spojrzał w górę, gdzie był Vegeta. Szybko jego plany się rozmyły, ponieważ zobaczył w rękach wroga wielką energię. Vegeta poczuł, że nie może zebrać juz więcej energii, więc wykrzyknął:
– Final Flashhhh!
Namek-jin otworzył mocno usta, ponieważ wiedział, że jest w wielkiej pułapce bez wyjścia. Tylko przyglądał się lecącemu pociskowi, nie miał w zanadrzu żadnego swoistego planu. Pocisk był już przy nim, ten tylko złożył ręce na krzyż i zaczął bardzo mocno krzyczeć. Pocisk zatrzymał się na ramionach wroga, lecz gdy Vegeta troszkę przycisnął, Namek-jin był już bezradny. Technika Vegety dotknęła celu, szybko zrobił się wielki wybuch, który odczuli wszyscy mieszkańcy planety. Vegeta ledwo utrzymywał się w powietrzu, aż tak wielki był huk ataku. Trunks także poczuł te emanujące fale, które zboczyły malca z drogi, zaczęły nim kręcić w koło i zarzucać na prawo i lewo. Nawet sam pałac Dendego zaczął się trząść od tego ataku. Vegeta przybrał normalną postać i zaczął się głośno śmiać.
– Tak myślałem, ty bez walki się nie obejdziesz, miło mi cię znów widzieć Vegeta.
Książe Saiyan szybko spojrzał w tył, zobaczył tam Tenshinhana i Chaoza.
– Heh, to tylko wy, już myślałem, że muszę stoczyć następną walkę, no ale cóż. – odpowiedział.
– Wiedziałem, że te słowa podczas Seru Game były bzdurą. – dodał jeszcze Tenshinhan.
– Jakie znów słowa? Co ty bredzisz!? – powiedział Vegeta.
– No przecież dokładnie słyszałem, że nie zamierzasz już nigdy walczyć, ponieważ Goku i Gohan są dla ciebie za silni – odpowiedział mu Tenshinhan.
– Zamknij się już, powiedziałem to pod wypływem wściekłości. Teraz dobrze wiem, że nie ma mi równych. – dopowiedział mąż Bulmy.
– No dobra, niech ci będzie, co teraz zamierzasz robić? – Ten' znów zadał pytanie.
– Lecę do pałacu Dendego po moją rodzinę, a tobie radzę poszukać Gohana, pewnie jeszcze zyje, więc się śpiesz – Vegeta ponownie odpowiedział na pytanie.
– Ah, tak, Gohan! Właśnie się dziwiłem, ponieważ nie wyczuwałem jego energii! – powiedział Tenshinhan.
– No to leć go szukać, bo zaraz może umrzeć. Ja was muszę pożegnać, ponieważ się spieszę. – po tych słowach Vegeta odleciał.
– Widzę, że dumny książę powrócił, hehe. Dobra Chaozu, mamy zadanie! Musimy znaleźć Gohana, jak najszybciej!
– Dobrze, to lepiej już lećmy. – odpowiedział mały mistrz telekinezy.
Tenshinhan i Chaoz polecieli szukać Gohana, a Vegeta zaczął rozmyślać nad tym, czy na pewno pokonał wroga, lecz te przemyślenia szybko minęły. Ucieszony ze swojej utrzymanej formy Vegeta zaczął szybciej lecieć w kierunku pałacu wszechmogącego, robiąc przy tym z radości szalone kręciołki i inne zwariowane sprawy. |